Takiego mityngu w Polsce jeszcze nie było – mówiliśmy już przed startem Memoriału Kamili Skolimowskiej. A teraz możemy to zdanie tylko powtórzyć. Bo w Chorzowie posypały się kapitalne wyniki. Ze strony Shelly-Ann Fraser-Pryce, Shericki Jackson czy Armanda Duplantisa. W tym lekkoatletycznym gwiazdozbiorze rywalizującym w zawodach Diamentowej Ligi wyróżniła się też Natalia Kaczmarek, która jako pierwsza Polka od czasów Ireny Szewińskiej zeszła poniżej 50 sekund na dystansie 400 metrów!
Najważniejsze pytanie, jakie zadawaliśmy sobie przed startem Memoriału, brzmiało jednak: czy zobaczymy rekord świata? Patrząc na obsadę i nazwiska Duplantisa, Jackson oraz Alissona Dos Santosa, nie można było takiego scenariusza wykluczyć. Ale niestety – choć zawodnicy byli godni rekordów, to już warunki nie za bardzo.
Przede wszystkim mamy na myśli pogodę. Opady deszczu pozostawiły po sobie nie do końca suchą bieżnię, a temperatura oscylująca wokół dwudziestu stopni też nie jest zbyt optymalna dla lekkoatletów. Co prawda Armand Dulpantis skoczył dzisiaj 6,10 – co było rekordem mityngu – ale w strefie mieszanej mówił nam, że liczył na więcej. Szczególnie że na Stadionie Śląskim bieżnia pozwala na osiąganie świetnych wyników, również w przypadku tyczkarzy.
A jak poradziły sobie inne mega-gwiazdy?
Alison Dos Santos, mistrz świata z Eugene, też zaprezentował swoje niesamowite możliwości. Mimo że bieg na 400 metrów przez płotki wyszedł mu tak naprawdę średnio, bo miał problem ze złapaniem właściwego rytmu, i tak wygrał go z czasem 47.80. Co było, oczywiście, kolejnym rekordem mityngu i najlepszym wynikiem w tej konkurencji, jaki zanotowano w Polsce.
Takim samym dokonaniem jak Brazylijczyk mogła pochwalić się Jasmine Camacho-Quinn, która z czasem 12.34 również zapisała się w historii Memoriału. Pia Skrzyszowska w tym samym biegu na 100 metrów przez płotki zajęła natomiast czwarte miejsce. Słabo? Nic z tych rzeczy – bo Polka pobiegła 12.51, a więc… pobiła rekord Europy młodzieżowców (poniżej 23 lat). – Przez cały sezon mówiłam, że jestem gotowa, żeby tak biegać. Myślałam jednak, że dzisiaj jestem trochę zmęczona, a pogoda nie sprzyja. Ale jak się czegoś chce, jak się skoncentruję, to jestem w stanie pobiec naprawdę dobrze – opowiadała Polka po zaliczeniu kolejnej w tym roku życiówki.
Pia wypadła zatem świetnie na tle wielkich gwiazd, czego nie można było niestety powiedzieć o naszych kulomiotach. Michał Haratyk (20.53), Konrad Bukowiecki (19.76) oraz Jakub Szyszkowski (19.17) mogli tylko podziwiać próby Joe Kovacsa (21.79). O żadnej rywalizacji nie mogło być mowy.
Choć trzeba przyznać, że Amerykanin jak na swoje możliwości pchał nie najlepiej. To był w końcu jeden z tych zawodników, o których mówiliśmy, że może nawet zakręcić się w okolicy rekordu świata. A tego nie zrobił. Podobnie jak Shericka Jackson na 200 metrów – Jamajka wygrała bieg z czasem 21.84. Świetnym (pierwszy raz w historii jakakolwiek biegaczka zeszła w Polsce poniżej 22 sekund), szczególnie jak weźmiemy pod uwagę brak idealnych warunków do sprintu, ale nie rekordowym.
Czy Aniołki się otrząsnęły?
Na dystansie 400 metrów doszło – w porównaniu do imprezy w Eugene – do małego przetasowania. Otóż Miller-Uibo, najlepsza zawodniczka globu, postanowiła w Chorzowie wystartować na dwukrotnie krótszym dystansie (przegrała z Jackson). Wyjątkowo nie stanowiła zatem zagrożenia dla Femke Bol, Stephenie McPherson czy grona Aniołków Matusińskiego.
No właśnie, Aniołków. Zastanawialiśmy się, jaką formę po niefortunnych mistrzostwach świata pokażą polskie biegaczki, czyli Natalia Kaczmarek, Anna Kiełbasińska oraz Justyna Święty-Ersetić. Szczególnie że sezon się jeszcze dla nich nie skończył. Podczas nadchodzących mistrzostw Europy powinny liczyć się nie tylko w sztafecie 4×400, ale i rywalizacji indywidualnej.
Memoriał przyniósł nam dwie wiadomości: znakomitą i kiepską.
Znakomita jest oczywiście taka, że Natalia Kaczmarek, po fantastycznym finiszu, awansowała o kilka pozycji w wyścigu i, jak wspomnieliśmy: zeszła poniżej 50 sekund, jako druga Polka w historii (49.86).
A kiepska? Dla Femke Bol nie ma znaczenia, czy biega przez płotki czy po płaskim. Bo była zdecydowanie najlepsza w stawce (choć Kaczmarek sporo do niej odrobiła na ostatnich metrach). Chorzów Holenderka opuści zatem z nową życiówką (49.75), a w Monachium na ME będzie celować w złoty tryplet. Bo ma wystartować zarówno w sztafecie 4×400, jak i dwóch biegach indywidualnych, na 400 metrów oraz 400 metrów przez płotki.
Pokonać ją – gdziekolwiek – będzie trudno. Ale to nie zmienia faktu, że czas Kaczmarek i tak jest fantastyczny. Polka dokonała tego, co zapowiedział w rozmowie z nami w ubiegłym roku jej trener Marek Rożej. Rozprawiła się z magiczną granicą 50 sekund.
Mamy nadzieję, że wkrótce dołączy do niej Kiełbasińska (dzisiaj 50.57), a Święty-Ersetic (52.10) również zaprezentuje w Niemczech topową formę. A jak już jesteśmy przy 400 metrach – słowem o rywalizacji panów: Michael Norman zanotował najlepszy czas kiedykolwiek uzyskany w Polsce. Mistrz świata wykręcił 44.11, a tym samym biegu zobaczyliśmy też Kajetana Duszyńskiego z Grupy Sportowej ORLEN (46.08).
Młociarze nie zawiedli
Sporo było o zagranicznych gwiazdach, które biły rekordy mityngu, więc warto wspomnieć też o polskiej. Paweł Fajdek wygrał rywalizację młociarzy z wynikiem 81.27 – tak dobrze w zawodach Diamentowej Ligi nie rzucał nigdy żaden inny zawodnik. Warto też wspomnieć, że Polak odniósł już… dziewiąte zwycięstwo podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej. Drugie miejsce zajął dziś oczywiście Wojciech Nowicki, który wyjątkowo nie złamał bariery 80 metrów (79.79).
– W moim przypadku pogoda nie miała żadnego znaczenia. Całe życie trenowałem i startowałem w różnych warunkach. Jakby było zimniej, to może byłoby trudno, ale dwadzieścia stopni jest okej. W momencie, gdy mamy na trybunach tylu polskich kibiców, czuć tę moc, czuć energię. Mimo gorszej pogody udało się dziś ściągnąć na stadion tysiące ludzi i chwała im za to, że tak chcieli dzisiaj spędzić czas – opowiadał nam Fajdek.
Memoriał zakończył się biegiem na 100 metrów kobiet. Ten wygrała Shelly-Ann Fraser-Pryce. Jamajka nie tylko pobiła rekord mityngu (który to już dzisiaj!), ale zanotowała najlepszy w tym roku czas na świecie, czyli 10.66 s! To była znakomita puenta dla zawodów, które na pewno zapiszą się złotymi głoskami w historii „Królowej Sportu” w Polsce.
Fot. Newspix.pl