Miedź Legnica po raz drugi podchodzi do Ekstraklasy. W 2019 roku już w niej była, ale spadła z powrotem na zaplecze w ostatniej kolejce i musiała obejść się ze smakiem najwyższego szczebla przez kilka lat. W ekipie „Miedzianki” po drodze do kolejnego awansu wydarzyło się niemało – przez klub przewinęło się czterech trenerów. Ten obecny, Wojciech Łobodziński, stworzył jednego z najlepszych mistrzów w historii 1. ligi. Teraz okaże się, czy będzie potrafił stworzyć dla Legnicy częstszego bywalca na salonach. On i pion sportowy, który na tle pozostałych beniaminków dokonał chyba najbardziej ekscytujących transferów.
Ekstraklasa. Miedź Legnica – zapowiedź sezonu 2022/2023 (skarb kibica)
Widać po drugim podejściu do Ekstraklasy, że Miedź Legnica wyciągnęła wnioski z przeszłych wydarzeń. Od roku trafia z każdym transferem, a te najnowsze, przygotowane bezpośrednio na Ekstraklasę, mogą podobać się nie tylko legnickim kibicom. Warto mieć jednak na uwadze, że nowi piłkarze wcale nie muszą zostać zweryfikowani pozytywnie. To niewątpliwie są ciekawe nazwiska, kadra „Miedzianki” jest budowana inaczej niż ta Widzewa czy Korony. Akcent w projektowaniu zespołu został położony na zawodnikach, w dużej mierze obcokrajowcach, którzy bardzo dobrze panują nad piłką i grają na wysokiej intensywności. W 1. lidze to wystarczyło do bycia wyższym o głowę na tle reszty stawki, ale – jak podpowiada rzeczywistość – w Ekstraklasie trzeba czegoś więcej.
Choćby pragmatyzmu, z którym ma problem niejeden beniaminek. Pod tym względem najwyższa polska liga rządzi się swoimi prawami, choć trzeba zauważyć, że w przypadku Miedzi mówimy o najlepszej defensywie na zapleczu, która na dodatek zaliczyła najwięcej czystych kont w sezonie 2021/2022 (34 mecze – 22 gole stracone, 18 czystych kont). Dodając do tego fakt, że przez większość sezonu „Miedziankę” oglądało się najprzyjemniej w grze ofensywnej wśród pierwszoligowców, rysuje nam się obraz najciekawszego beniaminka ze względów czysto sportowych. Czy najmocniejszego? To pokażą dopiero najbliższe miesiące.
Ocena rozdania (1-5): 3
Przy ocenie kadry Miedzi musimy pamiętać o fakcie, że zdecydowana większość piłkarzy właściwie nigdy nie miała do czynienia z Ekstraklasą. Jakość jakością, ale większa presja i wymóg bycia bardziej skoncentrowanym w meczach na wyższym poziomie to rzeczy mające duże znaczenie. Rzadko który beniaminek potrafił łączyć oba aspekty, choć w ostatnich latach w elicie pojawiały się ekipy, które skreślaliśmy z racji ich ograniczonych możliwości, a te później pozytywnie nas zaskakiwały. Warta Poznań czy Radomiak Radom to najświeższe przykłady.
Przykład Miedzi jest inny. Tam ani nikt nie był zaskoczony awansem, ani też nie można powiedzieć, że na papierze to pewniak do spadku z Ekstraklasy. Szczerze mówiąc, to my będziemy mogli być zaskoczeni, jeśli „Miedzianka” skończy podobnie jak w 2019 roku. Wtedy jej kadra była budowana bardziej chaotycznie, niektórzy piłkarze przychodzili do klubu za pięć dwunasta, a zdarzały się też niewypały transferowe. Obecna Miedź, choć z niemal tymi samymi ludźmi u steru, daje po sobie poznać, że jest po prostu mądrzejsza w zarządzaniu, stając się tym samym jeszcze ciekawszym klubem do obserwacji z perspektywy bezstronnego kibica.
Co ważne, Miedź Legnica w ofensywie transferowej na Ekstraklasę przyjęła kilka prostych zasad. Pierwsza z nich brzmi: nie bierzemy spadkowiczów, w myśl wizji trenera Łobodzińskiego. Druga: nowym zawodnikiem nie musi być koniecznie Polak – byle był dobry piłkarsko, pracowity i poukładany mentalnie. Trzecia: jesteśmy wybredni. Odkąd „Łobo” przejął stery w Legnicy, czyli rok temu, każdy piłkarz sprowadzony do klubu sprawdził się w swojej roli. Na osiem transferów w sezonie 2021/2022 wypalił dosłownie każdy. Teraz Miedź dokonała siedmiu ruchów, z których większość powinna być wzmocnieniem tu i teraz:
- Angelo Henriquez – m.in. piłkarz Manchesteru United, były snajper Dinama Zagrzeb i reprezentant Chile z Copa America na koncie
- Koldo Obieta – w ostatnim sezonie 7 goli i 4 asysty na zapleczu La Liga; ogólnie ostatnie lata na drugim/trzecim szczeblu w Hiszpanii
- Levent Gulen – w ostatnim sezonie 26 meczów w lidze greckiej; wcześniej liga turecka i szwajcarska
- Hubert Matynia – rezerwowy lewy obrońca Pogoni Szczecin, 120 meczów w Ekstraklasie
- Michael Kostka – talent z młodzieżówek RB Lipsk
- Jeronimo Cacciabue – piłkarz Newell’s Old Boys
- Olaf Kobacki – jeden z najlepszych młodzieżowców 1. ligi, którym interesowały się większe kluby Ekstraklasy
Mimo ciekawych nowych nazwisk, filarami Miedzi nadal będą zawodnicy, którzy grają ze sobą przynajmniej przez jeden sezon. Zespół się zmienia, owszem, ale to nie rewolucja. Bardziej mocny lifting drużyny, która z myślą o wyższej lidze potrzebowała większej jakości na kilku pozycjach.
Patrząc całościowo, dzisiaj trener „Miedzianki” ma naprawdę konkurencyjną kadrę. Nawet stali bywalcy Ekstraklasy, mający wyższy pułap finansowy, nie mają tak dobrze obsadzonych niektórych stref na boisku, jak mają właśnie w Legnicy, np. lewa i prawa strona defensywy, młodzieżowcy czy napastnicy.
Problemu z głębią składu, poziomem piłkarskim i ze zgraniem być nie powinno. Jeśli już coś może podkopać cel „Miedzianki”, jakim jest utrzymanie w Ekstraklasie, to będzie to niedobór doświadczenia sztabu i piłkarzy. Pod tym kątem legniczan można porównać do Radomiaka z poprzedniego sezonu, który po awansie wyjściowo nie miał żadnego zawodnika, o którym można było powiedzieć, że ma naprawdę duże doświadczenie w tej lidze.
Liczba występów piłkarzy Miedzi w Ekstraklasie: 333 mecze (Korona – 1441, Widzew – 811).
W podziale na zawodników:
- Hubert Matynia – 120 meczów
- Szymon Matuszek – 119 meczów
- Kamil Zapolnik – 41 meczów
- Chuca – 38 meczów
- Mateusz Abramowicz – 10 meczów
- Maciej Śliwa – 5
Podsumowując, Miedź będzie bazować na świeżości i głodzie gry na najwyższym szczeblu rozgrywek wśród zawodników, którzy mogą wykorzystać Legnicę jako trampolinę. Wbrew złośliwym i tendencyjnym opiniom o ściąganiu starych obcokrajowców, na pewno nie ma tam gości, którzy odcinają kupony. Piłkarzy z trójką z przodu jest tylko trzech (Szymon Matuszek – 33 lata, Nemanja Mijusković – 30 lat, Jon Aurtenetxe – 30 lat), natomiast jeśli chodzi o wiek kadry, „Miedzianka” będzie poniżej średniej ligowej. Obcokrajowców – 14, Polaków – 11 (nie liczymy dużej grupy, która trenuje z „jedynką”, ale raczej będzie grała głównie w drugim zespole).
Nowy as w talii: Angelo Henriquez
Było wiadomo, że dziura powstała po odejściu Patryka Makucha do Cracovii nie będzie łatwa do zasypania. W Miedzi spróbowali to zrobić w bardzo kreatywny sposób, ściągając z ligi brazylijskiej nazwisko, które w skali Ekstraklasy ściąga dużą uwagę. Angelo Henriquez może w ostatnim sezonie nie strzelił tyle goli, ile Makuch czy równolegle ściągnięty do klubu Obieta. Ma jednak predyspozycje, żeby błyszczeć w naszej lidze. Kilka lat temu był wybitnym snajperem w Dinamie Zagrzeb, ale przez złe wybory klubowe po powrocie do Ameryki Południowej zastopował bieg swojej kariery. Dziś jednak, w wieku 28 lat, ma ambicje, żeby w Ekstraklasie wypromować się do lepszej ligi.
Były napastnik Manchesteru United o swojej drodze do Legnicy opowiedział na łamach Weszło: – Uważam, że trzeba być wdzięcznym za to, co się ma. I wyrozumiałym względem tego, gdzie prowadzi nas los. Cieszę się, że jestem zdrowy i wróciłem do Europy. Do ciekawej ligi, ciekawego klubu z obiecującym projektem sportowym. Staram się doświadczać wszystkiego z uśmiechem, a nie z myślą „Co by było, gdyby”. Od momentu transferu do Manchesteru United rozwinąłem się tak bardzo jako człowiek i piłkarz, że dzisiaj nie mam żadnego żalu. Po latach mam inne podejście. Z podobnymi wyzwaniami czy problemami radzę sobie inaczej niż 10 lat temu. Jestem spokojniejszy, bardziej cierpliwy. Są wzloty i upadki. Ja miałem kilka upadków, które są dla mnie cennymi lekcjami na przyszłość. Jestem człowiekiem, który wyciąga wnioski i nie chce popełniać tych samych błędów. Teraz cieszę się teraźniejszością, bo jestem w ekscytującym miejscu. Wróciłem do Europy i pragnę tutaj pokazać, co potrafię.
Przypomnijmy – Chilijczyk przyszedł do Miedzi, godząc się na kilkukrotnie niższe zarobki.
Blotka: pozycja defensywnego pomocnika
Miedź ma dobrze zbilansowaną kadrę, na pewno lepiej niż na sezon 2018/2019, ale nie ma takiego zespołu na żadnym poziomie, a tym bardziej wśród beniaminków, który może poszczycić się brakiem pięty Achillesa. Nią w przypadku „Miedzianki” jest pozycja zawodnika, który w linii pomocy ma odpowiadać głównie za akcenty defensywne. Damian Tront, który był kluczowy w wykonywaniu czarnej roboty w poprzednim sezonie, odniósł ciężką kontuzję – nomen omen, zerwał ścięgno Achillesa. To wydarzenie zmusiło Miedź do poszukania nowego piłkarza. Szymon Matuszek, o ile jest ważną postacią w szatni – to w końcu jeden z kapitanów – o tyle w klubie panowało przekonanie, że na Ekstraklasę to będzie za mało. Ot, na dłuższą metę brakowałoby po prostu jakości. Stąd wypożyczenie z Newell’s Old Boys Jeronimo Cacciabue, wyciągniętego prosto z argentyńskiej elity.
Postać 24-letniego Argentyńczyka robi wrażenie. To obecnie top 10 najdroższych piłkarzy w Ekstraklasie, sugerując się wyceną Transfermarktu. Ale metki nie grają, więc mimo optymizmu trzeba poczekać na weryfikację boiskową. Jeronimo zaledwie tydzień temu wylądował w Legnicy, więc ma trochę mniej czasu na aklimatyzację. Nie ma zatem pewności, że to on rozpocznie sezon w pierwszym składzie. On albo Szymon Matuszek na pozycji „szóstki”. Duże doświadczenie, ale z pewnymi ograniczeniami lub póki co niewiadoma, która lepiej wpisuje się w model trenera Łobodzińskiego.
Rozdający: Wojciech Łobodziński
Dla trenera Łobodzińskiego to będzie debiut na poziomie Ekstraklasy w roli szkoleniowca. „Łobo” już poznał smak awansu do elity z Miedzią, ale jeszcze jako zawodnik. Dzisiaj ma zupełnie inną perspektywę i inną presję na własnej osobie. Rok temu był zagadką, która w 1. lidze wybuchła w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ekstraklasa to jednak Ekstraklasa. Przy pytaniu „Jak 39-latek zderzy się z najwyższą klasą rozgrywkową?” możemy na razie założyć ręce i czekać. Albo dodać pewne wnioski z zaplecza, które w jakimś stopniu mogą nastroić kibiców Miedzi pozytywnie.
Na pewno trener Łobodziński to postać kluczowa w drodze Miedzi do Ekstraklasy. Widać było gołym okiem, że od lipca 2021 roku to zespół konkretnie jego autorstwa, który bazował również na tym, co wcześniej zdążył wypracować Jarosław Skrobacz (Łobodziński był jego asystentem). Zmieniły się akcenty – Miedź nie tylko ładnie grała w piłkę, ale nauczyła się wygrywać trudne mecze po cierpieniach na murawie. Trzy punkty czasami zdobywała psim swędem, wygrywając skromnie 1:0. Stała się bardziej pragmatyczna, bardziej nieprzewidywalna i lepiej scalona w szatni. Dosłownie wszystko pod wodzą Łobodzińskiego poszło do przodu. Dobór nowych i lepszych zawodników oraz rozwój już tych obecnych to też jego zasługa. Oraz sztabu trenerów na czele z Radosławem Bellą, którym też trzeba oddać, że jako młodzi szkoleniowcy spisują się w Legnicy na medal.
– Na pewno widzę różnicę w podejściu trenerów nowego pokolenia, a takim jest trener Łobodziński. U niego wszystko robimy z piłką. Treningi są krótkie, ale intensywne, konkretne. U starszych trenerów wychodziłeś często bez piłki i musiałeś biegać od szesnastki do szesnastki – powiedział Maciej Śliwa o Łobodzińskim na łamach Weszło.
A tak określił Wojciecha Łobodzińskiego Patryk Makuch, beneficjent pracy 39-latka, po transferze do Cracovii (za iGol.pl): – Trener Łobodziński starał się nam jak najlepiej przekazywać swoją wiedzę, swoje doświadczenia. Chciał nam pomagać. Na pewno zachowywał zdrowe granice między byciem trenerem a bliższymi relacjami z nami. To też pomagało. Dobrze potrafił to wszystko sobie poukładać. Najbardziej imponowały mi jego uwagi w punkt. Wiedział, czego potrzebujemy w danym momencie. Potrafił to w krótki i zwięzły sposób przekazać. Bardzo szybko na wszystko reagował. Podobało mi się też jego rozumienie gry i pogląd na piłkę.
Dżoker: Chuca
Wybór w tej kategorii był oczywisty. Albo Chuca, albo Maxime Dominguez. Ten drugi wylądował w najlepszej jedenastce poprzedniego sezonu 1. ligi, ale wiosnę miał nieco słabszą. Poza tym, łatwiej wskazać piłkarza, który lewą nogą wiąże krawaty i najbardziej rzuca się w oczy. Chuca, zawodnik o innym profilu, również ma bardzo wysokie umiejętności techniczne, ale do tego był także najlepszą postacią w zespole na wiosnę obok Patryka Makucha. Zyskał taką pewność siebie, że w „Miedziance” grał pierwsze skrzypce w środku pola.
Gdy akurat gorszy dzień miał Dominguez, robotę w kreowaniu gry bardziej przejmował właśnie Chuca. Oczywiście obaj w tej kwestii są specjalistami, jednak można było odnieść wrażenie, że Hiszpan nieco częściej udziela się w defensywie. Może nie jest takim zadziorem jak lewonożny Szwajcar – albo piranią, jak mawia trener Łobodziński – ale potrafi się mądrze ustawiać i odbierać piłkę, wykorzystując większą masę mięśniową. No i dołożył konkrety w postaci goli i asyst, w 2022 roku lepsze od Domingueza. Jeśli poziom swoich występów przełoży na Ekstraklasę, choćby dla kibica Wisły Kraków 25-latek będzie nie do poznania. Jeśli ów kibic śledził 1. ligę w 2022 roku, już mógł zauważyć, że to inny piłkarz.
Świeżak: Maciej Śliwa
Ważną cegiełkę w drodze do sukcesu Miedzi dołożył Maciej Śliwa, 21-letni skrzydłowy, który w Legnicy rozegra swój czwarty sezon. Ten poprzedni był dotychczas jego najlepszym w karierze, okraszonym sześcioma golami i trzema asystami. To w tej chwili młodzieżowiec nr 1 w zespole, choć o to miano będzie walczył również Olaf Kobacki wypożyczony na rok z Arki Gdynia. Obaj młodzieżowcy grają przy linii, cechuje ich odwaga w grze 1 na 1, co może zawiązać ciekawą rywalizację.
Śliwa w ostatnim sezonie mocno się rozwinął. Przede wszystkim dojrzał, jeśli chodzi o decyzje boiskowe, co w dużej mierze może zawdzięczać zaufaniu ze strony trenera Łobodzińskiego, który chętnie powtarza, że były zawodnik Wisły Kraków ma niesamowite osiągi motoryczne. Sam piłkarz zaś przyznaje, że musi popracować nad dośrodkowaniami. Jego największymi atutami są: drybling, szybkość i gra na małej przestrzeni. Trudno powiedzieć, jak poradzi sobie w Ekstraklasie, bo to będzie jego pierwsze podejście. Dobra – prawie pierwsze, jeśli liczyć 161 minut, które „Śliwka” zaliczył w barwach Wisły Kraków w wieku 17 lat. Od tamtego momentu minęło jednak kilka lat. Teraz 21-latek wchodzi na salony polskiej piłki jako piłkarz, któremu przyznaliśmy miejsce nr 7 w najnowszym rankingu młodzieżowców 1. ligi.
Miedź Legnica – przewidywany skład na sezon 2022/2023
Okiem eksperta: Radosław Bella (II trener Miedzi Legnica)
Jak trener ocenia dotychczasowe przygotowania do sezonu w Ekstraklasie?
Bardzo pozytywnie. Jednym z powodów do optymizmu jest brak poważniejszych kontuzji, poza urazem Hamzy Bahaida. Potrafią one zrobić trochę bałaganu, szczególnie jeśli z gry wypada kluczowy piłkarz. Poza tym zrealizowaliśmy swój plan, choć to były krótkie przygotowania. Na szczęście są one takie same dla wszystkich.
Doszliśmy do wniosku, że w trakcie przygotowań dobrze będzie powielać rzeczy, które już umiemy. Z zaznaczeniem, że trenowaliśmy rzeczy mające nam pomóc niezależnie od rywala, z jakim się zmierzymy. Chodzi o tworzenie sytuacji strzeleckich czy zapobieganie im. Inna kwestia to wprowadzanie nowych zawodników do zespołu, przystosowanie ich do koncepcji. Mamy na to wszystko jeszcze tydzień, nie narzekamy. Potem boisko wszystko zweryfikuje.
Skompletowaliście kadrę ponad tydzień przed startem sezonu. To chyba cenny komfort.
Wydaje mi się, że pierwszy raz od 4-5 lat Miedź jest w takiej sytuacji. Z tego względu duży szacunek dla wszystkich, którzy zajmują się transferami. Dobre było to, że względnie szybko zapewniliśmy sobie awans do Ekstraklasy i już w maju mogliśmy pracować nad letnimi transferami. To było ważne, bo każdy zawodnik już wiedział, w jakiej lidze będziemy grać, a Ekstraklasa jest ligą, do której nowi zawodnicy przychodzą chętniej.
Pojawiają się wątpliwości, czy Miedź nie przesadziła z proporcjami pt. „Polacy a obcokrajowcy”. Z drugiej strony sam trener Łobodziński powiedział swego czasu, że mógłby grać nawet 11 obcokrajowcami, byle mieli odpowiednią jakość piłkarską i mentalność.
To bardziej skomplikowana kwestia. Musimy przede wszystkim wziąć pod uwagę miejsce, w jakim klub się znajduje. Jesteśmy beniaminkiem, który w dłuższej perspektywie może pomóc polskiemu zawodnikowi. Zaoferować mu przede wszystkim rozwój. Polacy zawsze są dla nas priorytetem, ale niestety często to my nie jesteśmy priorytetem dla nich. Mnie to trochę dziwi, bo skoro jesteśmy w stanie pozyskać zwycięzcę Copa America albo zawodników, którzy grali w Primera Division, to znaczy, że projekt Miedzi ma sens. Tym bardziej, skoro jesteśmy w stanie przekonać do siebie takiego młodzieżowca jak Michael Kostka z RB Lipsk. Poza tym fakt, że Olaf Kobacki do nas przyszedł – a były głosy, że kluby z wyższej finansowej półki chciały go ściągnąć – oznacza, że możemy być atrakcyjnym klubem dla młodego Polaka. Nie zawsze tak jest, bo wielu młodzieżowców nie patrzy w ten sposób, ma inne priorytety. Ale to ich prawo.
Inna rzecz to fakt, że patrzymy na zawodników z określoną jakością. Polak jest naszym priorytetem, ale jakość nie obraża się na narodowość. Nie poświęcimy jakości dla narodowości, nigdy tego nie robimy. Wymagamy tego, co najlepsze. Również od siebie, tak samo jak liga od nas. Dużo prawdy jest w tym, co powiedział trener Łobodziński, choć to jest trochę wyrwane z kontekstu.
Jaka jest koncepcja sztabu na wykorzystanie młodzieżowców w obliczu modyfikacji przepisu? Myśleliście, żeby wewnętrznie stosować się do starego systemu? Macie na skrzydłach Olafa Kobackiego i Maćka Śliwę, którzy bez statusu mogliby zapewne grać regularnie.
Taka była nasza koncepcja, żeby mieć bardzo dobrych młodzieżowców. Do końca nie wiedzieliśmy, jak ten przepis będzie wyglądał, dlatego wyszliśmy z założenia, że naszymi głównymi młodzieżowcami będą skrzydłowi o konkretnej specyfice. Odważni, szybcy, grający chętnie 1 na 1 w ataku. Dziś mamy młodych piłkarzy, którzy gwarantują nam komfort wyboru. Na całe szczęście doprowadziliśmy do sytuacji, w której może grać jeden, dwóch albo trzech. To zależy od ich formy. Nie ma tu wielkiej filozofii.
Wielu piłkarzy Miedzi wyróżniało się na poziomie 1. ligi. Macie obawy, że ci sami zawodnicy mogą mieć problem z przeskokiem na wyższy poziom?
