Reklama

W Mielcu znów oszukają przeznaczenie czy spełni się polskie przysłowie?

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

08 lipca 2022, 09:47 • 13 min czytania 28 komentarzy

Choć w 2020 roku pewnie nikt nie przypuszczał, że Stal Mielec rozpocznie swój trzeci sezon z rzędu w Ekstraklasie, to właśnie się to dzieje. W obliczu niesmaku naszych widzów, oglądających paradującego na antenie w stroju Borata Pawła Paczula, biało-niebiescy utrzymali się w lidze. Śpiewka się jednak nie zmienia. Znajdą się tacy, którzy podobnie jak mój redakcyjny kolega, będą obstawiać spadek mielczan nawet wobec absurdalnych skutków przegranego zakładu. Czy drużyna z Podkarpacia ponownie zagra wszystkim na nosie?

Ekstraklasa. Stal Mielec – zapowiedź sezonu 2022/2023 (skarb kibica)

Przysłowie głosi, że do trzech razy sztuka. Dwukrotnie Stal uciekła spod topora i dzielnie wymachuje szabelką w towarzystwie wielkich rycerzy. Sytuacja w Mielcu jednak z roku na rok się nie poprawia. Groźba wycofania się człowieka, który scala cały klub, czyli Tomasza Poręby, przeplata się z informacjami o proponowaniu bezpłatnych staży dla grafików/fotografów i pracowników administracyjnych/marketingowych. Nie daje to pozytywnego obrazu klubu, który również w wielu aspektach sportowych i organizacyjnych nie dojeżdża do Ekstraklasy.

W końcu w tamtym roku i dwa lata temu Stał nie przeszła suchą nogą przez proces licencyjny. Dopiero teraz udało się zrobić to bez żadnych nadzorów, lecz klub, pomimo utrzymywania płynności finansowej, posiada blisko dwumilionowy dług. Również wiele do życzenia pozostawiało rozstanie z trenerem Włodzimierzem Gąsiorem na dwa tygodnie przed pierwszą kolejką minionego sezonu. Finalnie zatrudnienie Adama Majewskiego wyszło ekipie z Podkarpacia na dobre, ale takie nagłe ruchy nie dają obrazu stabilności i jasnego planu działania. A jak wygląda sytuacja w drużynie w trakcie letniego okna transferowego?

Ocena rozdania – 2+

Ponownie Stal stała się bazarem, gdzie każdy może wejść i wziąć, co mu się podoba. Tylko latem z drużyną pożegnało się osiemnastu piłkarzy, a jeden – Marcin Flis – liczy, że niebawem znajdzie nowy klub. Oprócz tego zimą trener Majewski stracił kolejnych dziewięciu zawodników. Daje to łącznie dwudziestu ośmiu graczy. Przemiał. Co najważniejsze, nie chodzi tu jedynie o piłkarzy, z którymi mielczanie podpisywali roczne umowy, byli uzupełnieniem składu bądź zupełnymi osobami z głębi. Chodzi o ważne, wręcz kluczowe persony. Można nawet rzecz, że zęby trzonowe tej drużyny. Jak to wyglądało na przestrzeni lat?

Sezon 2020/21:

– Odeszli: Bartosz Nowak (Górnik Zabrze), Paweł Tomczyk (Lech Poznań, później Widzew Łódź)

Sezon 2021/22:

– Odeszli: Maciej Jankowski (Wieczysta Kraków), Petteri Forsell (Inter Turku), Łukasz Zjawiński (Lechia Gdańsk), Robert Dadok (Górnik Zabrze), Koki Hinokio (Zagłębie Lubin), Fabian Piasecki (Śląsk Wrocław)

Sezon 2022/23:

– Odeszli: Rafał Strączek (Bordeaux), Mateusz Żyro (Widzew Łódź), Grzegorz Tomasiewicz (Piast Gliwice), Bożidar Czorbadżijski (Widzew Łódź), Maksymilian Sitek (Podbeskidzie Bielsko-Biała).

