Jak informowali w środę wieczorem Kamil Warzocha i Szymon Janczyk, w Zagłębiu Lubin zrobiło się gorąco po 0:3 z Widzewem i odpadnięciu z Pucharu Polski na rzecz drugoligowego Motoru Lublin. W jednym aspekcie jednak „Miedziowi” mają już spokój i to jako pierwsi w Ekstraklasie. Wystarczyło 13 meczów, żeby wypełnili minutowe minimum dla młodzieżowców, dzięki czemu unikną wszelkich opłat związanych z tym wymogiem, nawet gdyby żaden zawodnik urodzony w 2001 roku lub później więcej nie powąchał murawy. Wszystkie pozostałe kluby na razie muszą gonić.

Przypomnijmy: po trzech latach obowiązywania przepisu o bezwzględnej potrzebie wystawiania Polaka ze statusem młodzieżowca, został on zmodyfikowany (oczywiście w ostatniej chwili) i od tego sezonu trenerzy mają większe pole manewru.
Młodzieżowcy w Ekstraklasie po 13. kolejce
Teraz chodzi o to, żeby na koniec sezonu w każdym zespole młodzieżowcy łącznie mieli przynajmniej 3 tys. rozegranych minut. Po drodze wprowadzono jeszcze trzy inne etapy, których nieosiągnięcie oznacza obowiązek wniesienia opłat na rzecz PZPN. Zostaną one przeznaczone na zadania związane ze szkoleniem młodzieży.
- 3 mln zł – gdy młodzieżowcy rozegrali nie więcej niż 999 minut;
- 2 mln zł – gdy czas gry młodzieżowców wynosił między 1000 a 1999 minut;
- 1 mln zł – gdy czas gry młodzieżowców wynosił od 2000 do 2499 minut;
- 500 tys. zł – gdy czas gry młodzieżowców wynosił od 2500 do 2999 minut.
W jednym meczu dany zespół może uzbierać do klasyfikacji maksymalnie 270 minut, nawet jeśli młodzieżowcy spędzili na boisku więcej.
Wychodzi zatem, że aby nie zapłacić niczego, średnia na mecz (34 kolejki) powinna wynosić w zaokrągleniu 89 minut, czyli teoretycznie i tak jakiś młodzieżowiec praktycznie cały czas musiałby występować. Tutaj jednak wracamy do tego, że w jednym spotkaniu trenerzy mogą odpuścić, by w innym to nadrobić. Grunt, aby mieć 2-3 zawodników mogących być realnym wariantem do wyjściowego składu i mieć kim rotować.
Jak to więc wychodzi po trzynastu kolejkach, które wystarczyły Zagłębiu, żeby przebić trzy tysiące minut? Sprawdzamy. Ponieważ dane z poszczególnych źródeł minimalnie się różnią, dla zachowania porządku opieramy się na wyliczeniach Ekstrastats.pl:
Raków gotowy zapłacić karę
Jedynymi ekipami, którym zdarzyło się nie uzbierać nawet minuty w danym meczu są Raków Częstochowa (trzy razy), Radomiak Radom (dwa razy) i Wisła Płock (dwa razy).
Rakowowi liczby na początku sezonu nabijali Szymon Czyż i Kacper Trelowski, który zaliczył trzy ligowe występy z rzędu. Potem jednak Czyż doznał poważnej kontuzji (9. kolejka z Legią), a Vladan Kovacević znalazł się w tak dobrej formie, że rotacja w bramce mogłaby zaszkodzić drużynie. Jako że Ben Lederman nie jest już młodzieżowcem, Marek Papszun znalazł się w sytuacji beznadziejnej, gdyż jedyny zawodnik dający jakieś minuty do klasyfikacji to obecnie Daniel Szelągowski. Jest on jednak za słaby, żeby częściej grać w pierwszym składzie.
W Rakowie od początku byli przeciwnikami zmuszania klubów do grania młodzieżą. Właściciel klubu Michał Świerczewski przed sezonem zamieścił w mediach społecznościowych jednoznaczny wpis na ten temat:
Kilkanaście dni temu Świerczewski był gościem Ligi+ Extra i w „Pomidorze” na pytanie, czy Raków jest gotowy zapłacić karę za niewypełnienie młodzieżowego minimum, bez wahania odpowiedział „tak”. Jest to scenariusz niemal pewny. Pytanie tylko, w których widełkach częstochowianie się zmieszczą. To jednak istotna różnica, czy zapłaci się milion złotych czy pół miliona.
Problemy w Radomiu i Szczecinie
Trudno taką gotowość zakładać w szeregach Radomiaka. Tutaj główną nadzieją na uniknięcie kar jest Gabriel Kobylak w bramce. Minutowe straty wzięły się z tego, że trzeba było przypomnieć innym klubom o istnieniu Filipa Majchrowicza i gdy ten wskoczył między słupki, Mariusz Lewandowski w dwóch przypadkach na trzy nie wpuścił do gry innego młodzieżowca. Pole manewru ma niezwykle ograniczone, bo 19-letni Jakub Ojrzyński to także bramkarz, a z graczy z pola zagrał tylko 21-letni Nowakowski i to raptem dwukrotnie. Jeśli w Radomiu nie przyspieszą i nie znajdą kogoś poza Kobylakiem, bez opłaty dla PZPN-u się nie obejdzie.
W Wiśle Płock zabrakło młodzieżowca w 11. kolejce z Piastem Gliwice (1:0) i tydzień później z Jagiellonią Białystok (1:1). Na ławce zawsze siedział Radosław Cielemęcki, ale on w tym sezonie zagrał tylko w Pucharze Polski. W obliczu braku Aleksandra Pawlaka i Dawida Kocyły trener Pavol Stano po prostu musiał odpuścić. Dopiero ostatnio z Legią poza Pawlakiem zagrał 18-letni obrońca Igor Drapiński, który już w poprzednim sezonie zadebiutował w Ekstraklasie.
Zaskakująco nisko w zestawieniu znajduje się Pogoń Szczecin. Mimo że jej młodzieżowiec to już reprezentant Polski, „Portowcy” nie dobili jeszcze do tysiąca minut. Mateusz Łęgowski, bo oczywiście o nim mowa, raz zagrał od początku do końca. Mariusz Fornalczyk od dawna nie prezentuje niczego ciekawego i zbiera końcówki. Marcel Wędrychowski ma na koncie 16 symbolicznych minut. Sporym ciosem okazała się ponowna kontuzja Kacpra Smolińskiego, który na powrót zaczynał się przebijać do składu. Inna sprawa, że czas jego gry ograniczałby czas gry Łęgowskiego, bo to ta sama pozycja. W każdym razie, Jens Gustafsson będzie musiał kombinować.
Sześć klubów nie spełniłoby warunków
Gdyby poszczególne kluby do końca sezonu punktowały z taką częstotliwością jak dotychczas, to kary zapłaciliby w Rakowie (średnio 56,23 minut młodzieżowców na mecz), Radomiaku (72 minuty), Pogoni (75,07 minut), Lechii (86,25 minut), Widzewie (82,15 minut) i Wiśle Płock (84,23 minut). Raków zapłaciłby milion złotych, pozostali po pół miliona. Na granicy ze średnią 89,23 minut byłby Śląsk Wrocław, w którym po siedmiu kolejkach miejsce stracił Piotr Samiec-Talar i zaczęła się większa rotacja. Skorzystał na tym 16-letni Karol Borys.
W Widzewie wszystko napędza Ernest Terpiłowski, który mimo utraty sześciu kolejek z powodu kontuzji, uzbierał blisko połowę całego dorobku. Minuty Łukasza Zjawińskiego i Jakuba Sypka to jednak dodatek. W Miedzi wszystko wisi na Olafie Kobackim, którego nieśmiało wspiera Maciej Śliwa. Lechia powinna być w tym zestawieniu wyżej. Wydaje się, że Kacper Sezonienko, Jakub Kałuziński i Dominik Piła mogliby grać więcej. Biało-zieloni wystawili już siedmiu młodzieżowców (najwięcej obok Zagłębia i Górnika), ale brakuje wśród nich wyraźnego lidera. Zresztą, Jan Biegański i wspomniany Łukasz Zjawiński przed końcem okienka zdążyli odejść na wypożyczenia.
Jan Biegański: Nadal nie wiem, dlaczego trener Kaczmarek nie dał mi szansy [WYWIAD]
W Górniku, mimo sprzedaży Krzysztofa Kubicy i Dariusza Stalmacha, młodzieży nadal dużo, lecz to głównie posiłki z zewnątrz, na co coraz więcej osób zwraca uwagę. W każdym razie, w kontekście przepisu Bartosch Gaul ma komfort. Jak nie wystawi Aleksandra Paluszka, to ma Kryspina Szcześniaka, a w odwodzie pozostaje Jakub Szymański. W ataku już cztery bramki uzbierał Szymon Włodarczyk. Powoli wprowadzany jest 16-letni Krzysztof Kolanko. Opcją w środku pola pozostaje Norbert Wojtuszek.
Piast i Warta nie marnują czasu
Mimo meczu zaległego w czołówce klasyfikacji znajduje się Lech Poznań, ale trudno nie odnieść wrażenia, że gdyby nie przepis, to Filip Szymczak i Filip Marchwiński graliby mniej. Maksymilian Pingot dostał szansę w kilku meczach bardziej ze względu na to, że w obliczu wielu absencji nie było już innych stoperów. Mateusz Żukowski od razu zaczął grać po wypożyczeniu z Rangersów, potem jednak wypadł z obiegu.
W Koronie Kielce juniorów w kadrze wielu, ale gra raptem trzech. Oskar Sewerzyński, Marcin Szpakowski i Janusz Nojszewski poziomu raczej nie zawyżają, choć też niekoniecznie go obniżają. Stal Mielec znów ratuje się wypożyczeniami. Podstawowym młodzieżowcem miał być sprowadzony z Legii Bartłomiej Ciepiela, lecz szybko wypadł na wiele tygodni. Obecnie minuty z przyzwoitym skutkiem ciułają Adam Ratajczyk i Fryderyk Gerbowski.
Nadspodziewanie wysokie są lokaty Piasta Gliwice i Warty Poznań, choć tu także chyba częściej decyduje przymus niż obiektywne wygrywanie walki o skład – nie licząc rzecz jasna Ariela Mosóra. Arkadiuszowi Pyrce pomaga fakt, że de facto Piast nie pozyskał nikogo w miejsce Martina Konczkowskiego. Ostatnio niezwykle obiecujące wejścia z ławki zaliczał Gabriel Kirejczyk, który nagle stał się kandydatem na odkrycie w gliwickiej ekipie. Wartę winduje Konrad Matuszewski. Spisuje się nieźle i pewnie grałby bez względu na wiek. Powoli rozkręca się Kajetan Szmyt. Reszta w razie potrzeby nabija minuty. Najlepszym przykładem były zmiany Dawida Szulczka przy stanie 0:4 z Wisłą Płock – w jednym rzucie wpuścił na pół godziny czterech młodzieżowców.
Młodzieżowy kłopot bogactwa w Lubinie
Różnych rozwiązań w Jagiellonii szuka Maciej Stolarczyk, ale nikt w pełni nie przekonuje. Ostatnio najwięcej grał Jakub Lewicki, ustawiany na lewym wahadle. Wszyscy w Białymstoku liczą, że do formy po kontuzji dojdzie Miłosz Matysik i jego obecność w składzie stanie się naturalna. W Cracovii mają najmłodsze skrzydła w lidze w osobach Michała Rakoczego (4 gole, 1 asysta) i Jakuba Myszora (2 gole, 1 asysta). Obaj mogliby liczyć na przychylność Jacka Zielińskiego również bez perspektywy płacenia kar. W Legii problem niemal z urzędu rozwiązuje Kacper Tobiasz w bramce, a sporo dokładają Maik Nawrocki i Maciej Rosołek.
Przyszły kapitan Legii. Historia Kacpra Tobiasza
No i dochodzimy do zdecydowanego lidera. Piotrowi Stokowcowi jedno zmartwienie odpadło, teraz może już dobierać skład wyłącznie w oparciu o aktualną przydatność danego zawodnika, choć trudno powiedzieć o którymkolwiek z młodzieżowców Zagłębia, że gra na wyrost. Sami Kacper Bieszczad i Łukasz Łakomy mają razem 2140 minut, a prawie zawsze wystąpi jeszcze któryś z ich rówieśników. Zdarzało się, że „Miedziowi” przekraczali limit 270 minut w meczu, bo na przykład na prawej obronie był jeszcze Bartłomiej Kłudka, a w ataku Rafał Adamski. Nic dziwnego, że tak szybko udało się przejść wszystkie etapy. Mało tego: można było sobie pozwolić na wysłanie do Stali Adama Ratajczyka.
Pod tym kątem brawa dla Zagłębia.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Podwyżki uderzą w ligę. Kluby szukają dodatkowych milionów
- Hokus Pontus. Jak Almqvist zaczarował Szczecin
- Czy Górnik Zabrze znów jest skazany na przeciętność?
