Częstochowianie zagrali słabiej niż tydzień temu w Trnawie (2:0), ale wystarczyło to do drugiego zwycięstwa ze Spartakiem. Tym razem zdobywcy Pucharu Polski wygrali 1:0. Jedynego gola w meczu strzelił Władysław Koczerhin.
Wicemistrzowie Polski długo nie mogli złapać odpowiedniego rytmu. Grali bardzo zachowawczo, a mimo to gracze Spartaka dochodzili do groźnych sytuacji. Gdyby Milan Ristovski wykorzystał dwie znakomite okazje, to zdobywcy Pucharu Słowacji odrobiliby straty. Raków nie zachwycał, ale również miał kilka niezłych akcji.
Raków – Spartak 1:0. Gwilia pierwszy raz od maja
Jedną z najlepszych w całym meczu zmarnował Fran Tudor. To był świetne rozegranie częstochowskiego zespołu. Piłka chodziła jak po sznurku. Takich przyspieszeń brakowało w wykonaniu gospodarzy. Być może wpływ miał na to brak Bena Ledermana. Środkowy pomocnik w ostatnim spotkaniu z Górnikiem Zabrze (0:1) doznał kontuzji, która wykluczy go z gry na kilka najbliższych tygodni (uraz barku lub obojczyka). Trener Marek Papszun stanął przez zadaniem wytypowania zastępcy. Wybór padł na Waleriana Gwilię. Był to pierwszy występ Gruzina w oficjalnym spotkaniu od 21 maja i meczu 34. kolejki poprzedniego sezonu z Lechią Gdańsk (3:0), kiedy „Vako” pojawił się na boisku na ostatnie dziesięć minut. Widać było, że Gruzinowi brakowało ogrania i pewności siebie. Miał kilka niebezpiecznych strat. Na jego szczęście finalnie nie miały one żadnych konsekwencji.
Raków – Spartak 1:0. Klasa Iviego, błysk Koczerhina
Generalnie Raków nie pokazał firmowego wysokiego pressingu. Bardziej wyglądało to tak, jakby gracze trenera Papszuna czekali na rywali. W końcu to goście musieli gonić wynik po pierwszym spotkaniu w Trnawie, które wicemistrzowie Polski wygrali 2:0 po golach Iviego Lopeza. Jeżeli chodzi o Hiszpana to on też zagrał poniżej poziomu, do którego przyzwyczaił. Nieudane przyjęcia piłki czy nieporozumienie z Vladyslavsem Gutkovskisem (po którym jedną z okazji miał Ristovski) najlepiej o tym świadczą. Król strzelców poprzedniego sezonu przebudził się nieco w drugiej połowie. Najpierw świetnie uderzył bezpośrednio z wolnego, ale bramkarz Spartaka Dominik Takac kapitalnie obronił. W kluczowym momencie hiszpański pomocnik pokazał jednak klasę. Zaliczając asystę przy trafieniu Koczerhina. Świetny odbiór, rozpoczynający kontrę, zaliczył na początku tej akcji Gutkovskis.
Pojawienie się strzelca gola w wyjściowym składzie częstochowian było sporym zaskoczeniem, bo zazwyczaj miejsce obok Lopeza na pozycji drugiej dziesiątki zajmował Mateusz Wdowiak. Tym razem były gracz Cracovii zasiadł na ławce rezerwowych, a od początku grał Koczerhin. Poza bramką Ukrainiec nie pokazał niczego nadzwyczajnego. W odpowiednim momencie błysnął jednak skutecznością, bo tak na dobrą sprawę miał tylko jedną dobrą sytuację i ją wykorzystał.
Poziom trudności zdecydowanie wzrośnie
Nie był to wielki mecz Rakowa, ale najważniejsze jest to, że ekipa spod Jasnej Góry wygrała i zdobyła kolejne punkty do rankingu UEFA. Na dziesięć rozegranych spotkań w eliminacjach Ligi Konferencji częstochowianie dziewiąty raz nie dali sobie wbić gola. W kolejnej rundzie rywal będzie już z wyższej półki niż Spartak Trnawa. Jeszcze dziś okaże się czy o fazę grupową LK trzeba będzie grać ze Slavią Praga czy z Panathinaikosem Ateny. W pierwszym meczu lepsi byli Czesi (wygrali 2:0) i to oni są faworytem do tego, żeby zmierzyć się z wicemistrzami Polski. W kolejnej rundzie Lopez i spółka będą musieli zagrać zdecydowanie lepiej niż dziś, żeby marzenie o grupie w europejskich pucharach stały się rzeczywistością.
RAKÓW CZĘSTOCHOWA – SPARTAK TRNAWA 1:0 (0:0)
Koczerhin 68′
WIĘCEJ O RAKOWIE CZĘSTOCHOWA:
MACIEJ WĄSOWSKI
Fot. Newspix