Przepis o młodzieżowcu wzbudzał przed tym sezonem sporo kontrowersji nie tylko ze względu na swoje istnienie, ale – być może przede wszystkim – dlatego, że jego modyfikacja została ogłoszona na kilka dni przed startem sezonu. Czy znacie inną ligę, która ogłasza regulamin tydzień przed startem rozgrywek? My też nie. Dlatego porozmawialiśmy o tym z Wojciechem Cyganem, wiceprezesem PZPN ds. piłkarstwa profesjonalnego.
Dlaczego to trwało tak długo, by ogłosić przepis o młodzieżowcu i jego modyfikacje?
Były dwa skrajnie różne stanowiska. Część klubów stała mocno za tym, by zlikwidować ten przepis, a część nie chciała żadnych zmian. Pojawił się pomysł kompromisowy i on musiał zostać uszczegółowiony, omówiony z klubami, członkami zarządu PZPN-u, przedstawicielami spółki Ekstraklasa. Natomiast podkreślaliśmy, że przepis w obecnym kształcie nie powoduje konieczności dodatkowych ruchów w postaci zatrudniania nowych młodzieżowców. Bardziej to, że część klubów może teraz wypożyczyć część swoich młodzieżowców do niższych lig.
Czyli nie zgodzi się pan ze zdaniem, że trwało to za długo?
Uważam, że byłoby lepiej, gdyby to rozwiązanie zostało wcześniej wprowadzone. Natomiast raz jeszcze podkreślę – nie nakładamy na kluby nowych obowiązków związanych z młodzieżowcami. Jeżeli jakiś klub będzie chciał realizować ten przepis według wytycznych z poprzedniego brzmienia, czyli wystawiając młodzieżowca w każdym meczu po 90 minut, to zrealizuje założony limit i tak naprawdę nie musi robić nic nowego.
Moim zdaniem dla powagi Ekstraklasy byłoby jednak lepiej, gdyby regulamin ligi był znany szybciej niż na tydzień przed startem sezonu.
Nie będę tutaj polemizował. To jest jasne, że warto, by wytyczne i regulaminy były ogłaszane z odpowiednim wyprzedzeniem. Jednak trzeba rozróżnić dwie sytuacje. Jedną, kiedy nakładamy nowe obowiązki na kluby oraz drugą, kiedy je luzujemy. W tej pierwszej czas na przygotowanie musi być bardzo długi, bo kluby muszą się przygotować. W tej drugiej można zrobić to trochę później. Tutaj było bardzo późno i z tym się zgadzam. Niemniej jeśli chodzi o powagę tej ligi, to jest wiele innych kwestii, którymi trzeba się zająć, po to, by Ekstraklasa była szanowana i poważana.
Grosz do grosza.
Tak, nie ma między nami osi sporu, jak pewnie wszyscy zainteresowani byłbym zadowolony, gdyby to nastąpiło wcześniej. Stało się, jak się stało, ponieważ szukano kompromisu.
Czy nie jest trochę tak, że ten przepis po modyfikacji foruje bogatszych?
To znaczy?
Jeśli dany klub jest bogaty, to może sobie wyłożyć trzy miliony złotych i mieć ten przepis w poważaniu. Biedniejszy nie ma takiej opcji.
Po pierwsze w piłce nożnej zawsze jest tak, że kluby, które mają większe budżety, są w teoretycznie lepszej sytuacji, bo mogą ściągnąć potencjalnie lepszego piłkarza, płacąc mu większe pieniądze. Po drugie w deklaracjach, które padają, trudno mi wskazać klub, który bez problemu odkłada trzy miliony złotych, mówi „dziękuję” i od początku nie realizuje tego przepisu. Polskie kluby nie są aż tak bogate, by wpłacać trzy miliony do piłkarskiej centrali.
Tak, bogatsze kluby mają łatwiej, bo kupią sobie lepszego piłkarza. Natomiast nie wszystko można tak usprawiedliwić, bo dojedziemy do momentu, że bogatsi będą grali w dwunastu, jeśli odpowiednio zapłacą.
