Reklama

Real nie zwalnia tempa. Wygrał z Sevillą nawet bez Benzemy

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

22 października 2022, 23:21 • 3 min czytania 12 komentarzy

Bez najlepszego piłkarza świata – Karima Benzemy, ale Real Madryt zanotował kolejne cenne zwycięstwo w LaLiga. Królewscy pokonali 3:1 Sevillę. Bohaterami spotkania zostali autor dwóch asyst – Vinicius oraz Federico Valverde, który krok po kroku zbliża się do granicy 10 trafień w sezonie. 

Real nie zwalnia tempa. Wygrał z Sevillą nawet bez Benzemy

Ostatnie dni dla Realu Madryt obfitowały w ogromne sukcesy. Po zwycięskim El Clasico, przyszła wygrana z Elche. Również pod względem indywidualnym Królewscy znajdowali się na świeczniku. Najlepszym piłkarzem świata według France Football został w poniedziałek Karim Benzema, natomiast bramkarzem – Thibaut Courtois. W najlepszej dziesiątce miejsce znalazło się jeszcze dla Luki Modricia i Viniciusa Juniora. Właśnie dlatego kilka chwil przed spotkaniem z Sevillą poświęcono na celebrację sukcesów zawodników wraz z kibicami zgromadzonymi na Santiago Bernabeu.

Real Madryt – Sevilla 3:1. Dwie asysty Viniciusa

Benzema wzniósł Złotą Piłkę, którą odebrał z rąk Modricia i Zinedine’a Zidane’a. W przeciwieństwie do swoich kolegów nie był jednak ubrany w meczowy trykot, a na czarno, w skórze. Z powodu kontuzji mięśnia czworogłowego wypadł z gry na bliżej nieokreślony czas. O uświetnienie jego sukcesu powalczyli inni nagrodzeni w plebiscycie Złotej Piłki zawodnicy – Modrić i Vinicius. Brazylijczyk wyglądał jakby za cel postawił sobie przedryblowanie wszystkich rywali. Czy to na skrzydle, czy na środku boiska wchodził w pojedynki. Kończyły się one jednak albo odbiorem Sevilli, albo linią końcową. Jednak gdy Vinicius podnosił głowę, dostrzegał najlepsze możliwe rozwiązania dla Królewskich.

Po raz pierwszy stało się to w piątej minucie. Fantastycznym przeżywającym pole karne podaniem 22-latek asystował przy trafieniu Modricia. Chorwat nie spudłował, mając przed sobą pustą bramkę. Podobnie stało się z Lucasem Vazquezem, któremu Vinicius dograł w podobny sposób tuż przed końcem spotkania. Wprowadzony z ławki Hiszpan również nie zmarnował swojej okazji. Obie sytuacje dzieliła jednak przeszło godzina, w trakcie której Real zupełnie oddał pole Sevilli.

Andaluzyjczycy starali się zagrozić bramce Courtoisa w ataku pozycyjnym. Do straty drugiej bramki wymieniali podania równie często co mistrzowie Hiszpanii. Niewiele jednak z tego wynikało bowiem Królewscy bronili się w najlepszej do tego taktyce, według Carlo Ancelottiego – o czym napisał w swojej biografii – czyli 1-4-4-2. Dopiero gdy Viniciusowi zabrakło odpowiedzialności w defensywie Sevilla zdobyła bramkę.

Reklama

Dziesięć to za mało?

Gonzalo Montiel, który radził sobie przeciętnie w defensywie, w ataku zanotował kluczowy odbiór. Zabrał piłkę Viniciusowi i podał ją w tempo do Erika Lameli. Argentyńczyk równie efektownie podcinką – zewnętrzną częścią stopy – pokonał najlepszego bramkarza świata. Dzięki trafieniu Andaluzyjczycy ruszyli odważniej do przodu. Swoje okazje mieli kolejno Isco, który strzelił w boczną siatkę z woleja i Lamela, próbujący swoich sił z dystansu. Ancelotti zareagował jednak w porę, wprowadzając do gry rezerwowych.

W tym samym momencie pojawili się Vazquez, Marco Asensio i Antonio Ruediger. Pierwszy z nich zdobył bramkę po podaniu Viniciusa. Nie byłoby jej jednak, gdyby nie fantastyczne otwierające zagranie Asensio. Chwilę później pomocnik zanotował już klasyczną asystę, przekazując piłkę Federico Valverde. Tyle wystarczyło, by Urugwajczyk zdobył siódmą bramkę w tym sezonie. Popisał się potężnym uderzeniem z dystansu. Było tak silne, że Bono nawet nie interweniował.

Tym samym Valverde strzelił trzeciego z rzędu gola dla Los Blancos. Powoli zmierza do granicy, którą na początku sezonu wyznaczył mu Ancelotti, mówiąc, że jeśli pomocnik nie zdobędzie 10 bramek w sezonie, to nie zna się na futbolu. O tym, że Włoch co nieco jednak wie o piłce stało się już jasne lata temu, więc nikogo nie dziwi, że i Urugwajczyk zaczął regularnie trafiać do siatki rywali. Dzięki jego bramce Real był już pewny zwycięstwa nad Sevillą i umocnienia się na pozycji lidera LaLiga. Andaluzyjczycy natomiast dalej zawodzą w sezonie, mając zaledwie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową.

Real Madryt – Sevilla 3:1 (1:0)

Bramka: Modrić 5′, Vazquez 79′, Valverde 81′ – Lamela 54′

Reklama

WIĘCEJ O HISZPAŃSKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
1
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Hiszpania

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
1
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Komentarze

12 komentarzy

Loading...