Kryzys – to słowo pobrzmiewa niemal non stop w uszach wszystkich kibiców Manchesteru United od momentu odejścia Sir Alexa Fergusona. Boiskowe poczynania Czerwonych Diabłów przyprawiają o ból głowy, a kolejnych wielkich sukcesów jak nie było, tak nie ma. Bywały oczywiście lepsze chwile, ale na dłuższą metę nic z tego nie wynikało. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że właściciele klubu nic sobie z tego nie robią i jeszcze wyprowadzają z klubu pieniądze. Czy zbliżamy się do końca ery Glazerów na Old Trafford?
Coraz głośniej słychać nawoływania, by Amerykanie sprzedali wreszcie klub.
Spis treści
Toksyczny związek
Związek kibiców Manchesteru United i rodziny Glazerów jest toksyczny w zasadzie od samego początku. Fani nigdy nie zaakceptowali nowych właścicieli, a miało to związek głównie z tym, jak wyglądało przejęcie klubu. Nieżyjący już Malcolm Glazer od 2003 roku stopniowo wykupywał kolejne pakiety akcji, zwiększając swoje udziały, ale większość kapitału pochodziła z pożyczek zabezpieczonych… aktywami klubu. Generalnie można to podsumować w ten sposób, że Amerykanin został właścicielem Czerwonych Diabłów tylko dzięki pożyczkom, które później były spłacane z pieniędzy klubu. To od razu wzbudziło kontrowersje i sprawiło, że atmosfera na Old Trafford jest gorąca do dziś.
Kibice nie mogli się pogodzić z tym, że klub, który dotychczas nie miał w zasadzie żadnych długów, teraz musi spłacać pożyczki znacznie przekraczające pół miliarda funtów. Te zresztą przez długi czas nie były spłacane w ogóle, albo były spłacane w nieokreślony sposób. Już od pierwszej wizyty na Old Trafford nowi właściciele musieli się mierzyć z atakami z trybun. Fani byli wściekli do tego stopnia, że założyli nawet swój własny klub, który nie ma nic wspólnego z Glazerami – FC United of Manchester. Protesty trwały długo i nigdy nie ustały. Jest jednak pewne “ale”.
Po pierwsze Glazerowie przejęli Manchester United w czasach, kiedy wszystko zgadzało się pod względem sportowym. Trenerem był Sir Alex Ferguson, który jest głównym twórcą potęgi Czerwonych Diabłów. W swojej drużynie miał najlepszych piłkarzy na świecie, więc klub miał dzięki temu gigantyczny potencjał marketingowy. Więc pomimo sporych długów wszystko zgadzało się także pod względem finansowym. Już rok po przejęciu klubu udało się podpisać lukratywną umowę z firmą AIG, która jak na tamte czasy była rekordowa. Relacje z nowymi właścicielami nadal nie były zbyt dobre, ale z czasem się uspokoiły, bo zespół zdobywał kolejne mistrzostwa Anglii, detronizując Liverpool.
Czy Aleksandar Mitrović jest za słaby na Premier League?
Dobrze już było
No właśnie, ale przecież nic nie trwa wiecznie. Dopóki twardą ręką w klubie rządził Sir Alex Ferguson, wszystko było w najlepszym porządku. Szkot miał posłuch wśród wszystkich ludzi w klubie, także u Glazerów, z którymi żył w dobrych stosunkach. Niestety musiał w końcu przyjść ten moment, kiedy legendarny trener podejmie decyzję o przejściu na emeryturę. Tak się stało w sezonie 2012/2013. To właśnie wtedy Manchester United po raz ostatni zdobył mistrzostwo Anglii i było to idealne pożegnanie Fergusona po 26 niezwykle owocnych sezonach.
Od tamtej pory zarządzanie klubem to już tylko festiwal bardzo złych i nieprzemyślanych decyzji. Oczywiście zdarzały się przebłyski, bo dwa razy udało się zdobyć wicemistrzostwo Anglii albo triumfować w Lidze Europy. Te osiągnięcia są jednak dalekie od tych z czasów Fergusona. Ten pracował w klubie od 1986 do 2013 roku, a od momentu jego odejścia na Old Trafford było już sześciu szkoleniowców, nie licząc tych tymczasowych. Nie udało się ani Rangnickowi, ani van Gaalowi, ani Solskjaerowi, ani nawet Jose Mourinho. Choć spoglądając na to, co dzisiaj dzieje się w Manchesterze, kibice chętnie wróciliby do czasów tych dwóch ostatnich menedżerów.
Manchester United w Premier League po odejściu Fergusona:
- 2013/14 – 7. miejsce
- 2014/15 – 4. miejsce
- 2015/16 – 5. miejsce
- 2016/17 – 6. miejsce
- 2017/18 – 2. miejsce
- 2018/19 – 6. miejsce
- 2019/20 – 3. miejsce
- 2020/21 – 2. miejsce
- 2021/22 – 6. miejsce
Patrząc na to zestawienie, tym bardziej należałoby docenić szczególnie pracę Solskjaera, który był w stanie utrzymać United w Top 3 Premier League dwa sezony z rzędu. W dodatku w tym drugim sezonie udało się dojść nawet do finału Ligi Europy, ale tam przyszła wstydliwa porażka z Villarrealem w finale. Zatrudnienie Norwega było jednak pewnym aktem desperacji właścicieli, którzy po zwolnieniu Mourinho postawili akurat na kogoś, kto po prostu zna klub. Temu akurat zażarło, więc podpisano z nim wieloletni kontrakt. Wydaje się jednak, że wszystko to odbywało się bez żadnego większego pomysłu. Solskjaer nie miał takiego posłuchu u Glazerów, jak Ferguson, więc prędzej czy później wszystko musiało się posypać i faktycznie się posypało.
Od odejścia Solskjaera United znajduje się na równi pochyłej. Z każdym tygodniem wyglądają coraz gorzej. Doszło nawet do tego, że z Old Trafford chce uciekać sam Cristiano Ronaldo, który jeszcze do niedawna był największym idolem trybun. Przed nowym sezonem zatrudniono nowego trenera-wizjonera, czyli Erika ten Haga. Z zewnątrz wygląda to na bardzo rozsądny ruch, bo Holender to na pewno fachowiec z najwyższej półki. Wydaje się jednak, że nadal jest problem z odpowiednimi wykonawcami. Okienko transferowe zbliża się bowiem do końca, a trudno powiedzieć, żeby zespół został jakoś znacznie wzmocniony. Przyniosło to już skutki w postaci absolutnej beznadziei na boisku, porażek z Brentford i Brighton, a na horyzoncie prestiżowe starcie z… Liverpoolem.
Powrót syna marnotrawnego. Werner ponownie przyprawia sobie rogi
Długi, które się nie spłacają
Powiedzieć, że Old Trafford płonie, to jak nic nie powiedzieć. Jednak pomimo tego, że tym razem pod względem sportowym nic się nie zgadza, to Glazerowie wydają się bawić w najlepsze. Amerykanie zarabiają bowiem grube miliony na klubie, choć jak już wspominaliśmy, nie zainwestowali w niego zbyt wiele. Szwajcarski blog Swiss Ramble zajmujący się biznesem w sporcie przeprowadził dokładną analizę działań właścicieli Manchesteru United i trzeba przyznać, że jest ona wstrząsająca.
Wiadomo o tym już od dawna, ale przypomnijmy, że Manchester United jest jedynym klubem w Anglii, który wypłaca właścicielom dywidendy. I w ten sposób od 2016 roku Glazerowie zgarnęli już ponad 166 milionów funtów, co daje średnio 22 miliony rocznie. Zasłużenie? Na to niech już każdy odpowie sobie sam. Warto też wspomnieć, że klub wciąż spłaca kredyty zaciągnięte na jego zakup przez Glazerów, a kwota samych spłaconych już odsetek wynosi aż 743 miliony funtów! Czyli niemal tyle, ile kosztowało nowych właścicieli wykupienie większości akcji klubu.
Patrząc tylko na ostatnie 12 lat, United zapłacili aż 517 milionów funtów odsetek, co jest miażdżącym wynikiem w porównaniu do drugiego klubu Premier League pod tym względem, czyli Arsenalu. Kanonierzy zapłacili w analogicznym okresie “zaledwie” 174 miliony. Zaskakujące w tym wszystkim jest to, że pomimo spłacania gigantycznych kwot, dług United wciąż oscyluje w okolicy 600 milionów funtów. A przecież Glazerowie w zasadzie w ogóle nie zainwestowali w infrastrukturę klubu. Old Trafford przydałby się gruntowny remont, podobnie jak ośrodkowi treningowemu.
