Nie mieliśmy w ostatnich latach wielu powodów do radości, jeśli o pływanie chodzi. Nie mamy na myśli zresztą tylko wyników, ale też kwestie organizacyjne – choćby ubiegłoroczną wpadkę na igrzyskach olimpijskich. W międzyczasie w związku doszło jednak do zmian, a i wyniki nagle – nawet już w Tokio – zaczęły się poprawiać. A dziś dostaliśmy tego doskonały dowód. Medale mistrzostw świata z Budapesztu przywiozą bowiem Katarzyna Wilk-Wasick (która była faworytką do podium) i Ksawery Masiuk. Polka zdobyła srebro, Polak brąz.
Spis treści
Wielki talent znów zaskoczył
Pisaliśmy już o nim ledwie pięć dni temu. Wtedy był po rywalizacji na 100 metrów stylem grzbietowym, gdzie kilkukrotnie pobił rekord Polski i dotarł do finału, w którym ostatecznie zajął szóste miejsce. Wcześniej jednak ustanowił znakomitą życiówkę – 52.58 s, a przecież na mistrzostwa Ksawery Masiuk jechał z rezultatem 53.40 w CV. Osiągnął go zresztą w trakcie Polish Open, niespełna dwa miesiące wcześniej. Do tego dopiero od niedawna pływa wśród seniorów – jeszcze rok temu zachwycał w młodszym gronie, zdobywając pięć medali (w tym trzy złota) na mistrzostwach Europy juniorów.
Urodził się w końcu w grudniu 2004. I oczywiście, takie pływanie w młodym wieku to na Zachodzie w teorii nic dziwnego, wielu nastolatków zdobywających najważniejsze laury na basenach już widzieliśmy. Ale w Polsce – tak młodego jeszcze nie. Nie mieliśmy bowiem młodszego medalisty seniorskich mistrzostw świata od Masiuka. Nowy rekord to 17 lat, 6 miesięcy i 8 dni.
Jedno trzeba tu jednak dodać – 50 metrów, na którym płynął dzisiaj, to nie olimpijski dystans, dlatego ważne jest by Polak rozwijał się i na setce. Ale sukces na mistrzostwach świata jest i tak ogromny, choć długo właściwie nie było wiadomo, jaki medal Polak zdobył. Pierwotnie dopłynął bowiem trzeci, ale sędziowie przyglądali się Justinowi Ressowi, którego w końcu zdyskwalifikowali.
– Bałem się, że to ja mogę oberwać. Dosyć długo płynąłem pod wodą, wydawało mi się, że trochę wydłużyłem tę strzałkę. Miałem obawy. […] Nie dociera to do mnie. Jak zobaczyłem na tablicy trójkę przy swoim nazwisku, to tylko złapałem się za głowę. Cały czas mam takie wrażenie, że to nieprawda i że jeszcze w tej wodzie coś się stanie i stracę medal. Nie wiem, co tam się stało. Jeśli mam być szczery, to nie spodziewałem się, że taki czas da w ogóle medal – mówił Ksawery „Przeglądowi Sportowemu”.
Dodawał też, że pomogły mu doświadczenia z setki, dzięki którym nie denerwował się przed dzisiejszym występem i spokojnie przespał noc. Tyle że ostatecznie – choć na podium odebrał srebro – przypadł mu brąz. Bo, po proteście Amerykanów, wynik Ressa został przywrócony. Nie zmienia to jednak faktu, że sukces Masiuka jest ogromny i wspaniale wróży na przyszłość.
Mamy bowiem wielki talent. I dobrze byłoby, gdybyśmy przez kilkanaście kolejnych lat mogli cieszyć się z jego sukcesów.
Potwierdzenie klasy
Jedyną Polką, która zdobywała do tej pory medale mistrzostw świata na długim basenie była Otylia Jędrzejczak. Ostatnie z nich zgarnęła w 2007 roku w Melbourne. 15 lat czekania na kolejne to bardzo dużo, ale… na szczęście nie będziemy musieli czekać dłużej. Dziś Katarzyna Wilk-Wasick – od kilku lat znajdująca się w międzynarodowej czołówce na 50 metrów stylem dowolnym – potwierdziła, że jest jedną z najlepszych zawodniczek na świecie. I najszybszych, bo to w końcu pływacki sprint.
Już przed mistrzostwami wiadomo było, że Katarzyna będzie walczyć o medale. Wczoraj potwierdziła to w półfinale, poprawiając przy tym rekord Polski ze znakomitym czasem – 24.11. Ale mówiła, że to tylko półfinał, a eksperci zauważali, że owszem, Kasia pokonała wielką Sarah Sjoestroem, ale ta ledwie kwadrans wcześniej płynęła finał 50 metrów delfinem. Miała prawo być zmęczona. Dziś na pływalni pojawiła się w pełni sił.
I wygrała, z absolutnie znakomitym wynikiem – 23.98. Kasia dopłynęła za to do mety druga. To i tak zapewniło jej historyczny sukces i potwierdziło, że jest niesamowicie mocna oraz regularna. Odbiła się też – po jej zdaniem nieudanych – igrzyskach w Tokio, gdzie finał zakończyła na piątym miejscu. Teraz przeszła do historii polskiego pływania. I jasne, może i były nawet apetyty na złoto (od ostatniego polskiego triumfu na MŚ też mija już 15 lat), ale to srebro i tak należy docenić. Podobnie jak brąz Masiuka – w końcu na poprzednich mistrzostwach świata, w 2019 roku, nie zdobyliśmy ani jednego krążka.
Teraz mamy dwa. I oby na kolejnych mistrzostwach było tylko lepiej.
Fot. Newspix