Reklama

Jak Nenad Bjelica znowu przegrał wszystko

Kacper Bagrowski

Autor:Kacper Bagrowski

30 maja 2022, 16:45 • 11 min czytania 30 komentarzy

Nenadowi Bjelicy sprzyjały wszelkie okoliczności natury, aby wreszcie zdobyć upragniony tytuł mistrzowski z Osijekiem – skompletował mocną kadrę, dostał głośne transfery, za rywala miał najsłabsze Dinamo od lat. A mimo to biało-niebiescy kończą zaledwie z brązowymi medalami. W międzyczasie zepsuło się wiele, a sam trener popadł w konflikt z władzami klubu. I znów wszystko w piach, i znów nie wyszło.

Jak Nenad Bjelica znowu przegrał wszystko

5 września 2020 roku Nenad Bjelica wrócił do swojego rodzinnego miasta – Osijeku. Po sukcesach z Dinamem i odejściu w atmosferze skandalu chorwacki szkoleniowiec był łakomym kąskiem na rynku. Wszyscy spodziewali się, że wybierze ofertę Fenerbahce albo od razu zastąpi mającego coraz słabsze notowania Zlatko Dalica na stanowisku selekcjonera reprezentacji Chorwacji. Ale nie – Bjelica wrócił do domu, gdzie dostał władzę i klarowne zadanie: wprowadzić Osijek na ligowy szczyt. I o ile po pierwszym sezonie jego pracy, w którym klub osiągnął historyczny sukces i zdobył wicemistrzostwo kraju, nikt do Bjelicy pretensji nie miał, o tyle po drugim – gorszym – już tak kolorowo nie jest.

Wybierzemy pięć kluczowych meczów z tego sezonu, które będą przyczynkiem do rozwinięcia kilku wątków.

Europejski zawód

05.08.2021, el. Ligi Konferencji Europy, CSKA Sofia – Osijek 4:2

Już w sierpniu pojawił się pierwsza poważna rysa na tym sezonie. Władze klubu bardzo chciały zaistnieć w Europie. Na przełomie wieków Osijek regularnie występował w Pucharze UEFA (bez znaczących sukcesów), ale w latach 2002-2016 udało mu się zameldować w Europie zaledwie dwukrotnie. W 2006 roku skończyło się to nieudaną przygodą w Pucharze Intertoto, a sześć lat później blamażem w 2. rundzie eliminacji do Ligi Europy. Od momentu, w którym w klub zaczęto pompować węgierskie pieniądze bjelo-plavi wrócili do ligowej czołówki i znów zaczęli regularnie brać udział w eliminacjach do europejskich pucharów. Ani razu jednak nie zameldowali się w fazie grupowej. Eliminowały ich takie ekipy jak Austria Wiedeń, Rangers FC, CSKA Sofia i FC Basel.

Reklama

Liga Konferencji Europy miała być szansą na wymarzoną fazę grupową.

Już dwumecz z Pogonią Szczecin pokazał, że nie wszystko w tej ekipie funkcjonuje tak, jak należy. Chorwaci byli zdecydowanym faworytem tego starcia, a w obu meczach zagrali bardzo bojaźliwie – zachowawczo. Zespół Bjelicy generalnie nie słynie ze zbyt widowiskowej i ofensywnej gry, jest raczej takim Renault Clio wśród klubów na piłkarskiej mapie Chorwacji. Raczej nie zacznie mu dymić spod maski, bezpiecznie dojedziesz nim na miejsce, zaparkujesz na lidlowym parkingu, ale panienki nie będą piszczeć na jego widok, a samochodowe świrki zazdrościć ci bryczki. I o ile rywalizację ze szczecińską ekipą udało się przepchnąć kolanem (dzięki jednemu z niewielu w tym sezonie przebłysków dobrej formy Damjana Bohara i klasowych wykończeniu Kleinheislera), o tyle rywalizacja z CSKA Sofia – nadmieńmy: z potężnym Karlo Muharem w składzie – zawodników Bjelicy przerosła. Drugi raz w ciągu ostatnich trzech lat.

Sprawę awansu wyjaśnił tak naprawdę już pierwszy, wyjazdowy mecz w Bułgarii. Osijek zagrał swój najgorszy mecz za kadencji byłego szkoleniowca Lecha Poznań. Znana z rozgrywek ligowych świetna defensywa przypominała tego dnia bezradny blok obronny Zagłębia Sosnowiec z sezonu 2018/2019. Do tego dnia bjelo-plavi z Bjelicą u steru tylko raz dali sobie wbić tyle bramek. Nigdy wcześniej zaś nie stracili zaś aż trzech w pierwszej połowie. Koniec marzeń o Europie i dobry materiał szkoleniowy dla pozostałych ligowców. Wtedy jednak jeszcze nikt nie tracił nadziei na to, że to może być sezon okraszony sukcesami. Choć zawód był ogromny.

Kto ma strzelać gole?!

22.08.2021, 6. Kolejka 1.HNL, Istra 1961 – Osijek 2:0

Wyjazd do Puli miał być dla podopiecznych Nenada Bjelicy zwyczajną formalnością. Istra to bowiem jeden z najnudniejszych klubów w Chorwacji – z jednej strony zbyt słaby, aby osiągnąć coś więcej w lidze, z drugiej – za dobry, by z niej spaść. Puleżanie niespodziewanie zdominowali jednak gości i po dwóch golach w końcówce odnieśli sensacyjne zwycięstwo. Przy drugiej bramce asystę zaliczył wtedy największy wyrzut sumienia Bjelicy – Dion Drena Beljo.

Reklama

20-latek przed sezonem został wypożyczony do Istrii. Trener nie miał zamiaru z niego korzystać twierdząc, że potencjał ofensywny w zespole jest wystarczający. Sezon brutalnie zweryfikował tę decyzję.

Drena Beljo stał się jednym z najlepszych napastników ligi. Strzelił 15 goli, dorzucił do tego 5 asyst. Został trzecim najlepszym strzelcem w lidze, a zespół z Puli zawdzięcza mu wiele cennych punktów. Pod zdjęciem żegnającym 20-latka kibice Istrii pisali, że w ich klubie nie było i nie będzie już lepszego piłkarza. Oczywiście, trzeba brać tu poprawkę na to jak emocjonalnie do futbolu podchodzą Chorwaci, niemniej jednak pokazuje to skalę uwielbienia i talentu tego chłopaka. Osijek ma teraz szansę sprzedać go za ok. 10 milionów euro. Co w tym czasie działo się z ofensywą Bjelicy?

Cóż, Osijek może pochwalić się zdecydowanie najmniejszą liczbą zdobytych bramek w ligowej czołówce. Licznik w przypadku tego zespołu zatrzymał się na 49. Dla porównania Dinamo ma ich 68, Hajduk 64, a Rijeka 71. Dość powiedzieć, że najlepszymi strzelcami zespołu z 5 golami na koncie zostali Mihael Zaper – defensywny pomocnik oraz sprowadzony w styczniu Mijo Caktas. Najskuteczniejszy napastnik – Mihret Topcagic skończył sezon z czterema golami. Generalnie – wszystkie nominalne „dziewiątki” w klubie łącznie zdobyły mniej bramek niż sam jeden Drena Beljo.

Bjelica stawia na defensywę, którą poukładał naprawdę sprawnie. W ofensywie zaś liczy na indywidualności, a tych nie był w stanie rozbudzić. Największym rozczarowaniem jest oczywiście Ramon Mierez. W sezonie 2020/2021 wypożyczony do Osijeku Argentyńczyk został królem strzelców 1.HNL, strzelając wówczas 22 gole. Był sensacją i objawieniem rozgrywek, a rozochoceni jego dyspozycją włodarze chorwackiego klubu nie zastanawiając się zbyt długo rozbili bank. Pobili rekord transferowy klubu wykupując Miereza z Deportivo Alaves za 2,5 miliona euro. Co stało się po wykupie? Chyba wszyscy chcieliby to wiedzieć. W 28 meczach trafił do bramki zaledwie trzykrotnie, a szkoleniowiec nie miał pomysłu na to, jak go rozbudzić. To jeden z poważniejszych zarzutów stawianych Bjelicy przez fanów.

Wiosenna zadyszka i kryzys kadrowy

23.04.2022, 32. kolejka 1.HNL, Rijeka – Osijek 3:1

Mogłoby się wydawać, że Nenad Bjelica dostał w tym sezonie naprawdę wiele narzędzi, które pozwoliłoby mu odebrać tytuł mistrzowski ekipie z Zagrzebia. Zatrzymano w klubie ważne postaci – Laszlo Kleinheislera, Ivicę Ivusicia i Mile Skoricia. Petar Bockaj opuścił klub dopiero zimą. Dokonano rekordowych zakupów. Przed sezonem do klubu dołączyli Ramon Mierez z Alaves (2,5 miliona euro), Ivan Fiolić z KRC Genk czy Karlo Bartolec z FC Kopenhaga. Sięgnięto też po wyróżniających się ligowców – Darko Nejasmicia z Hajduka i Sime Grzana z Istrii. Dodatkowo zimą wzmocniono klub głośnymi nazwiskami. Po pół roku w Arabii Saudyjskiej do kraju wrócił Mijo Caktas – jeden z kluczowych graczy Hajduka Split w ostatnich latach. Wydano też ponad dwa miliony euro na Kristijana Lovricia z Goricy, który latem łączony był z klubami Serie A.

Mimo tych wszystkich ruchów i tak kadrowo Osijek musiał ustępować pod tym względem najsłabszemu od lat Dinamu, które przed sezonem straciło liderów środka pola – Lovro Majera (Rennes) i Kristijana Jakicia (Eintracht Frankfurt). Nie potrafiło ich przy tym godnie zastąpić. Pozostanie w klubie Mislava Orsicia to w dużej mierze zasługa kibiców, którzy zorganizowali nawet uliczny protest przeciwko odejściu piłkarza do Premier League. Dlaczego w takim razie Osijek nie wykorzystał tych słabości?

– Osijek może i nie miał lepszej kadry od Dinamo, ale miał wystarczająco dużo jakości, by zdobyć przynajmniej jedno trofeum. Nowi piłkarze? Grzan okazał się kompletną porażką. Lovrić i Caktas przyjechali już po zimowym obozie przygotowawczym i nie do końca zdążyli dopasować się do zespołu. Kleinheisler miał dużo słabszy sezon niż poprzedni. Ponadto Bjelica nie znalazł sposobu na „wskrzeszenie” Ramona Miereza. Do tego wszystkiego dochodzą kontuzje. Tej wiosny Osijek przez prawie miesiąc był bez kapitana, Mile Skoricia, który jest niezwykle ważnym zawodnikiem i liderem defensywy. Sporo było też problemów z pozostałymi obrońcami. W pewnym momencie wszyscy byli poza drużyną, a na początku drugiej połowy sezonu zabrakło też najlepszego pomocnika Darko Nejasmicia. To są gracze, dla których Bjelica nie miał zmienników o odpowiedniej jakości – wyjaśnia Dalibor Keler z redakcji Glas Slavonije, prywatnie kibic Osijeku.

I faktycznie – w okresie bez Skoricia bjelo-plavi dwukrotnie z ledwością pokonali outsiderów (Slavena Belupo 1:0 i Dragovoljac 2:1), dwukrotnie zremisowali (z Hajdukiem i Istrą), a także zostali zmiażdżeni przez Rijekę, co znacznie oddaliło ich od mistrzowskiego tytułu. Nie pierwszy raz w tym roku to właśnie Rijeka okazała się katem Osijeku.

Trofeum nie będzie

09.03.2022, 1/2 finału Pucharu Chorwacji, Rijeka – Osijek 3:2

Już podczas pracy w Polsce o Bjelicy miał problem z wygrywaniem kluczowych meczów. Najlepszym przykładem może być chociażby finał Pucharu Polski, w którym to Lech sensacyjnie przegrał z Arką Gdynia. Opinię tę potwierdza Keler. – W kluczowym momencie sezonu odnotowaliśmy niespodziewany duży spadek formy zespołu. Jakby coś się zacięło. Osijek wciąż ma ogromny problem z ważnymi meczami, które rzadko wygrywa.

W półfinale Pucharu Chorwacji Osijek odpadł po dogrywce. W 118. minucie gola na wagę awansu Rijeki strzelił Michaił Merkulov – głęboki rezerwowy. To on pogrążył zespół Bjelicy odbierając mu szanse na pierwsze od wielu lat trofeum. I pierwsze, z którego Osijek mógłby być naprawdę dumny, bo wygrany 2:1 finał z HNK Cibailą z 1999 roku do dziś wzbudza wiele kontrowersji.

– Finał pucharu to krzywda dla nas wszystkich – wspominał Srećko Lusić, szkoleniowiec przegranych, na łamach portalu vecernij.hr. – To był ustawiony mecz. Wyreżyserowane widowisko, pierwszoplanowym aktorem był sędzia. Szczerze? Wiedziałem, że coś się szykuje, miałem przecieki, ale przecież nie mogłem o tym powiedzieć zawodnikom. Mimo wszystko skala kradzieży szokuje nawet mnie. Przecież ten mecz był transmitowany na żywo w telewizji publicznej! Ten finał przeszedł do historii chorwackiego futbolu jak rażący przykład nieuczciwości i niesprawiedliwości.

Na puchar w Osijeku będą musieli więc jeszcze trochę poczekać, a sam Bjelica musi znacznie poprawić punktowanie w meczach z czołówką. Jego bilans w tym aspekcie jest średni.

  • Dinamo: 4/12 1W 1R 2P
  • Hajduk: 6/12 1W 3R 0P
  • Rijeka 7/12 2W 1R 1P

Łącznie daje to 17 punktów na 36 możliwych. W ostatniej – kluczowej części sezonu Osijekowi udało się urwać punkty zaledwie Hajdukowi, remisując 0:0. Z Rijeką i Dinamo przegrał.

Niepogodzeni z losem

08.05.2022, 34. kolejka 1.HNL, Dinamo Zagrzeb – Osijek 3:0

Mecz, po którym Osijek stracił już nawet matematyczne szanse na tytuł mistrzowski. Dinamo dominowało na boisku, a zespół ze Slawonii nie miał w nim absolutnie nic do powiedzenia. Dość powiedzieć, że podopieczni Nenada Bjelicy nie oddali w nim ani jednego celnego strzału na bramkę przyszłych mistrzów Chorwacji! Po samym meczu szkoleniowcowi puściły nerwy. Zaczął się konflikt z zarządem.

– Wszyscy tracili w tym sezonie punkty i my także. Wiedzieliśmy, że jeśli chcemy walczyć o mistrzostwo kraju, to musimy wygrać, ale się nie udało. Atmosfera, która panuje wokół Hajduka, pokazuje, że ci ludzie chcą tytułu i to zdecydowanie bardziej, niż my. Każdy chciał go bardziej niż my. Osijek to dobry kandydat, ale żeby sięgać po trofea potrzeba czegoś więcej Jeśli chcemy pracować razem, to nie mogą dawać z siebie wszystkiego, tylko zawodnicy, kibice i trenerzy, ale też wszyscy ludzie, którzy pracują w tym klubie i w ogóle ci, którzy są z nim związani. Może w przyszłym sezonie powalczymy o tytuł – grzmiał trener na konferencji prasowej.

O co chodziło trenerowi? Nad tym zastanawiają się nawet chorwaccy dziennikarze.

– Trudno mi wyjaśnić ten konflikt, ponieważ wszystko tam jest owiane tajemnicą. Na pewno nie wszystko działało jak należy na linii Nenad Bjelica – Vlado Čohar, ale tutaj, według najnowszych informacji, zapanowało swego rodzaju ocieplenie relacji. Do dziś nie jest dla mnie jasne, co Bjelica rozumiał przez swoje słowa. Nie ma wątpliwości, że była to krytyka kierownictwa klubu, a kto wie, może próba stworzenia alibi na sezon bez trofeum. Bjelica lubi podostrzyć dyskusję w mediach. To jego styl. Żyje swoją pracą i tym samym podnosi zainteresowanie całej ligi. Uważam tę cechę za pozytywną, chociaż czasami zdarza się, że przekracza granicę.  – mówi nam Ivan Ljubić, dziennikarz HNTV, na co dzień zajmujący się chorwacką ekstraklasą.

Nieco inne światło na sprawę rzuca tutaj Dalibor Keler.

– Bjelica poskarżył się kierownictwu klubu na brak realnego wsparcia. To kwestia nacisku na sędziów, relacje z SNS, bo w Chorwacji te wpływy są dość ważne i bez tego trudno oczekiwać trofeów. W rzeczywistości trener nigdy w pełni nie wyjaśnił, co go niepokoi, ale jego publiczne wystąpienie nastąpiło w zupełnie złym momencie. Mimo wszystko atmosfera wokół klubu była świetna, a po tym, jak Bjelica opowiedział o problemach wszystko jakoś ucichło. Zespół stracił entuzjazm.

Podzielili się także kibice, większość z nich stoi jednak po stronie Bjelicy i winą za brak trofeów obarcza zarząd klubu. Są rozczarowani, ale nie wściekli.

– Jako kibic nie jestem zły. Jestem cierpliwy. W Chorwacji w ciągu ostatnich piętnastu lat tylko Rijeka zdołała przełamać dominację Dinama. Trudno sięgnąć po trofeum, zwłaszcza teraz, gdy Hajduk znów staje się wielki. Czekam na tytuł od około czterdziestu lat. Osijek i Bjelica z pewnością rosną i pozostaje tylko pytanie, czy wystarczy cierpliwości, by Nenad dokończył rozpoczętą przez siebie pracę. Jeśli zostanie w Osijeku – w najbliższych latach zaczną przychodzić trofea – opowiada Keler.

Istotnie przyszłość Osijeku rysuje się w dość jasnych barwach. Węgierscy właściciele nie traktowali zdobycia trofeum w kategoriach konieczności. W rzeczywistości klub skupia się obecnie na dokończeniu budowy nowego stadionu, która powinna zakończyć się do końca roku. Stadion Pampas ma pomieścić 13 tysięcy widzów. Potem spodziewany jest wzrost inwestycji finansowych w zespół.

Co dalej z Bjelicą?

Chorwacki szkoleniowiec ma jeszcze rok kontraktu z Osijekiem. Nie wiadomo jednak, czy go wypełni. Dużo będzie zależało od tego, jak ułożą się jego relacje z kierownictwem klubu. Zwolnienie Bjelicy z pewnością rozwścieczy fanów – a tego zarząd wolałby uniknąć. Ostatnio Nenad łączony był ze Spezią, grającą w Serie A, gdzie miał okazję pracować już kilka lat temu. Transfer ten mógłby jednak przeszkodzić mu w spełnieniu marzeń o objęciu reprezentacji Chorwacji. W przypadku takiej oferty Osijek nie będzie robił mu żadnych problemów z odejściem, we włoskim klubie może być trudniej o taki zapis w umowie. Czy jednak 50-latek ma realne szanse na przejęcie kadry?

– Jestem pewien, że Nenad Bjelica ma odpowiednią jakość do pełnienia tej roli. Dopóki jest aktywnym trenerem będzie wśród głównych kandydatów na selekcjonera. Jest jednym z najlepszych szkoleniowców w kraju – mówi Ivan Ljubić.

Kluczowe w tym kontekście będzie to, jak Vatreni zaprezentują się podczas Mistrzostw Świata w Katarze. Jeżeli Nenad Bjelica zostanie w Osijeku, na pewno będzie miał do dyspozycji jeszcze szerszy budżet i jeszcze większe możliwości. Dla kibiców i właścicieli kluczowy jest teraz awans do fazy grupowej Ligi Konferencji, a potem walka o krajowe trofea. Pozostaje jednak jedno pytanie – czy Bjelica zdoła odkleić od siebie łatkę „przegrywa”?

ZOBACZ TAKŻE

fot. 400mm.pl / NewsPix

Rodem z Wągrowca, choć nigdy nie pokochał piłki ręcznej. Woli tą kopaną, w wydaniu polskim i chorwackim. Student dziennikarstwa, który lubuje się w felietonach i reportażach. Miłośnik absurdu i Roberta Makłowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
7
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
3
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Komentarze

30 komentarzy

Loading...