Powiem tak: z każdym z naszych zawodników będziemy pracowali najlepiej, jak tylko się da. Boisko zweryfikuje. Wiemy doskonale, że to inna liga. Na razie tylko z teorii, bo jeszcze się z nią nie zderzyliśmy. Podchodzimy do niej z dużym respektem, ale też bez kompleksów. Jesteśmy głodnym zespołem, względnie młodym. Nie możemy doczekać się tego sezonu, mając swoje nadzieje. Z drugiej strony do Ekstraklasy podchodzimy pragmatycznie, bo to naprawdę wymagające rozgrywki. Mamy doświadczenia z poprzednich lat i wiemy, że naszym celem jest przede wszystkim utrzymanie. Jesteśmy beniaminkiem, więc nie ma w tym stwierdzeniu nic kontrowersyjnego.
Świetnie prezentujecie się z piłką, jesteście drużyną proaktywną, a nie przeszkadzającą drużynie przeciwnej. Z jednej strony to może być wasz atut, ale z drugiej – niekoniecznie. Ekstraklasa wymaga właśnie pragmatyzmu, a choćby w waszym sparingu, o ile z Wartą Poznań widać było różnicę czysto piłkarską, o tyle kluczowa różnica była w bramkach. Przegraliście 0:1.
Usłyszałem gdzieś takie zdanie, że posiadanie piłki to dobra statystyka dla dziennikarzy i kibiców, ale nie dla trenerów. To chyba jest odpowiednia odpowiedź. Ekstraklasa wymaga skuteczności i dyscypliny. Można wymieniać dużo podań, być fajnie pracującym zespołem i być skutecznym. Można też wymienić mało podań i spełnić te dwa warunki. My na pewno patrzymy na mecz pod kątem tworzenia sytuacji bramkowych. Uważamy, że im więcej ich wypracujemy, tym większe szanse, że nasz zespół okaże się lepszy. Jaki to będzie sposób – to już kwestia zależna od przeciwnika. Inaczej będziemy grać z kimś, kto ustawia się jak Warta Poznań, a inaczej, gdy to nasz przeciwnik będzie chciał nas zdominować. Będziemy szukali przede wszystkim sposobów. A jakim zespołem Miedź będzie w PKO BP Ekstraklasie? Zespołem, który chce kontrolować każdą minutę gry. Pewnie nie zawsze to się uda, ale taki jest cel.
W pewnym stopniu można kontrolować grę, również nie mając piłki. Do tego też będziecie pewnie zmuszeni.
Zdecydowanie. To jest właśnie zawarte w mojej wypowiedzi, to pewne dopełnienie. Będziemy chcieli prowadzić mecz na własnych warunkach, co nie zawsze będzie wiązać się z większym posiadaniem piłki. Warto tę kwestię rozróżniać. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Mamy jakość, która pozwala nam stwarzać ambitniejsze założenia.
Okiem ankietowanych:
Gdyby rozdanie było GIF-em:
W tym sezonie wieszczymy im…
Utrzymanie w Ekstraklasie. Do dwóch razy sztuka, bo – cytując Romana Koseckiego – dlaczego nie? A tak zupełnie serio: naprawdę ciekawa jest ta Miedź. Robiąc transfery, których nie powstydziłyby się bogatsze kluby w lidze oraz tracąc tylko jednego kluczowego zawodnika, legniczanie przynajmniej na papierze prezentują się lepiej od przynajmniej trzech zespołów. To na pewno nie jest główny kandydat do spadku, a prędzej ekipa, po której spodziewalibyśmy się powalczenia o pozycje 12-13 w tabeli.
WIĘCEJ O MIEDZI LEGNICA:
- Carlos Julio: – Barcelona to fikcja. Gdy odejdziesz z La Masii, uczysz się, jakie jest życie
- Dominguez: Zakaria? Nie był najlepszy. W Genewie mieliśmy talenty, ale i łatkę leniów
- Makuch: Zawsze chciałem być tak pracowity jak Cristiano Ronaldo!
- Mijusković: Czego mam się bać? K*rwa, grałem na Lewandowskiego
- Henriquez: Nie żałuję, że nie udało mi się w Manchesterze United
- Obieta: Matematyka stanowi dla mnie odskocznię od piłki
Fot. Newspix