Innowacyjny. Osobliwy. Ekologiczny. Jedyny w swoim rodzaju. Stadium 974, na którym Polska zagra z Meksykiem, to majstersztyk.
Jeszcze na etapie projektów Katarczycy uznali, że po mistrzostwach świata niepotrzebne im będzie osiem stadionów. Pierwotny plan zakładał, że jedna z aren — by nie obrosła mchem, a na zdjęcia mchu w zagranicznej prasie Katar nie może sobie pozwolić — zostanie po prostu zburzona. Organizator mundialu myślał o zbudowaniu normalnego, klasycznego stadionu. Jednocześnie nie chciał sobie pozwolić żadną prowizorkę, choćby na taką, jaką oglądaliśmy podczas rosyjskiego mundialu. Pamiętacie stadion w Jekaterynburgu i trybuny, które wyglądały jak rusztowanie?
Nie, to miał być normalny, pełnoprawny, wprawiający w zachwyt stadion, który po mundialu zostanie zrównany z ziemią.
Palenie pieniędzmi w piecu? Oczywiście, ale kto bogatemu zabroni?
Złoto i kontenery. Wszystkie stadiony Mistrzostw Świata w Katarze
Gdy dowiedzieli się o tym ekologowie, ostro zaprotestowali. Nic tak nie drażni bowiem aktywistów, jak generowanie śladu węglowego i inne przewiny wobec matki natury, które zdają się fanaberią. A budowanie stadionu po to, by go zaraz zburzyć, to największa fanaberia, jaką można sobie wyobrazić.
FIFA i Katar nie mogły sobie pozwolić na wojnę z ekologami. Wiedzieli, co robić. W trakcie ostatnich lat wyspecjalizowali się w odbijaniu ciosów i przekuwaniu ich w atuty.
Ktoś mądry wpadł więc na ideę tymczasowego stadionu, ale nie rusztowania-prowizorki.
Tymczasowy stadion może być wręcz symbolem walki o środowisko.
Stadium 974 wybudowany jest z 974 kontenerów. Jego nazwa nawiązuje także do katarskiego numeru kierunkowego. Leży w portowej dzielnicy, a pływające na statkach kontenery są jej nierozerwalną częścią — nawiązań jak widać aż nadto. Jest położony tuż nad wodą. Pomieści 40 tysięcy widzów. Innowacja w sercu wszystkiego — tak piszą o obiekcie jego gospodarze.
– Niektóre stadiony zostaną zdemontowane. W tym jeden w całości do ponownego wykorzystania w innym kraju – mówił na początku listopada katarski minister spraw zagranicznych. Nigdzie nie padło oficjalnie, którą z aren będzie można – jakkolwiek to brzmi – przenieść do innego kraju. Wiele wskazuje na to, że zagramy na niej dzisiaj, choć słowo „przenieść” sugeruje, jakoby po mundialu czekało budowniczych bardzo proste zadanie. Wiadomo, że bez ciężkiego sprzętu nie uda się zdemontować kontenerów i stalowych prefabrykatów, bez skomplikowanej operacji logistycznej nie uda się ich nigdzie przewieźć. Zwłaszcza że nie byłaby to przewózka z jednego końca Dauszy na drugi, Katarczycy ocenili przecież, że tylu stadionów w kraju nie potrzebują.
Edson Alvarez. Jak gra reprezentant Meksyku?
Teoretycznie możliwe jest więc, że Stadion 974 – lub inny ze stadionów, ale załóżmy hipotetycznie, że o tym obiekcie mówił katarski wiceminister – odkupi od Kataru po promocyjnej cenie na przykład gospodarz mundialu 2030. Niech będzie to przykładowy Paragwaj, który ubiega się o organizację turnieju z Argentyną, Chile i Urugwajem. Robotnicy w Dauszy zdemontowaliby wtedy stadion. Wielkimi – nomen omen – kontenerowcami udałby się on w podróż przez ocean. Na miejscu postawiono by go ponownie jak budowlę z klocków lego. W sierpniu 2030 znów doszłoby do demontażu, znów załadowano by kontenery i prefabrykaty na statek, znów stadion wzniósłby się w innym kraju. Możliwe jest nawet, by stadion 974 gościł kibiców na każdym mundialu do 2050 roku, stając się przechodnim jak, nie przymierzając, jedno z najważniejszych trofeów w środowisku dziennikarzy.
Tylko że… taka wizja to nonsens.
Czy ktoś wierzy w to, że jakiś kraj, jakikolwiek, kupi stadion, który z założenia ma być tymczasowy? Albo nawet – że przyjmie go za darmo?
Ciężko wyobrazić sobie taki scenariusz.
Bo ciężko wyobrazić sobie scenariusz, w którym mundial znowu organizuje kraj, w którym wielkie stadiony będą po turnieju kompletnie zbędne.
To rozwiązanie to dla Kataru idealne wyjście z sytuacji. Im wszystko jedno, co się stanie ze stadionem po mundialu. Czy go komuś wyślą, czy zburzą, czy przekształcą w światową siedzibę Greenpeace. Kontenerowy wariant wytrącił ekologom wszelkie argumenty z rąk.
Bo jak krytykować stadion, który można poddać recyklingowi? Jeśli nie sprzeda się go do innego kraju, to przeznaczy jego elementy do innych celów?
Na Stadium 974 odbył się w listopadzie 2021 roku mecz inauguracyjny Pucharu Narodów Arabskich. Rozegrano na nim podczas tej imprezy sześć spotkań, na mundialu dojdzie siedem. To pierwsze już dziś, naszej reprezentacji z Meksykiem. Kolejne pięć w fazie grupowej (także nasze starcie z Argentyną). I ostatnie w 1/8 finału. Ostatnie nie tylko na mundialu, a ostanie w ogóle.
Stadion 974 zostanie on rozebrany i przeznaczony na piłkarski recykling.
Według Amnesty International podczas budowy katarskiej infrastruktury mogło zginąć nawet piętnaście tysięcy robotników, pracujących w nieludzkich warunkach, za głodową stawkę, w iście niewolniczym systemie kafali. Oczywistym jest, że ginęli oni także wśród kontenerowców i ekologicznych prefabrykatów. Nie wiemy, ilu – i nigdy się nie dowiemy. Może dziesiątki. Może setki. Może tysiące. Przerażające jest to, że ktokolwiek ginie dla tak błahej sprawy, jak budowa stadionu najniższym kosztem.
A gdy dodamy do tego fakt, że to budowa stadionu na kilkanaście meczów…
Siedząc dziś na trybunach, nie będę mógł odpędzić się od myśli, że wszyscy bawimy się w miejscu, w którym życie stracili robotnicy, warci w oczach możnych katarskiego świata tyle, co pająk, którego można rozdeptać, co mucha, która wleciała w aromatyzowaną taśmę klejącą. Oddali życie po to, by obrzydliwie bogaci panowie w białych tunikach bawili się na zbudowanym przez nich stadionie przez trzynaście meczów trwających po 1,5 godziny. 1170 minut. To nawet nie jest doba.
To nie tak, że życie poległych na budowie stadionów Lusail czy Education City jest warte więcej, bo te obiekty przetrwają długie lata. Nie chcę zabrzmieć tak, że dla stadionu, który będzie stał sto lat, warto poświęcić jakiekolwiek życie.
Po prostu historia Stadium 974 – ta zbitka tymczasowości, ekologii, kafali i zatuszowanych katastrof budowlanych – uderza najmocniej. Przynajmniej mnie.
Skazywałeś ludzi na pewną śmierć po to, by wybudowali stadion, który nie zdąży się nawet przykryć kurzem, bo już go nie będzie. Przetrwa mniej dni niż kontenerów zostało użytych do jego budowy.
Innowacyjny. Osobliwy. Ekologiczny. Jedyny w swoim rodzaju. Stadium 974, na którym Polska zagra z Meksykiem, to majstersztyk. Marketingowy majstersztyk. Pod płaszczykiem wielkich, lecz niewiele wartych haseł, stworzono jeden z największych symboli zła katarskiego mundialu.
Zastanówcie się dzisiaj: czy do budowy tego stadionu użyto więcej kontenerów czy ludzkich istnień?
To przykra zagadka.
Taką zafundowali nam brodaci panowie w chustach przytrzymywanych przez czarne, plecione sznury.
***
Gdy przechadzam się pod Stadionem 974, ostatnie prace jeszcze trwają. Na placu wokół obiektu są niezbyt bezpieczne ujścia wody, które organizatorzy oznaczyli barierkami.
Uważajcie na siebie.
WIĘCEJ KORESPONDENCJI Z KATARU: