W Śląsku Wrocław niewątpliwie nastał czas zmian. Ale nie tak gruntownych, jak niektórym mogło się wydawać. Dzisiaj kibic Śląska nie może liczyć ani na szereg większych transferów, ani na przejęcie klubu przez bogatego inwestora, o czym mówi się od jakiegoś czasu. Usłyszeliśmy, że to bajka, a nie coś, co w tej chwili rzeczywiście zmierza do punktu zwrotnego za kulisami. Potwierdzają to m.in. słowa prezydenta miasta, który powiedział na łamach portalu wroclaw.se.pl, że żadna oferta nie jest w stu procentach wiarygodna. Nie zmieniają tego nawet zdjęcia Sutryka z ambasadorem z Arabii, ot, to na razie czysty PR. Jeśli coś jest na rzeczy, to dotyczy dalekiej przyszłości.
Wydaje się, że Śląsk robi zwrot w dobrym kierunku. Nie ma szalonych ruchów, jest jasna koncepcja na kolejny sezon. Trochę szumów za kulisami było, ale wobec tego projektu, mimo istnego dramatu na wiosnę 2022 roku, można podejść optymistycznie.
Do trzech razy Brosz, dwie twarze Magiery, wygranie wyścigu o Djurdevicia z Jagiellonią
W ostatnich miesiącach przez Śląsk przewijała się konkretna grupka nazwisk potencjalnych szkoleniowców. Wiele źródeł słusznie mówiło o Marcinie Broszu, ale nie do końca prawdą jest, że PZPN zablokował jego przejście do WKS-u. Brosz po prostu nie wykazał się większą determinacją, żeby wyjść z biura w Warszawie przez lekko uchylone drzwi właśnie przez PZPN. To było trzecie podejście wrocławian do byłego szkoleniowca Górnika Zabrze. Pierwsze po kadencji trenera Lavicki, drugie po zwolnieniu Jacka Magiery.
Na osobie Jacka Magiery warto na chwilę się zatrzymać. To żadna tajemnica, że klub się na nim zawiódł. Nie dość, że wyniki notowane przez Śląsk w 2022 roku były złe, to Magiera z coraz mniejszą chęcią ponadprogramowo stawiał na młodzież. Jak usłyszeliśmy, jednym z kluczowych problemów tego szkoleniowca była bezrefleksyjność. 45-latek szedł w zaparte ze swoją wizją i mimo wielu rozmów z klubem nie modyfikował podejścia do futbolu. W kuluarach padały słowa „świetny trener, ale za bardzo zapatrzony w siebie” albo „jeszcze nie dostał po tyłku, a do tego przeintelektualizował piłkę”. Ponoć piłkarze czasami nie rozumieli, o co chodzi na treningach, a gdy przychodzili do trenera, zdarzało się, że dostawali dziwne pytania pokroju „co wczoraj ci się śniło?”. Ale o takich aspektach pracy Magiery można było już usłyszeć w czasach pracy w Legii, to akurat żadna nowość. Mimo to są ludzie w klubie, którzy uważają 45-latka za trenera przyszłości. Kogoś, kto mocno wyprzedza obecne standardy.
Koniec końców, Śląsk trochę się na Magierze przejechał, a mógł wybrać dogadanego równocześnie trenera Skorżę. To była kwestia na zasadzie: albo biorę Marsa, albo Snickersa. Filozofia Magiery była bardziej przekonująca, więc wybrano Snickersa.
Co do trenera Tworka – wiadomo jedynie, że klub zaproponował mu wypłacenie kilku pensji i rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron, ale na to zgody nie było. Jego umowa obowiązuje do 2023 roku. Wielu kibiców Śląska dziwiło się, skąd taki kontrakt. Cóż, podobno trener nie zgodził się na klauzulę, która pozwalała rozwiązać umowę po nie osiągnięciu trochę wyższego miejsca w tabeli niż piętnaste. Trzeba było pójść na jakiś kompromis.
Prawdą jest również, że Jagiellonia była o krok od podpisania Ivana Djurdevicia. Ale dosłownie sprzed nosa Śląsk sprzątnął Serba klubowi z Podlasia. Co ciekawe, Djurdević osobiście udał się do Białegostoku, żeby przeprosić tamtejszych włodarzy. I też ciekawe, że już wcześniej trener Djurdević był rozważany do pracy we Wrocławiu. Teraz we Wrocławiu liczą, że odbuduje zespół, ale – jak słyszymy – nie ma być presji na gonienie za czołówką i nawiązanie do sezonu z awansem do kwalifikacji w LKE. Naszym zdaniem fachowca wybrali dobrego, więc kibic Śląska powinien wlać w siebie trochę optymizmu.
Jaką koncepcję ma Śląsk Wrocław na kolejny sezon z nowym trenerem?
Jak usłyszeliśmy, klub w letnim oknie transferowym zamierza dokonać jedynie kilku korekt. Nie będzie żadnej rewolucji. Trenerzy z zarządem wychodzą z założenia, że ta drużyna ma odpowiednią jakość, którą trzeba uwolnić. Ivan Djurdević jest już po rozmowach z niektórymi zawodnikami, Śląsk na razie wstrzymuje się z podjęciem decyzji odnośnie transferów wychodzących. Wyjątkiem jest Fabian Piasecki, który – jak podają media – jest jedną nogą w Rakowie. Słyszymy też, że Jakub Iskra nie zostanie wykupiony przez dwa powody: za duża kwota i zbyt mały wycinek czasu do oceny zawodnika. Taki Maćkowiak, który wrócił z wypożyczenia z Odry Opole, zostanie w kadrze do oceny nowego trenera.
Serbski szkoleniowiec rozmawiał już z Erikiem Exposito, który jest mentalnie przygotowany na kolejny sezon we Wrocławiu. Jeśli jednak do klubu wpłynie dobra oferta, wszystko może się zmienić. Jak słyszymy, Hiszpan wciąż jest określany numerem jeden, jeśli chodzi o prospekt transferowy (jego sprzedaż oznacza kupno innego napastnika). Poza tym żaden piłkarz Śląska nie ma metki „nie na sprzedaż”. Nawet taki, który zawodzi. Dobrym przykładem jest Marcel Zylla, który mimo dwóch słabych sezonów we Wrocławiu zostanie na kolejny sezon przy Oporowskiej. Ma problem z aklimatyzacją, żaden trener jeszcze do niego nie dotarł.
Do klubu trafi też zapowiadany przez wrocławskie media Rzuchowski z Chrobrego Głogów. Jest już Konczkowski, ale na tym nie koniec. Śląsk na pewno będzie pracował jeszcze nad sprowadzeniem jakiegoś skrzydłowego.
Ciekawie przedstawia się sprawa z hierarchią bramkarzy. Z Putnockym nadal nic nie wiadomo – piłkarz jest na wakacjach i ma tylko słowne porozumienie z klubem co do finansów. Co warte uwagi, Śląsk włączy do rotacji kadry pierwszego zespołu 18-letniego Oskara Mielcarza, duży talent z akademii. Szromnik natomiast ma zostać w klubie, tym bardziej że w sztabie Djurdevicia będzie trener Bołdyn, a więc ktoś, z kim Szromnik pracował w Chrobrym dwa sezonu temu. Panowie mieli ze sobą świetne relacje.
Śląsk położy większy nacisk na szkolenie bramkarzy
Skoro jesteśmy przy bramkarzach, z Wrocławia doszły nas słuchy, że Śląsk Wrocław mocniej skupi się na szkoleniu golkiperów. Na kolejny sezon w klubie pojawi się nowy koordynator, który zapewni wyższą jakość treningów. Ten segment akademii będzie rozwijany z czasem, co jest warte pochwały. Takie kluby jak Miedź Legnica czy Korona Kielce tworzą nawet coś na wzór specjalnej akademii bramkarskiej, co jest pewną przestrzenią, która w polskim futbolu może zostać bardziej wypełniona.
Fot. Newspix
WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW: