Anna Lewandowski, żona Roberta Lewandowskiego, wypowiedziała się na temat kulisów transferu jej męża z Bayernu Monachium do Barcelony.
– Kulisy transferu Roberta do Barcelony kosztowały nas dużo stresu. To był temat, którym nie mogliśmy się z nikim podzielić. Z nikim nie chciałam na ten temat rozmawiać, wiecie jak to jest, gdzieś coś ktoś usłyszy, zrobi się szum, bo każde nasze słowo brane było bardzo na poważnie. Również zostałam zaangażowana w narrację wokół tego okienka transferowego – przyznała Lewandowska w rozmowie z Eleven Sports.
Robert Lewandowski od dłuższego czasu nosił się z pomysłem odejścia z Bayernu.
– Robert, co niezwykle doceniam, zapytał mnie kiedyś: „Ania, gdzie chciałabyś mieszkać?”. Moje zdanie było dość ważne. Jeśli powiedziałabym, że nie chcę do Hiszpanii, to pewnie nie trafilibyśmy do Barcelony, choć nie mówię też, że tylko dlatego się przeprowadziliśmy. Po prostu liczył się z moim zdaniem, ale moje stanowisko jest niezmienne: tam, gdzie Robert chce grać, tam pojedziemy. Koniec świata? Polecimy. Miejsce daleko od rodziny? Trudna sprawa, ale też polecimy, oczywiste i wiadome.
– Był taki moment, że wydawało się, że ten transfer nie wyjdzie. Robert wracał do klubu, miałam spakowane walizki, trochę na lato i trochę nie wiedziałam, czy jeszcze dopakowywać rzeczy, bo nie można było przewidzieć, skąd i gdzie polecimy. Dużo było niewiadomych. Potem, kiedy już podano oficjalną informację o jego transferze do Barcelony, martwiłam się jak zostanie ona przyjęta przez kibiców Bayernu. Robert mnie uspokoił. Powiedział: „Podchodzili do mnie, gratulowali mi i dziękowali za wszystko”. Miłe i potrzebne. I ważne dla Roberta.
Czytaj więcej o El Clasico:
- Lineker, Zamorano, Romario, Messi… Strzeleckie eksplozje w El Clasico
- El Clasico kibicowsko. Od chuligańskich burd po pandemię
- Między nienawiścią a szacunkiem: świński łeb, ale i oklaski dla Ronaldinho
- Ekstremalnie przydatny, brutalnie pracowity. Fede Valverde
Fot. Newspix