Reklama

Davo: Styl Wisły Płock jest dość hiszpański

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

22 lipca 2022, 13:16 • 10 min czytania 6 komentarzy

Davo przez wiele lat grał w niższych ligach w Hiszpanii. Poprzedni sezon rozegrał na boiskach Segunda Division. Latem podpisał kontrakt z Wisłą Płock i już w pierwszej kolejce błysnął umiejętnościami. Postanowiliśmy dowiedzieć się o nim nieco więcej i zapytaliśmy u źródła. Co zaskoczyło go w Wiśle Płock? Jak ocenia treningi w Polsce? Dlaczego Ibiza w przyszłości zagra w Primera Division? Jak wspomina Mateusza Bogusza? O tym wszystkim – i nie tylko – porozmawialiśmy z Davo. Zapraszamy do lektury.

Davo: Styl Wisły Płock jest dość hiszpański

W ligowym debiucie trzy punkty, bramka i asysta. Gratuluję.

Nie jest to kiepski start (śmiech). Pewnie czułem się już podczas okresu przygotowawczego. Strzeliłem nawet gola z połowy boiska i była to jedna z najpiękniejszych bramek w mojej karierze. Dostrzegłem, że ich bramkarz po raz kolejny wyszedł do przodu, więc posłałem piłkę nad jego głową i wpadło idealnie.

Jak trafiłeś do Wisły Płock?

Przychodzę do Wisły po trudnym dla mnie sezonie, bo nie grałem tyle, ile bym sobie tego życzył. Otrzymałem propozycję przedłużenia kontraktu z Ibizą, ale chciałem spróbować się w nowym miejscu. Byłem otwarty na propozycje. Trener i dyrektor sportowy Wisły Płock zachęcali mnie do transferu do Płocka. Wiedzieli, że chcę związać się z nowym zespołem. Z Płocka do moich rodzinnych stron jest bardzo daleko, ale myślę, że podjąłem dobrą decyzję.

Reklama

Miałeś wątpliwości?

Do tej pory nigdy nie grałem poza Hiszpanią. Wiedziałem o wojnie, którą prowadzą Rosjanie na Ukrainie i miałem pewne obawy. Musiałem się upewnić, czy w Polsce nic mi nie grozi. Zapewniono mnie, że w tutaj sytuacja jest pod kontrolą. Chciałem też wiedzieć, jak wyglądają kwestie sportowe i organizacyjne według piłkarzy, którzy tutaj grali. Pytałem Angela Garcíę czego się spodziewać. Opowiedział mi o infrastrukturze, klubie, kibicach. Same dobre słowa i wszystko to się sprawdziło.

Jak przebiega twoja aklimatyzacja?

Nowi koledzy dobrze mnie przyjęli. Panuje bardzo dobra atmosfera i cieszę się, że tu trafiłem. Stopniowo będziemy się jeszcze lepiej poznawać, ale nie mam powodów do obaw. Mamy w zespole kilku chłopaków, którzy mówią trochę po hiszpańsku, choćby Damian Rasak. W szatni przeważają Polacy, ale nie mam problemów z komunikacją. Znam angielski, ale byłoby lepiej, gdybym mówił po polsku.

Rozpocząłeś już naukę?

Od chwili, gdy tu przyjechałem, postawiłem sobie za cel poznanie kultury, polskich zwyczajów i właśnie języka. Na ten moment język polski jest dla mnie bardzo trudny, ale staram się powoli uczyć. Znam już kilka zwrotów. Jak się masz? Dzień dobry. Proszę. Dziękuję. Lewo. Prawo. Czas. Piłka. Takie rzeczy pomogą mi w codziennej komunikacji, ale i na boisku.

Reklama

Coś cię zaskoczyło?

Pozytywnie byłem zaskoczony poziomem piłkarskim naszej drużyny. Mamy wielu chłopaków, którzy potrafią grać miły dla oka futbol. Bardzo podoba mi się nasz styl, bo według mnie jest dość hiszpański. Wychodzimy wysoko z pressingiem i próbujemy rozgrywać akcje od tyłu. Podoba mi się to, co widzę i mam nadzieję, że będziemy się tego trzymać. Treningi są bardzo podobne do tych w Hiszpanii – zwłaszcza pod względem piłkarskim – ale w Polsce są bardziej obciążające fizycznie.

A co sądzisz o lidze?

Tu już dostrzegam więcej różnić. Myślę, że w Polsce jest o wiele więcej biegania i walki, ale mi to pasuje. Myślę, że możemy porównać poziom Ekstraklasy do Segunda Division. Tam również nie ma dużej różnicy między najlepszymi zespołami a drużynami środka stawki. Wszystkie mecze są trudne do wygrania i tu wydaje mi się, że jest podobnie.

Na jakiej pozycji czujesz się najlepiej?

Najpewniej czuję się, gdy gram jako drugi napastnik lub na lewym skrzydle. Mógłbym grać jako „dziewiątka”, ale wydaje mi się, że w duecie jestem w stanie dać więcej.

Jaki macie cel na ten sezon?

Ubiegły sezon Wisła zakończyła na szóstym miejscu. Możliwe, że tym razem będziemy wyżej, ale do tego potrzebujemy stabilnej formy na przestrzeni sezonu i nie wszystko zależy od nas. Początek był dobry, ale musimy iść krok po kroku.

Opowiedz o swoich początkach kariery.

Ostatnie dwa sezony grałem w Ibizie, ale wcześniej często zmieniałem kluby. Zazwyczaj były to zespoły z trzeciej i czwartej ligi. Dobrze czułem się zwłaszcza w Langreo, bo to bardzo rodzinny klub. Wszyscy się tam znają, panuje dobra atmosfera, ale mimo wszystko to klub półprofesjonalny, których nie brakowało w Segunda B.

W tego typu klubach gra się nieco inaczej. Całkowicie poświęciłem się piłce, nie miałem dodatkowego etatu, ale w niższych ligach, gdy chcesz utrzymać rodzinę, musisz połączyć treningi z dodatkową pracą. Nie miałem dzieci, więc mogłem skupić się tylko na futbolu.

Większość twoich rodaków, którzy trafiają do Ekstraklasy ma w CV grę w rezerwach klubów Primera Division.

Prawda jest taka, że ​​nigdy nie miałem możliwości, by grać rezerwach topowych klubów. Zazwyczaj działa to w ten sposób, że kluby same zgłaszają się po ciebie i zapraszają na testy. Ja nigdy nie otrzymałem takiej propozycji.

Ale grałeś przeciwko takim drużynom.

Te zespoły mają zdecydowanie lepsze warunki do trenowania, lepsze boiska i mimo wszystko gra się inaczej w Valdebebas niż na stadionach klubów z małych miasteczek. Zazwyczaj te drużyny grają inaczej niż reszta stawki. Częściej operują piłka i zdajesz sobie sprawę, że przeciwko tobie wychodzą przyszłe gwiazdy. Gdy graliśmy z rezerwami Realu Madryt Castilla, w ich składzie był Rodrygo. Biła od niego niesamowita jakość piłkarska. Teraz oglądam go w telewizji i widzę, że w ten sam sposób robi różnicę.

W ostatnim sezonie grałeś już w drugiej lidze hiszpańskiej.

Z Ibizą wywalczyłem awans z Segunda B do Segunda Division. Zanim podpisałem z nimi kontrakt, strzeliłem im gola na wagę remisu. Później zabrakło im dwóch punktów do najkrótszej drogi do play-offów o awans do drugiej ligi i ostatecznie nie awansowali (śmiech).

Tym golem pewnie przyciągnąłem ich uwagę. W kolejnym sezonie już ze mną w składzie Ibiza awansowała po raz pierwszy w historii do Segunda Division. Był to bardzo dobry sezon w moim wykonaniu. Regularnie zdobywałem bramki, dużo zależało od mojej gry i z pewnością robiłem różnicę.

Dobrze wam szło również w Copa del Rey.

