Reklama

Znamy kadrę Polski na lekkoatletyczne MŚ. Kto może zdobyć medale?

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

01 lipca 2022, 21:23 • 9 min czytania 6 komentarzy

Oczy całego lekkoatletycznego świata kierują się powoli na amerykańskie Eugene. Dla tamtejszej lekkoatletyki – jedno z najważniejszych miast. Możliwe, że najważniejsze. W tym roku zresztą na pewno takim jest – to tam zostaną bowiem przeprowadzone mistrzostwa świata. Ich początek już za dwa tygodnie, 15 lipca. Dziś z kolei poznaliśmy kadrę Polski na tę imprezę. I od razu możemy zadać sobie pytanie: na kogo możemy liczyć w kontekście opcjonalnych medali?

Znamy kadrę Polski na lekkoatletyczne MŚ. Kto może zdobyć medale?

Nieobecni

Zanim o samych medalach, napiszmy jednak kilka zdań o osobach, których w kadrze Polski brakuje. Przede wszystkim będzie to Anita Włodarczyk. Nasza czterokrotna mistrzyni świata nabawiła się kontuzji przed mistrzostwami Polski… łapiąc złodzieja. Od tamtego czasu zdążyła już przejść operację, ale do rywalizacji wróci dopiero w przyszłym sezonie. Z powodu urazów wypadł też choćby Paweł Wiesiołek, który byłby być może w gronie szerokich kandydatów do podium w dziesięcioboju.

CZYTAJ TEŻ: WSZECHOBECNE NIEBEZPIECZEŃSTWO. PRZYPADKI KURIOZALNYCH KONTUZJI W SPORCIE

Poza nimi zabraknie też takich osób jak Klaudia Kardasz (pchnięcie kulą), Jakub Szymański (bieg na 110 metrów przez płotki), Daria Zabawska i Robert Urbanek (oboje rzut dyskiem), Rafał Augustyn (chód na 20 kilometrów) czy Alicja Konieczek (bieg na 3000 metrów z przeszkodami) oraz wielu innych zawodników. Oczywiście nie ma też wielkich postaci polskiej lekkiej atletyki, które skończyły już kariery – czyli przede wszystkim Adama KszczotaMarcina Lewandowskiego, dwóch z naszych medalistów mistrzostw świata w biegach na średnich dystansach.

– Nasz skład jest najmocniejszy z możliwych. Wszyscy zawodnicy mający szanse na medale i wysokie miejsca, którzy tylko są zdrowi, jadą do USA. To najważniejsze zawody w tym sezonie. […] Część zawodników sama zdecydowała o tym, że będzie przygotowywała się pod sierpniowe mistrzostwa Europy w Monachium. Część doszła do takich wniosków po rozmowach ze związkiem. Chcemy bowiem także w tamtej imprezie wystawić bardzo mocną, ale i pokazującą młode zaplecze polskiej lekkiej atletyki, reprezentację – mówił Krzysztof Kęcki, dyrektor sportowy PZLA, w rozmowie z PAP.

Reklama

I to tyle o nieobecnych. Kto jednak w kadrze jest, a do tego ma szanse na medal?

Zgodnie z tradycją – liczymy na młot

Nie ma żadnych wątpliwości, że w rzucie młotem możemy spodziewać się medali. Tak, w liczbie mnogiej. Na igrzyskach w Tokio przyniósł nam w końcu cztery krążki – dwa złota i dwa brązy. W Eugene liczyć możemy na trzy, z czego dwa wydają się pewniakami. I to akurat oba w rywalizacji mężczyzn.

Orlen baner

Wojciech Nowicki jest bowiem w tym sezonie wręcz niedościgniony. Jego 81.58 m to najlepszy wynik na świecie, ale to jedna rzecz. Druga – regularność, z jaką Polak rzuca. Na osiem zawodów, w których wziął udział, aż w pięciu przerzucał 80 metrów. Nie udało mu się to tylko w Oslo (78.36), Forbach (79.90) i Suwałkach (72.94), które możemy traktować jako wypadek przy pracy. Zwłaszcza, że był to sam początek sezonu. Patrząc więc na ogólny obraz jego występów, trzeba napisać, że Nowicki po prostu jest w gazie.

I dobrze, bo wydaje się, że poziom rywalizacji u mężczyzn znacząco wzrósł. Aż sześciu zawodników w tym sezonie przerzuciło już granicę 80 metrów. Jeden z nich – Walerij Pronkin, drugi na listach światowych (81.12) – na mistrzostwa świata nie pojedzie, bo nie wystartują tam sportowcy z Rosji i Białorusi. Zostaje więc pięciu.

A wśród nich i drugi z naszych zawodników – Paweł Fajdek. Młociarz z Grupy Sportowej ORLEN w tym sezonie osiągnął 80.56 m, co – pod nieobecność Pronkina – jest najlepszym wynikiem z reszty stawki, tej goniącej Nowickiego. Co istotne, Fajdek 80 metrów przekraczał w swoich dwóch ostatnich startach. Wcześniej był za to mniej regularny, zdarzało mu się rzucać krócej. Po kiepskich w jego wykonaniu mistrzostwach Polski nie podszedł nawet, rozczarowany wynikiem, do dziennikarzy. Przed mistrzostwami świata pokazał jednak oznaki dobrej dyspozycji. A to on w końcu broni mistrzostwa świata – i to nie pierwszy raz, wygrywał przecież w czterech ostatnich edycjach tej imprezy.

Reklama

W tym roku o zwycięstwo – przy znakomitym Nowickim – będzie mu trudno. Ale na podium na pewno powinien być w stanie się załapać, choć młociarze tacy jak Quentin Bigot (w tym roku 80.55), Daniel Haugh (80.18, reprezentant gospodarzy) czy Eivind Henriksen (80.17, srebrny medalista z igrzysk w Tokio) z pewnością nie odpuszczą.

Z zupełnie innej pozycji o medal powalczy Malwina Kopron. Ona na listach światowych jest w tej chwili szósta, ale przed nią jest między innymi Anita Włodarczyk, która – jak już ustaliliśmy – w Eugene nie wystartuje. Poza zasięgiem młodszej z Polek wydaje się być Brooke Andersen. Reprezentantka gospodarzy regularnie rzuca w tym roku powyżej 77 metrów, a jej najlepszy wynik – 79.02 – to już jak na warunki kobiecego młota rezultat fenomenalny. Dla porównania – życiówka Kopron wynosi 76.85, ale liczy sobie już pięć lat. W ostatnich czterech sezonach Malwina osiągała za to:

  • 75.23 – 2019;
  • 74.18 – 2020 (z małą liczbą startów ze względu na COVID);
  • 75.41 – 2021 (wynik, który dał jej medal w Tokio);
  • 75.08 – 2022.

Jeśli Malwina chce myśleć o podium mistrzostw świata, wydaje się, że musi podciągnąć swój najlepszy rezultat do co najmniej 76 metrów. Bo na listach światowych poza Andersen znajdują się jeszcze Amerykanka Janne’ Kassanavoid (78.00) i Kanadyjka Camryn Rogers (77.67). Kopron wyprzedza też Sara Fantini (75.77, Włoszka), ale akurat jej najlepszy rzut jest swego rodzaju “wypadkiem przy pracy”, a poziom jej możliwości kształtuje się w okolicach 74 metrów. Z kolei trzy pozostałe rywalki Malwiny 75 metrów powinny przerzucić. Choć wiadomo, że któraś może nie trafić z formą dnia lub nie wytrzymać presji.

Kopron za to już udowodniła, że potrafi znieść wszelkie obciążenia tego rodzaju. I oby pokazała to też w Eugene.

Aniołki wybiegają swoje?

Na igrzyskach było złoto w mieszanej i srebro w kobiecej sztafecie 4×400 metrów. O powtórkę takich rezultatów będzie bardzo trudno, a to dlatego, że nie wydaje się, by Amerykanie mieli zlekceważyć mikst na własnej ziemi, gdzie z pewnością będą chcieli wybiegać wszelkie możliwe złota. Nie zmienia to jednak faktu, że w obu tych biegach mamy potencjał na zdobycie medali.

W mikście będzie to jednak przede wszystkim zależeć od postawy naszych biegaczy. Kajetan Duszyński jako jedyny z czterystumetrowców dostał się też do rywalizacji indywidualnej i pewnie spróbuje w niej swoich sił. Pytanie, czy pobiegnie na sto procent, czy też będzie oszczędzać się na sztafety. Karol Zalewski nie będzie miał za to takiego dylematu – on wystartuje tylko w biegach drużynowych. I w sumie… to dobrze dla naszej kadry. Bo Karol doskonale sprawdza się na pierwszej zmianie, ma świetny, mocny początek biegu. Gdy jednak trzeba, potrafi pobiec też na innych zmianach. Do tego ze sztafet ma już po prostu ogromne doświadczenie.

O kobiecą część miksta raczej nie mamy się co martwić. A to też z tego powodu, że większe jest teoretyczne pole manewru i doboru zawodniczek na półfinał oraz finał. Tak jak w Tokio, gdzie w pierwszym biegu startowały Małgorzata Hołub-Kowalik i Iga Baumgart-Witan, a w finale biegły już Justyna Święty-Ersetic oraz Natalia Kaczmarek. Te dwie ostatnie zresztą będą miały w Eugene sporo biegania, dostały się też bowiem do rywalizacji indywidualnej, podobnie jak Anna Kiełbasińska. To ona zresztą, wraz z Natalią Kaczmarek, zdaje się mieć największe szanse na finał biegu na 400 metrów, obie bowiem regularnie zbliżają się do magicznej granicy 50 sekund, którą w całej historii tego dystansu w Polsce przekroczyła jedynie Irena Szewińska.

CZYTAJ. ŚWIĘTY-ERSETIC: PO CIĘŻKIM TRENINGU PŁACZĘ [WYWIAD]

Dla nas jednak ich szybkość jest szczególnie istotna ze względu na obie sztafety. W mieszanej zresztą trenera Matusińskiego czeka pozytywny ból głowy, bo ma trzy doskonałe zawodniczki na dwa miejsca do obsadzenia. W sztafecie kobiecej wystarczy dorzucić do nich czwartą, co… w sumie też nie będzie łatwe. Bo są Baumgart-Witan i Hołub-Kowalik, ale i Kinga Gacka może powalczyć o swoje miejsce. Taki kłopot bogactwa oznacza jednak, że trenerom łatwiej powinno być dobrze rozporządzić siłami zawodniczek, a przez to zwiększyć szansę na zdobycie medalu czy nawet medali.

Bo liczymy tu na dwa. W mikście zadowoli nas każdy, jesteśmy bowiem w gronie kilku faworytów do podium. U kobiet liczymy na to, że Aniołki Matusińskiego zajmą miejsce, które zdaje się im przeznaczone – czyli drugie, za USA. Choć w ostatnim czasie część z nich zaczęła mówić nawet, że chcą gonić Amerykanki. Choćby Święty-Ersetic, która zadeklarowała nam wprost: – Mogę powiedzieć, że tak mocne nigdy nie byłyśmy. Z pewnością damy z siebie wszystko i będziemy walczyć. Granica pomiędzy nami, a Amerykankami będzie się powoli zacierała.

I oby faktycznie tak się stało.

Niespodzianki?

Tu już krótko: czy ktoś może nas pozytywnie zaskoczyć? Odpowiedź brzmi: kandydaci są na pewno. O wysokie lokaty powalczy pewnie Adrianna Sułek w siedmioboju, czyli nasza srebrna medalistka z mistrzostw świata w hali w pięcioboju. Żeby zmieścić się na podium, trzeba będzie jednak zapewne osiągnąć wynik grubo powyżej rekordu Polski. Więc na medal Ady raczej nie wpychamy. Ale już miejsce w czołowej ósemce byłoby świetnym rezultatem.

Na nieprzewidywalności rzutu oszczepem być może skorzysta Maria Andrejczyk. Nasza wicemistrzyni olimpijska z Tokio od kilku miesięcy trenuje w… Finlandii pod okiem nowego szkoleniowca Petteriego Piironena. W tym roku startowała tylko raz, na mistrzostwach Polski, a jej rezultat – 57.53 m – choć wystarczył na wygraną, to nikogo przesadnie nie zachwycił (daje jej dopiero… 63. miejsce na światowych listach). Inna sprawa, że Polka z pewnością szykuje formę na imprezy docelowe, a w oszczepie wiele zależy też od warunków atmosferycznych. I niespodzianki potrafią się zdarzyć stosunkowo często.

O kim jeszcze warto wspomnieć? Przy dobrym przygotowaniu – a co do niego mamy wątpliwości – i odpowiednio ułożonej taktyce zaskoczyć może Patryk Dobek na 800 metrów. Warto też będzie zwrócić uwagę na biegi Michała Rozmysa na 1500 m, bo to niezwykle ambitny gość, który nigdy nie odpuszcza rywalom. I tą ambicją potrafi wiele zdziałać. Poza tym o finał – ale nie o medal – na 100 metrów powalczy Ewa Swoboda, a w płotkarskim sprincie spore możliwości mają Pia Skrzyszowska i Damian Czykier, który niedawno pobił rekord Polski. Ciekawa może być też rywalizacja w wykonaniu naszej kobiecej sztafety 4×100 metrów, bo tak mocna jak teraz, nie była już od lat.

Z zainteresowaniem warto przyjrzeć się też rywalizacji kulomiotów z Michałem Haratykiem i Konradem Bukowieckim. Choć obaj szanse na podium mają absolutnie minimalne, to jednak najlepsi zawodnicy pchają niesamowicie daleko. I możliwe, że w Eugene padnie kolejny rekord świata.

Skład reprezentacji Polski na MŚ w lekkoatletyce:

KOBIETY

100 m, 4×100 m
Ewa Swoboda (AZS AWF Katowice)

400 m, 4×400, mikst 4×400 m
Natalia Kaczmarek (AZS AWF Wrocław)
Anna Kiełbasińska (SKLA Sopot)
Justyna Święty-Ersetic (AZS AWF Katowice)

800 m
Anna Wielgosz (CWKS Resovia Rzeszów)

1500 m
Sofia Ennaoui (AZS UMCS Lublin)

100 m
ppł Klaudia Siciarz (AZS AWF Kraków)
Pia Skrzyszowska (AZS AWF Warszawa)

3000 m z przeszkodami
Kinga Królik (UKS Azymut Pabianice)

Rzut młotem
Malwina Kopron (KS Wisła Puławy)

Rzut oszczepem
Maria Andrejczyk (LUKS Hańcza Suwałki)

Siedmiobój
Paulina Ligarska (SKLA Sopot)
Adrianna Sułek (KS Brda Bydgoszcz)

Chód na 20 km, chód na 35 km
Katarzyna Zdziebło (LKS Stal Mielec)

Chód na 35 km
Olga Niedziałek (WLKS Nowe Iganie)

4×100
Klaudia Adamek (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL)
Marlena Gola (KS Podlasie Białystok)
Martyna Kotwiła (RLTL Optima Radom)
Marika Popowicz-Drapała (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL)
Marlena Stefanowicz (AZS AWF Katowice)

4×400 m, mikst 4×400
Iga Baumgart-Witan (BKS Bydgoszcz)
Kinga Gacka (BKS Bydgoszcz)
Małgorzata Hołub-Kowalik (AZS UMCS Lublin)
Anna Pałys (AZS AWF Wrocław)

MĘŻCZYŹNI

400 m, 4×400 m, mikst 4×400 m
Kajetan Duszyński (AZS Łódź)

800 m
Mateusz Borkowski (RKS Łódź)
Patryk Dobek (MKL Szczecin)
Patryk Sieradzki (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL)

1500 m
Michał Rozmys (UKS Barnim Goleniów)

110 m ppł
Damian Czykier (KS Podlasie Białystok)

Skok wzwyż
Norbert Kobielski (MKS Inowrocław)

Skok o tyczce
Piotr Lisek (OSOT Szczecin)
Robert Sobera (AZS AWF Wrocław)

Pchnięcie kulą
Konrad Bukowiecki (KS AZS UWM Olsztyn)
Michał Haratyk (KS Sprint Bielsko-Biała)

Rzut młotem
Paweł Fajdek (AZS AWF Katowice)
Wojciech Nowicki (KS Podlasie Białystok)
Marcin Wrotyński (OŚ AZS Poznań)

Chód na 35 km
Artur Brzozowski (KKL Stal Stalowa Wola)
Dawid Tomala (KU AZS Politechniki Opolskiej)

4×400 m, mikst 4×400 m
Maksymilian Klepacki (KS Podlasie Białystok)
Mateusz Rzeźniczak (RKS Łódź)
Jan Wawrzkowicz (OŚ AZS Poznań)
Karol Zalewski (KS AZS UWM Olsztyn)
Tymoteusz Zimny (OŚ AZS Poznań)

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Lekkoatletyka

Piotr Lisek: Igrzyska w Paryżu były najtrudniejszym startem w moim życiu [WYWIAD]

Jakub Radomski
10
Piotr Lisek: Igrzyska w Paryżu były najtrudniejszym startem w moim życiu [WYWIAD]
Lekkoatletyka

Gdzie leży limit ludzkiego organizmu? „Ktoś przebiegnie maraton w godzinę i 55 minut”

Jakub Radomski
9
Gdzie leży limit ludzkiego organizmu? „Ktoś przebiegnie maraton w godzinę i 55 minut”

Komentarze

6 komentarzy

Loading...