Pierwsza przerwa reprezentacyjna jest wyznacznikiem pierwszych podsumowań sezonu. Zerkając w tabelę Bundesligi, można się nieco zdziwić. Na czołowych pozycjach nie ma Bayernu Monachium, który notuje serię czterech meczów bez zwycięstwa. Jakie problemy targają Die Roten na początku rozgrywek?
Cztery mecze, 20 strzelonych goli, fantazja w konstruowaniu ataków. Bayern Monachium na początku sezonu siał postrach w Niemczech. Szybko okazało się, że Die Roten z zupełnie odmienioną ofensywą po odejściu Roberta Lewandowskiego to kolos na glinianych nogach. Wyłącznie atakiem nie da się wygrywać meczów, w szatni dochodzi do tarć na różnych pozycjach, a trener Julian Nagelsmann zaczyna powoli zastanawiać się nie tylko nad drużyną, ale sobą i wszystkim, co go otacza, a może nawet i przytłacza w klubie. Co się zatem stało, że się… popsuło.
Bayern Monachium: geneza problemów na początku sezonu 2022/23
Spis treści
Już na początku sezonu, gdy Bayern lał jednego rywala po drugim, dało się zauważyć pewne niepokojące sygnały mogące zwiastować poważne kłopoty. Monachijczycy przeciętnie radzili sobie w grze przy stałych fragmentach, wysoko ustawiona defensywa miała problemy szybkościowe w konfrontacji z dynamicznymi napastnikami, a cały blok obronny nie potrafił się w porę odbudować po stratach piłki. Takie wnioski można było wyciągnąć wyłącznie po spotkaniu Superpucharu Niemiec z Lipskiem (5:3). Mimo to, nic z tych rzeczy po udanym początku sezonu nie zostało poprawione.
>Frywolność w ataku, luki w obronie. Tak będzie grał Bayern<<
Te same błędy
Po dobrym starcie i trzech zwycięstwach z rzędu, Bayern notuje obecnie serię czterech meczów bez wygranej. To pierwsza taka sytuacja od przeszło 20 lat i sezonu 2001/02, gdy Die Roten zaliczyli passę siedmiu ligowych spotkań bez triumfu. Trzy z nich podopieczni Juliana Nagelsmanna zremisowali, natomiast ostatnie starcie z Augsburgiem przegrali. W każdym tracili gole w jednym z trzech wspominanych sposobów.
- Stałe fragmenty gry: gole po rzutach wolnych Unionu (Becker) i Augsburga (Berisha), gol po rzucie karnym Stuttgartu (Guirassy)
- Wysoko ustawiona obrona: gol Borussii Moenchengladbach (Thurama) po rajdzie od połowy boiska i stracie Dayota Upamecano
- Nieodbudowanie linii po stracie: gol Stuttgartu (Fuericha) po stracie Jamala Musiali i dziurze obronnej w polu karnym
Bayern nie dość, że nie wyciąga wniosków, które nasuwały się wręcz ewidentnie już po jednym spotkaniu, to pozostaje niebywale wrażliwy w defensywie. Małe niepowodzenia powodują prawdziwe spustoszenie w szeregach obronnych, a rywale wykorzystują każdą nadarzającą się sytuację do zdobycia bramki. Łącznie Manuel Neuer w Bundeslidze wpuścił już sześć goli. Aż czterech rywali zdobyło więcej bramek niż wskazywał ich wskaźnik goli oczekiwanych. A Augsburg, choć wypracował xG na poziomie 2.21, strzelił tylko jednego, to i tak pokonał Bayern. Neuer zachował tylko dwa czyste konta, czyli tyle samo, co Koen Casteels, grający w przedostatnim w tabeli Wolfsburgu.
Powrót do średniej
W początkowych meczach Bayernowi udawało się dowozić zwycięstwa dzięki zabójczej ofensywie. Ponownie dla zobrazowania skali skuteczności kwartetu ofensywnego przywołamy statystykę goli oczekiwanych. W trzech pierwszych spotkaniach xG Bawarczyków wyniosło 9,94, a zdobyli 15 bramek, czyli pięć więcej niż wskazują dane. Można to tłumaczyć różnorako szczęściem, dobrą formą napastników, słabszymi rywalami. Niemniej jednak w kolejnych meczach sytuacja się odwróciła. Die Roten strzelili tylko cztery gole, mimo że wskaźnik xG pokazywał 8,67. Również można to definiować pechem, słabą dyspozycją snajperów czy mocniejszymi przeciwnikami. W matematyce określa się to jednak jako powrót do średniej bowiem sumarycznie Bayern zdobył niemal tyle samo bramek, na ile wskazuje xG 18,61.
Większym problemem dla Nagelsmanna jest próba odpowiedzi, dlaczego tak się stało. Nagle cała ofensywa czwórka Serge Gnabry – Thomas Mueller – Jamal Musiala – Sadio Mane, a w zasadzie szóstka, bo Kingsley Coman i Leroy Sane podlegali rotacji, zatraciła skuteczność. Z ostatnich czterech goli za dwa odpowiedzialni byli wspominani gracze. Trafienia zaliczyli jedynie Musiala i Sane. Na boisku zupełnie niewidoczny jest Mane. Gnabry błyskawicznie stracił miejsce w podstawowym składzie i formę. Mueller ma problem z kreacją, a Coman doznał kontuzji.
