Reklama

Mrozek wszystkiego nie obroni. Wisła Płock ratuje punkt w Mielcu

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

22 października 2022, 18:01 • 3 min czytania 7 komentarzy

Stal Mielec po raz pierwszy w tym sezonie nie wygrała meczu, w którym objęła prowadzenie, choć zabrakło jej naprawdę niewiele. Trzeba jednak przyznać, że Wisła Płock wyrównała w pełni zasłużenie, a gdyby nie Bartosz Mrozek, pewnie wywiozłaby komplet punktów, mimo że Pavol Stano przesadził z eksperymentami w składzie.

Mrozek wszystkiego nie obroni. Wisła Płock ratuje punkt w Mielcu

Jeżeli nie ma tu żadnego drugiego dna, to słowacki szkoleniowiec naprawdę mocno zamieszał, tłumacząc się potrzebą rotacji i dawania szans innym piłkarzom. W wyjściowej jedenastce zadebiutowali Igor Drapiński i Miroslav Gono, na ławce usiedli Davo i Jakub Rzeźniczak, a zupełnie poza kadrą znaleźli się Damian Rasak i Marko Kolar. Z kolei Anton Krywociuk wystąpił na prawej obronie, co być może wcześniej w karierze mu się nie zdarzyło.

Stal Mielec – Wisła Płock 1:1. Mrozek trzymał gospodarzy przy życiu

O ile zmiany w szeregach „Nafciarzy” były głównie pomysłem trenera, o tyle Adam Majewski nie miał wyjścia i musiał kombinować. Nie mogli zagrać Mateusz Matras i Arkadiusz Kasperkiewicz, więc konieczna była przebudowa defensywy. Stanęło na tym, że na pozycję stopera cofnięty został Piotr Wlazło (co nie jest dla niego nowością), a środek pola wypełnili Maciej Wolski i Paweł Żyra.

Dość długo pomysły Majewskiego zdawały egzamin. Stal nic sobie nie robiła z osłabień i rozgrywała mecz na swoich warunkach. Wisła chwilami mogła dłużej rozgrywać, ale koniec końców było to walenie głową w mur. Wyjątek przed przerwą stanowił moment, w którym Żyra stracił piłkę, a Furman prostopadłym podaniem uruchomił Mateusza Lewandowskiego, który jednak przegrał pojedynek z Mrozkiem.

Bramkarz Stali w końcówce zaliczył jeszcze dwie ratunkowe interwencje. W obu przypadkach zatrzymywał Damiana Warchoła – najpierw odbijając nogą jego mocny strzał, a później jakimś cudem zatrzymując uderzenie z najbliższej odległości (kolejne błyskotliwe dogranie Furmana). Dopiero w doliczonym czasie Mrozek nic nie mógł zrobić po pięknej główce Warchoła, któremu dośrodkował inny rezerwowy – Łukasz Sekulski. Sprawę pokpił Krystian Getinger, który dwukrotnie mógł tę akcję przerwać i tego nie zrobił.

Reklama

Furman grał dobrze i… sprokurował karnego

Stano zapewne szybko poczuł, że jego pomysł na wyjściowy skład nie wypalił, ale na zmiany poczekał do 54. minuty, gdy od razu wpuścił trzech zawodników. I od tej pory „Nafciarze” zaczęli się prezentować znacznie lepiej. Stal natomiast najwyraźniej opadała z sił i przestała kontrolować boiskowe wydarzenia. Do pewnego momentu wyjątkowo osamotniony Said Hamulić starał się nękać obrońców, chwilami przetrzymywał piłkę i raz nawet oddał strzał głową, który sprawił nieco kłopotów Krzysztofowi Kamińskiemu. Gdy jednak Hamulić zszedł, gospodarze nie potrafili już oddalić gry od swojego pola karnego. Słabo w tym względzie wypadli rezerwowi, zwłaszcza Mikołaj Lebedyński.

Stal objęła prowadzenie po rzucie karnym wykonanym przez Wlazłę. Sędzia po analizie VAR przyznał go za kopnięcie w nogę Flisa przez Furmana. Sytuacyjny faul, pomocnik gości szybko cofnął nogę, ale decyzja inna być nie mogła. Mimo sprokurowania jedenastki Furman należał do najlepszych w swoim zespole. Gdyby Lewandowski i Warchoł byli skuteczniejsi, miałby na koncie dwie asysty. Do tego potrafił groźnie uderzyć z dystansu i przytomnie rozciągać grę.

Mielczanie mogli więcej wycisnąć z pierwszej połowy. Na samym początku Kamiński odbił mocny strzał Domańskiego, zaś tuż przed przerwą do większego wysiłku zmusił go aktywny Adam Ratajczyk, który uprzednio ograł dwóch rywali.

Koniec końców jednak ten remis to dla Stali dobry wynik. Wisła pewnie też nie będzie przesadnie narzekała. Obie ekipy nadal są bardzo wysoko w tabeli.

Reklama

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

7 komentarzy

Loading...