Pięć dni temu Mirosław Skrzypczyński ustąpił ze stanowiska prezesa Polskiego Związku Tenisowego. Powód? Oskarżenia o molestowanie seksualne, którego miał dopuszczać się na przestrzeni lat, choćby jako trener wobec swoich podopiecznych. Po rezygnacji nadal jednak figurował jako członek zarządu PZT. Dziś się to zmieniło – były już prezes zrezygnował z zasiadania w zarządzie.

O całej sprawie szerzej pisaliśmy w tym miejscu. W skrócie? Wszystko w październiku nagłośnili dziennikarze Onetu: Jacek Harłukowicz i Janusz Schwertner, którzy dotarli między innymi do córki Skrzypczyńskiego, a ta miała im powiedzieć, że i nad nią ojciec się znęcał. Potem o Skrzypczyńskim wypowiedziała się też między innymi Katarzyna Kotula, posłanka Lewicy, która w przeszłości grała w tenisa i była jego podopieczną. Były też cytaty – ale anonimowe – innych zawodniczek przez niego trenowanych.
Sam Skrzypczyński wszystkiemu zaprzeczał, twierdząc, że to wszystko opisywane jest pewnie na „polityczne zlecenie”. Groził też dziennikarzom wejściem na ścieżkę prawną, a działaniom opisanym w artykule zaprzeczyła też później jego była żona.
Sprawa jednak się roznosiła i coraz więcej osób nawoływało do ustąpienia bądź odwołania Skrzypczyńskiego z pełnionej przez niego funkcji. Głos zabrały nawet największe gwiazdy polskiego tenisa – Hubert Hurkacz i Iga Świątek. – Nie godzę się na przemoc w sporcie, nie tylko w tenisie, ale w każdym sporcie i po prostu w życiu. Dlatego traktuję poważnie artykuły, które ukazały się na temat prezesa Polskiego Związku Tenisa Mirosława Skrzypczyńskiego. Rozstrzygnąć w sprawie powinny odpowiednie organy i mam nadzieję, że zajmą się tym po tym, jak media zaalarmowały o historiach osób, z którymi rozmawiały – pisała w swoich mediach społecznościowych liderka światowego rankingu.
Skrzypczyński ostatecznie ze stanowiska prezesa ustąpił, ale szybko zauważono, że to zmiana pozorna. Pozostał bowiem w zarządzie PZT, a jego stanowisko przejął jego bliski współpracownik, Dariusz Łukaszewski. Dodatkowo ustalono wtedy, że zarzuty względem Skrzypczyńskiego zbada specjalnie utworzona komisja, niezależna od pozostałych organów związku. I owszem, użyto słowa „niezależna”, ale mimo wszystko tym bardziej krytykowano fakt, że były prezes pozostał ważną postacią w strukturach związkowych.
Trzeba było pięciu dni, by i to się zmieniło. W sprawie wydano krótkie oświadczenie, zamieszczone na stronie związku:
„Zarząd Polskiego Związku Tenisowego informuje, że dzisiaj tj. w dniu 29 listopada 2022 r. Pan Mirosław Skrzypczyński złożył oświadczenie o rezygnacji z pełnienia funkcji Członka Zarządu Polskiego Związku Tenisowego ze skutkiem natychmiastowym.
Powyższe oznacza, że Pan Mirosław Skrzypczyński nie pełni obecnie jakichkolwiek funkcji w Polskim Związku Tenisowym. W celu rozwiania wszelkich wątpliwości oświadczamy, że Pan Mirosław Skrzypczyński nie pełni jakichkolwiek funkcji także w innych organach Związku (np. Komisja Rewizyjna, inne komisje, kolegia czy grupy robocze)”.
Wcześniej do rezygnacji Skrzypczyńskiego podczas briefingu prasowego wzywał nawet minister sportu, Kamil Bortniczuk. – Apeluję do Mirosława Skrzypczyńskiego o zawieszenie działalności jako prezesa i członka zarządu. Nie zgadzam się na przemoc w sporcie. Sam jestem ojcem pięciorga dzieci – mówił. I choć na ostateczną rezygnację trzeba było czekać dość długo, to dobrze, że ta wreszcie nastała.
Fot. Newspix
Ja tu jeszcze wrócę!
Szukamy takich odważnych mężczyzn :* Proszę o kontakt w wiadomości prywatnej na Twitterze lub e-mailowo na [email protected].
Ja się zastanawiam jak można mieć takiego pierdolca w lysej pale zeby takie rzeczy wygadywać do zawodniczek. Mozg albo jego miniatura do wycięcia. Jak taki hardy to niech się zgłosi do jakiegoś pornusa. Zwykla zboczona szmata
Byłeś tam że wiesz?