To przejaskrawiony przykład. Osoby, które opowiadały się za poprzednim brzmieniem przepisu o młodzieżowcu, często twierdziły, że sama gra z młodzieżowcem nie osłabia zespołu, że ich poziom nie obniża jakości drużyny. Były takie głosy: dla poziomu ligi nie ma znaczenia, czy gra młodzieżowiec, bo nie będzie gorszy od kogoś innego. Teraz pan mnie próbuje przekonać, że dla tych klubów młodzieżowiec jest złem koniecznym i te drużyny – zmuszane poniekąd do gry młodzieżowcem – będą miały słabsze wyniki.
No to inna wątpliwość. Co, jeśli na finiszu niektóre kluby zamiast po prostu skupić się na graniu, zaczną liczyć ile brakuje im do limitu?
Pro Junior System, który także polega na liczeniu minut, jest zewsząd chwalony, w środowisku pewnie zdecydowana większość osób jest za tym rozwiązaniem. I w Ekstraklasie nie kojarzę sytuacji, żeby pod koniec ktoś skupiał się jedynie na PJS, wystawiał eksperymentalny skład i chciał grać jedynie o większe pieniądze. Pamiętajmy, że w Ekstraklasie, w przeciwieństwie do niższych lig, im wyżej jesteś w tabeli, tym zarabiasz większe pieniądze z tytułu praw mediowych. To jest bardziej skomplikowany układ. Na zapleczu jest po równo dla każdego – czy drużyna będzie dwunasta, czy siódma, to poza prestiżem nie ma żadnego znaczenia. W Ekstraklasie jest to różnica pewnie około dwóch milionów złotych.
Czy wy, jako PZPN, planujecie utrzymać ten przepis na dłużej? Co chwilę jest przecież jakaś zmiana, nie potrafimy zagrać pięciu sezonów z rzędu w tej samej formule.
Intencja od początku była taka, że jeżeli luzujemy ten przepis, to od razu zastanawiamy się nad całym systemem, nie tylko związanym z młodzieżowcem, ale też np. ekwiwalentami, tym, co trzeba zmienić w Ekstraklasie, a co powinno zostać. Jest na przykład kwestia promowania Polaków poprzez zmniejszenia limitu obcokrajowców na listach zgłoszeniowych. To jest temat nad którym warto się pochylić, chcemy nad tym popracować i promować Polaków, dlatego, bo są Polakami, a nie tylko dlatego, że są młodzi.
Odbieram to więc jako zapowiedź dalszych zmian w regulaminie.
Nie, na dziś to jest zapowiedź pogłębionej dyskusji, która musi się zakończyć szybko, na pewno jeszcze w tym roku. Nie chcemy jednak zmieniać dla samej zmiany, tylko spróbować opracować system, który byłby akceptowalny dla większości środowiska i który byłby wprowadzony z góry np. na co najmniej pięć lat. Bez zmian, bez ciągłego mieszania.
Nie dało się tego załatwić przed tym sezonem?
Sam pan wie, jaka była polaryzacja w oświadczeniach dotyczących przepisu o młodzieżowcu. Ekstremalna. Teraz chcieliśmy kompromisu, by móc spokojnie pomyśleć o całym systemie.
Skąd nadzieja, że tej polaryzacji nie będzie w dalszym ciągu?
Zapewne w jakimś stopniu będzie ona występowała zawsze, ale chodzi o to, by rozsądnymi pomysłami wypracować model, który mógłby być rozwiązaniem akceptowanym przez zdecydowaną większość środowiska.
WIĘCEJ O MŁODZIEŻOWCACH EKSTRAKLASY:
- Praszelik: „Nie latam w chmurach. 50% samokrytyki, 50% pewności siebie
- Kubica: Czekam na gole z dystansu. Może jak już raz wpadnie, to pójdzie seria
- Lederman: W Barcelonie miałem przyszłość, ale dostałem policzek od losu
- Kozłowski: Chcę być najlepszy na świecie
- Mosór: Wpadłem w mentalny dołek. W Piaście odzyskałem pewność siebie
Fot. Newspix