Reklama

Co z czerwoną kartką w meczu Stal-Widzew?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

19 września 2022, 18:28 • 3 min czytania 36 komentarzy

Dwie ostatnie kolejki nie były wybitne w wykonaniu ekstraklasowych sędziów. Jak było w miniony weekend? Ciut lepiej niż ostatnio, ale wciąż nie idealnie. Na szczęście nie musimy weryfikować żadnego rezultatu, choć przy paru akcjach mieliśmy poważne wątpliwości.

Co z czerwoną kartką w meczu Stal-Widzew?

Zdecydowanie największy zgryz mieliśmy przy sytuacji z wychodzącym na wolne pole Hamuliciem, którego przewrócił Szota.

Jest tu kilka aspektów, które przemawiają za tym, by wykluczyć Szotę. Hamulić zagrał sobie piłkę, wygrał pozycję i zmierzał na bramkę Widzewa. Czy Szota by go dogonił? No nie, nie ma szans. Ale czy wspierający go Kreuzriegler dogoniłby Hamulicia? No tu już skłaniamy się do opcji, że raczej tak. Do tego zaznaczmy chyba najistotniejszy fakt z punktu widzenia sędziowskiego – Hamulić nie ma tej piłki opanowanej, ona jest w powietrzu i nie możemy przesądzać, że napastnik Stali zabrałby się z nią momentalnie.

Rozumiemy zwolenników pokazania tu czerwonej kartki, sami mamy dużo wątpliwości, ale nie chcemy zmieniać kontrowersji w kontrowersję. Dlatego nie weryfikujemy tej sytuacji, bo sami nie jesteśmy przekonani, że to powinna być czerwona kartka.

Reklama

Podobne wątpliwości mamy przy czerwonej kartce dla Kapuadiego w starciu z Zagłębiem.

My wiemy, że to nie był sierpowy wymierzony z premedytacją w twarz przeciwnika. Rywal przebiega, trąca gdzieś obrońcę Wisły w bark, ten w odruchu macha ręką, trafia go w policzek. Natomiast patrząc na fakty: mamy gwałtowne, agresywne zachowanie i mamy cios zaciśniętą dłonią wymierzoną w twarz. Nawet jeśli powiemy „hejże, ale cios nie jest mocny”, to w przepisach takie zagrania łapią się po prostu pod czerwone kartki. Dlatego też nie weryfikujemy decyzji arbitra, bo ona się po prostu się broni na gruncie przepisów, choć jest może „niepiłkarska” czy „nieżyciowa”.

Jeśli chodzi o spalone (lub brak spalonego) przy golach z tego starcia, to w obu przypadkach sędzia podejmował dobrą decyzję – co dowiodły też powtórki w Canal+. Doleżal był na ofsajdzie, Chodyna nie.

Musimy jednak poprawić jedną decyzję sędziego Musiała w Częstochowie. Wykluczenie Rossiego było absurdem, więc dobrze, że interweniował VAR. Szkoda, że VAR nie mógł interweniować, gdy arbiter nie pokazał drugiej żółtej kartki Nascimento.

Reklama

Oczywisty stempel, to nawet nie jest walka o piłkę, to jest próba uszkodzenia rywala pod pretekstem wykonania zasłony. Druga żółta jak z podręcznika. Uzupełniamy rubryki „sędzia pomógł/zaszkodził”, bo Raków i tak wygrał.

A, w kwestii potencjalnego karnego na Gutkovskisie – jesteśmy zdania, że Łotysz zagrał piłkę tak jak chciał, a że Abramowicz tylko nieostrożnie zachował się w walce o górną piłkę… No nie, to nie jest wapno. Ani tu nierozważności nie ma, ani też użycia łokcia. Grać dalej.

Do rozstrzygnięcia pozostało jeszcze potencjalne przewinienie Kroenke na Podgórskim.

Ale też nie jesteśmy naiwni i podobnie jak sędzia w tej sytuacji widzimy więcej naciągania na rzut karny niż realnego faulu. Podgórski już traci równowagę po wpadnięciu w pole karne, zatrzymuje się, jest za daleko od piłki, więc próbuje wykorzystać położoną rękę przez rywala. Ale nie, to nie jest pchnięcie powodujące przewrócenie, bądźmy poważni.

WIĘCEJ O SĘDZIACH:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

36 komentarzy

Loading...