Reklama

Powrót do przeszłości. Pogba ma tchnąć życie w pomoc Juve

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

10 lipca 2022, 14:19 • 5 min czytania 24 komentarzy

Paul Pogba chciał znów czuć się kochany. Juventus chciał mieć skutecznego środkowego pomocnika. Ten powrót był potrzebny obu stronom. W Turynie Francuz ma grać jak za dawnych lat, a Bianconeri dzięki niemu wygrywać jak w przeszłości.

Powrót do przeszłości. Pogba ma tchnąć życie w pomoc Juve

Ponoć na pierwszy rzut oka widać, że Piemontczycy są inni niż większość Włochów. Nieco sztywni, mniej radośni, bardziej cisi. Brak im pogody ducha typowej dla reszty rodaków. Ale przynamniej w minionych dwóch latach część z nich ma dobry powód do tej melancholii – kibice Juventusu, który gra najsłabiej od dawna.

Chude dwa lata Juventusu

Po dziewięciu tłustych sezonach z mistrzostwem przyszły dwa chude. W rozgrywkach 2020/21 Bianconeri dopiero w ostatniej kolejce wdrapali się na czwarte miejsce, ostatnie gwarantujące występ w Lidze Mistrzów, a niewiele brakowało, by finiszowali poza TOP4 (wystarczyło, by Napoli pokonało Veronę, zamiast zremisować). Następne – 2021/22 – znów kończyli tuż za podium, choć tym razem zapewnili to sobie znacznie szybciej – cztery spotkania przed końcem. Chociaż tyle…

Tak, oczywiście, mnóstwo klubów marzy, by ich chude lata wyglądały w ten sposób, ale nie są Juventusem. Nie należą do właścicieli firmy FIAT – rodziny Agnellich, najpotężniejszej w Italii w XX wieku, nieformalnie ważniejszej niż dynastia sabaudzka, która rządziła do końca II wojny światowej. Ich drużyna musi panować. Tak jak oni w kraju.

Reklama

Allegri: I oni chcą grać w Juve!

Pomyłką okazało się zatrudnienie Cristiano Ronaldo, który kosztował fortunę (120 milionów euro za transfer i 60 milionów brutto pensji rocznie) i w dużym stopniu uzależnił kolegów od siebie, ale ostateczna katastrofa nastąpiła dopiero w trzecim roku gry Portugalczyka we Włoszech – powierzenie zespołu Andrei Pirlo. Trenerskiemu nowicjuszowi, który ostatni egzamin zdał już po rozpoczęciu pracy w Juve. Kiedyś genialny piłkarz, na razie przeciętny szkoleniowiec (od czerwca w Turcji – w Fatih Karagumruk) może dziękować opatrzności, że Napoli wyrżnęło się na ostatniej prostej do fazy grupowej Champions League, bo jego kadencja w Turynie byłaby wspominana jeszcze gorzej.

A jak trwoga, to do Massimiliano Allegriego. W maju 2021 trener z Toskanii wrócił do stolicy Piemontu po dwóch latach i musiał urządzać się wśród zgliszczy. Zostawiał ekipę bazującą na kolektywie, zastał gości przyzwyczajonych do szukania w każdej akcji Ronaldo, który niedługo później czmychnął do Manchesteru United.

To nie jest drużyna – powiedział w sierpniu szkoleniowcowi kapitan Giorgio Chiellini w trakcie rozmowy przy linii podczas rywalizacji z Empoli.

Kurwa mać! I oni chcą grać w Juve! – wściekał się Allegri we wrześniu po porażce z Milanem.

Oczywiście jedno i drugie uchwyciły kamery. To tylko dwie sceny doskonale obrazujące, ile pracy należało wykonać, by odbudować Bianconerich. A tylko część należała do szkoleniowca, który kombinował, ile mógł i wycisnął z zawodników tyle, ile się dało. Reszta należała do władz Starej Damy.

Allegri musiał kierować zespołem, którego sobie nie zbudował. Teraz działamy, żeby skład dostosować do niego. Angażujemy go w każdy wybór – powiedział pod koniec czerwca Maurizio Arrivabene, dyrektor generalny Juve.

Reklama

Z roku na rok gorzej z pomocą Juve

Priorytetem było oczywiście wzmocnienie środka pomocy. Centrum drugiej linii drużyny z Turynu od dawna wskazywano jako największy kłopot, ale nie za bardzo było za co je odremontować, skoro gigantyczne pieniądze inwestowano w Ronaldo. Stąd sprowadzenie za darmo Adriena Rabiota i Aarona Ramseya czy wymiana Miralema Pjanicia na Arthura Melo, która bardziej miała utrzymać porządek w sprawozdaniu finansowym niż na boisku. Do tego zawodzić zaczął Rodrigo Bentancur (dziś w Tottehnamie), a Weston McKennie lepiej sprawdzał się, kiedy swoim ruchem kreował przestrzeń innym niż z piłką przy nodze. Oto przepis na dramat, czyli nie tylko utratę scudetto, lecz także opadnięcie na dno TOP 4.

Pomocnicy muszą zdobywać więcej bramek – narzekał w grudniu Allegri.

Oczywiście, brak skuteczności nie był jedynym mankamentem Arthura czy Rabiota, ale faktycznie ten element mógł razić szkoleniowca, skoro w przeszłości druga linia zawsze gwarantowała mu minimum kilkanaście goli. Oto bilans środkowych pomocników Juve za Allegriego i procentowy udział w ogólnym dorobku drużyny.

  • 2014/15 – 27 (Paul Pogba 8, Arturo Vidal 7, Andrea Pirlo 4, Roberto Pereyra 4, Claudio Marchisio 3, Stefano Sturaro 1)/37,5%
  • 2015/16 – 18 (Paul Pogba 8, Sami Khedira 5, Mario Lemina 2, Hernanes 1, Stefano Sturaro 1, Simone Padoin 1)/24%
  • 2016/17 – 13 (Miralem Pjanić 5, Sami Khedira 5, Claudio Marchisio 1, Hernanes 1, Mario Lemina 1)/17%
  • 2017/18 – 17 (Sami Khedira 9, Miralem Pjanić 5, Blaise Matuidi 3)/20%
  • 2018/19 – 13 (Emre Can 4, Blaise Matuidi 3, Miralem Pjanić 2, Sami Khedira 2, Rodrigo Bentancur 2)/18%
  • 2021/22 – 7 (Weston McKennie 3, Manuel Locatelli 3, Denis Zakaria 1)/12%

Pod tym względem tak źle, jak w minionych rozgrywkach, jeszcze nie było. Ba! W trakcie premierowego sezonu Allegriego środkowi pomocnicy strzelili prawie cztery razy więcej goli niż we właśnie zakończonym. Dokładnie dlatego skorzystano z okazji i zdecydowano się na sprowadzenie Pogby, z którym druga linia była zdecydowanie najskuteczniejsza. Czas wrócić do przeszłości, by przyszłość była piękna.

Pogba wolał Turyn zamiast Paryża

Pogba w ostatnich trzech latach leczył osiem różnych kontuzji, z powodu których opuścił niemal 80 spotkań. W sezonie 2021/22 oddawał mniej strzałów niż kiedyś i był mniej zaangażowany w grę (m. in. mniej kontaktów z piłką), co skończyło się jednym strzelonym golem w Premier League. Nie tak wyobrażał sobie drugie podejście do Manchesteru United, kiedy w 2016 roku przenosił się tam z Juve. Coraz częściej sprawiał wrażenie złamanego psychicznie i fizycznie. Znów chciał czuć się kochany i dlatego wolał Turyn od Paryża i Paris Saint-Germain. W piątek wylądował we Włoszech, w sobotę przechodził testy poprzedzające podpisanie umowy. Transfer jest przesądzony.

Naturalnie może już za późno, czas Pogby zwyczajnie przeminął, tyle że… w Italii wskazówki zegara przesuwają się wolniej. Tutaj drugą młodość przeżywa Olivier Giroud, do chwil chwały wrócił Jose Mourinho, a Zlatan Ibrahimović tuż przed emeryturą gra ostatnią wielką rolę. Dlatego w zamyśle Arrivabene i spółki to Pogba wraz z Locatellim i Zakarią (obaj dołączyli do Bianconerich już po odejściu CR7) mają tworzyć silne centrum drugiej linii. Mistrz świata w końcu liczy sobie dopiero 29 lat, na Półwyspie Apenińskim to tyle, co nic. Akurat wystarczająco, by tchnąć życie w drugą linię Starej Damy, i by tifosi znów cieszyli się po golach środkowych pomocników. Przynajmniej kilkanaście razy w sezonie.

CZYTAJ WIĘCEJ O SERIE A:

foto. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

24 komentarzy

Loading...