– Pomidor — rzucił Bartosz Bereszyński, gdy po meczu z Włochami w 2020 roku został zapytany o to, czy pasuje mu gra na lewej obronie. Niedługo potem Jerzy Brzęczek stracił pracę i defensor Sampdorii znów zmienił pozycję, ale od lewej flanki się nie uwolnił. Czesław Michniewicz wystawił go na niej w najważniejszym meczu swojej dotychczasowej kadencji i całkiem prawdopodobne, że zrobi to ponownie.
Selekcjoner reprezentacji Polski blefuje lepiej niż gdyby grał w trzy kubany — widz sam już nie wie, czy wypustką jest gra czwórką defensorów, czy może to wypustka wypustki. Ja wiem, że ty wiesz, ale oni wiedzą, że my wiemy, więc zrobimy dokładnie odwrotnie. Niemniej jednak Bartosz Bereszyński prędzej czy później na lewej obronie i tak zagra, bo od przeznaczenia uciec się nie da.
A zupełnie poważnie: na siedem występów u Michniewicza obrońca Sampdorii cztery razy pojawiał się na lewym boku (294 minuty), trzykrotnie zaś trener wystawił go na prawej stronie (117 minut). To chyba jednoznacznie wskazuje, gdzie prędzej będziemy oglądali Bereszyńskiego w najbliższym czasie.
Manolo Ponce Garcia: W Meksyku oglądasz się przez ramię. W Polsce spaceruję spokojnie
Bartosz Bereszyński na lewej obronie. Czy to ma sens?
Czesław Michniewicz nie kryje się zresztą z tym, że ten pomysł przypadł mu do gustu.
– Myślę, że jesteśmy zgodni, że w trudnym momencie zawsze można po „Beresia” sięgnąć na lewą obronę, tak było w meczu ze Szwecją, tak było we wcześniejszych spotkaniach. Co ważne „Bereś” najlepsze mecze w reprezentacji rozgrywał jako lewy obrońca. Był najbardziej skuteczny zarówno w defensywie, jak i w ofensywie — mówił jeszcze przed wylotem do Kataru, tuż po meczu z Chile selekcjoner biało-czerwonych.
Trener dodawał przy tym, że chciałby mieć lewonożnego zawodnika, dla którego gra po tej stronie defensywy jest zupełnie naturalna, ale skoro takiego nie ma, to ktoś musi wejść w te buty. Dodatkowo sam Bereszyński chyba nieco zmienił podejście do gry na tej pozycji. Wspomnianego na wstępie pomidora zastąpiły luźne żarty i podkreślanie, że dziś obie role są dla niego zupełnie naturalne.
– Więcej meczów w kadrze zagrałem nie na swojej — teoretycznie — nominalnej pozycji, więc już sam nie wiem, która strona jest moja — mówił w rozmowie dla „Przewodnika Sportowego” piłkarz Sampdorii i dodawał:
– Tak to już trochę jest ze mną w reprezentacji, jestem do wszystkiego i do niczego. Począwszy od trenera Jerzego Brzęczka, u którego zacząłem grać na lewej obronie. Potem, u trenera Sousy, grałem na pół-prawym stoperze lub jako wahadłowy. U trenera Michniewicza zagrałem już na prawej obronie, lewej obronie, prawym wahadle, więc dzieje się. Ale jak mi każą zagrać na bramce, to zagram na bramce. Nigdy nie będę narzekał, na jakiej pozycji gram.
Bereszyński u Michniewicza? Zdał najważniejszy test
Bereszyński trochę przesadził — według danych “WyScout” jego licznik minut na prawej obronie wciąż przebija grę vis a vis, jednak różnica topnieje. Obecnie wynosi 1391 do 1344, więc jeśli były piłkarz Legii Warszawa faktycznie dostanie szansę z Meksykiem, statystyka może się odwrócić. I, szczerze mówiąc, wcale nie zdziwi nas, jeśli tak właśnie się stanie, bo meczem ze Szwedami Bereszyński dał selekcjonerowi do myślenia.
- 6/9 wygranych pojedynków w defensywie
- 1/1 wygrany pojedynek w powietrzu
- 5/5 wygranych starć o wolne piłki
- 5 przejęć (4. wynik w zespole)
- 9 odzyskanych piłek (2.)
- 4 wybicia (2.)
Wystawiliśmy mu za tamto spotkanie „szóstkę”, co było miłą odmianą. Trener Michniewicz ma prawo uważać, że „Bereś” najlepiej radzi sobie na lewej stronie, bo za jego kadencji tak to w zasadzie wygląda. Słabiej zagrał raz, z Holandią, ale niczego nie zawalił. Z Belgami dał dobrą zmianę — na tyle, na ile można dać dobrą zmianę w spotkaniu przegranym 1:6 – Chilijczykom zamknął swoją stronę boiska. W tych trzech meczach przegrał łącznie cztery pojedynki (jeden w powietrzu), a stoczył ich 18.