Wszyscy wymienieni zawodnicy byli ważnymi postaciami Stali. W ich miejsce nie przychodzą jednak zawodnicy, którzy z miejsca potrafią odmienić oblicze drużyny. Mielczanie penetrują inne niż wszyscy rynki. Sięgają po graczy, którzy ostatnio nie grali – Mateusz Kochalski, pierwszoligowców – Mikołaj Lebedyński, Maciej Wolski, Fabian Hiszpański, wciąż niedoświadczonych w Ekstraklasie młodzieżowców – Bartłomiej Ciepiela, wiekowych – Leandro, anonimowych – Dominykas Barauskas, znajdujących się na zakręcie swojej kariery – Paweł Żyra.

To właśnie z takiej zbieraniny trener Adam Majewski musi stworzyć drużynę. Przed rokiem mu się udało. Stal potrafiła czasami nawet cieszyć oko. Teraz przed szkoleniowcem równie trudne zadanie. Musi znaleźć nowych liderów i na nowo poukładać wszystkie elementy, przy ograniczonym sztabie trenerskim, bowiem uszczuplono jego kadrę asystentów o dwie osoby. Wiele z nowych twarzy, które trafiły do Podkarpacia posiada w sobie potencjał. Niewiele z nich potrafiło go pokazać na poziomie Ekstraklasy. Jednak Majewski ma bogate doświadczenie w pracy z zawodnikami z niższych szczebli i ponownie może pokazać swój wysoki kunszt szkoleniowy, jeśli z tego zaciągu stworzy drużynę.

Oprócz tego trzeba podkreślić, że Stal po raz pierwszy od dłuższego czasu sięgnęła głębiej do kieszeni i zapłaciła sowite, jak na mieleckie warunki, pieniądze. W końcu nie sępiłą w poszukiwaniu graczy z kartą na ręku, decydując się spełnić swoje pragnienia i uzupełnić braki. Za gotówkę pozyskano bramkarza – Mateusza Kochalskiego, napastnika – Mikołaja Lebedyńskiego i bocznego pomocnika – Macieja Wolskiego.

Mateusz Kochalski

Nowy as w talii – Mateusz Kochalski

Poprzedni sezon stracił przez… Cezarego Misztę. W sezonie 2020/21 był podstawowym bramkarzem Radomiaka, z którym wygrał I ligę. Pełnił w zespole pierwszoplanową rolę, wręcz kluczową dla losów awansu do Ekstraklasy. Zachował 22 czyste konta w 39 meczach, wpuszczając tylko 23 gole w całym spektakularnym sezonie w Radomiu. Był jednak tylko wypożyczony z Legii Warszawa, do której wrócił po zakończeniu rundy wiosennej. Radomiak zgłosił się od razu po niego na początku okna transferowego, lecz stołeczny klub nie kwapił się z puszczeniem Kochalskiego do Zielonych ze względu na uraz Cezarego Miszty. Dni mijały, golkiper dalej był uziemiony, dlatego trener Dariusz Banasik musiał szukać alternatywy na bramce. Postawił na Filipa Majchrowicza, który niemalże od razu wskoczył w bluzę z numerem jeden, zamurował dostęp do bramki i nie oddał swojej pozycji do końca sezonu, nawet gdy Kochalski ponownie został wypożyczony przez Radomiaka.

Nowy zawodnik Stali w poprzednim sezonie rozegrał zaledwie jedno spotkanie, ale jeśli trener Adam Majewski postawi na niego, z pewnością będzie silnym punktem zespołu. Nie bez przyczyny zdecydował się na stałe opuścić Warszawę. Chce wziąć sprawy w swoje ręce i rozwinąć swoją karierę. Nie posiada już statusu młodzieżowca, zatem skład może sobie wywalczyć tylko dlatego, że będzie gwarantował zdecydowanie najlepszą jakość. Pewnie zdawał sobie sprawę, że Mielec to odpowiednie do tego miejsce. Nauczony problemami z wypożyczeniami, zdecydował się na transfer definitywny. W przeszłości w świat stamtąd wypłynął Radosław Majecki. Teraz podobną drogę obrał Rafał Strączek, choć on akurat miał mniej szczęścia, bowiem jego Bordeaux zostało zdegradowane do trzeciej ligi.

Kochalski w pierwszej kolejności musi pozbawić złudzeń Majewskiego, co do obsady bramki. Stal zadbała o dobrą konkurencję, bowiem ściągnęła również Bartosza Mrozka z Lecha Poznań i młodzieżowca z Olimpii Elbląg – Mateusza Dudka. Wychowanek Legii Warszawa posiada z nich największe doświadczenie, jeżeli chodzi o występy w wyższych niż II liga klasach rozgrywkowych. Jeśli wróci do podobnej formy, którą prezentował w Radomiaku, Stal będzie miała bardzo pewny punkt, a sam bramkarz może szybko znaleźć się elicie ekstraklasowych golkiperów. Okazji do pokazania swojego kunsztu z taką obroną, jaka znajduje się w Mielcu, będzie miał wiele.

Blotka – Atak

Wymieńmy napastników Stali Mielec:

– Mikołaj Lebedyński

Koniec wymieniania.

W ataku mielczan panuje prawdziwa pożoga, ale również pewien stopień desperacji, bowiem w miejsce Dominika Steczyka i Oskara Zawady Stal sięgnęła po 31-letniego pierwszoligowca bez gola strzelonego w Ekstraklasie. Choć Mikołaj Lebedyński ma za sobą bardzo udany sezon w Chrobrym Głogów, to ciężko przypuszczać, że zbawi ofensywę klubu z Podkarpacia. W rundzie zasadniczej I ligi zdobył, bagatela!, 10 bramek, co dało mu dopiero 10. miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych. Mielczanie próbują ponownie znaleźć snajpera, który udanie wkomponuje się w grę zespołu, będzie pracował również mocno w defensywie, co prezentował jesienią zeszłego roku Fabian Piasecki. Były pierwszoligowy napastnik Miedzi Legnica pokazał się na tyle dobrze, że Śląsk Wrocław skrócił jego wypożyczenie, a teraz Raków Częstochowa wykupił go na stałe z Dolnego Śląska.

Jeśli Stal nie poczyni kroków w znalezieniu alternatywy dla Lebedyńskiego, a najlepiej jakby pozyskała wartościowego konkurenta do gry, może mieć ogromny problem ze strzelaniem goli. Były snajper Chrobrego w Ekstraklasie jeszcze nie zdobył bramki, choć liczy już sobie 31 lat. Nie wróży to dobrze. Dodatkowo trener Majewski najpewniej ma świeżo w pamięci, jakie miał problemy w ataku po stracie Piaseckiego i wolałby tego nie powtórzyć.

Rozdający – Adam Majewski

Przychodząc rok temu na dwa tygodnie przed startem rozgrywek wyglądał jak człowiek, który rusza z motyką na słońce. Do tego w swoim pierwszym podejściu do Ekstraklasy otrzymał do prowadzenia skazywaną na pożarcie Stal Mielec. To był gotowy przepis na spalenie się w polskiej elicie. 48-letni szkoleniowiec dzielnie podjął się tego zadania. W końcu potrafił sobie z powodzeniem radzić w jeszcze gorszych warunkach. Takie przez lata panowały w Stomilu Olsztyn, z którym w ogólnym rozrachunku dwukrotnie utrzymał się w I lidze.

Ze swojego bardzo dobrego pierwszoligowego rozeznania korzysta w pracy w Stali. Właśnie dlatego do Mielca trafił Hinokio, który stał się gwiazdą mieleckiej drużyny. Teraz dalej penetruje tenże rynek, by znaleźć kolejnych piłkarzy, którzy mogą spisać się dobrze w Ekstraklasie. Owocem tego są pozyskani Wolski, Lebedyński czy Hiszpański. Majewski zdaje sobie sprawę z ograniczeń zespołu i stara się nie narzekać, a szukać pozytywów i możliwych rozwiązań. Gdy na początku roku z gry wypadł mu Mateusz Mak, tak przeorganizował środkową linię, że odpowiedzialność za kreację spadła na kilku piłkarzy.

W przyszłym sezonie będzie musiał się jednak mierzyć sam ze sobą. Trzeci rok gry w Ekstraklasie u wielu osób na Podkarpaciu rozbudził pewnie nadzieje, że Stal wcale nie musi desperacko bronić się przed utrzymaniem. Majewski stąpa jednak twardo po ziemi, choć wiąże swoją przyszłość z Podkarpaciem, stąd przedłużenie kontraktu z klubem aż do 2024 roku. Ciężko przypuszczać, by udało mu się wypełnić umowę do końca, lecz w jego zasięgu jest awans na podium długości prowadzenia Stali w XXI wieku. Janusz Białek sprawował funkcję trenera przez 2 lata, 14 dni w 74 meczach, natomiast Włodzimierz Gęsior pozostał na stanowisku przez trzy lata i trzy miesiące. Majewski 8 lipca dobił do 12 miesiąca na stanowisku, a spotkanie z Lechem Poznań będzie jego 36. w roli szkoleniowca Stali.

Adam Majewski

Dżoker – Piotr Wlazło

Po stracie Grzegorza Tomasiewicza, Kokiego Hinokio, Macieja Urbańczyka należało znaleźć nowego lidera środka pola. Maciej Domański z pewnością nie dałby rady w pojedynkę dźwignąć tej presji, dlatego Stal pozyskała ogranego w Ekstraklasie Piotra Wlazło. Pomocnik był jednym z liderów spadkowicza Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. Posiada ogromne doświadczenie, a oprócz tego jest gwarantem goli i asyst, szczególnie tych zdobywanych z jedenastego metra. Tego będą potrzebowali mielczanie, bowiem w poprzednim sezonie podyktowano im aż 10 rzutów karnych, co jest czwartym najwyższym wynikiem w lidze.

Wlazło przychodzi jednak przede wszystkim z zadaniem zabezpieczenia środkowej linii. Jeśli Majewski zdecyduje się na rotację ustawienia i zamiast grą czwórką obrońców postawi na piątkę, to 33-latek w akcjach ofensywnych będzie odpowiedzialny za asekurację wahadłowych. Przyglądając się jednak suchym statystykom pomocnika może wyciągnąć wniosek, że w poprzednim sezonie przeżył drugą wiosnę w Ekstraklasie i nie zamierza tego łatwo odpuszczać. Tym bardziej, że czuł się swobodnie zarówno w ofensywie, jak i defensywie, czego dowodzą te dane:

  • 212 pojedynków w defensywie (20. wynik w lidze, 63% wygranych)
  • 328 podań progresywnych (5.)
  • 271 podań w tercję ataku (5.)
  • 35 prostopadłych podań (15.)

Wobec bezkrólewia w środkowej linii Wlazło powinien szybko zaprowadzić swój porządek. Trener Majewski ma nadzieje, że pomocnik uporządkuje również grę jego zespołu.

Świeżak – Bartłomiej Ciepiela

Pierwsze sparingi pokazują, że pierwszym wyborem Adama Majewskiego na pozycji młodzieżowca będzie Bartłomiej Ciepiela. Wypożyczony z Legii Warszawa pomocnik przychodząc latem do Mielca, powrócił w rodzinne strony. Urodził się w Tarnowie, a pierwsze kroki stawiał w Igloopolu Debica. Później był również wypożyczony do Stali Stalowa Wola. Trzeba jednak zaznaczyć, że w głównej mierze ukształtowała go akademia Legii. W stołecznym zespole nie miał wielu szans na grę. W Ekstraklasie zadebiutował dopiero w poprzednim sezonie, łącznie rozgrywając siedem spotkań.

Po przyjściu Kosta Runajic postawił sprawę jasno, polecając pomocnikowi wypożyczenie, gdzie będzie przyglądał się mu na poziomie Ekstraklasy. Od tego jak z tego skorzysta będzie zależała jego przyszłość w Legii. Jak zapowiada sam piłkarz jego docelową pozycją staną się „ósemka” lub „dziesiątka”. Na jego barki spadnie odpowiedzialność rozgrywania i kreowania akcji. W warszawskim zespole nie miał wielu okazji do tego. Jeśli już taka się nadarzała, można było zauważyć pewną wizję, szczególnie w momentach, gdy miał sporo miejsca. Specyfika gry w Stali nieco się różni. Mielczanie powinni być najbardziej kreatywni w kontrataku, więc ważne, by pierwsze zagrania po przechwycie były celne. Dla piłkarza, który dopiero stawia pierwsze kroki na poziomie Ekstraklasy, nie musi być to tak łatwe zadanie, jak może się wydawać.

Ogólnie sytuację Stali z młodzieżowcami można określić jednym słowem. Bieda. Z obecnego składu oprócz Ciepieli jakiekolwiek minuty na boiskach Ekstraklasy spędzili jeszcze urodzeni w USA David Poreba i Michael Wyparło, a także wychowanek Przemysław Maj. Wprowadzając ich Majewski z pewnością nie ma pewności, że nie obniżą jakości zespołu. Stal musi szukać alternatyw, bowiem jakakolwiek absencja Ciepieli będzie poważnym zagrożeniem dla integralności zespołu. Najbliżej gry wobec nieobecności pomocnika znajduje się bramkarz Dudek, ale jego gra determinowałaby wysłanie nowego asa w talii Stali, według naszego zestawienia, Kochalskiego, na ławkę rezerwowych.

Najbezpieczniej dla mielczan byłoby, gdyby pozyskała wartościowego napastnika-młodzieżowca, który jednocześnie dałby większą elastyczność Majewskiemu w obsadzie ataku i mógłby stanowić alternatywę dla Ciepieli. Takich na rynku nie ma zbyt wielu, a jeśli są, to wysoką się cenią. Stąd duży ból głowy przed działaczami z Podkarpacia.

W Mielcu znów oszukają przeznaczenie czy spełni się polskie przysłowie?

Stal Mielec – przewidywany skład na sezon 2022/2023

Okiem eksperta – Jarosław Koliński (Przegląd Sportowy)

Czego możemy spodziewać się po Stali?

Scenariusz jest podobny jak w poprzednich dwóch sezonach. Wszyscy będziemy skazywali mielczan na spadek. To, czy ostatecznie zlecą, czy nie pozostaje uzależnione od kilku czynników. Na pewno ich rola nie wzrośnie. Ruchy kadrowe, które poczynili, nie napawają optymizmem. Z pewnością nie na tyle, by powiedzieć, że Stal stanie się drużyną środka tabeli. Zapowiada się na walkę o utrzymanie, prawdopodobnie do samego końca. Jeśli to się uda, zostanie odtrąbiony kolejny sukces.

Kluczowa w tym wszystkim będzie rola trenera Adama Majewskiego?

Reklama

Tak się wydaje. To trener, który potrafi się odnaleźć w mieleckich realiach. W Stali jest oszczędnie, powiedziałbym wręcz, że biednie. A Adam Majewski to człowiek cierpliwy. Godzi się na wiele, a inni szkoleniowcy na jego miejscu, tego by nie wytrzymali i po prostu by odeszli. Wystarczy popatrzeć na poprzedni sezon. Odchodzili Fabian Piasecki, Koki Hinokio, których Majewski sobie wynalazł i udanie wkomponował. Trener nic sobie z tego nie zrobił i jakoś udało mu się uszyć zastępstwa na miarę utrzymania. Choć to nie byli zawodnicy o takiej samej klasie jak wspomniani dwaj. Teraz doszły kolejne uszczuplenia, w tym ze sztabu szkoleniowego, gdzie ze względów oszczędnościowych zabrano mu dwóch ludzi. Jego praca ponownie jest trudniejsza.

Mimo wszystko Majewski sytuację rozumie. Zdecydował się podpisać nowy kontrakt i to na dwa lata. Nawet prezes Stali Jacek Klimek przyznał, że trener miał propozycję z innego, lepiej sytuowanego finansowo klubu. Postanowił jednak pozostać w Mielcu. To człowiek, który w Mielcu znalazł spokój. Być może nawet odpowiada mu rola szkoleniowca, który stale ma pod górkę. Dzięki temu buduje markę solidnego trenera. Pokazał, że na dobre wskoczył na karuzelę trenerską. Jeśli straci pracę w Stali, szybko powinien znaleźć alternatywę w Ekstraklasie. I tu brawa dla mielczan, że odkryli dla naszej piłkarskiej elity Adama Majewskiego.

Gdzie Majewski ma obecnie największy problem?

Na pewno atak. W klubie pozostał jeden napastnik. Z poprzedniego sezonu nie ma żadnego. Fabian Piasecki odszedł już zimą. Wiosną występowali Oskar Zawada i Patryk Steczyk. Pierwszy nie przedłużył kontraktu, drugi powrócił z wypożyczenia do Piasta Gliwice. Zresztą żaden nie pokazał się z dobrej strony. Teraz w zasadzie pozostał jedynie 31-letni Mikołaj Lebedyński, sprowadzony z Chrobrego Głogów napastnik, który jeszcze nie strzelił gola w Ekstraklasie. Jest duża potrzeba sprowadzenia co najmniej jednego zawodnika na tę pozycję. Ogólnie rzecz biorąc wzmocnień w Stali potrzeba niemal wszędzie. Brakuje zmienników na bokach obrony, bądź wahadłach, bo tak również może grać Stal. Wystarczy powiedzieć, że potrzeba co najmniej czterech piłkarzy, by móc robić jakiekolwiek sensowne zmiany. Natomiast ci, którzy przyszli, są na miarę możliwości i budżetu mielczan, czyli nie ma dużego szału.

Zatem skąd można czerpać radość i nadzieję na nowy sezon?

Radością i spokojem dla trenera Majewskiego jest znalezienie następcy Grzegorza Tomasiewicza. To był mózg drużyny. W jego miejsce przyszedł Piotr Wlazło z Bruk-Betu. Bardzo solidny pomocnik, doświadczony w Ekstraklasie, lider Termaliki i myślę, że godziwe zastępstwo. Powinien udźwignąć presję i ciężar ciągnięcia zespołu.

Reklama

Okiem ankietowanych

Gdyby rozdanie było GIF-em

via GIPHY

Stal Mielec – prognoza Weszło na sezon 2022/2023

W tym sezonie wieszczymy im…

walkę o utrzymanie. Nie jesteśmy w tym odkrywczy, ale trzeba podkreślić, że Stal ma już w tym wprawę. I tak jak powstało już pięć filmów z serii „Oszukać przeznaczenie”, tak mielczanie dalej mogą zakłamywać rzeczywistość. O ostatecznym rozstrzygnięciu – degradacji bądź utrzymania – mogą jednak nie w pełni decydować. W zeszłym sezonie znaleźli się dwa miejsca nad kreską głównie, dlatego że Śląsk Wrocław, Wisła Kraków czy Górnik Łęczna zaliczyły beznadziejny rok. Teraz może nie być aż takie wielu ewidentnych autsajderów, tym bardziej, że grono beniaminków jest dość solidne.

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

28 komentarzy

Loading...