Po poniedziałkowym meczu wszystkich uczestników może boleć głowa. Zawodników Piasta od walenia w mur zbudowany przez gości. Piłkarzy Widzewa od zadzierania z dumy, bo jako beniaminkowie właśnie doskoczyli do podium na jeden punkt.
Piast Gliwice – Widzew Łódź 1:2
W ten poniedziałkowy wieczór Widzew za cholerę nie trzymał diety. Najpierw Patryk Stępiński posłał „ciastko” do Jordiego Sancheza, czyli kapitalnie podał nad głową Jakuba Czerwińskiego, a Hiszpan pewnie wykorzystał asystę kolegi. Skrajny środkowy obrońca pokazał w tej akcji, dlaczego tak bardzo pasuje do pozycji, jaką przypisał mu trener Janusz Niedźwiedź. Po pierwsze, mobilność, bo wbiegł daleko na połowę rywali i de facto wcielił się w rolę prawego defensora. Po drugie, spokój, jako że nie spanikował, kiedy zaczęło się robić tłoczno, tylko dostrzegł miejsce między stoperami gospodarzy. Wreszcie po trzecie, świetne podanie, ponieważ dograł idealnie.
Widzew prowadzi do przerwy! Jordi Sanchez wykorzystał kapitalne podanie Stępińskiego! ⚽
📺 Mecz możecie oglądać w CANAL+ SPORT i CANAL+ online: https://t.co/76GYYZ4Mpa pic.twitter.com/dzRvs1vslS
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 10, 2022
Następnie RTS „pożarł” przestrzeń za własnymi plecami, czyli cofnął się w kierunku swojej bramki, zniwelował wolne pole do minimum i tym samym sprawił, że gospodarze niemal do końca meczu byli w ofensywie bezradni. I to w pełnym tego słowa znaczeniu. Niby mieli inicjatywę, niby próbowali kreować, niby atakowali, niby szukali luk w zasiekach przyjezdnych… Tylko wszystko właśnie na niby. Aż do doliczonego czasu można było odnieść wrażenie, że choćby to spotkanie trwało jak wyścig w Le Mans – i 24 godziny – za nic na świecie nie byliby w stanie oszukać gości.
W tym miejscu trzeba pochwalić trzech stoperów. Stępiński poza asystą był, gdzie miał być w okolicach własnej szesnastki. Martin Kreuzriegler także skrupulatnie wywiązywał się ze swoich obowiązków. A Serafin Szota naprawiał ewentualne błędy wszystkich wokół (m.in. trzy zablokowane strzały) i zaczyna wyglądać jak na lidera formacji przystało. Zdaje się, że Niedźwiedź znalazł optymalne zestawienie trzyosobowej linii defensywnej.
Wreszcie Kristoffer Hansen „zjadł” sobie obrońców miejscowych – Czerwińskiego i Constantina Reinera. Przy czym gdyby Norweg był dzieckiem, bezapelacyjnie usłyszałby od któregoś z rodziców, żeby przestał bawić się jedzeniem. To nie wypada! Bo skrzydłowy Widzewa zabawił się z defensorami ekipy z Gliwic bardzo bezczelnie. Raz opędzlował Czerwińskiego, założył „siatkę” Rainerowi i jeszcze raz przedryblował Polaka, by wreszcie się zlitować i przełknąć. 2:0.
Słowem – za RTS obfita kolacja na start tygodnia. Aczkolwiek tym razem zaspokoił apetyt w skrajnie reaktywny sposób. Nie było chęci konstruowania akcji od tyłu, prób dominacji poprzez posiadanie i wysokiego pressingu, a zamiast tego cierpliwe czekanie na kontrataki i przesuwanie od jednej flanki do drugiej. Mało efektowne, za to efektywne, choć pewnie też nie w dłuższej perspektywie. I tak szczerze – nie takim Widzewem się zachwycaliśmy.
Co sobie Kristoffer Hansen ich zjadł! Gdyby był dzieckiem, bankowo usłyszałby, że ma przestać bawić się jedzeniem… pic.twitter.com/1FIIbIPAVQ
— Mateusz Janiak (@eMJot23) October 11, 2022
Z kolei Piast jak miał kłopoty ze stwarzaniem okazji do zdobycia bramki, tak ma nadal. Zawodnicy gospodarzy walili głową w łódzki mur z dużą zawziętością i wreszcie chwilę przed końcem udało im się wybić cegiełkę – zgranie Gabriela Kirejczyka wykorzystał rezerwowy i były widzewiak Michael Ameyaw. Potem gospodarze jakby trochę ożyli, ale za późno. Nic już się nie dało zrobić.
Waldemar Fornalik ma o czym myśleć – trzy porażki z rzędu to już pokaźny łańcuszek wstydu i nie ma co się oszukiwać: miejsce w strefie spadkowej jak najbardziej zasłużone. Natomiast Niedźwiedź ma z czego się cieszyć. Wydaje się, że Widzew prędko uczy się Ekstraklasy i potrafi zdobywać punkty w różnym stylu. Czasem zagrać efektownie, a czasem efektywnie. Do wyboru, do koloru. Jak na beniaminka – coś dużego i wartego pochwały.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Lech wygrał, ale zafundował kibicom nerwówkę
- Zagłębie i Korona były na boisku cały mecz, a wystarczyło grać tylko doliczony czas
- Wyrachowana Legia pokonuje Wartę. Ekstraklasa ma nowego lidera
foto. Newspix