Czesław Michniewicz na cztery czerwcowe mecze w Lidze Narodów wezwał trzydziestu dziewięciu zawodników, z czego trzydziestu czterech z pola. Oznacza to, że w praktyce na trzy spotkania mógłby wystawić zupełnie inne składy. W tym gronie Ekstraklasa ma zaledwie sześciu przedstawicieli, z czego Jakub Kamiński za chwilę będzie już piłkarzem Wolfsburga. Czy można wiązać większe nadzieje z powołanymi ligowcami?
Jeżeli ktoś nie lubi dużo czytać, już na wstępie odpowiemy mu na to pytanie: NIE.
Prawdopodobnie wszyscy zawodnicy wzięci z Ekstraklasy odegrają na tym zgrupowaniu marginalne role i jeśli dostaną szansę, to raczej w tych meczach, w których sztab biało-czerwonych przetestuje zmienników. To będzie olbrzymie wyzwanie, żeby to wszystko odpowiednio rozegrać i rozłożyć, z czego zresztą doskonale zdaje sobie sprawę sam selekcjoner.
– Po trzech na każdej pozycji, a napastników jeszcze więcej. Trzeba więc mocno się nagimnastykować, żeby każdemu dać odpowiednią liczbę minut w czterech najbliższych meczach, niezbędną do obiektywnej oceny. A nie ma takiego spotkania, żebyś mógł powiedzieć, że to jest słaby przeciwnik, i możemy sobie zagrać rezerwami. Z Belgią i Holandią skład musi być zbliżony do optymalnego, ale jednocześnie powołani zawodnicy muszą zostać sprawdzeni. I to jest dylemat, nad którym musimy się pochylić. Teraz są cztery mecze, później dwa we wrześniu, i jeszcze jeden w listopadzie – choć wciąż nie wiadomo z kim. Muszę mieć zatem oczy szeroko otwarte od początku zgrupowania, materiału do analizy będzie bowiem więcej niż kiedykolwiek – dopiero co mówił Michniewicz w rozmowie dla sportowy24.pl.
Kompletnym żółtodziobem na zgrupowaniu seniorskiej kadry będzie Kamil Pestka. Obrońca Cracovii skorzystał na problemach zdrowotnych Arkadiusza Recy, który przejdzie zabieg i przez kilka tygodni odpocznie od futbolu. Akurat zbiegło się to ze świetnym występem piłkarza „Pasów”, który zdobył dwie bramki z prezentującą już wakacyjną formę Wisłą Płock. Michniewicz doskonale zna Pestkę z młodzieżówki. Miał do niego pełne przekonanie, wystawiając w pierwszym składzie i na baraże z Portugalią, i we wszystkich meczach Euro U-21.
Poprzedni sezon Pestka stracił przez kontuzję, ale w tym szybko się odbudował. Już jesienią Michał Probierz polecał go do reprezentacji i coś chyba było na rzeczy. Paulo Sousa podobno rozważał jego kandydaturę przed listopadowymi meczami z Andorą i Węgrami. 23-latek miał wtedy niepodważalną pozycję na lewej obronie Cracovii. Wiosną, pod wodzą Jacka Zielińskiego, na początku zdarzało mu się usiąść na ławce lub wejść jako zmiennik. Dopiero po porażce 0:3 w Zabrzu na dobre odzyskał miejsce w podstawowej jedenastce – już jako wahadłowy, bo nowy trener definitywnie przeszedł na ustawienie z trójką stoperów. Od tego momentu Pestka się nam rozstrzelał. Nim trafiał do siatki Wisły Płock, czynił to też ze Stalą Mielec i Zagłębiem Lubin. Z pewnością w ostatnich dwóch miesiącach należał do najlepszych zawodników Ekstraklasy na swojej pozycji.
Poza Nikolą Zalewskim i Tymoteuszem Puchaczem, Pestka o plac będzie walczył z Patrykiem Kunem. Żołnierz Marka Papszuna z reprezentacyjnymi kolegami poznał się już na poprzednim zgrupowaniu, ale debiutu nie doczekał. Teraz powinno być inaczej, choć tak po prawdzie, Kun na ligowym finiszu nie imponuje. Gra solidnie, poniżej pewnego poziomu nie schodzi, jednak widzieliśmy go już w lepszym wydaniu, chociażby na początku tej rundy. Skoro jednak jego charakterystyka odpowiada Michniewiczowi, będziemy zaskoczeni, jeżeli po powrocie do domu nie będzie miał przy swoim nazwisku przynajmniej 1A.
Cichy, skromny, pracowity, wytrzymały – sensacyjny kadrowicz Patryk Kun
Na drugiej stronie defensywy o reprezentacyjne minuty powalczy Tomasz Kędziora. Tutaj sprawa jest jasna: Michniewicz bardziej wziął go ze względu na ogólne doświadczenie na poziomie międzynarodowym, niż aktualną formę. Wydawało się, że ktoś, kto jeszcze jesienią regularnie występował w Lidze Mistrzów dla Dynama Kijów, okaże się dla „Kolejorza” znacznie bardziej przydatny, zwłaszcza że przecież jest „swój”. Nawet fakt, iż przyszedł bardzo późno, w wyjątkowych okolicznościach po wcześniej ewakuacji z Ukrainy, nie jawił się jako wielki problem. Początkowo Kędziora faktycznie grał dużo, ale różnicy nie robił i na dłuższą metę przegrał rywalizację z Joelem Pereirą. W ostatnich pięciu kolejkach trzykrotnie nie podnosił się z ławki, a dwa razy wchodził na niecałe pół godziny. Obserwatorem był także w finale Pucharu Polski. Pereira zawalił przy drugim golu Rakowa i mimo to miejsca nie stracił, za co zresztą odpłacił się później Maciejowi Skorży na boisku.
Ze wszystkich powołanych ligowców Kędziora zdaje się mieć dziś najmniej argumentów sportowych. Bartosz Bereszyński, Matty Cash i Robert Gumny regularnie grają w klubach z topowych lig, a on stał się rezerwowym w Lechu.
Mateusz Wieteska to kolejny przykład, że jeśli Michniewicz już kogoś zna i zdążył się do niego przekonać, to potrafi obdarzyć go zaufaniem nawet lekko na wyrost. Stoper Legii nie znalazłby się w gronie największych winowajców obecnej pozycji stołecznego klubu, co nie zmienia faktu, że rozgrywa bardzo przeciętny sezon i niczym szczególnym na tle całej ligi się nie wyróżnia. U selekcjonera jednak sprawdzał się w kadrze U-21 i w samej Legii. Rozumie jego filozofię i odpowiada mu swoją charakterystyką (m.in. dobre wyprowadzanie piłki). Debiut przy tak napiętym terminarzu będzie formalnością.
Jakub Kamiński formalnie jest jeszcze ekstraklasowcem. Żegna się z Lechem w glorii mistrza Polski. Do sukcesu dołożył dziewięć goli i sześć asyst, ale formą błyszczał przede wszystkim jesienią. Ten rok zaczął co prawda efektownie – od dwóch goli i dwóch asyst z Termaliką i Cracovią – lecz potem trochę spuścił z tonu. Do końca sezonu dołożył już tylko dwie asysty i jedną bramkę, za to jakże ważną, bo dającą prowadzenie w Gliwicach. 1 A już ma, we wrześniu Paulo Sousa sprawdził go z San Marino i była to weryfikacja negatywna. Kamiński nawet na tle tak słabego przeciwnika prezentował się słabo, chyba był przemotywowany. Zakładamy, że teraz przyjedzie silniejszy mentalnie i gotowy na poważniejszy sprawdzian.
Kamil Grosicki słabiej wypadł ze Śląskiem Wrocław i Lechią Gdańsk, ale przez większość rundy ciągnął Pogoń Szczecin. Zdobywał bramki w pięciu meczach z rzędu, należał do najlepszych zawodników całej ligi. Nie przez przypadek do reprezentacji wrócił już w marcu i zaliczył 20 minut w towarzyskim spotkaniu ze Szkocją. Również on jednak musi się pogodzić z tym, że dla biało-czerwonych może być jeszcze przydatny głównie jako zmiennik.
Kamil Grosicki: Dałem Sousie piłkę do pustej bramki [WYWIAD]
Reasumując: jeżeli na Holandię i Belgię Czesław Michniewicz planuje wystawić skład zbliżony do optymalnego, niemal na pewno nie zobaczymy w nim nikogo z powyższego grona. To nie te czasy, gdy ważnymi ogniwami biało-czerwonych byli grający w Ekstraklasie Mączyński z Pazdanem.
Ta szóstka nie powinna narzekać, jeśli w czerwcu przynajmniej zagra z Walią. Gdyby bowiem kadra nie była tak szeroka, bardzo możliwe, że na liście powołanych co najwyżej znalazłoby się nazwisko Grosickiego i ewentualnie Kamińskiego.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Powołania na czerwcowe zgrupowanie reprezentacji Polski
- Przyszłość kadry ma twarze Zalewskiego, Kiwiora i Słoniny?
Fot. Newspix