Ależ to był gol Szykawki! No jak on zapakował po widłach, aż poderwaliśmy się z kanapy! Albo zrobił coś innego – nieważne! Nagła odpowiedź Stali? Nie widzieliśmy, wyszliśmy po herbatę do kuchni! Jak to się wszystko szybko działo! A rzuty karne? Co za wojna nerwów! A nie, czekajcie. Po prostu Polsat Sport nie pokazał tego meczu, więc otrzymaliśmy trening wyobraźni. Cenne doświadczenia, ale czy na pewno konieczne?
Chcieliśmy dziś obejrzeć mecz Stali Rzeszów z Koroną Kielce. Niby tam żaden szlagier, ale Puchar Polski to zawsze jakaś rozrywka i odskocznia od piłki ligowej. Tym bardziej że mowa o rywalizacji drużyny z 1. ligi z ekstraklasową ekipą. Ludzie lubią kontrasty, porównania, więc zestawienie cymesik. Jeździmy po kanałach, przyciski na pilocie są już rozgrzane do czerwoności i na naszych twarzach pojawia się wielkie zdziwienie, bo Polsat postanowił nie transmitować meczu.
Przypominamy, że to właśnie ta telewizja wykupiła na wyłączność prawa do „Pucharu Tysiąca Drużyn” jak pieszczotliwie zwykło się mówić o tych rozgrywkach. W takim razie ma pełną dowolność w przekazie, ale nadmiar swobody okazał się bronią obosieczną. Ktoś bowiem na górze doszedł do wniosku, że ten mecz nikogo nie interesuje, nikogo nie obchodzi. Tak właśnie należy traktować fakt, że zrezygnowano z transmisji telewizyjnej. Nie ma też transmisji internetowej, więc pozostaje wiara w to, co możemy zobaczyć na stronach od sprawdzania suchych wyników. Ale czy o to chodzi? Czy tak właśnie powinno się dziać?
Przecież tyle się mówi o podnoszeniu prestiżu Pucharu Polski. Ba, o podnoszeniu rangi polskiej piłki, a tu taki strzał w kolano? Skoro mecz odbywa się u nas w kraju, skoro ma się prawa na wyłączność, skoro koszula bliższa ciału, skoro Korona to ekstraklasowy zespół, a Stal to jeden z ciekawszych projektów i może namieszać na zapleczu, to co stanęło na przeszkodzie?
Przecież to do pewnego stopnia oznaka braku szacunku względem klubów, zawodników i pracy, którą te osoby wykonują. Co więcej, ludzie słono opłacają abonamenty telewizyjne i mają prawo wymagać, że obejrzą mecz, jeśli w ofercie mogą znaleźć właśnie Puchar Polski. Każdy upraszcza procesy myślowe i sądzi, że w takim razie zobaczy wszystkie najważniejsze spotkania w ramach tych rozgrywek. Wiadomo, że żadna telewizja nie jest w stanie pokazać starcia Rekordu Bielsko-Biała z Chełmianką Chełm, jeśli tego samego dnia odbywa się kilka innych spotkań. Ale… jedenaście zaplanowanych na wtorek meczów Pucharu Polski i tylko jeden w telewizji, która ma prawa do tego turnieju? Czy to nie żart?
Przecież po to wykupuje się prawa do transmisji, by z nich korzystać, a nie chować je po szafie jak pies ogrodnika. Można czuć spory niedosyt tym bardziej ,że obie drużyny ewidentnie nie sprzyjały decyzji panów w koszulach i stworzyły niezłe widowisko (tak przynajmniej przypuszczamy, trzeba spytać naocznych świadków). Gdyby w meczu niewiele się działo, to wiele osób pewnie machnęłoby ręką, a tu kibice zobaczyli sześć bramek (i to do do przerwy!), emocjonującą drugą połowę (albo i nie), emocjonującą dogrywkę (albo i nie), emocjonujące rzuty karne (albo i nie). Nam ciężko to ocenić, do Rzeszowa się nie wybraliśmy. Ale zakładamy, że mecz był świetny.
Staramy się szukać okoliczności łagodzących, ale o nie ciężko. Nawet jeśli moce przerobowe są ograniczone – co rozumiemy przez brak odpowiedniej liczby komentatorów, kamer i osób do obsługi – można było rozważyć wydanie pozwolenia na transmitowanie meczu klubowym telewizjom. Już lepsza byłaby chałupnicza transmisja telefonem prezesa niż jej brak. No ludzie kochani! Ktoś może chciał nacieszyć oko doppelpackiem Szykawki, może ktoś inny czerpie energię z trafień Jacka Kiełba lub liczył, że pokaże synkowi brameczki Stali Rzeszów i potężnego Andreję Prokicia. Nic z tego, z jakiegoś powodu pokpiono sprawę. Komunikatów brak, wytłumaczenia się z decyzji brak. Jakośtobędzizm z pełnej krasie. A przecież kilka klubów chętnie zrobiłoby transmisję, gdyby tylko mogło. Polsat zezwolił jedynie portalowi „Łączy nas piłka” na przeprowadzenie transmisji ze spotkania Legia II – Wisła Kraków. Wychodzi na to, że poważniejsze są sparingi w Turcji (transmitowane) niż Puchar Polski (nietransmitowany).
Naprawdę wygląda to groteskowo. Wychodzi na to, że Polsat zakupił prawa do całego Pucharu Polski po to, żeby je kitrać w skarpecie. Nie przypomina wam to trochę dziecinnych przepychanek, że ktoś sobie coś kupił, tylko po to, żeby ktoś inny tego nie miał? To trochę jak sprzątnąć sąsiadowi spod nosa ostatnią gazetę w kiosku, by po powrocie do domu wyrzucić ją do kosza. Nie wygląda to profesjonalnie, a o profesjonalnej piłce mowa. Przypominamy, że w Pucharze Polski można wygrać niemałe pieniądze i co ważniejsze, wywalczyć możliwość gry w pucharach.
Użytkownicy Twittera starają się wydobyć informacje nawet od PZPN-u. Jakub Kwiatkowski, rzecznik odpowiedział jednemu z ciekawskich w następujący sposób:
– Polsat posiada pełne prawa do transmisji meczów Pucharu Polski i ta telewizja decyduje w jaki sposób są one eksploatowane. Również dotyczy to zgody na udzielenie innym podmiotom (jak np. ŁNP) prawa do transmisji z meczów, których telewizja nie planuje realizować.
Dodał również:
– Jest to określone w umowie. Polsat ma zrealizować transmisje z minimum 28 meczów w danej edycji rozgrywek.
Czyli co, odpękana minimalna liczba meczów i fajrant? Tak to wygląda z boku. Organizacyjne piekiełko, w tabelkach się zgadza i jest git, tylko jakoś tak piłka schodzi na dalszy plan. Niefajnie. Przypominamy, że Polsat będzie pokazywał Puchar Polski minimum do 30 czerwca 2024. W takim razie jest jeszcze trochę czasu na refleksje. Dla Polsatu, ale i PZPN-u. Może warto w przyszłości wybrać poważniejszego partnera do transmitowania turnieju, którego rangę tak usilnie chce się podnieść?
Stal Rzeszów – Korona Kielce 3:3 (6:7 w karnych)
22’ Gora, 25’ Poczobut, 39’ Głowacki – Szykawka 15’, 16’, Kiełb 31’
WIĘCEJ O PUCHARZE POLSKI: