Czasem jest tak, że po meczach budzących emocje kibice czepiają się sędziów, którzy nie trzymali ciśnienia. Po spotkaniu Lecha Poznań z Legią Warszawa sporo głosów krytyki dotyczyło sędziego Lasyka. Ale naszym zdaniem Lasyk poprowadził ten mecz bardzo dobrze.
W “Niewydrukowanej” zajmujemy się błędami kluczowymi. My wiemy, że sporo było w tym starciu żółtych kartek, głównie dostawali je piłkarze Legii Warszawa. Sęk w tym, że odwinęliśmy sobie te kartki i właściwie każda z nich była zasłużona. Czy Lech mógł dostać więcej napomnień? Tak naprawdę doszukaliśmy się jednej takiej sytuacji – gdy Pereira pchnął Carlitosa bez piłki. I to właściwie tyle jeśli chodzi o błędy niekluczowe.
Jeśli chodzi o błędy kluczowe, to takich nie było. Obie żółte kartki dla Artura Jędrzejczyka były z gatunku tych oczywistych. Najpierw spóźnione wejście i stempel na stopie Amarala, klasyka żółtej kartki.
A druga żółta kartka? Klasyczne SPA, czyli przerwanie korzystnie zapowiadającej się akcji. Ishak mijając Jędrzejczyka jest w sytuacji trzech na dwóch, ma przed sobą mnóstwo wolnej przestrzeni. W dodatku sama natura faulu, czyli wpadnięcie w rywala w pełnymi biegu, podpada pod nierozważność karaną też napomnieniem.
Dwie absolutnie słuszne kartki. Jeśli ktoś próbuje jeszcze forsować jaką przedziwną tezę, że “ta druga żółta musi być ewidentna”, to w tej sytuacji i tak ta druga jest ewidentna. Miał Jędrzejczyk trafić Ishaka korkiem w klatkę piersiową czy co?
Jeśli chodzi o kontrowersję z poniedziałkowego meczu Warty ze Śląskiem i odwołanego rzutu karnego dla gospodarzy, to sprawa wyglądała tak – Yeboah minął Grzesika, wypuścił sobie piłkę i przewrócił się.
Sędzia najpierw wskazał na wapno, a później po VAR odwołał jedenastkę. Czy słusznie? Naszym zdaniem interwencja VAR była niepotrzebna, bo nie jest to błąd z gatunku “jasnych i oczywistych”. Ale karnego tutaj za bardzo nie widzimy. Yeboah widzi, że piłki może nie sięgnąć, czuje ręce obrońcy, więc wykłada się tak, jakby rywal powalił go rzutem judo. A pchnięcie jest tylko symboliczne, w dodatku wyprowadzone gdzieś z przedramienia. Za mało na faul, zdecydowanie za mało.
Podobnie jak faulu nie widzimy przy walce Almqvista z Tobersem przy golu Pogoni.
Silniejszy wygrał. Starcie ciało w ciało, żadnego popychania, żadnego podkładania nóg czy popychania. Tobers się wyłożył, Almqvist też, ale ten drugi szybciej pozbierał się do grania i asystował Grosickiemu. Dobra decyzja z puszczeniem gry dalej.
Sporo kontrowersji wzbudziła sytuacja ze Zjawińskim i Tudorem w meczu Widzewa z Rakowem.
Przede wszystkim mamy wątpliwości, czy do faulu dochodzi w polu karnym. Prawa stopa Zjawińskiego jest na linii, zatem – tak na logikę – lewa zaliczająca kontakt z nogą Tudora jest przed nią. Jedenastki zatem być nie może. A czy to w ogóle faul? Jeśli weźmiemy pod uwagę pchnięcie, to – podobnie jak przy Grzesiku – mamy wrażenie, że to za mało. A jeśli chodzi o kontakt nóg, to trudno winić Tudora za to, że przebiega obok/za Zjawiński i ten przy strzale zaczepia o jego nogę. Ostatecznie po VAR nie było ani rzutu karnego, ani czerwonej kartki za DOGSO i my z taką decyzją się zgadzamy.
Ale nie zgadzamy się z tym, że Raków nie dostał rzutu karnego za faul na Lopezie.
Kreuzriegler próbuje zablokować strzał Hiszpana, nie trafia w piłkę i stawia stempel na stopie rywala. W każdym innym miejscu na boisku mielibyśmy faul, a tu – z niewiadomych powodów – przewinienia sędzia nie dostrzegł. Naprawiamy zatem to w “Niewydrukowanej” i dopisujemy Rakowowi gola.
WIĘCEJ O SĘDZIACH: