Reklama

MP w lekkoatletyce: rekord Polski Czykiera, życiówka Skrzyszowskiej i powrót Andrejczyk

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

11 czerwca 2022, 20:17 • 4 min czytania 1 komentarz

Ostatni dzień lekkoatletycznych mistrzostw Polski stał pod znakiem świetnej formy płotkarzy. Życiówki pobili zarówno Pia Skrzyszowska, jak i – nieco niespodziewanie – Damian Czykier (który zapewnił sobie też rekord Polski). Z gorszymi wynikami, ale wciąż pewnie po krajowe tytuły sięgnęli medaliści olimpijscy – Patryk Dobek oraz wracając pod długiej przerwie Maria Andrejczyk. Tym samym kluczowy przystanek przed lipcowymi mistrzostwami globu dobiegł końca.

MP w lekkoatletyce: rekord Polski Czykiera, życiówka Skrzyszowskiej i powrót Andrejczyk

Choć mistrzostwa Polski w Suwałkach wystartowały już w czwartek (z małym falstartem), niektórych polskich lekkoatletów nie było wówczas w kraju. Pia Skrzyszowska, Konrad Bukowiecki, Michał Haratyk oraz Norbert Kobielski postanowili poprzedzić jeden występ drugim, czyli Diamentową Ligą. Dzisiaj jednak w komplecie zameldowali się w Suwałkach, ale u Kobielskiego odezwały się niewielkie problemy ze stopą. I do rywalizacji skoczków wzwyż nie przystąpił.

Orlen baner

Pia jednak biegała. I to biegała, jak to na nią ostatnio przystało, bardzo szybko. 12.62 – to jej najlepszy wynik w karierze, a także rekord Polski U-23 na 100 metrów przez płotki. To nie tylko o Skrzyszowskiej powinniśmy zresztą wspomnieć, bo ze świetnych wyników cieszyły się też Klaudia Siciarz (12.90, czwarty w tym roku czas na Starym Kontynencie), Klaudia Wojtunik (13.05) oraz urodzona w 2002 roku Marika Majewska (13.11). Zobaczcie, co miała do powiedzenia triumfatorka stojącej na wysokim poziomie krajowej rywalizacji:

– Chce się więcej po takich biegach. Tym bardziej, że początek mi aż tak nie wyszedł. Trener powiedział, że zatrzymałam się trochę na drugim płotku. Rytm jest kluczowy. Widać, że teraz trzymam go do końca. 12.60 pęknie w tym sezonie – jestem tego pewna. Powtarzalność? Bardzo mnie cieszy. Nawet jak robię błędy, to wciąż biegam około 12.70 czy 12.80. Tak jak w eliminacjach, kiedy zwolniłam w końcówce. Kiedy rok temu podobny wynik dał mi wygraną na mistrzostwach Polski – opowiadała Pia.

Reklama

Jest rekord!

Nieczęsto zdarza się, żeby na krajowym czempionacie padały rekordy Polski. W końcu zazwyczaj to międzynarodowa stawka sprawia, że zawodnicy wchodzą na najwyższy możliwy poziom. Tak się jednak złożyło, że Damian Czykier najlepszy wynik w historii naszego kraju na 110 metrów przez płotki pobił właśnie w Suwałkach.

Polak świetnie wyszedł z bloków, a potem „czysto” pokonywał kolejne płotki. To przełożyło się na czas 13.25 – lepszy o jedną setną od wyniku Artura Nogi. – Nie mogę uwierzyć, ale ta chwila nadeszła – mówił Czykier. – Rekord był moim marzeniem. Jestem takim zawodnikiem, że ciężko walczę, pracuję. Nigdy się nie poddałem. I to zaprocentowało, bo w wieku prawie 30 lat osiągam życiowe wyniki. Trochę zmieniła się moja świadomość i myślę, że otworzyłem nowe karty w swojej karierze. Mistrzostwa świata w Eugene? Muszę się obiegać na tym poziomie. Było to widać w Chorzowie czy w Belgradzie – kiedy biegam z najlepszymi z najlepszych, zdarza mi się pogubić.

Co tu dużo gadać – płotki w Suwałkach przyniosły nam znakomite wyniki. Tego samego nie możemy jednak powiedzieć o biegu na 800 metrów panów, który miał wręcz… spacerowe tempo. I to nie ze względu na słabą obsadę, bo na starcie zameldowali się Patryk Dobek, Mateusz Borkowski, Kacper Lewalski czy Patryk Sieradzki. Żaden z kandydatów do medalu nie zdecydował się jednak pociągnąć stawki, biegnąc szybko na pierwszych 400 metrach. Zawodnicy „gaz do dechy” włączyli dopiero w końcówce rywalizacji.

W ten sposób Patryk Dobek przeciął linię mety jako pierwszy, z wynikiem 1.53:50. Drugiemu Borkowskiemu do złota zabrakło niewiele (1:53.52), a trzeci Lewalski (rocznik 2003) zanotował czas 1:54.16.

Różne oblicza oszczepu

Jak to już bywa w przypadku rzutu oszczepem, najbardziej kontuzjogennej konkurencji w lekkoatletyce – czołowi polscy zawodnicy przystąpili do mistrzostw Polski w kiepskim zdrowiu. Maria Andrejczyk, nasza wicemistrzyni olimpijska z Tokio, zastanawiała się zresztą, czy w ogóle wystartować – decyzję miała podjąć po rozgrzewce. Ale że ta poszła pomyślnie, to oszczepniczka faktycznie oddała kilka rzutów. Ostatecznie złoty medal zapewnił jej wynik 57.53.

Oto, co Maria mówiła po zawodach: – To był jeden z tych bardziej wartościowych emocjonalnie startów [MP miały miejsce w jej rodzinnym mieście – przyp. red.]. Zdecydowanie treningowy, daleki od oczekiwań. Ale w tym sezonie jest bardzo dużo ryzyka, bardzo dużo zmian. Więc cokolwiek się nie dzieje, cieszę się, że w ogóle mogę rzucać. Po zmianie treningu czuję bardzo dużą moc. Ale nie jestem w stanie jeszcze tego poskładać. Wektory uciekają, nie mogę przełożyć tego na oszczep. Może uda mi się to zmienić w tym sezonie, może nie.

Reklama

Problemy zdrowotne miał również Marcin Krukowski. Polak jednak mimo tego zaprezentował się bardzo dobrze – bo odległość ponad 80 metrów musi budzić respekt (dokładnie – 80.44 metrów). Inna sprawa, że wciąż nie zapewnił sobie minima na ME oraz MŚ.

To już za sobą ma jednak Michał Haratyk, który niespodziewanie pokonał Konrada Bukowieckiego w rywalizacji kulomiotów. Wynikiem 21.17 zapewnił sobie wyjazd do Eugene (tam będą miały miejsce mistrzostwa globu), a także – ze sporym zapasem – złoty medal. Bo młodszy z naszych specjalistów od pchnięcia kulą dzisiaj wyjątkowo znajdował się pod formą (20.30).

To już za nami

Zakończyły się zatem – wyjątkowo wczesne w tym roku – mistrzostwa Polski w lekkoatletyce. Relację z poprzedniego  dnia rywalizacji możecie sprawdzić tutaj. Teraz na horyzoncie coraz wyraźniej zarysowują się mistrzostwa świata w Eugune – jedna z dwóch docelowych imprez w trwającym sezonie.

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
12
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Inne sporty

Komentarze

1 komentarz

Loading...