Piekło zamarzło. Katar zaczyna przyznawać, że organizacja mundialu w tym kraju kosztowała nie tylko pieniądze, ale i życie.
Hassan al-Thawadi, szef komitetu organizacyjnego, powiedział w rozmowie z Piersem Morganem: – Szacujemy, że w trakcie przygotowań zmarło od 400 do 500 zatrudnionych osób. Nie znam dokładnej liczby. Ustalamy ją. Już jedna śmierć to za dużo. Każdego roku poprawialiśmy standardy BHP na obiektach, za które byliśmy odpowiedzialni.
No, może piekło nie zamarza, ale choć trochę jakkolwiek zrobiło się tam chłodniej. Jednak po pierwsze żenujące jest, że szef komitetu nie zna dokładnej liczby zmarłych, którzy oddali życie za tę propagandę sukcesu. Nie wiedzieć może, ile betonu wylano przy budowie stadionów, a nie coś takiego. Po drugie – al-Thawadi i tak zaniża tę liczbę, bo już Guardian podawał, że ofiary są liczone w tysiącach, a nie setkach.
Niemniej to i tak pewien przełom, bo wcześniej Katar informował o trzech zgonach…
WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA W KATARZE:
- Konferencja kadry. „Nie można dać miejsca Messiemu. To nie będzie łatwe”
- Białek z Kataru: Kawaii po zwycięstwie, kawaii po porażce
- Gol nagrodą za poświęcenie. Jak Piotr Zieliński zagrał z Arabią Saudyjską?
- Już nie laga, a dalekie podanie. Jak Michniewicz wyciągnął wnioski i wykorzystał „efekt Lewego”?
Fot. Newspix