Zostajemy w najwyższej dywizji Ligi Narodów po zwycięstwie nad Walią i mamy pierwszy koszyk w losowaniu grup eliminacyjnych do Euro 2024. To zdecydowanie najważniejsza informacja. Styl, zwłaszcza w końcówce, pozostawiał sporo do życzenia, ale przynajmniej Wojciech Szczęsny mocno się podbudował, rozgrywając jeden z najlepszych meczów w reprezentacyjnych barwach.
Dziś bramkarz Juventusu był znakomity: pewny, bezbłędny, robiący różnicę w momentach, w których byłby usprawiedliwiony w razie przepuszczenia piłki. On jednak bronił jak w transie. Czy to był wbiegający w pole karne James po błyskawicznej kontrze, czy Bale gubiący kryjącego jak na orliku Krychowiaka (co to było?!), czy płasko uderzający przy słupku Johnson, czy centrostrzał Jamesa (Kamil Glik odpuścił dośrodkowanie i wrzucił swojego kolegę na minę) – bez znaczenia. Szczęsny za każdym razem był górą. A do tego miał szczęście po swojej stronie. Po dużym rykoszecie od Bereszyńskiego po strzale Johnsona piłka przeleciała tuż obok słupka, w końcówce natomiast po uderzeniu głową Bale’a uratowała nas poprzeczka.
Walia – Polska 0:1: przepiękna akcja bramkowa
Biało-czerwoni sytuacji stworzyli sobie mniej, ale okazali się skuteczniejsi. Akcja bramkowa: palce lizać! Blisko 20 podań, rozgrywanie piłki przez minutę, aż wreszcie Kiwior podciągnął, dośrodkował, Lewandowski zaskakująco zgrał do wbiegającego Świderskiego, a ten strzelił między nogami Hennesseya. To jeden z najładniejszych goli Polaków w ostatnich latach.
Świderski kolejny raz potwierdził, że do duetu z Lewandowskim pasuje bardziej niż Arkadiusz Milik. Jest mobilniejszy i potrafi świetnie odciążać sławniejszego partnera z ataku. Dziś wygrał aż 10 z 13 pojedynków, prawie nie tracił piłki i wywalczył aż 7 fauli. „Lewy” długo nie korzystał z faktu, że ma tak dobrze dysponowanego Świderskiego koło siebie, irytował swoją postawą, ale w kluczowym momencie pokazał klasę.
W środku pola szansę za Karola Linettego dostał Szymon Żurkowski. Samą swoją charakterystyką sprawiał, że było w tej formacji więcej życia, ale pod bramką przeciwnika brakowało mu chłodnej głowy. Zieliński (kolejny dobry mecz, brawo!) przed przerwą praktycznie wypuścił go sam na sam, lecz pomocnik Fiorentiny źle się zabrał z piłką w drugim kontakcie i został skasowany. Do tego kilka razy naiwnie notował straty, licząc na odgwizdanie faulu. Mimo to Żurkowski chyba bardziej pasuje do tego zespołu niż nijaki w każdym aspekcie Linetty.
Polacy zbyt wielu szans sobie nie wypracowali. Tak naprawdę poza golem i sytuacją Żurkowskiego można jeszcze wspomnieć o mocnym acz pewnie wyłapanym przez bramkarza uderzeniu Zielińskiego i… kuriozalnym błędzie Hennesseya przy przyjęciu piłki, co omal nie skończyło się golem samobójczym. 35-letni golkiper z najwyższym trudem naprawił to, zatrzymując piłkę na linii bramkowej.
Cele zrealizowane
Szczęsny, Zieliński, Świderski – dla nich brawa, podobnie jak Kiwiora, który tym meczem ostatecznie potwierdził, że może być zawodnikiem do poważnego grania w reprezentacji. Z drugiej strony, Krychowiak kolejny raz pokazał, że podbija swój licznik występów w kadrze głównie ze względu na bardzo małe pole manewru w środku pola. Co do Glika, w swoim żywiole był dopiero w końcówce, gdy często szły dośrodkowania w nasze pole karne i broniliśmy się niemal całą drużyną. Wtedy stoper Benevento bywał najbardziej przydatny.
I właśnie ta chwilami rozpaczliwa końcówka nieco zmąciła radość z końcowego wyniku. Słabe zmiany w kontekście oddalenia gry od naszej bramki i przetrzymania piłki dali Piątek i Szymański. Ale okej, żeby nie było, że chodzi nam wyłącznie o marudzenie. Jest zwycięstwo, generalnie nie daliśmy się stłamsić strasznie agresywnym i nakręconym Walijczykom, cele zrealizowane, kilku zawodników się podbudowało, atmosfera wokół reprezentacji trochę ostygła. Oby tylko była to zapowiedź tego, że najlepsze w tym roku dopiero przed nami.
Walia – Polska 0:1 (0:0)
- 0:1 – Świderski 57′
Fot. FotoPyK