Łukasz Fabiański w rozmowie z Sebastianem Staszewskim przywołał ciekawą anegdotę o współpracy z Adamem Nawałką.
Selekcjoner przed Euro 2016 zdecydował, że to Wojciech Szczęsny, a nie Fabiański będzie numerem jeden w bramce reprezentacji Polski. Łukasz był wściekły, czuł się mocny – co zresztą pokazał potem po kontuzji Szczęsnego – i tej złości nie ukrywał.
Jak mówił na kanale „Po Gwizdku”: – Poprosiłem o argumentację decyzji, a nie tylko informację. I trener nie chciał mi jej przekazać, co przeważyło. Wstałem od stolika i dosyć mocno przesunąłem krzesło w jego stronę. Odwróciłem się na pięcie i chciałem iść. A trener zapytał: czy chcę opuścić zgrupowanie? Byliśmy wtedy już na Euro. Ja znów odwróciłem się na pięcie, znów mocno odsunąłem krzesło i usiadłem do stolika. Pamiętam, że na gorąco rzuciłem jeszcze jedno stwierdzenie, że „gnoju nie będę robił”. To dotyczyło szerszej perspektywy. Ale też powiedziałem trenerowi Nawałce, żeby nie oczekiwał, że ot tak zaakceptuję jego decyzję. I była trochę napięta relacja przez jakiś czas, ale tylko i wyłącznie z mojej strony.
Dobrze się stało, że Fabiański nie opuścił zgrupowania. Gdyby nie on, zapewne nie doczekalibyśmy nawet do karnych ze Szwajcarią.
WIĘCEJ O WEST HAMIE:
- West Ham zmienił swoje oblicze. Nadciąga złota era The Hammers?
- West Ham z pięknym gestem w kierunku Ukraińców
Fot. FotoPyk