Nie była to dobra kolejka dla zdrowia piłkarzy, bo kilku z ekstraklasowiczów musiało opuścić boisko po wejściu rywala. Czasem sędziowie pokazywali za takie wejścia czerwoną kartkę, czasem nie. I między innymi kontrowersjami przy wykluczeniach zajmiemy się w dzisiejszej “Niewydrukowanej tabeli”.
Zaczynamy od dwóch podobnych sytuacji, w których jeden sędzia po VAR pokazał asa kier, a drugi pozostał przy żółtej kartce. Chodzi o faule Rakoczego na Nunesie oraz Mosóra na Janickim.
Obrońca Piasta po wideoweryfikacji został wyrzucony z boiska. I słusznie. Jeśli przejrzycie przepisy gry w piłkę nożną oraz zagłębicie się w wytyczne PZPN, to jasno jest tak napisane, że sędzia przy faulach ocenia skutek, a nie zamiar. W innym wypadku faulów właściwie byśmy nie mieli – no bo zawsze piłkarz “chce zagrać piłkę”, a po drodze zaczepia nogi rywala. Tutaj mamy wślizg Mosóra, który jest wykonany ze sporą dynamiką. Owszem, Mosór wybija piłkę, ale w bardzo niebezpieczny sposób trafia kolanem w staw skokowy Janickiego.
Czerwona kartka jest tutaj zupełnie zasłużona. My wiemy, że Mosór nie chciał, ale wykonując taki wślizg wziął na siebie ryzyko, że uszkodzi rywala.
Uszkodzić rywala chciał Rakoczy, bo tutaj nie da się wytłumaczyć tego walką o piłkę… No chyba, że pomocnik Cracovii miał aż tak spóźniony zapłon. W tej sytuacji jest i charakterystyczny naskok, i duży impet, i trafienie kolanem w staw skokowy… Klarowna czerwona kartka, jeszcze bardziej intensywna niż ta dla Mosóra. Widzew i tak wygrał, zatem uzupełniamy rubryki “sędzia pomógł/zaszkodził” przy beniaminku i Cracovii.
Sporo działo się w Szczecinie i mamy tam co weryfikować. Słuchaliśmy wyjaśnień Pawła Raczkowskiego w Lidze+Extra w kwestii nieodgwizdanego faulu Karlstroema na Borgesie przed drugim golem, ale nie przekonał nas.
Szwed zastawiając się stawia nogę na stopie rywala i eliminuje go z gry. I znów: my wiemy, że nie chciał, ale nieostrożnym zagraniem ułatwił sobie rywalizację w środku pola i wyłączył przeciwnika z tej gry. Skutek, nie zamiar. My anulujemy drugie trafienie Kolejorza.
W kwestii rzutu karnego dla Pogoni – sam faul jest oczywisty. Douglas w sposób nierozważny walczy o piłkę, trafia przeciwnika łokciem w okolice szyi/twarzy, tutaj faul i żółta kartka nie podlega dyskusji.
Pytanie jest tylko takie: czy przewinienie ma miejsce w polu karnym? Do dyspozycji sędziów i nas są tylko takie powtórki.
I wydaje się, że faul faktycznie ma miejsce w polu karnym (lub na linii, która jest elementem pola karnego, zatem i tak mamy wapno), zatem tutaj jesteśmy zdania, że sędziowie się nie pomylili.
Ale weryfikujemy jeszcze jedną sytuację z doliczonego czasu gry. Według nas Milić powinien wylecieć z boiska za faul ma Almqviście.
To nie jest wejście z piłki nożnej, a z jakichś aren sportów walki. Gość jest spóźniony, nie chce dać się minąć, więc uderza przeciwnika ramieniem w twarz i niewiele brakuje, by pomocnik Pogoni został tutaj znokautowany. Klasyka poważnego, rażącego faulu – definicja w pełni wyczerpana, czerwona kartka i szybsza podróż pod prysznic.
Ostatecznie zatem weryfikujemy ten remis na zwycięstwo Pogoni.
Na moment wracamy jeszcze do derbów Śląska, bo tam niektórzy mieli wątpliwości co do faulu na Dadoku na rzut karny.
My wiemy – to nie jest mocne ciągniecie, ale Dadok rozkłada ręce, chce się wyrwać, nie jest aktywny w ciągnięciu przeciwnika, a jemu samemu ogranicza się lub nawet uniemożliwia dojście do piłki. Głupota faulującego – nawet jeśli trzymanie rywala jest dość dyskretne.
W kwestii potencjalnego rzutu karnego dla Rakowa w starciu z Legią – my początkowo byliśmy przekonani, że wapno będzie. Ale go nie było. Dlaczego?
Jak dowiódł system Ligi+Extra – właśnie dlatego, że faul miał miejsce jeszcze przed polem karnym. Chodziła nam po głowie sytuacja z potencjalną drugą żółtą kartką dla Johanssona.
I – cholera – nie wiemy. To jest sytuacja typu “na dwoje babka wróżyła”. Gdyby arbiter pokazał drugie napomnienie, to byśmy się nie oburzali, ale tez nie uważamy, że brak kartki jest tutaj jakimś poważnym błędem. Ostatecznie Legia i tak ten mecz wysoko przegrała, ale wyobrażamy sobie rozdzieranie szat, gdyby goście wygrali – dajmy na to – 1:0 po golu Johanssona.
WIĘCEJ O SĘDZIACH: