Reklama

Pragmatyczni i różnorodni. Taktyczny patent Miedzi na Ekstraklasę [ANALIZA]

Przemysław Mamczak

Autor:Przemysław Mamczak

07 lipca 2022, 11:38 • 9 min czytania 19 komentarzy

Miedź Legnica w sezonie 2021/22 zdominowała rozgrywki pierwszej ligi i już na początku maja przyklepała awans szczebel wyżej. Czego spodziewać możemy się po drużynie Wojciecha Łobodzińskiego? Jaki taktyczny pomysł sztab beniaminka miał na promocję do Ekstraklasy?

Pragmatyczni i różnorodni. Taktyczny patent Miedzi na Ekstraklasę [ANALIZA]

PRIORYTET MIEDZI LEGNICA? ZERO Z TYŁU

Mówi się, że atak wygrywa mecze, a obrona mistrzostwa. Biorąc pod lupę postawę legniczan w minionym sezonie można uznać, że słowa Michaela Jordana mają moc i na zapleczu naszej Ekstraklasy.

Bo Miedź mocno skupiała się nad tym, by nie tylko gole strzelać, ale przede wszystkim – żeby jak najmniej ich tracić. Licznik Pawła Lenarcika i Mateusza Abramowicza ostatecznie zatrzymał się na 22 golach, które wpuścili oni w 34 meczach. Średnia na poziomie 0,65 bramki na mecz w pierwszej lidze była najniższa. Dość powiedzieć, że drugi Widzew Łódź i trzecia Arka Gdynia traciły kolejno 38 i 39 goli, co przecież jest wynikiem… prawie dwukrotnie gorszym. Dwudziestu dwóch goli Miedzi nie przebił nie tylko nikt na szczeblu centralnym, ale nawet w ligach trzecich.

Miedź ustawiała się na własnej połowie na tyle kompaktowo, że mało który przeciwnik był w stanie znaleźć na to receptę. Dwa gole w jednym meczu strzeliły jej przez cały rok tylko Podbeskidzie Bielsko-Biała i GKS Katowice (oba spotkania i tak Miedź wygrała), a najgorszym występem legnickiej defensywy było spotkanie ze Stomilem Olsztyn (wyjazdowa porażka 0:3 we wrześniu).

Miedź wiosną broniła w ustawieniu 4-1-4-1, rozpoczynając swoje działania w strefie średniej. Jeśli drużyna w tym systemie trzyma kompakt, a jej piłkarze dobrze ze sobą współpracują, bardzo łatwo wykonać skok pressingowy. Analizowany zespół w fazie bronienia zachowuje małe odległości pomiędzy zawodnikami i zamyka sektor środkowy. Do pressingu wyskakuje jeden ze środkowych pomocników, który współpracując z napastnikiem atakuje środkowych obrońców. Miejsce dziesiątki uzupełnia defensywny pomocnik (szóstka), wtedy rozmieszczenie zmienia się na 4-4-2.

Reklama

Taki skok jest często skuteczny i zmusza przeciwnika do wybicia piłki. W przekroju całej ligi Miedź miała drugi najwyższy współczynnik odbiorów w „final third”. Z drugiej strony – pod własną bramką traciła najmniej. Według statystyk, w czterech meczach, których fragmentów najwięcej wykorzystaliśmy w tym tekście (z GKS-em, Puszczą, Arką i Widzewem), Miedź do wysokiego pressingu przechodziła 32 razy. 23 takie przejścia miały miejsce z obrony średniej, z czego 13 było udanych (czyli kończyły się odbiorem piłki lub wybiciem). To ma jednak również swoją wadę: w momencie, gdy szóstka przechodzi wyżej, w miejsce dziesiątki, odległości między liniami są duże, co wykorzystać może rywal.

Drużyna Łobodzińskiego gra rozważnie. Na skoki pressingowe nie decyduje się bardzo często, częściej w obronie średniej czy niskiej czekają na błąd rywala. Tę ostatnią odbudowują natomiast natychmiast po stracie futbolówki (lub nieudanym skoku).

Kiedy przeciwnik atakuje którymś z bocznych sektorów, Miedź obniża skrzydłowych i w obronie niskiej funkcjonuje w ustawieniu 6-3-1. Zagęszczony sektor środkowy i równowaga na bokach tworzyły w pierwszej lidze zaporę niemal nie do przejścia.

Reklama

Radosław Bella, który w Miedzi pełni rolę drugiego trenera, uważa, że to, co najważniejsze w piłce dzieje się w polu karnym. W fazie bronienia to niewątpliwie kluczowy obszar do zabezpieczenia własnej bramki. Triumfatorzy pierwszej ligi w miarę potrzeby skutecznie się w nim barykadują.

ZAWSZE W GOTOWOŚCI

Są w trakcie meczu momenty, w których koncentracja powinna być szczególna. Nastawienie i gotowość na to, co wydarzy się za chwilę, to często element niemierzalny. W nim jednak od konkurencji lepszy był Lech Poznań, lepsza szczebel niżej od przeciwników była również Miedź. Dobre pozycjonowanie na przedpolu to charakterystyczna cecha ekipy z Dolnego Śląska.

Kiedy przeciwnik wybija przed pole karne, a finalizacja nie kończy się golem czy choćby strzałem – “Miedzianka” z dużym prawdopodobieństwem piłkę przejmie. Łobodziński i Bella do serca wzięli sobie powtarzane na trenerskich kursach hasło, że już atakując myśleć powinno się o bronieniu.

Miedź skuteczna jest także w walce o drugie piłki, co szczególnie widoczne było w minionym sezonie przy… dobitkach. Schemat się powtarzał: najpierw strzał, następnie bramkarz odbija przed siebie, a pierwszy przy futbolówce jest nie defensor, a zawodnik w niebieskiej koszulce:

  • 11. kolejka, mecz z Podbeskidziem: dobitka Maxime Domingueza (43. minuta)
  • 13. kolejka, mecz z Zagłębiem Sosnowiec: Damian Tront strzela gola po zbitej głową na bliższym słupku piłce (11. minuta)
  • 13. kolejka, mecz z Zagłębiem Sosnowiec: dobitka Domingueza po strzale Patryka Makucha (55. minuta)
  • 26. kolejka, mecz z GKS-em Katowice: Dominguez dopada do piłki odbitej przez bramkarza po dośrodkowaniu Makucha (23. minuta)
  • 26. kolejka, mecz z GKS-em Katowice: Maciej Śliwa dobija obroniony wcześniej strzał Makucha (53. minuta)
  • 34. kolejka, mecz z Górnikiem Polkowice: strzał sprzed pola Mehdiego Lehaire, z powietrza

O LINIĘ BLIŻEJ CELU

Chcąc doszukać się automatyzmów w grze w ataku, zauważyliśmy, że Miedź systematycznie korzysta z podań wertykalnych. W ten sposób legniczanie mijali niemal w każdym meczu kolejne formacje rywali. Grali bardzo odważnie, a odpowiedni timing podań pozwalał przegrać pierwszą czy drugą linię rywala.

W grze bezpośredniej duże znaczenie mieli Makuch i Kamil Zapolnik. Silni, ofensywnie usposobieni zawodnicy brali grę na siebie, a zagrana do nich piłka wraz z pokonywanymi kolejnymi metrami nabierała na znaczeniu. Miedź korzystała z fizycznych warunków oraz umiejętności gry tyłem do bramki swoich graczy (szczególnie Makucha). Skuteczność działań wspomagało dobre ustawienie między liniami.

Poza wspomnianymi Makuchem czy Zapolnikiem, piłka przy nodze nie przeszkadzała również Lehaire i Dominguezowi, co skutkowało tym, że po zagraniu w pionie Miedź przechodziła do konkretu lub w najgorszym przypadku zaczynała poszukiwać na przeciwnika sposobu poprzez atak pozycyjny.

Wspominaliśmy wyżej o nastawieniu Miedzi oraz o gotowości w momentach wyplutych przez bramkarzy czy odbitych przez obrońców piłek. Legniczanie reagowali odpowiednio również w fazach przejścia z obrony do ataku: bardzo często przejęcie źle wykonanych podań zagrywane było z pierwszej piłki do przodu, na połowę przeciwników. Takie momenty szalenie dynamizują grę i wielokrotnie skutkują groźnymi kontrami, podobnie jak podania z pierwszej oraz gra na ścianę. Organizacja po przejęciu była natychmiastowa, widocznie ktoś swoich piłkarzy uczulił na to, że… w ten sposób najłatwiej zaskoczyć rywala. A z sekundy na sekundę zadanie staje się coraz bardziej złożone.

Ataki szybkie w sezonie 2021/22 dla Miedzi najczęściej zaczynały się w sektorze bocznym.To tam pozycjonował się Makuch, który “usypiał” w ten sposób rywala, by koniec końców krytyczne zagrożenie sprokurować w przeciwnym sektorze. I po kontratakach właśnie Miedź często osiągała swój cel:

  • 50. minuta meczu 3. kolejki z GKS-em Tychy: odbiór w strefie niskiej, z miejsca podanie w górę; dynamiczną trójkową akcję kończy strzałem z dystansu Krzysztof Drzazga
  • 54. minuta meczu 12. kolejki z Sandecją Nowy Sącz: podanie ze środka w przestrzeń za linię obrońców, Makuch zwodzi w lewą półprzestrzeń, mija golkipera gospodarzy i strzela na 2:0
  • 55. minuta meczu 13. kolejki z Zagłębiem Sosnowiec: zamknięcie przeciwnika w bocznym sektorze, atak szybki, cut back i gol Domingueza
  • 53. minuta meczu 26. kolejki z GKS-em Katowice: po rzucie rożnym Gieksy bramkarz wyrzuca piłkę w lewy sektor boczny, próba zmiany strony, podanie ostatecznie trafia do Makucha, którego strzał dobija Śliwa
  • 10. minuta meczu 32. kolejki z Arką Gdynia: podanie do Makucha za linię obrony
  • 81. minuta meczu 33. kolejki z Widzewem Łódź: zwycięski gol Chuki po kontrataku 2v1 (po rzucie rożnym)

BOCZNY SEKTOR I PÓŁPRZESTRZEŃ

Zaznaczyliśmy już pracującą mocno w bocznym sektorze dziewiątkę, która pojawiała się tam, gdy szła kontra. Jeszcze bardziej charakterystyczne dla Miedzi były jednak wcięcia Makucha w półprzestrzeń, już w ostatniej ćwiartce.

Zaznaczona na zdjęciu powyżej (z prawej) strefa, to królestwo nowego snajpera Cracovii. Stamtąd strzelił on dwa gole, ale trzykrotnie po jego uderzeniach do siatki dobijali koledzy.

Siła tkwi w prostocie, dlatego piłkarze Miedzi doskonale wyćwiczyli w sobie to, co trenerzy mówią już w treningach 10-latków: podałeś? To biegnij, daj opcję do podania koledze. Automatyzmy w tym zakresie są widoczne, bo po zagraniu podopieczni Łobodzińskiego są w ciągłym ruchu.

Idealny przykład? Gol na 3:0 z Puszczą Niepołomice, gdy w 62. minucie Jens Martin Gammelby we współpracy z Maciejem Śliwą rozmontowali defensywę przeciwnika i przy pomocy podania wstecznego idealnie obsłużyli Makucha. Efektywne i efektowne akcje oparte na ruchu po podaniu często zawierają w sobie grę na ścianę.

W budowaniu niejednokrotnie obrońców wspierali pomocnicy. Zejście pomiędzy bocznego i skrajnie środkowego defensora prowokowało asymetryczne ustawienie ostatniej linii, gdy ów boczny obrońca właśnie przechodził wyżej wzdłuż linii autowej. Taka rotacja pozwalała zaburzyć skoordynowany pressing rywali.

Ważną w kontekście sposobu na rywali w zespole Miedzi była też zmiana ciężaru gry. Zawodnik skrajny po przeciwnej stronie do przestrzeni, w której w danym momencie gracz z piłką tworzy centrum gry, ustawia się na wysokości zewnętrznej linii pola karnego i półprzestrzeni (zdjęcie poniżej), przez co przeciwnicy po celnym podaniu do nich mają do pokonania olbrzymi dystans.

Miedź lubi “rozkołysać” rywala, a do konkretów przechodzi wtedy, gdy widzi ku temu okazję. Jest cierpliwa i kiedy nie ma presji – nie pchają się na siłę w pole karne przeciwnika. W statystyce podań wyżej od legniczan był tylko ŁKS, w posiadaniu piłki minimalnie nad nimi były wyłącznie ŁKS, Podbeskidzie oraz Arka. Dużą przewagę nad resztą stawki Miedź miała natomiast w podaniach progresywnych (dane za WyScout, który podania progresywne definiuje jako zagrania o długości minimum 30 metrów na własnej połowie, 15 metrów na różnych połowach lub 10 metrów na połowie rywala). Gdy moment jest odpowiedni, gdy oponent da się wyciągnąć lub popełni błąd w ocenie konkretnych odległości, pojawia się gra wertykalna, tak skuteczna na ekstraklasowym zapleczu.

CO MOŻNA MIEĆ NA MIEDŹ?

Podobno Miedź najłatwiej stopić… lampą lutowniczą. A jak poradzić sobie z ekipą Łobodzińskiego na boisku?

Przede wszystkim w Ekstraklasie znaczącą bronią okazać się może przewaga jakościowa. Tej w pierwszej lidze legniczanie obawiać się nie musieli, ale po awansie o skuteczność wszystkich opisywanych wyżej działań na pewno będzie znacznie trudniej.

Co Miedzi doskwierało jednak już na zapleczu? Gdy ustawiona była nisko, przeciwnicy mieli dość miejsca, by atakować mogli dzięki półprzestrzeniom. Szczególnie tym, w której w danej chwili nie ma szóstki:

Asekurować defensywnego pomocnika Miedzianki z założenia ma boczny obrońca. Nie zawsze jednak jest to takie proste. Tym bardziej, że takie pozycjonowanie powoduje lukę na boku. Z dwudziestu dwóch straconych goli, aż dziewięć razy wykorzystywane były sektory boczne. Jest akcja – musi być i reakcja. Dośrodkowania, obiegi, wysokie ustawienie wahadłowych… a wszystko zintensyfikowane przez ciasno zaryglowany środek pola.

I to może być recepta na mecze przeciwko beniaminkowi. Podobnie jak wykorzystanie jednej z jego broni: przestrzeni przedpola.

O ile w atakowaniu Miedź pozycjonuje się doskonale, o tyle pole to przeciwnikowi oddaje broniąc. Gruntowne obniżenie linii obrony oraz pomocy powoduje, że miejsca w okolicach szesnastego metra jest dużo. Na tyle dużo, że w tym sezonie wykorzystały to choćby Skra Częstochowa i GKS Katowice, a przecież wielokrotnie rywale wykorzystać prowokowanych szans zwyczajnie nie potrafili. Choć okazji było co nie miara (chociażby w meczu w Gdyni)…

***

Z ciekawością przyglądać będziemy się temu, jaki pomysł Łobodziński z Bellą znajdą na sezon 2022/23. To, że różnice będą znaczące – jest więcej niż pewne, bo kwestionować nie można przede wszystkim roli Makucha, czyli piłkarza, którego w kadrze beniaminka już nie ma. Czy nowi piłkarze zastąpią go jeden do jednego? A może ich charakterystyka spowoduje, że powinniśmy spodziewać się więcej nowości? Część wątpliwości rozwiane zostanie już na starcie rozgrywek, po meczach z Radomiakiem, Lechem oraz Wartą.

WIĘCEJ O MIEDZI LEGNICA:

 

SEBASTIAN MORDAL, HUBERT PILARSKI, DAWID RZEPLIŃSKI, PRZEMYSŁAW MAMCZAK
#GangTaktyków

Kompletnie zafiksowany na punkcie szkolenia. Poza nim nie widzi świata. I poza nim, zasadniczo, nie zna się na niczym innym. Większość sytuacji jest dla niego zero-jedynkowa, dlatego trudno zrozumieć mu absurdy związane z polską piłką. Wierzy, że każdy klub piłkarski może działać jak korporacja i kompetentni ludzie, poprzez odpowiednią organizację, są w stanie szybko i sprawnie go rozwinąć. Koordynator Weszło Junior z licencją trenerską UEFA A. Autor podcastu "Jak Uczyć Futbolu" i twórca EkstraTrenera. Asystent trenera reprezentacji Polski szóstek. Reportaże, wywiady, treści taktyczne, szkoleniowe i merytoryka.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Patryk Fabisiak
2
Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

1 liga

Hiszpania

Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Patryk Fabisiak
2
Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Komentarze

19 komentarzy

Loading...