W 2018 roku w Berlinie Eliud Kipchoge pobił maratoński rekord świata aż o minutę i 18 sekund. Eksperci mówili wówczas, że mamy do czynienia z największym biegaczem w historii na tym dystansie. Jakiś czas potem wielu z nich zwątpiło w Kenijczyka, tłumacząc przed igrzyskami w Tokio, że jego czas już się chyba skończył. GOAT pokazał im jednak, że nie mieli racji. Sięgnął pewnie po olimpijskie złoto, a ponad rok później znowu zadziwił wszystkich poprawiając swój RŚ o pół minuty. Od dziś najlepszy czas na królewskim dystansie to 2:01:09!
Oczywiście – Kenijczyk przebiegł maraton szybciej, i to dwukrotnie. Większość kibiców pamięta głównie niesamowity wyczyn z Wiednia, gdzie Eliud zameldował się na mecie z czasem 1:59:40. Nie można go było jednak uznać za oficjalny rekord świata, z wielu powodów. Między innymi dlatego, że tempo biegu wyznaczał wówczas laser z auta jadącego przed Kipchoge. I że pomagało mu wielu pacemakerów, którzy dostarczali biegaczowi pożywienie i napoje, dzięki czemu nie tracił czasu na zbiegnięcie do strefy bufetowej. To była druga próba złamania dwóch godzin. Pierwsza, na torze w Monzie, zakończyła się niepowodzeniem, chociaż wówczas Eliud i tak spisał się znakomicie – osiągnął czas 2:00:25.
Kipchoge to zresztą synonim powtarzalności na wysokim poziomie. Zawiódł tak naprawdę w jednym maratonie w życiu. 6 października 2020 roku w Londynie zajął dopiero ósme miejsce z kiepskim jak na niego czasem 2:06:42. Ta wpadka wystarczyła, by wielu przed igrzyskami w Tokio zaczęło mówić, że urodzony w 1984 roku zawodnik się skończył.
Cóż, nic bardziej mylnego. Imprezę czterolecia wygrał pewnie, drugi na finiszu Abdi Nageeye stracił do niego aż 1:20.
Dziś Kenijczyk miał założenie, żeby przebiec połowę dystansu w godzinę i 50 sekund. Nic z tego nie wyszło, prowadząca grupa pędziła tak szybko, że pokonała półmaraton w 59:51! W drugiej części zawodów tego szalonego tempa nie udało się utrzymać, ale Kipchoge i tak zadziwił świat. Od 25. kilometra berlińskiego maratonu zmierzał już do mety samotnie, a mimo to zdołał utrzymać równe, wysokie tempo. Sprzyjała temu oczywiście berlińska trasa, przez miliony biegaczy uważana za najszybszą. Ma to zresztą potwierdzenie w faktach – od 2003 roku kolejne rekordy świata w maratonie mężczyzn były ustanawiane właśnie na niej!
Fot. Newspix.pl
Czytaj więcej o biegach długodystansowych: