Przed nami finałowe starcie Ligi Konferencji Europy. Zanim jednak myślami uciekniemy już na dobre do Tirany, by analizować szanse AS Romy i Feyenoordu Rotterdam na końcowy triumf, warto się przez moment zastanowić ogólnie nad tymi nowo powstałymi rozgrywkami. Czy powołanie do życia trzeciego europejskiego pucharu, znacznie mniej prestiżowego od dwóch pozostałych, okazało się krokiem w dobrą stronę? Początkowo byliśmy mocno sceptyczni co do tego ruchu UEFA, dziś spoglądamy na Ligę Konferencji nieco łaskawiej.

Spróbujmy zebrać argumenty na obronę turnieju.
Czy Liga Konferencji się opłaca?
Szansa dla mniejszych
Od początku podstawowe założenie, przedstawiane opinii publicznej przez działaczy europejskiej federacji piłkarskiej, było takie, że Liga Konferencji ma stanowić furtkę do przeżycia pucharowej przygody dla klubów z lig o przeciętnym bądź niskim współczynniku krajowym. Komunikat był jasny – może i Liga Mistrzów stanie się jeszcze bardziej elitarna niż dotychczas, może i wrota do Ligi Europy zostaną niemalże zatrzaśnięte dla średniaków oraz leszczy, ale w Lidze Konferencji nawet największy ogór przy odrobince szczęścia zdoła sobie zapewnić miejscówkę w fazie grupowej. Co z jednej strony można oczywiście odbierać negatywnie, bo to trochę tak, że UEFA organizuje dziś równolegle wystawny bal dla elity, huczny melanż dla prawie-elity, no i obiadokolację w barze mlecznym dla całej reszty. Ale na koniec dnia okazuje się, że w sumie pomidorowa i mielone smakują w tym barze naprawdę przyzwoicie.
Mieliśmy więc w fazie grupowej Ligi Konferencji kluby, które nie przyzwyczaiły swoich kibiców do toczenia pucharowych bojów aż do późnej jesieni. Żeby wymienić choćby Alaszkert Erywań (Armenia), HJK (Finlandia), Florę Tallin (Estonia), Kajrat Ałmaty (Kazachstan), NS Mura (Słowenia) czy Lincoln Red Imps (Gibraltar). Oczywiście mecze z udziałem wymienionych ekip nie budziły wielkiej ekscytacji – delikatnie rzecz ujmując – wśród neutralnych kibiców, nie były to telewizyjne hity, no ale też nie taki był cel Ligi Konferencji. Na pewno sympatycy poszczególnych drużyn mieli niesamowitą frajdę i przeżyli kilka bardzo fajnych chwil.
Spójrzmy na przykład na mistrzów Gibraltaru. 30 września 2021 roku, w drugiej kolejce fazy grupowej Ligi Konferencji, piłkarze Lincoln Red Imps postawili się znacznie potężniejszym rywalom z FC Kopenhagi, ostatecznie przegrywając 1:3 na stadionie Parken. Mecz z trybun obserwowało 13 tysięcy widzów.
Taron Woskanian (Alaszkert Erywań) w rozmowie z sędzią
Dodajmy też, że w fazie grupowej Ligi Konferencji zameldowały się kluby z nieco mocniejszych lig, dla których ostatnie lata nie były pasmem międzynarodowych sukcesów. Choćby szerzej nieznane, duńskie Randers FC, a także holenderskie Vitesse Arnhem, cypryjska Omonia Nikozja albo czeski FK Jablonec. Z tej perspektywy należy nieco surowiej spojrzeć na postawę przedstawicieli polskiej Ekstraklasy w poprzednich eliminacjach do europejskich pucharów. Cieszyła nas wówczas postawa Legii Warszawa, satysfakcjonowały wyniki osiągane przez Raków Częstochowa czy Śląsk Wrocław, ale teraz widać wyraźnie, iż w obecnym układzie planem minimum dla naszej ligi powinno być posiadanie dwóch przedstawicieli na grupowym etapie kontynentalnych rozgrywek.
Z 1. ligi w Polsce do pucharów – Embalo i Papikjan w Armenii
Dodatkowa kasa
Za występy w Lidze Konferencji można również otrzymać od UEFA całkiem niezłe pieniądze. Oczywiście bez porównania mniejsze, niż w Lidze Mistrzów, ale wciąż mówimy o stawkach, które mogą w sposób znaczący napędzić budżet klubu z dolnej lub średniej półki.
- Liga Mistrzów 2021/22
- premia za awans do fazy grupowej – 15,64 miliona euro
- za remis w fazie grupowej – 0,93 miliona euro
- za zwycięstwo w fazie grupowej – 2,8 miliona euro
- Liga Europy 2021/22
- premia za udział w fazie grupowej – 3,63 miliona euro
- za remis w fazie grupowej – 0,21 miliona euro
- za zwycięstwo w fazie grupowej – 0,63 miliona euro
- Liga Konferencji Europy 2021/22
- premia za udział w fazie grupowej – 2,94 miliona euro
- za remis w fazie grupowej – 0,166 miliona euro
- za zwycięstwo w fazie grupowej – 0,5 miliona euro
Bez dwóch zdań, Champions League to finansowy raj. Jednak w zestawieniu z Ligą Europy turniej numer trzy w hierarchii prestiżu wcale nie wypada tak blado, jak mogłoby się pozornie wydawać. Bloger Swiss Ramble wylicza, że maksymalna kwota do zgarnięcia za grę w LM wynosi 85,1 miliona euro. LE – 23,4. LKE – 15,5. Nie ma zatem Bóg wie jakiej przepaści między Ligą Europy a Ligą Konferencji, mimo zdecydowanie mniejszego kawałka tortu z praw telewizyjnych dla LKE.
źródło grafiki: Swiss Ramble
Najlepiej będzie to wszystko przeanalizować na przykładzie Bodo/Glimt, a zatem największej rewelacji w premierowej edycji Ligi Konferencji. Mistrzowie Norwegii swoją pucharową przygodę rozpoczęli od porażki w 1. rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów, gdzie ich rywalem była zresztą Legia Warszawa. Następnie z sukcesem przebrnęli przez trzy etapy kwalifikacji do LKE, wdzierając się tym samym do fazy grupowej turnieju. Tutaj wygrali trzy mecze (pamiętne 6:1 z Romą!) oraz trzy zremisowali, co zapewniło im drugie miejsce w stawce. We wstępnej fazie play-off uporali się z Celtikiem Glasgow, w 1/8 finału pokonali AZ Alkmaar, aż wreszcie na etapie ćwierćfinału polegli, wyrzuceni za burtę przez upokorzoną uprzednio Romę, mimo zwycięstwa 2:1 w pierwszym spotkaniu.
Norweska telewizja TV2 obliczyła, że Bodo/Glimt z samych tylko premii za kolejne awanse w bieżącej edycji pucharów zasiliło klubową kasę o około 7,5 miliona euro. A dodajmy do tego na przykład zyski z promocji piłkarzy na europejskiej arenie, z marketingu napędzonego choćby tym okazałym triumfem nad Romą…
Jak się rzekło, to są naprawdę niezłe sumy.
Doładowanie współczynnika
Należy też zwrócić uwagę, że dla klubów z państw przeciętnie bądź nisko notowanych w zestawieniach UEFA, Liga Konferencji stanowi niezłe pole do podreperowania krajowego współczynnika. I za przykład od biedy może tu posłużyć nawet Polska. Ostatecznie sezon 2021/22 był dla Ekstraklasy najlepszym od lat, jeżeli chodzi o kwestie rankingowe. W sumie udało nam się nabić 4,65 punktu, co stanowi największy sukces ekstraklasowiczów od sezonu 2015/16, kiedy Legia Warszawa i Lech Poznań występowały w fazie grupowej Ligi Europy. Aczkolwiek, jak już wcześniej zaznaczaliśmy, nie ma powodu do przesadnych zachwytów. Na dłuższą metę w sezonie 2021/22 dla Ekstraklasy punktowała przede wszystkim Legia, reszta towarzystwa po prostu uniknęła kompromitacji w eliminacjach LKE. Żeby zaś na poważnie wziąć się za walkę o miejsce choćby w TOP20 rankingu współczynników UEFA, nasi ligowcy musieliby wydatnie podkręcić tempo.
Zerknijmy tymczasem na Holandię. Jasne, w dobiegającej końca edycji europejskich pucharów wielką robotę dla Eredivisie jak zwykle zrobił Ajax (22 punkty), który szalał w fazie grupowej Ligi Mistrzów, ale jeszcze mocniej wykazał się finalista Ligi Konferencji, czyli Feyenoord Rotterdam (28,5 punktu). Do tego dochodzi uczestnik fazy grupowej LE i ćwierćfinalista LKE – PSV Eindhoven (17,5 punktu) oraz uczestnicy 1/8 finału LKE – AZ Alkmaar i Vitesse Arnhem (po 14 punktów). Efekt? Tylko Anglicy punktowali w sezonie 2021/22 lepiej od Holendrów. Po końcowych przeliczaniach Eredivisie zarobiła 19,2 punktu do rankingu krajowego.
No a Feyenoord nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
piłkarze Feyenoordu Rotterdam świętują awans do finału Ligi Konferencji
Inne przykłady?
LASK Linz, który odpadł z Ligi Konferencji w 1/8 finału, zarobił dla ligi austriackiej prawie tyle punktów (18,5) co Red Bull Salzburg, a więc uczestnik 1/8 finału Ligi Mistrzów (19). Natomiast Slavia Praga, zepchnięta przez Legię do fazy grupowej LKE, summa summarum, docierając do ćwierćfinału turnieju, osiągnęła wyższy współczynnik (15,5) niż „Wojskowi” (10). Z kolei Flora Tallin (9) zapunktowała lepiej od Dynama Kijów z fazy grupowej LM (5). I już nawet nie będziemy powracać do przykładu Bodo, które sprawiło, iż liga norweska znalazła się na 14. miejscu wśród najlepiej punktujących do rankingu w sezonie 2021/22.
Żeby było jasne – nie mamy zamiaru dowodzić, że bardziej opłaca się grać w Lidze Konferencji niż w Lidze Mistrzów, bo współczynnik ma pierwszorzędne znaczenie. Chodzi po prostu o to, by rozgrywki trzeciego sortu wyciskać rankingowo jak cytrynę. Upraszczając sobie w ten sposób drogę do Champions League.
Arne Slot. Kim jest ojciec sukcesu Feyenoordu?
Czas zaakceptować rzeczywistość?
Nie ma też co pudrować rzeczywistości, jasne. Liga Mistrzów od lat rozpieszcza nas do tego stopnia szlagierowymi konfrontacjami najpotężniejszych ekip Starego Kontynentu, że na fazę grupową Ligi Konferencji Europy trudno spoglądać inaczej, niż na zapyziały puchar pasztetowej. Batalie izraelsko-fińskie, cypryjsko-estońskie, norwesko-bułgarskie czy czesko-rumuńskie nie zadziałają niczym magnes na stereotypowego, niedzielnego kibica w kapciach. Aczkolwiek faza pucharowa pierwszej edycji LKE to wcale nie była taka straszna bida. Trener Brendan Rodgers po odpadnięciu Leicester City z Ligi Europy wyznał z rozbrajającą szczerością, że nie ma pojęcia, w jakich rozgrywkach przyjdzie jego podopiecznym teraz wystąpić. Koniec końców „Lisy” z całych sił wojowały jednak o awans do finału Ligi Konferencji, upatrując w tym szansy na uratowanie generalnie kiepskiego sezonu. Na ich drodze stanęła w półfinale równie zmotywowana Roma.
Rewanżowe starcie z Leicester przyciągnęło na trybuny Stadionu Olimpijskiego w Rzymie przeszło 60 tysięcy widzów. Obrazki z zapłakanym ze szczęścia Jose Mourinho obiegły świat. Wiele emocji wygenerował też drugi półfinał, gdzie starły się inne wielkie firmy – Olympique Marsylia i Feyenoord Rotterdam. – W tym momencie Liga Mistrzów to nie jest nasz poziom – stwierdził pokornie „The Special One”. – Dlatego Liga Konferencji to nasza Liga Mistrzów.
AS Roma 1:0 Leicester City (półfinał Ligi Konferencji Europy 2021/22)
Być może słowa Mourinho należały więc potraktować jako wskazówkę. Oczywiście sposób, w jaki UEFA skonstruowała system europejskich pucharów, co do zasady promuje najbogatszych, czyniąc ich z każdym sezonem jeszcze bogatszymi. Jednak Liga Konferencji, mimo wszystkich jej niedostatków, jest też szansą. Dla ekip pokroju Romy, Leicester City czy Olympique’u Marsylia – na okrycie się chwałą poprzez triumf na europejskiej arenie. Dla drużyn ze średniej półki, takich jak Bodo/Glimt – na poważny zarobek i przebicie się do mainstreamu. Wreszcie dla zupełnych słabeuszy – na zaliczenie pucharowej przygody życia.
Oby z tej szansy skorzystali jak najprędzej przedstawiciele polskiej Ekstraklasy.
CZYTAJ WIĘCEJ O EUROPEJSKICH PUCHARACH:
- Rzuty wolne, tarcia w szatni i brutalny mord w tle. Jak Feyenoord zwyciężył w Pucharze UEFA
- Narodziny „The Special One”, czyli o przygodzie Mourinho w FC Porto
- Jak radzi sobie Jose Mourinho?
- TOP10. Ranking najlepszych trenerów w historii futbolu
- 5 największych klęsk Jose Mourinho w europejskich pucharach
fot. NewsPix.pl
O! Ciekawe, lekko napisane, z przyjemnością przeczytałem … dobra robota Michale…
…aż musiałem sprawdzić czy na pewno weszlo odpaliłem…
Michu od zawsze trzyma poziom, szkoda że ostatnio go tak mało na Weszło
Wygrana – ważny puchar.
Przegrana – puchar pasztetowej.
Polskie ekipki nawet o czymś takim mogą pomarzyć jedynie.
No niestety. Ale to wina tego, że władze Warszawy od niepamiętnych czasów jest pełny proletariuszami z awansu społecznego wyrosłych na zulecie.
JW miał nie takie ambicje i zdobycie takiego pucharu zapewne by go nie usatysfakcjonowalo. Do tego taki finał mógłby odbyć się na stadionie przy k6 tak samo jak i cześć igrzysk europejskich. Ale niestety przy k6 nie ma stadionu godnego przyjąć takie imprezy. Miejmy nadzieję, że prezez nitot będzie bardziej wytrwały i doprowadzi to dzieło do końca. I pokolenia polonijnych działaczy takich jak listkiewicz, celak, piekarzewski, kaminski i popiolek, tak samo jak kibice polonii, którzy ucierpieli podczas akcji SB ,,hiacynt” będzie mogła w komfortowych warunkach oglądać mecze polonii.
Puchar pasztetowej, kolejna emanacja bezsensu, do jakiego zmierza dzisiejszy futbol. Półfinały superpucharu, 48 drużyn na mundialu, 32 na Euro, mundial co 2 lata itd.
Cel minimum to powinny byc 2-3 druzyny awansujace do fazy play-off (jakichkolwiek pucharow)
Ah gdzie ten prestiż europejskich pucharów gdzie PRZEGRYWAJACY ODPADAŁ, OBOWIĄZYWAŁA ZASADA GOLI ZDOBYTYCH NA WYJEŹDZIE, GDY NA LM CZY PUEFA CZEKAŁO SIE Z WYPIEKAMI NA TWARZY. Teraz mamy coraz to nowe potworki, gowno ligi i ogólnie jak w tanim bazarze wszystkiego dużo w kiepskiej jakosci byle kasa w uefie sie zgadzala…
Wypieki to miałeś najwyżej na dupie jak tato zobaczył oceny z wywiadówki.
Dokładnie dokładnie
Polskie ekipy z Ekstraklasy kopiące się po czolach cały sezon z aktualnym mistrzem Polski, zwycięzca PP, samorządy utrzymujące ten cyrk, wuefisci z PMS, cały PZPN z Seven Eleven na czele, blogerzy, vlogerzy, meczykisryki, borasy, EKSPERCI i inne gamonie z mediów pierdzący na słodko o zachodnich klubach to co przeczytają łamanym angielskim to sobie mogą co najwyżej pomarzyć o smaku takiej paszczetowej z lodoweczki.
Smacznego
Real ma mnóstwo Pucharów Europy, żadnego Ligi Konferencji. Jeszcze chyba tylko Intertoto nie zdobył. To o czymś świadczy.
To prawda, świadczy o oszałamiającym poziomie La Liga, gdzie mistrzostwo od pół wieku zdobywają w porywach 3 drużyny (i tylko trzecia się zmienia).
Dlaczego kłamiesz?
Kłamiesz to ty, szczurku. Ostatnie 50 lat La Liga:
Real – 20
Barcelona – 18
Atletico – 5
Inni (4 drużyny) – 7
Mistrzostwo Hiszpanii zdobyło w ogóle w historii ich ligi (93 lata) całe 9 klubów.
Pasztetowej. Wartość sportowa dawny puchar Intertoto.
Absolutnie nie. Skład osobowy w pierwszych koszykach wygląda dokładnie tak samo jak w LE, a chyba każdy się zgodzi, w którym finale są większe firmy.
Bardziej PZP.
Puchar UEFA
Oby Feyenoord zdobył ten puchar.
Nie czytałem
Nie mam tego kanału
wypierdalać
Tak jak gardzę większością pomysłów UEFA i FIFA to obecne zmiany są jak najbardziej na plus. Właściwie dodano tylko 16 drużyn, zwiększając prestiż Ligi Europy, a sama Liga Konferencji nie jest żadnym pucharem pasztetowej, co widać po drużynach grających w finale. Pieniądze też podobne, fajna sprawa.
Nawet jakby zrobili 10 tych pucharów to nasze asy pewnie by się rozbijały na Kaukazie albo Cyprze…
A tak na poważnie to uważam, że to w sumie fajnie, że słabsze piłkarsko kraje mają szansę pograć w Europie o „coś”. Wiadomo, że ze względu na kasę nie ma szans na Ligę Mistrzów tylko dla mistrzów, PZP dla zdobywców pucharów itp więc chociaż w takiej 3. Lidze można popatrzeć jak grają w piłkę w klubach w Finlandii czy Armenii ( i się powkurwiać porównując ich do naszych:D )
Przez chwilę myślałem, że warto byłoby przepisać się do Azji. Potem stwierdziłem, że i tu byłyby porażki, chociażby z drużynami z Japonii czy Korei Płd. Chyba jedyna szansa dla nas to region Karaibów
kazde rozgrywki pucharowe sa bez sensu, jesli sa transmitowane przez platne, zjebane platformy stramingowe
Przestań wyciągać hajs od matki, idź, kurwa, do pracy, odpuść sobie ten jeden 6-paczek harnasia na weekend i będzie cię stać na oglądanie … tvpis nie wszystko ci kupi za moje pieniądze, cebulaku roszczeniowy…
Cebulaki to większość widowni tego gównoportalu, więc nie obrażaj lokalsów, bo Ci nasrają na wycieraczkę.
Mam wyjebane 😀 W razie czego Kubuś i Małgosia mnie obronią 😀
Tymczasem dziś wieczorem odpalam viaplay (które wziąłem kiedyś na jeden miesiąc, dla jednego meczu Bundesligi, a potem zapomniałem cofnąć subskrypcję 😀 😀 ), odpalam piwerko (Czerkas, gamoniu – tylko Wataha z bieszczadzkiego browaru !!! – fchuj mnie kosztuje zamawianie tego, ale warto !!!) i oglądam przyszłość naszej Reprezentacji na lewym wahadle Romy !! 😀
Legia 10 punktów? dlaczego w rankingu uefa za 2021/22 wyskakuje 4 ?
bo wszystkie punkty zdobyte przez nasza zespoły się sumuje i dzieli przez ilość zespołów, które brały udział w pucharach
I znów na jakimś zjebanym Viaplay? Co za kurwy dopuściły do tego, że tylko te chuje mają wyłączność na FINAŁY europejskich rozgrywek? Oby biegunka dopadła ich w zepsutej windzie.
Kurskiemu zabrakło z 2 miliardów, następnym razem zwróci się do Vateusza o 10.
100% racji, chłopie …
Myślisz, że zrozumiał ironię ??? 😀
Po odpowiedzi widać, że nawet pytania nie zrozumiał.
A mi się podoba taki turniej – Liga mistrzów równie dobrze może być na ten moment tą „super Liga” bo cały czas powtarzają się te same zespoły, że jak dla mnie mecze ligi mistrzów tracą po prostu na wartości, wolę obejrzeć taki finał EL rangers – Frankfurt czy ligi konferencji Roma – Feyenoord, mecze jedyne w swoim rodzaju bo pewnie się już nie powtórzą, niż oglądać kolejne starcie Liverpool – Real Madryt, gdzie istnieje wysokie prawdopodobienstwo tego że spotkają się ponownie za rok czy dwa
Mourinho chce wygrać coś po długiej przerwie, chce udowodnić, że jeszcze coś potrafi, że nie musi iść na piłkarską emeryturę i być gadającą głową w Sky Sports czy u siebie w kraju. Stąd u niego taka napinka, stąd te łzy po wyeliminowaniu Leicester w półfinale. Tak to odczytuje. Od początku tej edycji Roma była głównym faworytem do zgarnięcia tego trofeum właśnie ze względu na Portugalczyka. Czy mu się uda? Zobaczymy. Będzie dobry mecz, patrząc na nazwy samych drużyn to finał LK wygląda atrakcyjniej niż finał LE.
A na czym polegal ten Intertoto bo nie pamiętam. Wiem ze swego czasu Ruch Chorzów w nim gral
„Puchar Lata”. Takie eliminacje do Pucharu UEFA nie z jednym a z kilkoma finałami. Polskie drużyny traktowały to jako zło konieczne.
polskie dziennikarstwo sportowe- pyszny pikantny befsztyk publicystyczny czy syntetyczny zapleśniały wyrób pasztetopodobny w miękkim opakowaniu z reklamą bukmachera na plastikowym wieczku?
jako mejwen muszę oglądać ligę mistrzów, ligę polską plus ewentualnie 1 z topowych lig w europie aby uchodzić za eksperta. nie chcę śledzić innych meczy, innych rozgrywek, nie chcę „pracować” w czwartki. Lepiej więc kreować narracje, że całe rozgrywki są niepotrzebnym gównem i pośmiać się z nazw mniej zasłużonych uczestników, zignorować mecze bardziej znanych drużyn (meczami ligowymi tych drużyn zajmą się w weekend koledzy z bundestalk i kurva sut) a ja wraz z moimi czterema kolegami zapraszam na analizę hitu polskiej ekstraklasy legia- wisła kraków, czyli ligi, która w europie praktycznie nie ma znaczenia, jest pasztetem, ale wiadomo- „koszula bliższa ciału”. tak się kreuje opinie skurwysyny.
Zdecydowanie wole se obejrzec final Roma Feyenoord niz po raz 172 mecz Realu,Barcelony, czy innej Czelsy
Za wygranie LE można się dostać do LM, a za wygranie LK jest coś ekstra?
LE
Oczywiście, że bardziej opłaca się grać dla polskich zespołów w LKE niż w LE. Przykładem Legia i Slavia lub Legia i Bodo. A i tak Legia zagrała w pucharach nieźle. Dlatego w tym roku niech Lech zagra w grupie LE, ale spadnie do LKE, a niech Raków awansuje tam bezpośrednio. Choć będzie ciężko..
Po raz setny ta sama dyskusja… Liga Konferencji to NIE JEST puchar pasztetowej! To jeden z nielicznych trafionych pomysłów UEFA w ostatnich latach. Dlatego że mamy tu wszystkiego po trochu:
A sądząc już po zestawieniu półfinalistów, widać że prestiż tych rozgrywek jest nie wiele mniejszy od Ligi Europy, a kibice jednej z drużyn będą się bardzo cieszyć dzisiaj ze zdobycia europejskiego pucharu.
Rozgrywki sto razy ciekawsze niż ekstraklapa.
Początkowo myślałem że to będzie taki puchar pasztetowej, gdzie będą same kluby typu polska gruzja slowacja – zmieniłem zdanie jak mój Feyenoord doszedł dalej i byli solidni przeciwnicy, może nie topowi ale solidni – dalej jest to mało prestiżowe trofeum, głównie dzięki samej uefie która zrobiła pierwszą edycję na odpierdol bo :
-po 1.nie było varu aż do półfinałów i było kilka wałków przeciw Feyenoordowi – min. nieuznany prawidłowy gol z partizanem i gol ze spalonego slavii.
-po 2.finał urządzono na 20 kilku tysięcznym stadioniku choć z samego feye i romy spokojnie po 50 tys mogłoby pojechać
-po 3 .rozdano obu klubom po 4 tys biletów… co jest żartem
-po 4.nie podłączyli zwycięzcy ligi konferencji do walki o superpuchar.
Puchar pasztetowej może i to jest ale zawsze fajnie jak twój klub może porywalizować z zagranicznymi rywalami. Lepiej grać w pucharze pasztetowej niż nie grać nigdzie. A i z pucharu pasztetowej można się wypromować i coś zarobić. Feyenoord i Bodo Glimt są tego idealnym przykładem. Doszli do finału pokonując drużyny o dużo większych budżetach. Jak się spojrzy jakie wydatki na piłkarzy dokonywali : roma, leicester, marsylia to Feyenoord w finale jest kopciuszkiem – Feyenoord wydał 4.5 mln latem i ponad 3 zimą. Roma na samego abrahama wydała 40. Roma łacznie wydała 127 mln 2 okienkach.
Normalny puchar europejski jakich wiele było w historii. I tak pozostanie mokrym marzeniem łebków co się przerzucają wyzwiskami, który bieda-klub Eklapy jest lepszy :/
Odpierdolta się od pasztetowej !!!
Guardiola po 10 latach odkąd odszedł z Farcy nie wygrał niczego poza Anglią… a ta potężna Barcelona zaraz zaraz od 7 lat w d… a ostatnio po 60 minutach przegrywała u siebie 0-3 z Gigantem z Frankfurt
Liga Konferencji, to noc nie znaczące rozgrywki dla sierot co w poważniejszych niż nie wygrają lub nawet się tam nie dostaną. Od takie coś żeby ci gorsi,faktycznie nie czuli się gorsi. Poziom żenada, klub żenada, nikomu to nie potrzebne i większość ludzi ma to w dupie .
No nie wiem,wszystko fajnie ale dla mnie stare puchary-czyli PE pzp i UEFA miały swój niepowtarzalny urok i emocje,teraz to juz nie jest to a może się po prostu starzeję..-))