Tutaj należy wskazać na gigantyczne wydatki na transfery od 2012 roku. Z wyliczeń Swiss Ramble wynika, że klub wydał w tym okresie aż 1,4 miliarda funtów na nowych zawodników. Z czego aż 850 milionów zostało wydane tylko w ciągu ostatnich pięciu lat. Więcej w tym okresie wydały tylko dwa kluby – Chelsea i Manchester City (oba po 992 miliony). A przecież porównywanie osiągnięć tej dwójki do United nie ma większego sensu.
Tottenham znów jest mocny. Ale czy rzuci wyzwanie City i Liverpoolowi?
Kura znosząca złote jaja
Do gigantycznych wydatków United dochodzi jeszcze sam budżet płacowy, który oczywiście jest najwyższy w Anglii. W minionym sezonie Manchester wydał na pensje piłkarzy 387 milionów funtów, co nawet w całej Europie przebija tylko zarządzane przez katarskich szejków Paris Saint-Germain. W tym przypadku należy zwrócić uwagę na to, ilu zawodników przez te lata rzeczywiście się sprawdziło. W tym tygodniu na takie zestawienie zdecydowali się eksperci Sky Sports i trzeba przyznać, że wygląda to fatalnie. Tylko dwóch zawodników – Zlatan Ibrahimović i Bruno Fernandes zostało uznanych za udane wzmocnienia. I trudno się z tym nie zgodzić.
Wczoraj w Monady Night Football w ten sposób oceniono transfery Manchesteru United z ostatniej dekady. pic.twitter.com/Y7SSvLk6Sp
— Maciej Łuczak (@maciejluczak) August 16, 2022
Skoro zawodnicy się nie sprawdzają, to United też nie zarabia na transferach. Idealnym przykładem marazmu pod tym względem niech będzie Paul Pogba, który był przez lata zawodnikiem Manchesteru. Odszedł za darmo i dopiero w Juventusie wyrósł na gwiazdę światowego formatu. Po latach wrócił na Old Trafford za 105 milionów euro i przed tym sezonem wrócił do Juve… za darmo. Podsumowując ten wątek – w latach 2017-2021 Czerwone Diabły wydały na nowych zawodników 850 milionów funtów, a na sprzedaży zarobiły… 81 milionów. Gorsze pod tym względem są tylko: WBA, Aston Villa, Fulham, Burnley, Brighton, Leeds i Sheffield United. Dla porównania najlepsza w tym zestawieniu Chelsea zarobiła aż 413 milionów funtów.
Do niedawna Manchester United był także zdecydowanie największą marką piłkarską w Wielkiej Brytanii, ale to również powoli się zmienia. Przez słabe wyniki na boisku potencjał marketingowy słabnie. Pod względem przychodów w minionym sezonie (494 mln) Czerwone Diabły zostały zdetronizowane przez sąsiadów z niebieskiej części miasta (570 mln), a po piętach depcze im jeszcze Liverpool (487 mln).
Na koniec wróćmy jeszcze do Glazerów i korzyści, które przynosi im zarządzanie klubem. Oprócz wspomnianych już dywidend Amerykanie mają też kilka innych możliwości wyprowadzania pieniędzy z klubu. Przecież pobierają pensje klubowe jako dyrektorzy. Na ten cel od 2010 roku wydano z kasy klubu 11o milionów funtów. W zarządzie jest 12 dyrektorów, z czego sześciu to Glazerowie. Oznacza to, że z tego tytułu rodzina zarobiła około 55 milionów funtów. A to jeszcze nie wszystko. Właściciele klubu wygenerowali akcje, których sprzedaż przyniosła wpływy w wysokości co najmniej 465 milionów funtów. Ile z tej kwoty trafiło do kasy klubu? Owszem, okrągłe zero.
Brytyjskie media huczą w ostatnich tygodniach od plotek na temat możliwej sprzedaży klubu przez Glazerów. Chętny na kupno United jest znany biznesmen Jim Ratcliffe, ale zapewne nie tylko on. Kibice Czerwonych Diabłów prawdopodobnie o niczym nie marzą bardziej niż zmiana właścicieli, ale szczerze powiedziawszy trudno uwierzyć w to, żeby Amerykanie pozbyli się takiej kury znoszącej złote jaja. Przecież nawet bez sukcesów sportowych klub zarabia gigantyczne pieniądze, dzięki swojej pozycji na świecie. Pytanie tylko, kto tak naprawdę na tym zarabia?
Czytaj więcej o Premier League:
- Nie będzie drugiego PSG? Saudyjska rewolucja w Newcastle
- „Seksualny drapieżnik”. Benjamin Mendy na ławie oskarżonych
- Dno. Dlaczego Manchester United jest aż tak beznadziejny?
Fot. Newspix