My sięgamy pamięcią dalej: do czasów Jerzego Brzęczka, gdy Bereszyński kłopotów na lewej stronie obrony nie rozwiązywał, a na pewno nie zawsze. Pamiętamy przecież, że Holendrzy wrzucili go na karuzelę, że z Austrią czy Słowenią też nie było wzorowo. Kiedy wystawialiśmy kadrowiczom oceny za tamte eliminacje, „Bereś” dostał piątkę tylko dlatego, że po powrocie na prawą stronę obrony grał po prostu lepiej.
Żeby nie był gołosłownym — wspominaliśmy o dobrych statystykach piłkarza Sampdorii u obecnego selekcjonera. Porównajmy więc liczby z obydwu kadencji.
Jerzy Brzęczek | Czesław Michniewicz | |
Wygrane pojedynki defensywne | 3,99 | 5,53 |
Wygrane pojedynki o wolne piłki | 1,26 | 2,15 |
Straty | 9,77 | 6,76 |
Odzyskane piłki | 8,82 | 8,92 |
Wybicia | 2,21 | 1,84 |
Więcej wygranych pojedynków, przejętych piłek, mniej strat, ciut więcej odzyskanych piłek (mniej jedynie na połowie rywala) i mniej wybić. Mieliśmy prawo wątpić w Bartosza Bereszyńskiego na lewej obronie za czasów Jerzego Brzęczka. Teraz możemy jednak zmienić zdanie — to inny zawodnik. Lepszy.
Edson Alvarez – jak gra lider reprezentacji Meksyku?
Bartosz Bereszyński w reprezentacji Polski. Lepszy na lewej czy prawej obronie?
Wciąż jednak mamy do rozwiązania pewną zagadkę. Czy Bartosz Bereszyński faktycznie jest tak samo dobry na obydwu stronach obrony? Sprawdziliśmy to w podobny sposób — porównując dane z meczów, w których grał na tych pozycjach. “WyScout” oferuje nam duży pakiet wiedzy: jak już wspominaliśmy, dysponujemy statystykami z ponad 2700 minut “Beresia” w reprezentacji, które rozkładają się niemal po równo na lewą i prawą obronę (nie uwzględniamy meczów, w których grał na stoperze, np. za kadencji Paulo Sousy).
W najważniejszych rubrykach przepaści nie ma — czy to w ofensywie, czy w defensywie Bereszyński wygrywa podobną liczbę starć z rywalem (w ofensywie procentowo jest nawet nieco lepszy na lewym boku). Zaskoczeniem nie jest także to, że w fazie atakowania to na swojej nominalnej pozycji „Bereś” bardziej zagraża rywalom. Jako prawy obrońca piłkarz Sampdorii jest zresztą zdecydowanie częściej zaangażowany w grę (średnio 10 podań więcej niż na przeciwległej stronie).
Nie jest jednak tak, że Bereszyński-lewy obrońca trzyma się z daleka od połowy rywala i czeka jedynie na destrukcję. Na obydwu pozycjach podejmuje próby dryblingu mniej więcej równie często (2,21 v 2,82), zaliczając bardzo podobną liczbę progresywnych rajdów (1,21 v 1,25). Faktem jest to, że to grając na prawej stronie częściej melduje się w polu karnym rywala (1,21 v 1,25), ale już np. liczba popełnionych fauli jest praktycznie równa, więc „Bereś” nie musi się nimi ratować, gdy rywale uciekają mu na lewej stronie boiska.
Czy Wojciech Szczęsny przełamie klątwę w reprezentacji?
Rzućmy jeszcze okiem na liczby z samej kadencji Czesława Michniewicza, bo jak wspomnieliśmy, u tego trenera oglądamy nową wersję Bereszyńskiego-lewego obrońcy. Jego statystyki z tego okresu przewyższają te wykręcone na prawej i lewej obronie w ogóle, pod względem:
- wygranych pojedynków w defensywie
- wygranych pojedynków o wolne piłki
- przejęć
- odzyskanych piłek
- progresywnych biegów
Będzie kombinowanie czy nie będzie?
Można więc stwierdzić, że Bartosz Bereszyński i lewa obrona to obecnie faktycznie nie taka zła para. Oczywiście także ze względu na to, że po prostu nie ma dla niego realnej konkurencji, a kogoś wystawić trzeba. Trzeba albo i nie trzeba, jeśli zagra się trójką defensorów, co preferuje chociażby Kamil Glik.
– Można oczywiście przestawić Beresia na lewą, ale to już jest kombinowanie. Wydaje mi się, że patrząc na zawodników, których mamy na środku obrony i na bokach, to ta trójka nam pasuje — mówił stoper w „Przewodniku Sportowym”.
Czy bardziej pasuje nam trójka, czy może jednak kombinowanie? Zdecyduje o tym Czesław Michniewicz, a my rozliczymy jego i Bereszyńskiego po meczu. Oby tak udanym, jak jego ostatnie występy na lewej stronie obrony.
WIĘCEJ O MECZU POLSKA – MEKSYK:
- Waldemar Wasilewski. Z Łomży do Guadalajary
- Stadium 974. Na jego budowę poświęcono więcej żyć niż kontenerów?
- Wszystkie mecze otwarcia reprezentacji Polski na mundialu
SZYMON JANCZYK