Jeden z najlepszych występów w reprezentacyjnej karierze Wojciecha Szczęsnego. Jakub Kiwior udowadniający, że na ten moment jest naszym najlepszym stoperem. Karol Świderski przyklepujący status „drugiego po Lewandowskim”. Kolejny świetny występ Zielińskiego. I absurdalny mecz w wykonaniu kapitana. Oto noty, jakie wystawiliśmy reprezentacji Polski za mecz z Walią.
Walia – Polska. Noty dla naszych reprezentantów
WOJCIECH SZCZĘSNY – 8
Rozegrał jeden z najlepszych meczów w karierze reprezentacyjnej. Może nie tak dobry jak ten z Niemcami z 2011 roku (nie mylić z historycznym spotkaniem z 2014 roku, gdy występ Szczęsnego z jakichś powodów urósł do miana legendy, a niczego sensownego tam nie obronił), ale jednak to ścisły top wyczynów bramkarza Juventusu.
Szczęsny wyglądał dziś jak gość, którego nic nie jest w stanie zaskoczyć. Dynamiczne wejście Colwilla w pole karne, gdy nasza obrona przysnęła? Szczęsny przesunął się bliżej środka i po prostu położył się na linii podania, odsłaniając krótki róg. Ryzyko duże, bo jakby dostał przy słupku, byłaby to kompromitacja. Ale on po prostu wiedział, gdzie pójdzie podanie. Centrostrzał Jamesa? Nikt nie przeciął piłki, bramkarze często są zaskoczeni w takich sytuacjach. Mimo że golkiper Juve przesuwał ciężar ciała w stronę środka, to dał radę się wyciągnąć.
Przy innej, groźnej kontrze Jamesa, odbił najpierw jego strzał z ostrego kąta, a później przeczytał jego wrzutkę, bazując przy obu interwencjach na bezbłędnym ustawieniu. Gdy Krychowiak absurdalnie odpuścił Bale’a (do tego jeszcze dojdziemy…), uratował sytuację swoim wyjściem. Odważnie złapał także wrzutkę do walijskiego kapitana, znów wykazując się antycypacją na topowym poziomie. Strzał Johnsona był bardzo groźny – precyzyjny, z bliska, czasu na interwencję mało. I co? I Szczęsny zdążył wyciągnąć rękę.
Kapitalne zawody.
JAN BEDNAREK – 6
Po meczu z Holandią zaczęliśmy się zastanawiać, czy Bednarek, niegrający ostatnio w klubie, nie stał się właśnie niespodziewanym problemem reprezentacji Polski. Dziś jednak się zrehabilitował i zagrał na swoim poziomie. Dobrze się ustawiał. Czytał wrzutki. Nie dawał się kręcić rywalom. Asekurował Bereszyńskiego, choć przy współpracy z wahadłowym kilka niedociągnięć się zdarzyło. W końcówce spotkania, gdy Walijczycy częściej atakowali, paradoksalnie grało mu się łatwiej. Domeną Bednarka jest w końcu głęboka defensywa.
KAMIL GLIK – 5
Głęboka defensywa to także naturalne środowisko Kamila Glika. I właśnie w końcówce prezentował to, w czym czuje się najlepiej – ofiarność, walkę w powietrzu, interwencje oparte na waleczności.
Za taką należy uznać także mocne wejście w Jamesa i… nie damy sobie uciąć palca, że nie powinno tam być rzutu karnego. Ujmijmy sprawę tak – my byśmy nie użyli gwizdka, ale znamiona jedenastki były, a skrzydłowy został w tym pojedynku wręcz zgruzowany fizycznie. Gdy Walijczyk upadał na glebę, przejechał korkiem po twarzy Glika, który nie robił z tego powodu żadnej afery, nie gestykulował, nie zwijał się z bólu, nie apelował do sędziego. Za takie podejście niezmiennie szacunek.
Nie był już tak tragiczny w rozegraniu, choć nasi rywale odrobili lekcję po meczu Polaków z Holandią, bo gdy nasz stoper dostawał piłkę, od razu do niego doskakiwali, czasem nawet we dwóch. Glikowi zdarzyło się na przykład wejść pomiędzy rywali i posłać piłkę między liniami do Lewandowskiego.
Błąd popełnił w doliczonym czasie gry, gdy krył trafiającego w poprzeczkę Bale’a. Choć „krył” to chyba zbyt duże słowo – nasz obrońca źle ustawił się względem piłkarza Los Angeles FC. Przegrał też przebitkę z Johnsonem, po którym zapachniało bramką, ale mieliśmy w bramce Szczęsnego.
JAKUB KIWIOR – 8
Znów należy uznać go za jednego z największych wygranych zgrupowania. Niezależnie od tego, czy zagramy trójką, czy dwójką z tyłu, nie wyobrażamy sobie w Katarze jedenastki bez tego zawodnika. W meczu z Holandią brakowało nam go na połowie przeciwnika. Wykazywał się zbyt dużą biernością przy rozegraniu. A w Cardiff to on zaliczył asystę drugiego stopnia przy bramce Świderskiego, to po jego podaniu do środka Robert Lewandowski zaliczył – jak skomentował na antenie TVP Mateusz Borek – swoje „magic touch”. Nasz kapitan nieprzypadkowo komplementował tego zawodnika. Naprawdę ma w sobie to coś, a do tego gra nowocześnie.
Ale i w obronie wyglądał najlepiej z całej trójki. Johnson podszedł lekceważąco do naszego defensora, tak jakby pomyślał sobie „eee, jakimś gościem ze Spezii to ja sobie spokojnie pokręcę”. Próbował go nawijać prostymi zwodami, ale Kiwior nie dał sobie w kaszę dmuchać. Trzy pierwsze bezpośrednie pojedynki, trzy wygrane Polaka. Trudno było go przejść. W doliczonym czasie gry zablokował ważny strzał.
BARTOSZ BERESZYŃSKI – 5
Solidny. Ofiarny. Walczący. Dużo biegał, zaliczał udane wślizgi. Często pojawiał się wyżej, rzadko z tego coś wynikało. Nie popełnił wielkich błędów. W samej końcówce dał się okiwać i musiał ratować się faulem na żółtą kartkę. Nic wielkiego nie zagrał. Jednocześnie po raz kolejny udowodnił, że jest po prostu bezpieczną opcją. Prochu nie wymyśli, ale zapalnikiem raczej nie będzie.
GRZEGORZ KRYCHOWIAK – 3
To było najlepsze 120 sekund w historii futbolu. Krychowiak najpierw tak świetnie rozegrał, że piłka po jego podaniu znalazła się pod nogami Walijczyka. Gdy ten ruszył z kontrą, musiał go faulować, za co dostał – specjalność zakładu! – żółtą kartkę. A następnie w niewiarygodnych wręcz okolicznościach odpuści krycie Garetha Bale’a przy wrzucie z autu. Najpierw za nim biegł. Później machnął do kolegi, żeby ten przejął krycie. A następnie… stanął. Bale popędził w stronę krótkiego słupka i przyjął piłkę kilka metrów przed naszą bramką, będąc niepilnowanym przez nikogo. Dlaczego tak właściwie Krychowiak chciał przekazać krycie, skoro Kiwior obstawiał już innego zawodnika? No i dlaczego nie pobiegł za Balem w momencie, gdy okazało się, że kolega jednak nie przejął krycia? Absurdalne zachowanie pomocnika, na którym Michniewicz chyba chce budować linię pomocy na katarskim mundialu. Nie jesteśmy przekonani do tego pomysłu.
Trochę udanych zagrał miał. A to nie pozwolił odwrócić się Bale’owi w środku, a to wygrał z nim starcie fizyczne w polu karnym, a to dobrze rozrzucił do Zalewskiego, a to szybko rozegrał klepkę z Zielińskim, który wyrzucił Żurkowskiego na wolne pole. No i dotrwał do końca z żółtą kartką na koncie. A to nie było wcale oczywiste.
SZYMON ŻURKOWSKI – 3
Kiedy Zieliński wypuścił go sam na sam, powinien przynajmniej dojść do sytuacji strzeleckiej. Tymczasem zgubił piłkę pod nogami, kiedy tylko na horyzoncie pojawił się wracający defensor. Zachowanie niegodne poziomu reprezentacyjnego. Momentami grał gorzej niż Linetty z Holandią. Ewidentnie przytłaczała go presja rywala, bo zaliczał wiele strat, gdy tylko musiał pograć w tłoku.
Na mundial pewnie pojedzie, bo Michniewicz ceni zawodników o jego charakterystyce. Trzymajmy więc kciuki, by zaczął grać w klubie. Bo brak rytmu meczowego i wynikającej z niego pewności siebie ewidentnie jest u niego widoczny.
NICOLA ZALEWSKI – 5
Piłkarz, który próbuje odważnych rzeczy i głównie z tego powodu często traci piłkę. Ale dopóki jego błysk może nam dać coś ekstra, nie warto oceniać go przez pryzmat akcji, które mu nie wyjdą. Uchronił się większych błędów w defensywie. Zdarzyło mu się udanie wkleić w linię obrony i zablokować wrzutkę do Robertsa. Z przodu niczego konkretnego mu nie wyszło. Jego dośrodkowania były blokowane. Strzał sprzed pola karnego był obiecujący, ale minął słupek.
PIOTR ZIELIŃSKI – 7
Lider. W pierwszej połowie najlepszy na boisku. Chciał brać na siebie odpowiedzialność. Chciał reżyserować grę. Podchodził po piłkę. Wymuszał podania swoich kolegów. Wiedział, że jest w gazie. Wiedział, że wiele może od niego zależeć. I ten ciężar w żaden sposób go nie przytłaczał.
Podczas tego zgrupowania bez dwóch zdań pełnił rolę lidera reprezentacji Polski. Prostopadłe podanie do Żurkowskiego? Świetne. A przecież wcześniej zagrał na klepkę i dobrze wyszedł na pozycję. W pierwszej połowie przejął bezpańską piłkę i popędził w pole karne. Zamiast stuprocentowej sytuacji usłyszeliśmy jednak gwizdek, bo sędzia uznał, że Lewandowski był na minimalnym spalonym. Jak pokazały powtórki – ofsajdu nie było. To błąd sędziego, że nie pozwolił Polakom dokończyć tej akcji. Gdyby padł gol, VAR by go nie zakwestionował.
Ofiarnie powalczył w środku pola, nadziewając się na stempel. Posłał świetną wrzutkę z wolnego na Lewandowskiego. Gdy w innej akcji nasz kapitan wycofał do niego piłkę, przyjął ją ze zwodem na lewą nogę i posłał celny strzał. Można było uderzyć precyzyjniej, ale z drugiej strony żaden inny piłkarz nie stworzyłby sobie z tego pozycji strzeleckiej. Niby grał jako dziesiątka, ale w praktyce był wolnym elektronem.
KAROL ŚWIDERSKI – 7
Jeszcze w czwartek wydawało się, że wracający do kadry Milik z miejsca wygrał rywalizację u status numeru dwa w ataku reprezentacji Polski. W końcu to będący w świetnej formie (w klubie) piłkarz Juventusu pojawił się na placu jako pierwszy. Świderski nie powąchał wtedy murawy. Dziś widzieliśmy, że Czesław Michniewicz miał taki plan. Chciał zagrać Świderskim od początku z Walią.
I słusznie, bo Świderski jest w reprezentacji mega konkretny. Dziś świetnie wykończył wypieszczone podanie od Lewandowskiego – pewnie, między nogami bramkarza. Był przydatny w środku pola. Dawał się faulować. Wygrywał walkę o górne piłki. Wygrywał wiele pojedynków na ziemi. Ambitnie pobiegł w stronę bramkarza, nie mając żadnych szans na dojście do niecelnego podania, i zmusił go do wybicia na aut. Wcześniej również sprytnie wybiegał za walijską linię obrony, chcąc przechwycić niczyją piłkę, gdy jego kolega źle zagrał.
Numer dwa na mundial w Katarze? Jak najbardziej. Dziś przyklepał taki status.
ROBERT LEWANDOWSKI – 4
Absurdalny mecz naszego kapitana. Asysta przy golu Świderskiego to klasa sama w sobie. Zagranie przypominające Dennisa Bergkampa. Ale na tym kończą się pozytywy napastnika FC Barcelony, któremu prawie nic dziś nie wychodziło.
Walijscy obrońcy z dużą łatwością wygrywali z nim pojedynki. Po jednym z nich Lewy – dając wyraz swojej frustracji – chamsko kopnął Cabago. Uderzył celnie po wrzutce Zielińskiego z rzutu wolnego – w bramkarza, można było przymierzyć lepiej. To z jego straty wzięła się najgroźniejsza akcja Walijczyków w pierwszej połowie, gdy James popędził z kontrą.
Wrzutka do Żurkowskiego? Za mocna. Podanie do Piątka, który mógł wyjść sam na sam? Za mocne. Próba ratowania tej sytuacji? Przerzut do nikogo. Fizyczne starcie z Cabango, po którym Lewandowski wychodzi na czystą pozycję? Sędzia uznał, że Polak faulował. Gdy dostał piłkę na 18 metr, szukał strzału, lecz wyszło tak, że musiał wycofywać. Nie wychodziły mu nawet naprawdę proste rzeczy. Po zablokowanej wrzutce piłka zmierzała na róg. Lewy chciał przejąć ją w polu karnym. Zamiast kornera, mieliśmy wybicie z piątki Hennesseya, bo futbolówka w dziwny sposób odskoczyła od nogi.
To nie był dzień Lewandowskiego. Jakkolwiek to brzmi, był jednym z najgorszych w biało-czerwonej drużynie.
KRZYSZTOF PIĄTEK – 5
Mógł wyjść sam na sam, gdyby Lewandowski celniej mu podał. Widać było, że chce w pełni wykorzystać czas, jaki dostał od Czesława Michniewicza. Nie doszedł do żadnej okazji. Starał się dużo walczyć w środku pola. Uderzył po rogu, lecz został zablokowany.
SEBASTIAN SZYMAŃSKI – bez oceny
Na wczorajszej konferencji prasowej Czesław Michniewicz wspominał o urazie, jakiego nabawił się przed spotkaniem z Holandią. Między innymi z tego powodu rozpoczął dziś na ławce. Wszedł na kilka metrów i niczego konkretnego nie wniósł do gry.
ROBERT GUMNY – bez oceny
Stracił piłkę pod własną bramką w doliczonym czasie gry. I to jedyne, z czego zapamiętamy ten krótki występ.
WIĘCEJ O MECZU WALIA – POLSKA:
- To szczęście mieć takiego Szczęsnego. Polska wygrywa z Walią
- W środku pola znów to samo. Krychowiak – nie, obok niego – kto?
Fot. FotoPyK