Reklama

Szkoda punktów do rankingu. Lech z awansem po remisie w Gruzji

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

28 lipca 2022, 21:20 • 4 min czytania 65 komentarzy

Ciężko się oglądało rewanż Lecha Poznań z Dinamo Batumi. Kolejorz nie forsował specjalnie tempa grania, bo i nie miał po co tego robić po zeszłotygodniowym 5:0. A Gruzini chyba niespecjalnie wierzyli w to, że cokolwiek mogą jeszcze tu ugrać. Ostatecznie wyglądało to trochę jak zimowy sparing w Belek. Kolejorz oczywiście awans dowiózł, ale nie sięgnął po pełną pulę punktów w rankingu UEFA.

Szkoda punktów do rankingu. Lech z awansem po remisie w Gruzji

Oczywiście nie będziemy się zżymać na to, że Lech nie powtórzył wyniku sprzed tygodnia. Już po składzie widzieliśmy, że John van den Brom nie podchodzi na sto procent do rewanżu i ma gdzieś z tyłu głowy, że zaraz poznaniaków czeka trudne starcie z Wisłą Płock (puszczamy do was oczko i liczymy, że zrozumiecie). Wciąż lechici muszą sobie radzić z jednym nominalnym stoperem, blok obronny uzupełnił grający na środku defensywy Douglas, a na desancie zamiast Ishaka biegał Szymczak. Nie było zatem to skład rezerwowy, ale też nie był to skład typu „garnitur, najlepsze buty i nowiutki krawat”.

Dinamo – Lech: Znów solidny Skóraś

I trudno nawet wyciągać jakieś poważniejsze wnioski na temat gry Kolejorza. Była ona mocno rwana z obu stron, obie ekipy długimi fragmentami prowadziły grę na zasadzie „piłka na skrzydło i niech chłop coś spróbuje ugrać”. Velde nie powtórzył wyjazdu do Baku i dzisiaj wyglądał jak typowy Velde. Lepsze wrażenie na pewno wywarł Skóraś i kolejny przyzwoity mecz wychowanka Kolejorza przybliża nas do myśli: a może ten chłopak nas jeszcze zaskoczy? Widać, że się rozwija. Nie jest może talentem pokroju Kamińskiego, może nie robi takiego wrażenia, ale chyba za szybko wrzucono go do worka z napisem „typowy polski skrzydłowy, szybkość i nic poza tym”. Dzisiaj jeśli lechici coś w przodzie próbowali zdziałać przed przerwą, to głównie za jego sprawą.

Pozytywny występ zaliczył – uwaga, fanfary – Artur Rudko. Okej, nic spektakularnego nie wyciągnął, nie zachował czyste konta, nie był to występ z cyklu „Boruc na Euro 2008”, ale w pierwszej połowie dwukrotnie naprawdę przyzwoicie zareagował między słupkami na strzały rywali. Krok po kroku może da się chociaż tego chłopa odbudować, by zyskał nieco pewności siebie. Po swoim początku w Poznaniu musiał być nieco zgruzowany, dzisiaj z kolei lekki plusik przy jego nazwisku możemy zapisać.

Reklama

Błąd Satki i gol Czerwińskiego z zaskakującej pozycji

Widzicie sami, że szukamy na siłę jakichś punktów zaczepienia do tej pomeczówki, bo to był naprawdę występ bez historii i jeśli ktoś za pięć lat nas zapyta „a pamiętacie ten rewanż z Dinamo Batumi”, to uniesiemy brwi i pokręcimy głową.

Kolejorz miał problemy dzisiaj z organizowaniem się po stracie piłki. Gdy Dinamo po odzyskaniu futbolówki było w stanie przedrzeć się gdzieś w boczny sektor, to robiła się tam przewaga na korzyść Gruzinów. I tak właśnie padł gol na 0:1. Rzut wolny, szybkie rozegranie na lewą flankę i wrzutka na skraj pola karnego. Satka nie dofrunął do lecącej piłki (swoją drogą – przydałby mu się odpoczynek, bo Słowak gra dużo, ostatnio miał problemy zdrowotne), Douglas nie dopilnował Mate Wacadze, a ten zgrabnym strzałem głową dał gospodarzom prowadzenie.

A odpowiedział Alan Czerwiński. Gość wyrasta na jakiegoś żołnierza van den Broma. Holender wystawił go już na prawej obronie, w Superpucharze wszedł do środka pola za Murawskiego, był przewidziany do gry jako środkowy obrońca, a dzisiaj zastąpił Joao Amarala i śmigał jako ofensywny pomocnik. Naprawdę nie zdziwi nas scenariusz, w którym Czerwiński zakłada bluzę, rękawice i wchodzi do rywalizacji z Bednarkiem i Rudko. A gola strzelił ładnego – zebrał piłkę przed polem karnym, podciągnął akcję kilka metrów bliżej bramki, przyłożył tuż przy słupku i sprawił, że ten wyjazd do Batumi nie był aż tak bezsensowny.

Kolejny rywal – Islandczycy

Peanów na cześć Lecha wyśpiewywać nie będziemy, bo jednak po tym, co zobaczyliśmy w Poznaniu, spodziewaliśmy się drugiego zwycięstwa. Ale najwidoczniej ani sił, ani chęci poznaniacy nie mieli na kolejne szturmy na bramkę rywala. A i chyba to spotkanie przy Bułgarskiej zaburzyło nam różnicę w jakości między obiema ekipami. W dwumeczu niby skończyło się na 6:1, ale realna dysproporcja między Dinamem i Lechem aż tak duża nie była.

W trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Konferencji czeka na poznaniaków islandzki Vikingur. Reykjavik, który ograł The New Saints (2:0 i 0:0). Liczymy, że tym razem lechitom będzie się chciało grać w obu meczach. A tego rewanżu tylko punktów do rankingu żal – bo zamiast +0,25 mistrzowie Polski przywieźli tylko +0,125 punktu.

Dinamo Batumi – Lech Poznań 1:1 (0:0)

Mate Wacadze (64.) – Alan Czerwiński (76.)

Reklama

WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ: 

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

65 komentarzy

Loading...