Andrzej Rybski, były piłkarz Widzewa Łódź, drugi pod względem liczby występów na zapleczu Ekstraklasy zawodnik w historii ligi, a obecnie trener w akademii łódzkiego klubu, rozmawiał o finiszu sezonu w 1. lidze w programie „Pierwsza Klasa”. Jak były pomocnik patrzy na szanse Widzewa na awans?

Mecz z Miedzią Legnica mógł poprawić humory kibiców Widzewa, ale tylko do pewnego momentu. Do momentu, w którym Juliusz Letniowski podszedł do karnego i go nie wykorzystał.
Najważniejszy jest piłkarz, który bierze piłkę – to pierwszy krok, który mówi drużynie, że jest gotowy, żeby strzelić. Trener Janusz Niedźwiedź wspomniał bardzo dobrą liczbę 11 rzutów karnych: to jest zawodnik techniczny, który wie, jak ułożyć stopę. Pojawiły się kwestie mentalne. 10 karnych strzelonych, nagle w momencie, gdy karny decyduje o czymś więcej i noga zadrżała. Cała Łódź obserwowała, co się dzieje, było ciężko od pierwszych minut, ale w drugiej połowie nasz zespół mocno się otworzył, szukali bezpośredniego wejścia, zwycięskiego gola. Nie wiem, czy taki był plan – wyczekiwania na jedną, jedyną sytuację. Gdyby to wypaliło, byłoby to chwalone jako świetnie przemyślane, bo graliśmy z zespołem, który zdecydowanie zdominował tę ligę.
Widzew też powinien dążyć do takiej dominacji, jaką osiągnęła Miedź.
Masz pewnie rację. Pierwszy raz kojarzę obraz, w którym to Widzew czekał na to, co się wydarzy i reagował na wydarzenia boiskowe. Cały sezon to my budowaliśmy akcje, staraliśmy się decydować o tempie gry, kontrolować mecz. W pierwszej połowie brakowało agresywnego doskoku do przeciwników, było to trochę zamykanie przestrzeni. Brakowało chęci odbioru, nawet jak odbieraliśmy piłkę, to ciężko było coś zrobić. Przesuwaliśmy się względem przeciwnika, ale brakowało energii, chęci, ciężko było się wyrwać do zdecydowanego ataku. Trener powiedział, że nie są przyzwyczajeni do takiej gry. Dużo było podań wstecznych, a nie tych progresywnych. W drugiej połowie było widać, że się otwieramy, ataki były coraz częstsze, pojawiały się strzały, bo statystyki po pierwszej połowie były druzgocące. W meczu z Podbeskidziem najważniejsze będzie wejście w mecz, pierwsze pięć – dziesięć minut, żeby pokazać widowni impuls. Gdybyśmy zaczęli w taki sam sposób, jak w Legnicy, to mogą się pojawić malkontenci.
No właśnie, bo klimat może odegrać dużą rolę. Wiemy, że presja w Widzewie jest.
Rozmawiamy, żeby był optymizm, żeby pchać ten zespół. Kibice mówią, żeby jak najbardziej wspierać zespół, przyjść z dobrym nastawieniem. Aspekt pierwszych minut jest niesamowicie ważny. Środowisko kibiców Widzewa nie lubi mówienia o presji, ale ona jest. Zawodnicy chcą zadowolić wielką rzeszę kibiców, to ciąży, trzeba sobie z tym poradzić. Ludzie, którzy bagatelizują kwestie mentalne, to chyba ci, którzy nie dotarli nawet do trampkarza i nie są w stanie odmówić obiadu teściowej. Kto się z tym mierzył, ten wie, że to nie jest łatwe. Zespół nie może też kalkulować, mimo że jest jakiś zapas. Ostatnie mecze pokazują, że walka do końca o bezpośredni awans jest męcząca. Ci z rejonów baraży traktują to jako fajną nagrodę.
Heinrich Ravas przedłużył kontrakt z Widzewem. To dobra informacja, bo pokazał, że można na niego liczyć.
Też jestem tego zdania. W Legnicy pokazał się z niesamowitej strony, dzięki niemu byliśmy w stanie rywalizować o zwycięstwo do ostatniej chwili. To też sygnał dla zawodników: nie ma wyczekiwania do ostatniego gwizdka, patrzenia na to, co się wydarzy tydzień po sezonie. Są pewne decyzje i ruchy, to pokazuje, że jest patrzenie w przyszłość.
SZYDEŁKO: POLSKA PIŁKA SKORZYSTA NA RUCHU NA KARUZELI
Osiem lat temu Widzew spadł z ligi po meczu z Podbeskidziem, pamiętam jeszcze to spotkanie z jesieni, gdy było 0:4.
Mamy jeszcze porachunki z tego sezonu, za rundę jesienną. Cel – awans – jest jednak ponad to wszystko. Myślę, że nie tylko dla nas, bo cała Polska życzy sobie, żeby rywalizować z Widzewem. Ekstraklasa z nami nabrałaby koloru.
W meczu z Podbeskidziem trzeba jeszcze pokazać, że się na tę Ekstraklasę zasługuje.
Szkoda, że piłkarze nie wyszli tak uwolnieni w Legnicy, bo furtki były dwie. Sportowcy to mądrzy ludzie, potrafią czerpać doświadczenie z różnych sytuacji. Mecz z Miedzią jest takim bagażem doświadczeń, zostaje kwestia głowy. Liczymy, że w czwartek i niedzielę za tydzień będziemy już tylko oglądać spotkania barażowe. Oby każdy przyszedł z optymizmem i pomoże nam w każdym aspekcie.
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Najlepsi snajperzy-weterani i młodzi napastnicy w 1. lidze
- Krzepisz: Po treningach z Milikiem inaczej oglądało się mundial [WYWIAD]
- Twierdza Głogów i rekord Leszczyńskiego. Najlepsi gospodarze w 1. lidze
- Odrodzony – Łukasz Zjawiński odżył w Nowy Sączu
- Jak dorastał Hubert Adamczyk?
ROZMAWIALI ADAM KOTLESZKA, SZYMON JANCZYK I MARCIN SASAL
fot. Newspix
Wiosna cudów,czyli jak co sezon chujowa wiosna,,odbierze” prawie pewny awans Widzewowi
Dzisiaj nie wiosna cudow odbierze awans widzewowi tylko idioci mieniacy sie kibicami,ktorzy zadymili stadion i cud,ze sedzia nie przerwal meczu.Ale jeszcze nie wszystko stracone.
Ale o co mu chodzi z tym obiadem u teściowej?
Myślę, że nie tylko dla nas, bo cała Polska życzy sobie, żeby rywalizować z Widzewem. Ekstraklasa z nami nabrałaby koloru.
————————
Tak średnio bym powiedział, tak średnio.
Ty to akurat nie.
Widzew w eklapie? To teraz będzie kolejny raz się Zibi podniecał, jaki to on piękny, taki hamerykański…Ale tak na serio, pamiętam czasy kiedy Widzew w latach 1996/97 dominował na boiskach krajowych. Na pewno wniesie trochę kolorytu do tego grajdołka.
Szczerze mówiąc to patrzyłem w kilku meczach jak Widzew gra i jest to dość niski poziom. Może taka jest większość 1. ligi? Ale w Ekstraklasie może być im bardzo ciężko jeśli tak to będzie wyglądało. Oczywiście na samej ambicji można daleko zajechać…
Zgadzam się, to jest prawda.
Ten koloryt to koloryt Wisły Kraków, taka tam zamiana jeden do jednego.