Fot. FotoPyK/Newspix
Raków pokazuje jak bardzo bezsensowny jest to przepis. W Rakowie młodzieżowiec gra ogony i od razu widać, że całościowo mają przewagę nad resztą drużyn, w których młodzi zaniżają poziom. Jak ktoś dobry to poradzi sobie i bez przepisu, w końcu każdy chce zarobić szmal i ustawić budżet na całą rundę sprzedając młodego za kilka mln euro, a jak ktoś się nie nadaje to po skończeniu tych magicznych 22 lat ma problem ze złapaniem kontraktu w ekstraklasie, w której gdyby nie przepis pewnie i tak nigdy by nie zagrał.
Banda najemników nie przynosząca żadnej korzyści polskiej piłce.
Bez przesady, przecież parę punktów kiedyś tam do rankingu krajowego uzbieraliście, a że teraz jest jak jest – musisz się z tym pogodzić.
To powiedz kolego sympatyczny kto przynosi korzyści polskiej piłce ?
gdyby nie kontuzja młodzieżowca Czyża to grałby pierwsze skrzypce, ale ogólnie się zgadzam 😉
Prawda, gdyby taki Szelągowski był naprawdę lepszy od takiego Kochergina czy Nowaka to by grał. Jednak za każdym razem gdy gra, to jest najsłabszym elementem zespołu. Pamietam jak z Rubinem wychodził sam na sam to się tak spompował, że obrońca Rubina będący za nim chyba z 5 metrów go dogonił i z łatwością zabrał mu piłkę. Trelowski w poprzednim sezonie jak dostawał szanse to grał solidnie, jak Kovacevic w tym sezonie wypadł na pare spotkań to niestety nie dojechał. Czyża szkoda najbardziej, bo widać że jak dostał szanse po kontuzji Ledermana to prezentował się coraz lepiej, a tutaj poszły więzadła i raczej cały sezon z głowy. Jest nadzieja dla Rakowa bo drużyny z CLJ prezentują się całkiem nieźle, ba drużyna-19 była niedawno liderem, teraz jest na drugim miejscu za Górnikiem Zabrze. Może na wiosnę zobaczymy kogoś z tej młodzieżówki.
Ups, popełniłem babola bo dwa pierwsze zdania się tak jakby zaprzeczają. Chodziło mi że by grał, ale więcej niż ogony jak ostatnio.
Z Szelim w ogóle jakaś dziwna sprawa. Na początku dobry zawodnik, bramka w Poznaniu, potem tak jakby odpuścił. W Warcie do kontuzji też w miarę się prezentował. Co do Trela. Mam wrażenie, że odejście Tkocza go przyblokowało. Czyżu co zaczął grać przed kontuzją, majstersztyk, z Legią chyba za bardzo chciał i wiązadła poszły. Teraz nawet jakby chcieli Krzyżaka ściągnąć, też kontuzja. Jedyna nadzieja, w łebku z ŁKSu, nie pamiętam nazwiska. Słyszałem plotki, że naprawdę niezły, tylko w sumie nie wiem czy przeszedłby od wiosny, czy od przyszłego sezonu.
Dziwie sie, ze Kobacki wybral Miedz zamiast Rakowa, rozumiem, ze chcial grac cale mecze, ale w Rakowie tez mialby szanse, a przynajmniej by byl w lepszym nastroju..
Możliwe że chciał stopniowo układać karierę a nie rzucać się od razu na głęboka wodę. Papszun może sam też niedługo zajrzy do CLJ tki bo młodzieżówka Rakowa radzi sobie na ten moment całkiem nieźle.
Ale tu chodzi o to zeby kluby w ogole zmusic do szkolenia.
Gdyby nie przepisy i nakazy to wiekszosc by nie miala szkolek czy akademi.
Pomimo tego jak mowisz ze kazdy by chcial opchnac mlodziaka za kilka ,mln ojro. Bo tu trzeba najpierw zainwestowac by zbierac owoce.
Idac twoim tokiem rozumowania, po co zmuszac kluby do posiadania szkolek ? Bezsensowny przepis bo zamiast na mlodych kasa mogla by pojsc na starego slowaka ktory by pomogl w europie… A jak mlody jest dobry to nawet z zapizdziewa sie do ekstraklasy przebije. Absurd. Nie, nie przebije sie bo nie dostanie nigdy szansy.
Jak mozna tak w ogole myslec skoro kadra wyglada jak wyglada. Zero jakiegos calosciowego systemu. I to tez by trzeba bylo zmienic. A teraz kluby sie chwala jak to trampkarze z jednej wioski rozniesli tych z wioski obok. A potem i tak kazdy przpada bo liczyl sie wynik i drwale wygywali z innymi czysta sila fizyczna.
„zamiast na mlodych kasa mogla by pojsc na starego slowaka”
Akurat lider zestawienia, Zagłębie, od lat innowacyjnie łączy starych Słowaków i młodych Polaków niczym Ignacy Mościcki wiążący azot z powietrza
tyle że i tak zamiast z akademii to młodzieżowców kupuje się z „zewnątrz” – więc niestety idea szkolenia upada przez taką możliwość. Generalnie w PL jest problem ogólny co do sposobu zarządzania sportem – poczynając od ministerstwa a schodząc na poziom poszczególnych związków.
Opłaty za brak młodzieżowców są szalenie ważne.
zgadzam sie ze Swierczewskim. W ogole to skad ten pomysl, ze lepiej jak gra mlody? Jak nasza pilka ma gonic europe skoro boniek przymusza nas do grania cieniasami?
to jest trochę tak, że my próbujemy budować jakiś „system szkolenia” ale jak zwykle w polskim wydaniu – czyli na sznurkach :D.
1) Gdyby nie przepisy, to nie byłoby podgrzewanych muraw – bo nie będzie nam ktoś mówił jak mamy zarządzać własnymi pieniędzmi. Po co to komu.
2) Gdyby nie przepisy i komisja licencyjna, to nadal podpisywali by właściciele kontrakty których by nie płacili. Bo po co.
3) Kto płaci ten ma możliwość wymagania. Płaci Ekstraklasa, więc wprowadza przepis o młodzieżowcu.
Według raportu Deloitte:
Raków – budżet 47,9 mln. z tego:
11,3 mln – przychody komercyjne (z grubsza można założyć, że są to wpływy od sponsorów – a więc od firm Świerczewskiego)
33 mln – transmisje – czyli z grubsza pieniądze od Ekstraklasy (a również od PZPN za Puchar).
Wobec tego skoro 3 razy więcej przychodów pochodzi od tego kto chce mieć młodzieżowca w składzie, to Raków powinien się dostosować. Zawsze może opuścić Ekstraklasę i żyć bez tych pieniędzy. Ciekawe czy nadal by go było stać na zatrudnianie samych „staruchów”.
Najwazniejszy jest cel, jaki przyswieca klubowi – Rakow chce byc najlepszy w lidze, wszystko dostosowuje do tego celu sportowego. Kto inny chce po prostu sie utrzymac i nie zbankrutowac. Do celu dostosowywane sa metody. Jesli nie mozna miec mlodziezowca lepszego od grajacych seniorow to nie bedzie go w skladzie. Trzeba zaplacic – to zaplaca. Przeciez to bez sensu zeby placic slabemu mlodziezowcowi wiecej niz dobremu graczowi seniorowi ktory nie moglby grac przez tego slabszego. Paranoja. To oczywiscie nie znaczy, ze Rakow nie szkoli mlodziezy, ale jesli ta mlodziez jest na razie za slaba do gry w pierwszym skladzie, to niech gra w juniorach i cwiczy, cwiczy..
Nadal nie rozumiesz. Głównym dostawcą kasy do budżetu Rakowa jest Ekstraklasa. I jeśli ta Ekstraklasa chce aby w składzie był młodzieżowiec, to ma być młodzieżowiec. I tyle. Jeśli się to nie podoba, to nikt nie zmusza do grania w Ekstraklasie.
Tutaj nie Raków płaci Ekstraklasie, a Ekstraklasa Rakowowi. Więc trzeba się dostosować jak inni lub iść się bawić gdzie indziej, ale wtedy już bez tych zabawek które daje Ekstraklasa.
no i co z tego? nie zmienia to faktu sportowo jest gorzej.
No i kolejny mit pękł. Duet Mamrot/Nowak, uważani za starych dziadów stawiających na innych starych dziadów zrobili wynik 6392/33572=0,19 a teraz jest w przybliżeniu 1406/12.870 = 0,10. To tyle jeśli chodzi o bajkę o tym jak Stolarczyk ogrywa młodych. Ani wyników, ani dawania szans młodym Polakom.