Reklama

Ile zrobił Michniewicz, by zasypać lej po bombie w środku pola i dlaczego za mało?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

02 grudnia 2022, 17:27 • 7 min czytania 99 komentarzy

Dzisiaj na Weszło wylądowała duża analiza gry Grzegorza Krychowiaka autorstwa Szymona Janczyka. Szymon w swoim stylu powyciągał wiele statystyk, które obnażają tego piłkarza i prowadzą do jasnego wniosku – w środku pola mamy lej po bombie. Oczywiście nie tylko za sprawą Krychowiaka, bo gra (albo próbuje grać) tam też Krystian Bielik, ale o ile Bielik wciąż jest przyszłością tej kadry i jakąś obietnicą choć trochę sympatyczniejszego jutra, o tyle po Krychowiaku nie ma się już spodziewać czegokolwiek. I tutaj można postawić zarzut Czesławowi Michniewiczowi: zbyt szybko pogodził się z tym, że Krychowiak musi grać i basta.

Ile zrobił Michniewicz, by zasypać lej po bombie w środku pola i dlaczego za mało?

Pomocnik Al-Shabab jest żelaznym żołnierzem selekcjonera. Grał za każdym razem, gdy tylko mógł, jedyny moment, kiedy nie pojawił się na boisku to drugi mecz z Belgią w Lidze Narodów. No, ale właśnie wtedy była to konieczność, nie zaś wybór, ponieważ Krychowiak pauzował za kartki.

Co trzeba Michniewiczowi oddać, że poniekąd szybko zdiagnozował, iż Krychowiak na poważniejsze granie już niespecjalnie się nadaje. W barażowym meczu ze Szwecją usiadł on na ławce rezerwowych i pojawił się dopiero w przerwie, kiedy Góralski dostał żółtą kartkę i istniało duże prawdopodobieństwo, jeśli nie pewność, że zaraz wyleci z boiska. Obok Góralskiego w środku pola grali Moder oraz Bielik, no i… właśnie.

Moder wypadł Michniewiczowi przez kontuzję, potem to samo stało się z Góralskim. Nikt więc nie odbiera selekcjonerowi tego, że zastąpić Krychowiaka jest trudno (co swoją drogą strasznie świadczy o naszym futbolu). Nikt nie przekonuje, że w środku pola mamy urodzaj, a Michniewicz jest ślepy i tego nie dostrzega.

Nie, jest naprawdę źle i jest ciężko. Ale wciąż: można było oczekiwać, że w temacie środka pola trener zrobi więcej. Jak było to ważne, widać dokładnie teraz, ponieważ absolutnie archaiczny futbol prezentowany przez Krychowiaka, dodatkowo wspierany przez rozczarowującego Bielika to istna katastrofa, którą Argentyńczycy podkreślili czerwonym flamastrem, dociskając go bardzo mocno.

Reklama

Jednak wracając, w czasie swojej kadencji Michniewicz wypróbował w środku pola następujących zawodników:

  • Moder
  • Góralski
  • Bielik
  • Krychowiak
  • Zieliński
  • Klich
  • Żurkowski
  • D.Szymański
  • S. Szymański
  • Linetty
  • Łęgowski

Jako się rzekło – Moder i Góralski wypadli przez kontuzje. Linetty nabił tylko dwa kolejne mecze do swojej totalnie przeciętnej historii w kadrze i słusznie został skreślony. Łęgowskiego powołano na zachętę, ale w gruncie rzeczy do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego akurat jego, skoro niespecjalnie wyróżniał się w Ekstraklasie. Klich został odpalony przed turniejem.

Pojechali więc Żurkowski, Bielik, Krychowiak, Damian Szymański, Sebastian Szymański i Zieliński.

Tutaj należy się zatrzymać, bo mając problemy ze środkiem pola, jedziemy na turniej tak naprawdę w 25 piłkarzy, bo ten ostatni, środkowy pomocnik Żurkowski, nie nadaje się do gry. Widać to było w meczu z Chile, widać po decyzjach Michniewicza, kiedy na mecz z Argentyną woli wpuścić Damiana Szymańskiego, a nie właśnie Żurkowskiego.

Co przecież nie trzyma się kupy – Żurkowski grał u Michniewicza w aż siedmiu spotkaniach, Szymański w ledwie trzech i ani razu w pierwszym składzie. Selekcjoner ciągnął więc za uszy piłkarza, którego dobrze zna, jednak zupełnie zignorował fakt, że tenże piłkarz poprzez brak gry w klubie nie nadaje się na mistrzostwa świata.

Dochodzimy więc do absurdu: mamy olbrzymie problemy w środku pola i zamiast poszerzyć opcje w przypadku złej postawy podstawowych piłkarzy, sami sobie je zawężamy, forując zawodnika, który na wyjazd nie zasłużył. Żurkowski w dobrej formie, regularnie grający w klubie, mógłby być wartością dodaną dla tej drużyny. Ale on nie grał w Fiorentinie i nie jest w dobrej formie.

Reklama

Michniewicz nie wziął do Kataru Żurkowskiego, on wziął wspomnienie o Żurkowskim, pustą obietnicę. Gdyby to był piąty napastnik – pół biedy. Ale mówimy o środku pola, gdzie nie ma żadnego marginesu błędu!

Selekcjoner w swoim stylu mógłby zapytać kto w zamian i na to pytanie da się odpowiedzieć, choć jest trudne. Ale jest trudne nie tylko dlatego, bo polska piłka ma w tej strefie boiska problemy, a też dlatego, bo Michniewicz wypróbował tam zbyt małą liczbę piłkarzy.

No bo wracając do powołania Łęgowskiego – przecież to była strata czasu. Wiadomo było, że nie pojedzie na mistrzostwa świata. Dostał od Michniewicza cztery minuty z Holandią, zaś w Pogoni przed powołaniem zdarzało mu się siadać na ławce lub schodzić po godzinie gry. Próbowaliśmy więc 19-latka z nieugruntowaną pozycją w Szczecinie, by pokazać… właściwie co? Że Michniewicz pamięta o młodzieży? No brawo, natomiast skoro selekcjoner i tak miał mało czasu przed mundialem, oraz trudną sytuację w środku pola, to nie był czas na pokazówki. Trzeba było sprawdzać konkretne warianty.

Osiągnęliśmy niemożliwe. Gramy gorzej niż za Brzęczka

I kimś do sprawdzenia mógł być Radosław Murawski. Wiosną – podstawowy piłkarz mistrzowskiego Lecha, będący w solidnej formie. Jesienią – już prawdziwy lider Kolejorza, będący poza samym początkiem sezonu w znakomitej dyspozycji. Nie zrobiło to żadnego wrażenia na Michniewiczu, który ani nie powołał go na czerwcowe zgrupowanie, ani na wrześniowe, ani nie zostawił sobie jakiejkolwiek furtki, wpisując choćby Murawskiego na szeroką listę. Na listę, na której były wolne miejsca!

Kto natomiast się na niej znalazł? Patryk Dziczek. Przy całym szacunku i życzliwości do tego chłopaka, który swoje przeszedł, to jest przecież kuriozum. Wracający zawodnik po półtora roku bez gry, z nędznego Piasta, wyprzedza Murawskiego. I czym zawinił Murawski, chyba tylko tym, że nie jest młodszy i nie załapał się do michniewiczowskiej młodzieżówki.

On – w przeciwieństwie do Dąbrowskiego – sprawdził się też w Europie i to na tle Villarrealu, a nie jedynie wnuków babci Stasi z FC Koniec Świata. Ktoś powie, że to wciąż jednak mogłoby być za mało i… nie da się temu jednoznacznie zaprzeczyć. Ale myśmy tego nie sprawdzili w żaden sposób!

Ponadto dlaczego mielibyśmy obrażać się za słabą przynależność ligową Murawskiego? Mączyński za Nawałki też nie przyjeżdżał z rozgrywek TOP5. To jest sztuka – wynaleźć sobie nieoczywistego piłkarza, który zatka dziurę albo chociaż będzie alternatywą. Nawałka to zrobił, Michniewicz nie, trudno nawet powiedzieć, by specjalnie spróbował.

Spóźniony, schowany, mijany. Ile pożytku z Grzegorza Krychowiak ma Polska?

A, cholera, dostał jeszcze jedną szansę od losu. Wybuch formy Michała Karbownika, który na poziomie 2. Bundesligi zaczął – według relacji dziennikarzy śledzących tę ligę – się wręcz bawić. Oczywiście nie w środku pola, ale Bereszyński też nie gra w klubie na lewej obronie i jakoś nie przeszkadza go tam ustawiać. Po drugie: Karbownika i jego otoczenie do tego środka ciągnie, więc to nie byłaby żadna fanaberia.

Ponadto zobaczmy bramkę, którą Karbownik strzelił tuż przed mundialem:

Nie chodzi o samo trafienie, pal to licho. Chodzi o prowadzenie piłki. Krótkie. Pewne. Szybkie. Tego nam brakuje w środku pola, przecież Krychowiak musiałby się urodzić na nowo, by osiągnąć ten poziom.

Naprawdę – czasem przy selekcji na mundial można zaryzykować, wziąć jednego-dwóch piłkarzy, którzy wystrzelili z formą i są w gazie. Znów: może Karbownik, tak jak Murawski, by nie wypalił. Ale jakie ryzyko w zamian podjął Michniewicz? Wziął Żurkowskiego bez gry i bez formy, wierząc, że ten bez obozu się odbuduje. A w co łatwo uwierzyć: w taki scenariusz czy w ten, że do drużyny dostosuje się nowa postać, która regularnie gra i jest w formie?

A jak Michniewicz nie chciał nowych twarzy, to można było ryzykować w inny sposób. Sebastian Szymański kojarzy się jednoznacznie z ofensywą, ale w lidze rosyjskiej:

  • w sezonie 19/20 był szósty pod względem liczby odbiorów
  • w sezonie 20/21 zajął drugie miejsce w tej klasyfikacji
  • w sezonie 21/22 tuż za podium, na czwartej lokacie

Pewnie, może na wyższy poziom jest zbyt wątły, za łatwy do przepchnięcia, niemniej jak zagrał tak z Belgami na Narodowym, to według statystyk wygrał siedem pojedynków na siedem. Mimo tego nie był to jego specjalnie dobry mecz, ale szansa na budowę Szymańskiego w taki sposób zaistniała. A jaki mamy teraz z niego pożytek? Żaden, siedzi na ławce, bez pomysłu jak można go wykorzystać – gdy wyszedł na Meksyk, piłka latała mu nad głową.

Chcieliśmy zobaczyć dwa-trzy pomysły więcej, co można zrobić, by zastąpić Krychowiaka. Jakby się nie udało – trudno, najwyżej bylibyśmy na niego skazani. Ale dziś nie mamy tego poczucia. Nie mamy wiary, że Michniewicz zrobił wszystko, by ulżyć nam w środku pola. Wręcz jesteśmy skłonni stwierdzić, że poszedł po linii najmniejszego oporu. Jest Krychowiak? No to trudno, niech już zostanie.

A szaleństwem jest robić ciągle to samo i oczekiwać innych rezultatów.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Mistrzostwa Świata 2022

Komentarze

99 komentarzy

Loading...