Sprawiliśmy niespodziankę, bo ograliśmy Celtę. Strzeliliśmy im aż pięć bramek! To było spektakularne, bo rzadko się zdarza, że trzecioligowiec radzi sobie tak dobrze z zespołem z Primera Division. W tym meczu zaliczyłem dwie asysty, więc też mam co wspominać.

W następnej rundzie trafiliśmy na Athletic. Szybko wyszliśmy na prowadzenie, przy golu zaliczyłem asystę. Później wyrównali, ale nie panikowaliśmy i rozgrywaliśmy dobre spotkanie. Mieliśmy pecha, bo w drugiej połowie sędzia nie uznał nam prawidłowo zdobytej bramki. Niestety w końcówce strzelili nam drugiego gola i wygrali. Tym bardziej szkoda, że przegraliśmy w takich okolicznościach.

Który zespół zrobił na tobie większe wrażenie?

Zdecydowanie Athletic. Zaimponowali mi Iker Muniain i Inaki Williams. Możemy żartować, że Williams nie strzela wielu bramek, ale kiedy wszedł po przerwie, zrobił różnicę (śmiech).

Po awansie nie miałeś już tak udanego sezonu.

Drużyna trochę się zmieniła i nie grałem już w tak dużym wymiarze czasowym. Nie cieszyłem się wystarczająco dużym zaufaniem trenerów i przez to brakowało mi trochę pewności siebie. Sezon rozpoczęliśmy z Juanem Carlosem Carcedo, który przez wiele lat był asystentem Unaia Emery’ego. Potem pracował z nami Paco Jemez, który w przeszłości trenował drużyny Primera Division. Moja sytuacja była podobna w obu przypadkach. Grałem w wielu meczach, ale zwykle wchodziłem z ławki i wówczas ciężko o złapanie odpowiedniego rytmu. To odbiło się na moich statystykach. Liczbie goli i asyst, których nie miałem zbyt wiele.

Carcedo rozmawiał z wami o Neymarze lub o innych gwiazdach, z którymi miał styczność?

Nigdy nie chciał rozmawiać o gwiazdach, z którymi w przeszłości pracował. Unikał wszelkich porównań, nawet pod względem stylu. Jego zdaniem powinniśmy skupiać się tylko na sobie. Jest bardzo analitycznym trenerem, który wie, jak zrobić różnicę. Bardzo dobry trener, prawdziwy profesjonalista i przy tym porządny człowiek. Dobrze go wspominam, choć po awansie nie byłem pierwszoplanową postacią.

To było trochę dziwne, że go zwolniono.

Dla nas piłkarzy też, bo nikt z nas nie miał prawa i nie narzekał na tego trenera. Graliśmy dobrze i prawda taka, że nie rozumieliśmy tego zwolnienia. Teraz z tego co widziałem, prowadzi Real Saragossa.

A jak było z Paco Jemezem?

Jest bardziej zamknięty w sobie i znacznie poważniejszy. Ma profesjonalne podejście, ale w relacjach z zawodnikami nie jest tak blisko piłkarzy, jak był Carcedo. Zwykle ma swoją jedenastkę, która nie podlega rotacji. Możesz zrobić wszystko, aby zmienić swoją sytuację, ale on ma swój pomysł i przez to nie przebrniesz. Czasami jest to trudne zrozumienia.

To prawda, że ​​Ibiza jest trochę zamknięta dla dziennikarzy?

Myślę, że nie, ale żeby porozmawiać z piłkarzami, dziennikarze muszą otrzymać specjalne pozwolenie. Bez tego zawodnicy nie mogą udzielać wywiadów. Prezesem klubu jest Amadeo Salvo, były prezes Valencii. To bardzo poważny człowiek o silnej osobowości. Chce mieć wszystko pod kontrolą i dba o każdy detal. Ma swoje zasady i sztywno się ich trzyma. Nikogo nie oszukuje i moim zdaniem jest dobrym prezesem. Nie mogliśmy na niego złego słowa powiedzieć.

Grałeś w Ibizie z Mateuszem Boguszem.

Mogę ci powiedzieć o nim tylko dobre rzeczy. Bardzo dobry zawodnik, dobrze mówi po hiszpańsku i jest sympatycznym gościem. Był autorem pierwszego gola Ibizy w historii jej występów w Segunda Division. Niestety kontuzja zabrała mu pół sezonu. Ale myślę, że w przyszłości może jeszcze zagrać w Hiszpanii.

Myślisz, że za jakiś czas zobaczymy Ibizę w Primera Division?

Nie mam wątpliwości. Mają solidne fundamenty i nie zamierzają na tym poprzestać. Ten klub jest bardzo profesjonalny i jest to dobre miejsce do rozwoju. Wszystko się tam zgadza. Organizacja, infrastruktura, piękne miasto i inne kwestie. Myślę, że to dopiero początek.

A jakie ty masz plany na przyszłość?

Teraz staram się skupić na meczu z Wartą Poznań. Nie wybiegam myślami daleko do przodu. Nie lubię skupiać się na odległej przyszłości. Przykładowo wyjechałem z Hiszpanii i nie myślę o powrocie. Jeśli w przyszłości zagram jeszcze w Segunda Division, będzie mi miło, ale teraz poświęcam się grze dla Wisły Płock i cieszę się, że tu jestem. Moje plany to dać z siebie wszystko i cieszyć się drogą, którą obrałem. Mam jeszcze wiele rzeczy do zrobienia!

Co ci się najbardziej podoba w Polsce?

Upały! Wszyscy mówili mi, że jest tu bardzo zimno. Pewnie normalnie nie jest tak gorąco, ale mogłoby tak zostać (śmiech). Byłem pod wrażeniem stadionu. Wiem, że jeszcze są prowadzone na nim prace i jeszcze chwilę będą, ale zapowiada się fenomenalnie. Zauważyłem, że w Polsce godziny posiłków są wcześniejsze. Poza tym nie dostrzegam wielu różnic w porównaniu do Hiszpanii, ale to pewnie dlatego, lubię spędzać czas w domu, ale nie jestem introwertykiem!

Twoje hobby?

Lubię zjeść na mieście, gry wideo, czytać, chodzić na spacery. Same typowe rozrywki.

Ulubiona książka?

„Mnich, który sprzedał swoje Ferrari”. Polecam serdecznie każdemu.

Ulubiona gra?

Fortnite. Nie gram dużo. Tylko od czasu do czasu, ale jest to coś, co mnie relaksuje.

Tęsknisz za czymś?

(Śmiech) Za wieloma rzeczami. Choćby hiszpańską kuchnią, ale chcę spróbować polskiej, bo do tej pory nie miałem okazji spróbować.

Gdybyś nie był piłkarzem, byłbyś?

Prawda jest taka, że ​​byłbym nauczycielem i pracował w szkole podstawowej, bo bardzo lubię dzieci. Przebywanie z nimi i nauczanie sprawia mi frajdę. Myślę, że takie zajęcie by mi pasowało.

Idol z dzieciństwa?

Ronaldinho. Chyba nie muszę już niczego dodawać (śmiech). Genialny zawodnik, a dla mnie piłka jest wszystkim. Oglądam mnóstwo meczów, ligi topowe, ale i słabsze. Pasjonuję się piłką i nigdy się nią nie męczę. Jeśli ktoś mnie zapyta, która liga jest najlepsza, odpowiem, że angielska, ale jest wiele lig, które warto śledzić.

Ulubiona drużyna?

Bardzo lubię Barcelonę, ale Real ma w sobie coś przyciągającego. Dla mnie te dwa zespoły zawsze były najważniejsze.

Jak oceniasz transfer Lewandowskiego?

To dobra wiadomość dla ligi i klubu. Robert Lewandowski jest obecnie jednym z najlepszych piłkarzy. Mam nadzieję, że strzeli dużo goli. Myślę, że w tym sezonie pewnie 20-25 w samej Primera Division.

Czego ci na koniec życzyć?

Zwycięstwa w najbliższym meczu!

Rozmawiał PAWEŁ OŻÓG

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. 400mm.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
0
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
49
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Ekstraklasa

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
0
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
49
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

6 komentarzy

Loading...