Reklama

Widzew pokazał, że nie chce być tylko dodatkiem do Ekstraklasy

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

22 lipca 2022, 23:19 • 3 min czytania 56 komentarzy

Widzew Łódź kadrą na papierze nie imponuje, ale już w Szczecinie pokazał, że nie zamierza przepraszać za to, że znalazł się w Ekstraklasie. Gra podopiecznych Janusza Niedźwiedzia na inaugurację wyglądała całkiem obiecująco, choć punktów jeszcze nie przyniosła. W Białymstoku zgadzało się już wszystko: i wynik, i gra łodzian. Jagiellonia sprowadziła na ziemię swoich kibiców, którzy byli dużymi optymistami po ograniu Piasta Gliwice. 

Widzew pokazał, że nie chce być tylko dodatkiem do Ekstraklasy

Nie znaczy to wcale, że „Jaga” wypadła jakoś kompromitująco słabo. Nie, tak można jedynie powiedzieć o zachowaniu defensywy przy drugim golu. Jordi Sanchez od połowy boiska ruszył truchtem i chyba nie zamierzał iść na przebój. Skoro jednak białostocka defensywa ciągle się cofała, a pomocnicy wracali wyjątkowo wolno, Hiszpan w końcu ruszył, wszedł między trzech zawodników i pokonał wychodzącego Alomerovicia. Tak się strzelało w starych gierkach, gdy nie było sensu podawać i szło się zawodnikiem do końca.

Bardzo długo był to wyrównany mecz. Gdyby lepszy dzień miał Marc Gual, a gorszy Patryk Stępiński, wszystko mogło potoczyć się w drugą stronę. Kapitan Widzewa trzykrotnie pozbawił bramki napastnika gospodarzy, notując kluczowe interwencje. Do przerwy dwa razy go zablokował, a po zmianie stron kapitalnie wybił mu piłkę po pięknym prostopadłym podaniu Imaza, który z kolei w dobrej sytuacji trafił w stojącego przed bramkarzem Nunesa. Swoją szansę miał także Prikryl, ale Ravas był czujny, nie zaskoczył go nawet rykoszet od Mateusza Żyro.

Tenże Żyro do solidności defensywnej dołożył błysk ofensywny. Odważnie poszedł do przodu i wywalczył rzut wolny. Reszta? Jest historią. Bartłomiej Pawłowski strzelił cudownie i to bez żadnych podpórek typu „jak na naszą ligę”. Nie, uderzył fantastycznie, wszędzie by się zachwycano. Czyste piękno. To będzie mocny kandydat do gola sezonu.

Reklama

Później w opisanych już okolicznościach Jagiellonię dobił Sanchez, a przecież wcześniej dwie znakomite okazje zmarnował Dominik Kun. Pozbawił asyst Nunesa i Terpiłowskiego, nie potrafiąc głową należycie wykończyć ich dośrodkowań. Za pierwszym razem zabrakło precyzji, za drugim znakomicie interweniował Alomerović.

No i nie zapominajmy, że zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy Widzewowi należał się rzut karny. Kun okazał się sprytniejszy od Pospisila i został przez niego powalony w obrębie szesnastki. Zamiast tego sędzia… zagwizdał w drugą stronę. Poważny błąd, na szczęście nie musimy mówić o wypaczeniu wyniku. Pytanie, co robił VAR? Panowie dojadali i spóźnili się o minutkę?

Widzew pokazał, że z odważnymi pomysłami Niedźwiedzia może wygrywać w Ekstraklasie z wyżej notowanymi przeciwnikami. Jagiellonia otrzymała zimny prysznic. Teraz pytanie, jak na niego zareaguje w Szczecinie.

Reklama

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

56 komentarzy

Loading...