Reklama

Rozgrywki wraków w obliczu historycznej rywalizacji Belgii z Holandią

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

03 czerwca 2022, 10:34 • 4 min czytania 34 komentarzy

W drugim meczu polskiej grupy w Lidze Narodów dojdzie do historycznej potyczki między Belgią a Holandią. Rywalizacja tych dwóch drużyn sięga początków XX wieku, ale może przejść bez echa. Zawodnicy obu reprezentacji są wyczerpani sezonem.

Rozgrywki wraków w obliczu historycznej rywalizacji Belgii z Holandią

Część zawodników na zgrupowanie nie przyjechała informując o kontuzji. Czy były to prawdziwe urazy, przeciążeniowe czy urojone nie wiadomo, ale pewne jest, że coraz więcej piłkarzy nie chce grać w Lidze Narodów. – Dla mnie te rozgrywki są nieważne, ale musimy rozegrać te mecze. To nasz obowiązek – powiedział Kevin de Bruyne w rozmowie z „Het Laatste Nieuws”. Podobne głosy można usłyszeć z holenderskiego obozu. W końcu zarówno w jednym, jak i drugim składzie znajdują się zawodnicy, którzy jeszcze tydzień temu wystąpili w finale Ligi Mistrzów. Po co zatem jest ta Liga Narodów?

Belgia – Holandia: Liga Narodów

Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Każda z drużyn w lidze A Ligi Narodów otrzyma do podziału 2,25 mln euro, z czego zwycięzca dostanie dwa razy więcej od pozostałych. Ponadto wygrany awansuje automatycznie do fazy play-off. Triumfator całych rozgrywek zainkasuje zastrzyk gotówki w wysokości ponad 10 mln euro. W teorii mecze Ligi Narodów miały również zastąpić spotkania towarzyskie o pietruszkę i stać się bardziej prestiżowe. W praktyce czwartkowe starcie Hiszpanii z Portugalią pokazało, że po boiskach snują się wraki piłkarzy zmęczonych sezonem.

Czy tak może być również w meczu Belgii z Holandią? Niewykluczone. – Musimy rozegrać te mecze, ale to rodzaj treningu. Każdy miał bardzo ciężki sezon. Jako piłkarze możemy mówić o wakacjach czy odpoczynku, ale nie mamy nic do powiedzenia w tym temacie. Co dwanaście miesięcy mamy nieco ponad trzy tygodnie wakacji. Osoby z zewnątrz nie rozumieją, jak czuje się zawodnik po sezonie. Nie musi tak być, ale i tak w tej kwestii nic się nie zmieni. Nie ma sensu o tym rozmawiać – kontynuował swój wywód de Bruyne.

Z faktu przeciążenia swoich piłkarzy zdają sobie również sprawę selekcjonerzy Belgii i Holandii. Właśnie dlatego, podobnie jak Czesław Michniewicz, powołali większą niż zwykle liczbę zawodników. Swoje pierwsze powołania do kadry narodowej otrzymali m.in. Belgowie Amadou Onana, Lois Openda czy Holender Jerdy Schouten. Trenerzy otwarcie mówią, że będą testować nowych zawodników i rozwiązania.

Reklama

Historyczna potyczka

Niemniej jednak ze względu na historię, stawka meczu Belgii z Holandią powinna być podniosła. Rywalizacja między tymi reprezentacjami ma ponad 120-letnią historię i dorobiła się własnej nazwy – Derby der Lage Landen, co z niderlandzkiego można przetłumaczyć jako Derby Niderlandów. Tylko w rywalizacjach austro-węgierskich i argentyńsko-urugwajski stoczono więcej bezpośrednich spotkań. Piątkowa potyczka będzie 128. meczem między Belgią i Holandią. Aktualnie bilans faworyzuje Oranje, ale ostatnie zwycięstwo piłkarze tej kadry odnieśli w 1997 roku. Jeśli Czerwone Diabły w zbliżających się dwóch meczach Ligi Narodów nie poniosą żadnej porażki wyrównają najlepszą serię – dziesięciu meczów – bez przegranej w rywalizacji tych drużyn.

A sięga ona początków XX wieku. Pierwsze, jeszcze nieoficjalne spotkanie rozegrano w kwietniu 1901 roku. Cztery lata później zorganizowano belgijsko-holenderski puchar. U tych pierwszych nazywał się Coupe Vanden Abeele – na cześć Federica Vanden Abeele’a, założyciela K. Beerschot V.A.C., gdzie rozgrywano mecze. Natomiast u drugich nosił imię Rotterdamsch Nieuwsblad-Beker – z racji tego, że był sponsorowany przez lokalną gazetę zwaną obecnie jako Algemeen Dagblad. Towarzyskie potyczki toczyły się aż do 1932 roku.

W piątek odbędzie się już 128. spotkanie między Belgią, a Holandią. Oby mecz rozgrywany na stadionie Króla Baudouin’a w Brukseli wyglądał jak spektakl najwyższych lotów, a nie spotkanie wraków wyglądające jak „W starym kinie Pana Mietka”. Mówiąc pół żartem, pół serio, jeśli Czerwone Diałby czy też Oranje mieliby odpuszczać jakieś starcia to niech będą te z Polską. W końcu nam zwycięstwa z takimi klasowymi rywalami są potrzebne do zbudowania odpowiedniej pewności siebie i rankingu, który pozwoli myśleć o awansie do pierwszego koszyka losowania eliminacji mistrzostw Europy.

WIĘCEJ O LIDZE NARODÓW:

Fot. Newspix

Reklama

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

34 komentarzy

Loading...