– W przeciwieństwie do innych zawodników, Mane nie sprawia wrażenia naprawdę szczęśliwego. Wydaje się odizolowany i prawie nie bierze udziału w akcjach. Bayern musi się nad tym pochylić. Obserwowałem go w Liverpoolu, gdzie grywał na środku ataku. To nie jest jego pozycja. Teraz również zajmuje ją w Bayernie. Czuje się najlepiej, gdy schodzi do środka ze skrzydła. Mane, duży skład. Jest kilka problemów, które mogą eskalować – stwierdził w rozmowie z web. de Dietmar Hamann.
Tarcia w szatni
Problemy z niezadowolonymi piłkarzami to kolejne wyzwanie, z którym musi mierzyć się Nagelsmann. Nieobecność Mane to jedna sprawa. Inną pozostaje natomiast Gnabry, który latem był gotowy do opuszczenia Monachium. Został jednak przekonany przez działaczy do pozostania. Z racji transferu Lewandowskiego do Barcelony Niemiec miał zająć jego pozycję na boisku. W końcu jako środkowy napastnik grywał często w reprezentacji. Kilka meczów po przedłużeniu umowy, nie dość, że nie występuje jako “dziewiątka”, to w sześciu spotkaniach na boisku pojawił się dopiero z ławki, a w jednym został zmieniony w przerwie. Również Sane nie kryje niezadowolenia ze swojej gry, o czym przekonali się kibice w meczu z Barceloną, obserwując jak skrzydłowy ciśnie bidonem o ziemię po zmianie.
Posiadanie takich osobistości z wybujałym ego w szatni nie pomaga Nagelsmannowi, a problem nie dotyczy wyłącznie linii ofensywnej. Podobne scysje dzieją się w środku pomocy. Od początku sezonu szkoleniowiec na partnera Joshuy Kimmicha wskazał Marcela Sabitzera. Austriak, który w poprzednim sezonie grał poniżej oczekiwań i był blisko odejścia z Allianz Arena niespodziewanie wywalczył pierwszy skład. Chrapkę na niego miał pozyskany z Ajaxu Amsterdam utalentowany 20-letni Holender Ryan Gravenberch. Z sytuacją nie mógł się również pogodzić zwykle podstawowy pomocnik w kadrze – Leon Goretzka. Atmosfera w szatni z tego powodu jest gęsta, o czym informowały niemieckie media.
Opcja umieszczenia całej trójki w linii środkowej na zasadach rotacji nie wchodzi w rachubę. Kimmich nie ma zamiaru występować już na innej pozycji, o czym przekonał się Nagelsmann w sobotę. Jak twierdzi portal ran.de, po zdjęciu z boiska Nouassira Mazraouiego na prawej obronie miał występować 27-latek. Głośno jednak okazywał swoje niezadowolenie i szkoleniowiec zamiast wprowadzić do gry Mathysa Tela, wpuścił prawego defensora Josipa Stanisicia. Oczekiwania wobec regularnej gry w pierwszym składzie ma również sprowadzony za 67 mln euro Matthijs de Ligt.
Czas na myślenie
To pierwsze tak duże problemy, z jakimi w swojej karierze musi mierzyć się wciąż młody 35-letni Nagelsmann. Czy to w Hoffenheim, czy też w Lipsku skala gwiazdorstwa zawodników była proporcjonalna do wielkości klubów. Bayern to jednak poziom światowy, dlatego i problemy są większe. Dla trenera to wciąż sytuacje nowe, stąd szkoleniowiec musi brodzić po terra incognita. Podobne przeczucia mają inni zawodnicy z Muellerem, który w Monachium widział niemal wszystko, na czele.
– Czuję się bezsilny. Stoję całkiem nagi po tym jak potoczyły się nasze mecze. Niewykorzystane szanse na zdobycie bramki nie były wyłącznie pechowe. Trend jest katastrofalny, gdy nie wygrywasz żadnego z czterech meczów – powiedział dla Die Welt Mueller. Nagelsmann uderzył w inne tony: – Muszę pomyśleć: o sobie, o sytuacji, o wszystkim – ocenił krótko szkoleniowiec, który mimo problemów, słabego samopoczucia musiał zrealizować zobowiązania sponsorskie i udać się z drużyną na Oktoberfest. Na szczęście będzie miał kilka dni dłużej na rozmyślania ze względu na przerwę reprezentacyjną.
Swoje zobowiązania realizują również włodarze Bayernu. Olivier Kahn, Hasan Salihamidzic w mediach wyrażają swoje niezadowolenie z postawy drużyny. Pewnie już dyskutują nad potencjalnym rozwiązaniem. Zawsze jednym z nich pozostaje zwolnienie trenera. Obecnie to mało realna opcja, za którą klub musiałby sowicie zapłacić. Według “Bilda” zerwanie kontraktu z Nagelsmannem wiązałoby się wypłaceniem szkoleniowcowi rekompensaty w wysokości 40-50 mln euro. Ale co zrobić, jak nie będzie innej możliwości? Przed Bawarczykami trudne tygodnie, w trakcie których zmierzą się m.in. z Bayerem Leverkusen, Freiburgiem, Borussią Dortmund, a także czekają go mecze w Lidze Mistrzów. To one zweryfikują Nagelsmanna i jego warsztat w nowych warunkach.
WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:
- Gikiewicz: – W Augsburgu pytają mnie, dlaczego nikt nie dzwoni z kadry
- Imprezowicz, który wyszedł na prostą dzięki Polakowi, podbija Bundesligę
- Red Bull bez tauryny. Dlaczego zwolniła ekspansja Lipska?
Fot. Newspix