Reklama

Arsenal zjadł i przeżuł „Wisienki”, a na końcu wypluł pestki

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

20 sierpnia 2022, 20:51 • 3 min czytania 5 komentarzy

Lekarze przestrzegają, gdy jesz wiśnie to zawsze wypluwaj pestki, bo inaczej możesz mieć poważne problemy z żołądkiem. W Arsenalu pracują specjaliści najwyższej klasy, którzy przekazali cenne rady piłkarzom, a ci zjedli „Wisienki”, przeżuli i wypluli pestki. „Kanonierzy” bez większych problemów rozprawili się na wyjeździe z Bournemouth (3:0).

Arsenal zjadł i przeżuł „Wisienki”, a na końcu wypluł pestki

Bournemouth – Arsenal 0:3. Oglądanie Arsenalu to czysta przyjemność

Arsenal zachwycał w okresie przedsezonowym, wygrał 6 z 7 spotkań, gdzie strzelił 26 goli. Sezon Premier League zaczął od zwycięstw nad Crystal Palace (2:0) i Leicester City (4:2). Podopieczni Mikela Artety prezentują ofensywny styl gry, który w końcu może cieszyć oko kibiców. Fani „Kanonierów”, którzy udali się na wyjazd do Bournemouth w sobotnie popołudnie, na pewno nie pożałują tego, że pojawili się na Dean Court, bo mieli okazję zobaczyć piękny koncert w wykonaniu swojej drużyny.

Od pierwszych minut Arsenal narzucił swój styl gry i szybko objął prowadzenie. W 5. minucie Gabriel Jesus mając na plecach Marco Senesiego, przyjął piłkę tyłem do bramki, uciekł mu, a następnie minął dwóch kolejnych rywali i zagrał piłkę do Martinellego. Brazylijczyk oddał silny strzał na Marka Traversa, który odbił piłkę przed siebie, a ta trafiła pod nogi Martina Odegaarda, który wyprowadził drużynę na prowadzenie.

Norweg był najjaśniejszą postacią Arsenalu. Przyjemnie patrzyło się na każdy ruch kapitana „Kanonierów”, który miał niezwykły luz z futbolówką przy nodze. Do tego dużo widział na boisku, grał wiele z pierwszej piłki, na jeden kontakt. Poruszał się z gracją i było widać, że gra w piłkę, sprawia mu ogromna radość. Od wielu lat mówiło się i pisało, że Martin Odegaard to wielki talent, który będzie gwiazdą światowego formatu. W spotkaniu z Bournemouth widzieliśmy, że ma „to coś” i może być liderem armii Artety. Kapitanem już jest, a ma ogromne zadatki na to, żeby być gwiazdą swojego klubu.

W 11. minucie po prawej stronie boiska Bukayo Saka wypuścił wybiegającego Bena White’a, który wypatrzył wchodzącego w pole karne Gabriela Jesusa. Brazylijczyk źle przyjął, odskoczyła mu piłka, ale szybko podleciał do niej Odegaard i podwyższył na 2:0. To był jego dzień. Aczkolwiek trzeba przyznać, że cała drużyna wyglądała kapitalnie. W pierwszej połowie „Wisienki” nie oddały ani jednego strzału na bramkę. Rzadko oglądaliśmy ich pod polem karnym Arsenalu. Momentami goście grali „w dziadka” z rywalami. Ośmieszali ich – futbol totalny.

Reklama

W  przerwie Scott Parker dokonał dwóch zmian. Na boisku pojawili się Cook i Anthony. Obraz gry nieco się zmienił. Gospodarze zaryzykowali, ruszyli do przodu i dążyli zaciekle do tego, żeby złapać kontakt z Arsenalem. Jednak goście nie chcieli zaprzestać na wyniku 2:0. W 54. minucie Martinelli ruszył prawą stroną boiska przerzucił piłkę do Xhaki. Ten ją świetnie przyjął i podał do Saliby, który huknął lewą nogą z woleja pod okienko bramki. Chapeau bas, kapitalne trafienie. Francuz chyba wczoraj oglądał gola Nene z Jagiellonii, pozazdrościł mu i uderzył w podobny sposób, ale trzeba zaznaczyć, że miał bliżej do bramki niż Brazylijczyk.

Przyjemnie ogląda się Arsenal. Czy to jest ten sezon? I w końcu zameldują się w Top4? Jeśli podtrzymają tę formę i będą grać cały czas w taki sam sposób, to mogą zakręcić się w czubie tabeli. Soldinie wygląda ich defensywa. Głodny goli jest Gabriel Jesus, który w tym spotkaniu strzelił bramkę, ale z minimalnego spalonego. Do tego mają błyskotliwych graczy takich jak Martinelli, Odegaard czy Saka, którzy napędzają ataki „Kanonierów”. Kto ich zatrzyma? W najbliższych pięciu kolejkach zmierzą się z: Fulham, Aston Villą, Manchesterem United, Evertonem i Brentfordem. W takiej formie powinni się przejechać po tych rywalach. Dopiero w październiku zmierzą się z poważnym rywalem, czyli Tottenhamem w derbach północnego Londynu.

Bournemouth – Arsenal 0:3

Odegaard 5′, 11′, Saliba 54′

Reklama

WIĘCEJ O ANGIELSKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

5 komentarzy

Loading...