Jeden gol głową na pustą bramkę i jedna asysta przy golu Roberta Lewandowskiego. Gdyby powiedzieć komuś, że to cały dorobek piłkarza pokroju Sergiego Roberto czy Hectora Bellerina na początku sezonu, absolutnie nikt nie mógłby być zdziwiony. Sęk w tym, że tak wyglądają statystyki jegomościa, którego latem Barcelona kupiła za ponad 50 mln euro. Owszem, to, co wpada do sieci, nie jest jedynym wyznacznikiem klasy i przydatności zawodnika w zespole. Ale jeśli jesteś skrzydłowym, szczególnie takim jak Raphinha, oczekiwania są większe. A Brazylijczyk, przynajmniej na razie, nie do końca potrafi im sprostać.

Powiedzmy sobie wprost: na pełną ocenę tego transferu trzeba poczekać chociaż jeden sezon. Nie każdy po przenosinach do stolicy Katalonii od razu był kozakiem, ale niemrawość Raphinhi może niepokoić kibiców. Właściwie każdy nowy Brazylijczyk po Neymarze, który ma w sobie jakąś namiastkę magii, budzi mieszanie uczucia po transferze do “Dumy Katalonii”. Na myśl od razu przychodzi Phillipe Coutinho, ale jego przypadek był trochę inny: to jednak piłkarz z wyższej półki. Nie gość z ekipy walczącej o spadek w Premier League z nikłym doświadczeniem na poziomie europejskim.
Raphinha. Gwiazda Leeds wyrusza na podbój ligi hiszpańskiej
Raphinha w Barcelonie – gdzie ta magia?
Mimo wszystko Raphinha potrafił zachwycać. Na jego grę patrzyło się z przyjemnością, ale przede wszystkim w czasie, gdy Barca rozgrywała mecze w ramach presezonu. Otwarcie ligowego sezonu Brazylijczyk też miał całkiem fajne, co pokazywały nie tylko statystyki. Po prostu widać było, że napędza go pewność siebie i swego rodzaju fantazja, świeżość, optymizm.
W trzeciej kolejce La Liga – asysta z Realem Valladolid. Tydzień później – gol z Sevillą i naprawdę dobre zawody. Do tego 25-latek potrafił dorzucić jeszcze asystę drugiego stopnia, dodawał coś od siebie w kreowaniu akcji ofensywnych na wcześniejszych etapach. Wszystko wskazywało na to, że do stylu gry Barcelony pod wodzą Xaviego dopasuje się idealnie. O ile to nadal może być prawda, o tyle w ostatnich tygodniach Raphinha nie ma już tego blasku. Przegrywa pojedynki z rywalami na potęgę, oddaje mało strzałów z dystansu, często w meczu jest bezużyteczny. Częściej zawodzi, niż wywołuje pozytywne emocje.
Ktoś zaraz powie, że w podobnym tonie można wypowiedzieć się o Dembele. Jasne, Francuz też potrafi irytować, może nawet bardziej niż Raphinha. Ale w jego przypadku chaos i dziesiątki strat piłki w trakcie spotkania potrafią w tym jednym momencie przekuć się na gola. W przeciwieństwie do Brazylijczyka Ousmane “nie zamyka się w sobie”, kiedy obrońca blokuje go raz, drugi, trzeci czy czwarty. To zasadnicza różnica. Raphinha jest inteligentny piłkarsko, Dembele z pewnością mniej, ale to ten pierwszy generuje potencjalnie mniejsze zagrożenie, kiedy z biegiem meczu mu nie idzie. Czasami da się nawet odnieść wrażenie, że jest za bardzo przewidywalny. A co jest pewne: jakiś regres względem pierwszych tygodni sezonu zaliczył. Nie większy niż taki Ferran Torres względem poprzedniej kampanii – zresztą to osobny przypadek – ale jednak.
Regres zaliczyli także inni
Inna sprawa to fakt, że generalnie skrzydłowi Barcelony są obecnie bez formy. Jeśli ktoś się wybija, to bardziej ponad przeciętność, a nie dlatego, że jest w kosmicznej dyspozycji. Mamy październik, kluczowy miesiąc dla losów całego sezonu, a także Ansu Fati i Ferran Torres nie dają żadnej pewności, że strzelą gola czy poślą fajną piłkę do Lewandowskiego.
Może słowo “dramat” to za dużo, ale brak dobrobytu w samej jakości zaczął Barcelonie mocno doskwierać. Mimo że Xavi posiada prawie pełny wachlarz możliwości w ofensywie (tylko Depay niedostępny), jego drużyna wygląda przez długie fragmenty ostatnich starć w taki sposób, że aż przypomina się kadencja Ronalda Koemana. Już bez Messiego, a z Abde czy Roberto na skrzydłach.
Ostatnich pięć meczów Barcelony:
- Dembele: 0 goli/0 asyst
- Raphinha: 0/0
- Fati: 0/1
- Ferran Torres: 0/0
Jeśli to ogólna tendencja, niby można Raphinhę jakoś usprawiedliwiać. Nie jest bowiem jedynym piłkarzem, który nie gra na miarę swoich możliwości. Ale i tak – właśnie w takich chwilach można poznać topowych zawodników. Gdy reszcie nie idzie, ty bierzesz piłkę i starasz się zrobić coś z niczego. Brazylijczykowi tego ewidentnie brakuje.
Jeśli obraz jego gry dalej będzie wyglądał tak samo, nie zdziwi nas okres, w którym Xavi będzie dawał mu mniej minut. Ba, jeśli ogólny obraz tej bryndzy nie ulegnie zmianie, niewykluczone, że Barcelona prędko i zaskakująco zostanie ofiarą katastrofy na własne życzenie, którą byłby brak awansu do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Przypomnijmy: za dwa dni mecz z Interem Mediolan na Camp Nou.
WIĘCEJ O HISZPAŃSKIM FUTBOLU:
- Ekstremalnie przydatny, brutalnie pracowity. Fede Valverde
- Pogoda dla bogaczy. Zimna wojna między PSG a Barceloną
- Baskijskie powietrze mu służy. Udany początek Ernesto Valverde
Fot. Newspix
Wzięli jakiegoś szczocha ze średniaka Primir Lig i sie dziwią ze nie radzi sobie w LaLiga. Muszą wrócić czasy jak Real i Barca sobie kogo chcieli to wyciągali z topki.
La liga to bardzo słaba liga – słabsza niż ligue 1 – problem barcelony to trener i taktyka.
Zamknij w końcu pizdę zjebany podszywie. Jakim trzeba być absolutnym idiotą, żeby się pod kogoś podszywać na stronie internetowej.
Czawi to popierdółka a nie trener to nie dziwne że skrzydła nie funkcjonują. Dawno by go wyjebali ale nie wypada. Real ich wyjaśni, nie wyjdą z grupy LM i dopiero wyjebią kutalońskiego wuja
Też tak myśle – taktycznie xavi nie daje rady – przełączałem w tym samym czasie na mecz Lille-Lens i tam był super mecz – super szybkie akcje – gra z klepy a przecież tam nie grają zadne gwiazdy – takie Lille czy Lens by szybkością gry wykończył barcelone. Gra Barcelony jest wolna jak w ekstraklasie. To klepanie piły kilkaset razy do boku jest męczące – xavi gra w zasadzie to samo co grał setien i koeman. Powiedziałbym że wtedy był messi i gra wyglądała lepiej. W Barcelonie nie ma praktycznie gry na 1 kontakt i nie ma szybkich akcji – pomoc wszystko spowalnia. Nie ma też prostopadłych podań.
Za wcześnie na ocenę?
Raphinha to przeciętniak. Chyba nawet gorszy od Comana czy Sane.
Nagrzali sie na Niego, a nie zwrócili uwagi na drobiazg.
Na to, że żaden z wielkich Premier nie wygarnął Go z Leeds.
Widocznie lepiej Go wyjaśnili.
A Barca zgłupiała, gdy Go kupowałą. A to ananas taķi sam jak Dembele. Bez pożytku dla zespołu.
Chelsea złożyła Leeds w te wakacje lepszą ofertę,klub ją zaakceptował ale Raphinha chciał koniecznie do Barcy. Arsenal też złożył ofertę.
I cała twoja teoria z dupy ląduje w koszu. Po co to piszesz bez pojęcia?
A jak go brali, to się pseudofani Barcelony zesrać dosłownie ze szczęścia chcieli, że jaki on genialny i w ogóle przezajebisty.
Weryfikacja nastąpiła z przeciętniakami z ligi hiszpańskiej. No ale Barcelona to coby nie mówić, smykałkę do głupkowatych transferów ma. I to hodowlaną wiele już lat.
Największą smykałkę to mają polscy pseudoznawcy piłki, którzy chcą oceniać transfer po 2 miesiącach.
Ich wiedza opiłce opiera się na Misji Futbol (xD), tym co pierdoli Mati Borek i opinii Roberta Podolińskiego z meczu + najlepszej logice świata brzmiącej nie strzelił gola = słaby.
Ile widziałeś jego meczów w Leeds? No właśnie xD
Polaczek skreśla transfer po 10 meczach, jakim trzeba być tłukiem, żeby jeszcze na tej podstawie „wyjaśniać pseudofanów”. Weź się ogarnij typie.
Widać że Barcelona nie umie grać na klasycznych skrzydłowych – zawsze grali fałszywymi skrzydłowymi i budowali środkiem akcje – podaniami prostopadłymi – teraz tego nie ma. Ewidentnie widać że oni nawet nie umieją się poruszać na skrzydle, się ustawiać itd. Barcelona ma tą głupią tendencję do klepania tej piłki w poprzek i podaja i podaja i podaja i wszystko wolno na 2/3 kontakty przy małej ruchliwosci i małej zmiennosci pozycji.
Tak im kiedyś Pep wbił do głowy klepanie do najbliższego zawodnika ze do dzisiaj Xavi wierzy w klepanie …. dopóki był Messi to może miało to sens ale teraz to ból zębów ….. Dembele jest chwalony za nieobliczalność ale to raczej tylko głupota paruje z tego czerepa
Komentarz im. Matiego Borka – 100% farmazonu i pustych hasełek, 0% merytoryki, wiedzy, eye testu i DANYCH STATYSTYCZNYCH.
Real wymienił w 8 meczach 150 krótkich podań więcej niż Barcelona, ale znawca oczywiście będzie pierdział, bo nie ma pojęcia o piłce.
Barcelona ma najwięcej udanych podań w tercję najbliżej bramki przeciwnika i w pole karne – odpowiednio 416 i 97 przy 399 i 90 Realu.
Jednocześnie FCB ma tylko 17 udanych wrzutek w pole karne przy 20 Realu.
Ty po prostu nie oglądasz meczów i się nie znasz na piłce. Barcelona gra prostopadłymi podaniami, tylko ty tego nie widzisz. Ale jak myślisz, że każdą akcję przeciwko przeciwnikowi broniącemu 10 na 30 metrze da się zagrać tiki-taką, to ty się wypisz z oglądania sportu i postaw na inne rozrywki.
Dokładnie. Poza tym jeżeli jakiś piłkarz, zwłaszcza po przejściu z Anglii do Hiszpanii, ma słaby pierwszy sezon, to niewiele oznacza. Modric w Realu został uznany jednym z największych niewypałów sezonu. I co? Mogli go sprzedać, bo ,,eksperci” na forach internetowych twierdzili, że Real to nie jego półka. Na szczęście władze Realu nie kierują się takimi rankingami, ani podpowiedziami. Vinicius zresztą też potrzebował praktycznie półtorej sezonu, żeby zacząć grać i regularnie strzelać/asystować. Ile było wtedy na stronie Realu komentarzy po tytułem ,,niewypał z faveli” itp. A sezon później ,,och, jaki ten Vinni jest wspaniały”. Courtois najpierw dostał ksywkę ,,Eurotunek”. Konkluzja jest taka, że po połowie sezonu nie ma co oceniać regresu danego zawodnika, póki trener, na treningach widzi jego grę i chce go zostawić w zespole (np. Ancelotti o Ceballosie, kiedy ten notorycznie grzał ławę: ,,bardzo dobrze trenuje i zasługuje na grę. Na pewno dostanie swoją szansę”).
co ty wiesz o piłce nożnej szpagaciarzu za 5 zł, to że podajesz satystykę z internetu ma się nijak do twojego pojęcia i rozumienia tego sportu, a tym bardziej do jednej z najlepszych lig.
Idź sobie policz podania w swojej b-klasowej zaściankowej drużyny i nam tutaj podaj. Nikogo to nie interesuje ale przynajmniej oderwiesz się od klawiatury frustracie.
0 argumentów merytorycznych. Po co straciłeś 3 minuty życia, żeby to napisać?
Szpagaciarzu za 0 zł.