Reklama

Hiszpanie ograli Czechów i wskakują na pierwsze miejsce w grupie

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

12 czerwca 2022, 23:10 • 5 min czytania 0 komentarzy

Na La Rosaleda w Maladze oglądaliśmy mecz, którym Hiszpanie i Czesi oficjalnie zakończyli sezon. Czerwcowe mecze w Lidze Narodów bywają ciężkostrawne, ale ten był naprawdę dobry i do pewnego momentu trzymający w napięciu. Oba zespoły starały się zaprezentować coś ekstra swoim kibicom i wybić się ponad przeciętność i zmęczenie. Lepsi okazali się gospodarze, ale goście z pewnością nie nabawili się takim spotkaniem kompleksów. Ba, wypada pochwalić ich za ambitną grę. Zganimy ich tylko za wykończenie.

Hiszpanie ograli Czechów i wskakują na pierwsze miejsce w grupie

Na Hiszpanów trzeba uważać

Od pierwszych minut oglądaliśmy fajny, żywy i otwarty mecz. Akcje Czechów były obiecujące, ale rywale w kluczowych momentach odbierali im piłkę. W pierwszym meczu tych drużyn, Hiszpanie mieli problem, by w ataku pozycyjnym rozerwać czeską defensywę. W rewanżu wyglądało to do pewnego momentu bardzo podobnie. Gospodarze w pierwszym kwadransie rozgrywali akcje z dala od bramki gości. Dużo grali po obwodzie, ale brakowało przyspieszenia.

Natomiast Czesi grali wysokim pressingiem i na bardzo wysokim tempie. Wyszli z dużym zaangażowaniem, widać było pomysł na grę i dobre przygotowanie fizyczne. Odbierali piłkę blisko bramki Unaia Simona, który musiał wykazać się choćby po próbie Cerny’ego. Pesek momentami brał na karuzelę Marcosa Alonso, Daniego Carvajala i Erika Garcię, ale bez konsekwencji. Kuchta często ścigał się z gospodarzami i z pewnością nie odstawał od nich pod względem tempa. Kontry Czechów były groźne i Hiszpanie mieli problem, by za nimi nadążyć. Z perspektywy kibica reprezentacji naszych sąsiadów, początek był obiecujący i pachniało golem. Jak Cerny wypuścił długim podaniem Kuchtę, żaden z obrońców nie był w stanie go zatrzymać. Dopiero skuteczna interwencja hiszpańskiego bramkarza zapobiegła utracie bramki, ale Czesi powinni właśnie wtedy wyjść na prowadzenie.

I tak zachwalaliśmy Czechów, gdy nagle dostali gola na 1:0. Koke zagrał do Marco Asensio, któremu nie brakowało dziś polotu i spisywał się zdecydowanie lepiej od biegającego po przeciwnej stronie Daniego Olmo. We wspomnianej akcji piłkarz Realu Madryt wziął na plecy Jemelkę jak juniora, podniósł głowę, obrócił się i wyłożył piłkę Carlosowi Solerowi, który się nie pomylił. Brawo Hiszpanie, czekaliśmy na odważniejszą grę, a nie tylko granie na ścianę do Moraty.

Do tego momentu Soler grał naprawdę słabo. Unikał gry, nie nadążał, ale znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. Za moment Hiszpanie znów byli pod bramką Czechów. Dani Olmo przyspieszył akcję i do strzału ustawił się już Marco Asensio, ale został powalony na murawę przez jednego z przeciwników. Sędzia uznał, że faulu nie było, ale miał podstawy, by wskazać na wapno. Hiszpania zaczęła jeszcze podkręcać tempo. Wiatru w żagle z każdym udanym zagraniem nabierał Marco Asensio. Zaimponował, gdy w pobliżu rywala urządził sobie pokaz żonglerki, po którym wypuścił Solera na wolne pole. Ten powinien zdobyć drugiego gola, ale nie trafił czysto w piłkę. Pierwsza połowa upłynęła, więc w myśl — nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz.

Reklama

Druga połowa też dobra

Na początku drugiej połowy znów Hiszpanie prosili się o kłopoty. W ocenie sytuacji pomylił się Carvajal, który w pobliżu własnej bramki na siłę zdecydował się na przyjęcie piłki. Stracił ją na rzecz Peska, który o przelobował Unaia Simona, ale na szczęście dla Hiszpanii, Czech uderzył nad bramką. I był to fragment spotkania, w którym to Czesi znów potrafili na luzie wymienić kilka podań na połowie przeciwnika i mocno postraszyć Hiszpanów.

Gospodarze nie pozostali im dłużni. W kolejnych minutach wzięli się w garść. Luis Enrique stwierdził, że trzeba dokręcać śrubę i wpuszczał kolejnych zawodników. Dość wcześnie zdjął Moratę i Solera. Wpuścił Ferrana Torresa i Gaviego. Do ataku powędrował Asensio, który ciągle chciał być pod grą. Krzywa emocji jednak uległa wypłaszczeniu.

Kolejne zmiany sprawiły, że mecz stracił tempo, ale fenomenalna akcja Gaviego sprawiła, że zobaczyliśmy gola numer dwa. Nastolatek poszedł na przebój i zagrał do Olmo. Ten odegrał do Ferrana Torresa, który puścił piłkę wzdłuż bramki. Akcję wykończył niezawodny Pablo Sarabia. Za moment miał jeszcze jedną dobrą okazję, ale nie dokręcił strzału zza pola karnego. Czy Hiszpania na tym poprzestała? Nie, ale Lucho dokładał kolejne zmiany i Czesi potrafili zarządzać kryzysem.

Trzeba uczciwie przyznać, że był to dużo lepszy występ Hiszpanów, niż w meczu ze Szwajcarią. Gospodarze próbowali zerwać z łatką drużyny, która nie potrafi wygrywać wysoko. Choć 2:0 nie działa szczególnie na wyobraźnie, to w końcówce nie brakowało im chęci i prób, by jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale nic z tego.  A Czesi? Cóż, mogli żałować, że w pierwszej połowie nie potrafili wpakować piłki do sieci. Pozostaje im lekki niedosyt, bo choć nie zagrali źle, to na ich koncie zapisano porażkę.

Hiszpania – Czechy 2:0 (1:0)

C. Soler 24′, P. Sarabia 75′

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ O FUTBOLU REPREZENTACYJNYM:

fot. Newspix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
10
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...