Reklama

„Możemy wziąć piłkarza z La Liga, ale Miedź nie jest klubem pierwszego wyboru”

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

08 maja 2022, 09:29 • 12 min czytania 30 komentarzy

Celem minimum dla Miedzi Legnica było wywalczenie miejsca w barażach. Sprawy ułożyły się znacznie lepiej i klub z Dolnego Śląska jako pierwszy zapewnił sobie bezpośredni awans do Ekstraklasy, co oznacza powrót do elity po trzech latach. Właściciel Andrzej Dadełło musiał mieć dużą satysfakcję, bo stało się to pod wodzą trenera Wojciecha Łobodzińskiego, który niejako został przez Miedź wychowany do tej roli. Czy legniczanie wracają do Ekstraklasy silniejsi? Czego zabrakło, żeby utrzymać się w 2019 roku? Kto pozytywnie zaskoczył? Czy dojdzie do pobicia rekordów transferowych klubu? Ilu kluczowych zawodników może odejść? Czy Miedź jest w stanie wziąć piłkarza z Primera Division? Dlaczego w Ekstraklasie będzie finansowym kopciuszkiem? Zapraszamy. 

„Możemy wziąć piłkarza z La Liga, ale Miedź nie jest klubem pierwszego wyboru”

Sądzi pan, że Miedź Legnica wraca do Ekstraklasy silniejsza?

Myślę, że tak. Po pierwsze – awansowaliśmy z mocniejszej I ligi niż cztery lata temu, a już na tym etapie zdobyliśmy więcej punktów w porównaniu do tamtego sezonu. Po drugie – mamy młodszy zespół, średnia wieku naszego składu jest dużo niższa. Po trzecie – jesteśmy bardziej doświadczeni jako klub. Dla dyrektora sportowego Marka Ubycha to już będzie druga próba w Ekstraklasie. Przy pierwszym podejściu był bardzo młodym człowiekiem, dopiero zaczynał swoją dyrektorską karierę. Wiele aspektów świadczy o tym, że Miedź wchodzi do elity silniejsza niż w 2018 roku.

Przez chwilę mogło się wydawać, że grożą wam komplikacje z awansem. Najpierw przegraliście ze Stomilem, później zremisowaliście z Podbeskidziem i Sandecją. Te mecze pana zaniepokoiły, także w kontekście tego, co czeka was latem?

Od pewnego momentu spodziewaliśmy się szybszego postawienia kropki nad „i”, ale i tak uważam, że 68 punktów po trzydziestu jeden meczach to bardzo dobry wynik. Wygląda na to, że przekroczymy 70 punktów, co już jest naprawdę dużą sztuką. Emocje trwały głównie dlatego, że Arka Gdynia zaczęła seryjnie wygrywać i zmniejszyła do nas dystans. W kontekście Ekstraklasy nie jesteśmy zaniepokojeni. Jeżeli nasze transfery będą tak skuteczne jak ostatnio, to nie mamy się czego obawiać.

Reklama

No właśnie, dopiero co was pochwaliliśmy. Praktycznie każdy piłkarz sprowadzony w tym sezonie przez Miedź okazał się przynajmniej niezłym ruchem. 

To prawda i jest to jeden z filarów naszego sukcesu. Każdy zawodnik coś wniósł do zespołu, a niektórzy, jak Maxime Dominguez, dali nam ogromną jakość.

Ktoś pana pozytywnie zaskoczył i okazał się jeszcze lepszy, niż można było sądzić?

Patryk Makuch. Już wcześniej wykazywał potencjał, ale teraz miewał fenomenalne mecze. To samo Nemanja Mijusković. Już poprzednią wiosnę miał bardzo udaną, a w tym sezonie jeszcze podskoczył. Moim zdaniem to jeden z najlepszych piłkarzy całej I ligi. Maciek Śliwa rozegrał sezon życia. Cieszy mnie właśnie to, że nie tylko transfery się sprawdziły, ale też rozwinęli się ci, których mieliśmy wcześniej. Razem dało to sukces. Zasługi w awansie ma także trener Jarosław Skrobacz, który w ubiegłym sezonie prowadził tych piłkarzy, dokonał odpowiedniej selekcji i zostawił po sobie dobrze przygotowany zespół. Tak naprawdę budowaliśmy tę drużynę przez dwa lata, nie przez rok.

Patryk Makuch: Zawsze chciałem być tak pracowity jak Cristiano Ronaldo [WYWIAD]

Reklama

Jaki w związku z tym macie plan na letnie okienko? Z jednej strony wielu beniaminków popełnia błąd sentymentalny, zostawiając po awansie zbyt dużo pierwszoligowej kadry. Z drugiej, wasza kadra była budowana tak, że prawdopodobnie najlepsze ma dopiero przed sobą. 

Moim zdaniem trzeba dać uczciwą szansę na wykazanie się tym, którzy grali w I lidze – przynajmniej jeśli chodzi o podstawowych zawodników, nie mówię o rezerwowych. Jeśli ktoś nie wywalczył sobie miejsca na niższym szczeblu, trudno zakładać, że poradzi sobie na wyższym. Natomiast wzmocnienia są oczywiście niezbędne, każdy beniaminek ich potrzebuje i my nie stanowimy wyjątku. Bez nich zapewne znów mielibyśmy Ekstraklasę na rok.

Rozumiem, że robota w tym temacie wre, skoro awans Miedzi od dłuższego czasu wydawał się formalnością.

Oczywiście. Nie rozpatrywaliśmy wariantu alternatywnego i pracowaliśmy nad transferami pod kątem naszej obecności w Ekstraklasie. Mamy ambitnego dyrektora sportowego i ambitnego trenera. Chcą sprowadzić bardzo jakościowych piłkarzy, którzy na razie czekają na oferty z lepszych lig niż nasza. Dopiero co jeden chłopak uciekł nam do klubu z Primera Division. Mamy wyselekcjonowaną dużą grupę zawodników, z którymi od pewnego czasu rozmawiamy i którzy widzą sens w ewentualnym przyjściu do Miedzi. Celujemy wysoko i zobaczymy, jak to się skończy.

Czyli sposobu działania nie zmieniliście. Miedź już w poprzednich latach czekała na okazje z zagranicy pod koniec okienek i nieraz dobrze na tym wychodziła.

Zdajemy sobie sprawę, że często nie jesteśmy klubem pierwszego wyboru. Z tego względu musimy wykonać większą pracę selekcyjną niż inni i mieć możliwie najszerszą listę kandydatów do transferu, bo większość tych zawodników ostatecznie znajdzie pracę w lepszych i bogatszych klubach niż Miedź.

Wiele może zależeć od tego, czy zatrzymacie dotychczasowych liderów zespołu. Nie ukrywa pan, że zainteresowanie Rakowa Patrykiem Makuchem jest konkretne. Ilu takich odejść można się spodziewać?

Wiadomo, że nie chcielibyśmy nikogo stracić, ale nie jesteśmy klubem, który na siłę zatrzymuje piłkarzy. Może być różnie, choć nie spodziewam się exodusu. Myślę, że jeśli już, to odejdzie jeden ważny zawodnik. W wariancie wyjątkowo niepomyślnym dwóch. Weszliśmy do Ekstraklasy, ci piłkarze mają wpisane do kontraktów podwyżki, każdy z nich notuje awans sportowy i finansowy, może się promować. Sądzę, że jesteśmy atrakcyjnym miejscem do grania dla wszystkich naszych zawodników. Odejście z Miedzi może wiązać się z ryzykiem dla kogoś, kto u nas ma mocną pozycję. Nie można jednak wykluczyć, że jeśli zgłosi się taki klub jak Raków, który będzie grał w pucharach, a może nawet wywalczy mistrzostwo, to piłkarz będzie chciał spróbować swoich sił w nowym miejscu. To zrozumiałe, nie chcemy kogoś blokować, ale rzecz jasna musimy uzyskać za niego cenę rynkową. Nikomu z kluczowych ogniw umowa teraz nie wygasa. Od tych zawodników i ich agentów chciałbym konkretnych deklaracji do końca maja czy zostają, czy odchodzą, bo chcemy mieć czas, żeby w razie czego uzupełnić braki.

Kto poza Makuchem cieszy się największym zainteresowaniem? Z klubami Ekstraklasy łączono Juricha Carolinę, a Maxime Dominguez podobno może wrócić do Szwajcarii.

Za Domingueza mieliśmy oferty zimą. Jesienią spisywał się fenomenalnie, natomiast nie ma co ukrywać: wiosna w jego wykonaniu była już trochę słabsza. Carolinę obowiązuje jeszcze dwuletni kontrakt i raczej jesteśmy mało otwarci na rozmowy o jego odejściu. Nie sądzę, żeby on sam naciskał mocniej na transfer do innego klubu Ekstraklasy, skoro już się w tej Ekstraklasie znalazł.

Rekordem sprzedażowym Miedzi jest pół miliona euro uzyskane za Rafała Augustyniaka. Rekordem zakupowym, jeśli Transfermarkt nie kłamie, jest 125 tys. euro za Davida Pankę. Można się spodziewać rychłego pobicia tych wyników?

David Panka nie pobił żadnego rekordu. Lubił budować pijar wokół siebie i to jeden z przykładów. Muszę skorygować te rewelacje. David przyszedł do nas za darmo. Jeśli chodzi o sprzedaż, mówimy o piłkarzach grających dotychczas w I lidze. Chcielibyśmy dostać za nich ogromne pieniądze, ale musimy też być uczciwi wobec nich i dyktować odpowiednie stawki. Rafała sprzedawaliśmy po udanym dla niego sezonie w Ekstraklasie, więc trudno oczekiwać, byśmy w tym okienku bili rekordy. Mam nadzieję, że czas na nie przyjdzie za rok, gdy nadal będziemy klubem z elity.

Kontrakty wygasają Szymonowi Matuszkowi, Kamilowi Zapolnikowi, Krzysztofowi Drzazdze, Julio Martinezowi, Mateuszowi Abramowiczowi i Marcinowi Garuchowi. Ze wszystkimi rozmawiacie o przedłużeniu?

Są w tym gronie piłkarze, na których nam zależy i oni mają klauzule przedłużenia umowy w razie awansu. Pozostali muszą przekonać do siebie sztab szkoleniowy w tych ostatnich meczach. Trener Wojciech Łobodziński paru zawodnikom chce jeszcze dać szansę i potem podejmie wiążące decyzje. Po ostatnim spotkaniu jesteśmy umówieni ze sztabem szkoleniowym na rozmowy w tej sprawie.

Miedź w I lidze potrafiła sprowadzić zawodnika z Broendby czy z drugiej ligi hiszpańskiej, wasza pozycja na zagranicznych rynkach rośnie. Jaki jest obecny szczyt możliwości? Jesteście w stanie na przykład wypożyczyć piłkarza, który w tym sezonie gra w La Liga?

Jesteśmy w stanie, o ile taki zawodnik nie będzie miał lepszych wariantów. I mogę zdradzić, że nawet takie rozmowy prowadzimy. Gdyby któregoś z takich piłkarzy udało się pozyskać, byłoby fantastycznie, zrobiłby różnicę. Finanse nas jednak ograniczają. Piłkarze w dziewięćdziesięciu procentach patrzą na te kwestie, w dziesięciu procentach na inne. Plusem jest to, że – jak pan wspomniał – jesteśmy coraz bardziej rozpoznawalni, mamy wielu przyjaciół na różnych rynkach, również spośród byłych zawodników Miedzi. Zawsze dobrze o nas mówią, jesteśmy wiarygodni, na co latami pracowaliśmy.

Najbardziej eksplorujecie rynek hiszpański?

Niekoniecznie. Mamy już pootwieranych wiele rynków. Sprowadzaliśmy piłkarzy z Bałkanów, Danii, Hiszpanii, ze Szwajcarii. Ostatnio byliśmy bardzo blisko pozyskania zawodnika z Ameryki Południowej. Był kontrkandydatem na prawą obronę dla Gammelby’ego. Koniec końców podpisał jednak kontrakt w Segunda Division. Szukamy graczy na wielu frontach. Najważniejsze, żeby prezentowali odpowiednią jakość, a skąd będą to już drugorzędna kwestia. Wiadomo, że w pierwszej kolejności patrzymy na Polaków, bo możemy przeprowadzić najlepszy wywiad środowiskowy. Z zagranicznymi zawodnikami zawsze jest trudniej, zwłaszcza z rynku, na którym wcześniej nie kupowaliśmy. Margines błędu jest większy, bazujemy na informacjach ludzi, z którymi nie mamy bezpośredniego kontaktu. Docelowo chcemy mieć kontakty na całym świecie i ściągać piłkarzy z całego świata. Jesteśmy za małym klubem, żeby w tym względzie wybrzydzać.

Po historii z Davidem Panką zaczęliście przywiązywać jeszcze większą wagę do wywiadu środowiskowego?

Panka przychodził do nas za darmo. Jego pierwsza pensja wynosiła 500 euro. W takich przypadkach zwracamy uwagę na umiejętności, a kwestie charakterologiczne wychodzą na miejscu. Przez nie po kilku miesiącach zrezygnowaliśmy z Davida, mimo prób pracy z psychologiem. To wciąż zawodnik o dużym potencjale, wylądował niedawno w rezerwach Panathinaikosu. Inaczej sytuacja wygląda z „gotowymi” piłkarzami, którzy od początku zarabiają konkretne pieniądze. W takich przypadkach staramy się przeprowadzać szczegółowy wywiad środowiskowy, bo podpisanie kontraktu oznacza dla nas poważną inwestycję i w razie wpadki dużo stracimy.

W tym sezonie nie sprowadziliście żadnego piłkarza z Belgii czy Holandii. Zarzuciliście ten pomysł czy po prostu tak wyszło?

Tak wyszło. Rozmawialiśmy też z zawodnikami z tamtych krajów. Byliśmy bliscy ściągnięcia jednego z Eredivisie, zresztą ten temat po awansie jest aktualny. Może nie zarzucony, ale wyraźnie ograniczony będzie kierunek z braniem młodych piłkarzy z Belgii i Holandii. Jako klub ekstraklasowy musielibyśmy płacić za nich ekwiwalent. Jako pierwszoligowiec braliśmy ich za darmo i z bliska się im przyglądaliśmy. Tak trafił do nas Mehdi Lehaire. Inwestycja praktycznie zerowa, a potencjalnie można mieć ciekawego zawodnika. Teraz stanie się to znacznie trudniejsze. Ekwiwalenty płacone w euro to już dla naszego budżetu nie jest groszowa sprawa. Nadal jednak chcemy obserwować rynek Beneluksu, wszędzie możemy natknąć się na okazję transferową.

Tak generalnie: jakich błędów sprzed czterech lat Miedź musi uniknąć?

Nie lubię tak postawionego pytania. My wtedy osiągnęliśmy wynik na miarę naszych możliwości finansowych i kadrowych. Do tego dotykały nas nieszczęścia zdrowotne, traciliśmy kilku ważnych piłkarzy jednocześnie i nie mieliśmy na to wpływu. Nie jesteśmy na tyle bogatym klubem, żeby w takiej sytuacji mieć na każdą pozycję równorzędnych zmienników. Mam poczucie, że dobrze się zaprezentowaliśmy w Ekstraklasie i gdyby szczęście nieco bardziej nam dopisywało, to zdołalibyśmy się utrzymać i moglibyśmy tamten zespół rozwijać. Co nie znaczy, że pewnych rzeczy nie można było zrobić lepiej. Nie mieliśmy wtedy tylu trafionych transferów co ostatnio, to był jeden z powodów, dla których ostatecznie zabrakło nam punktu. Teraz chcemy mieć większą skuteczność. Mamy trochę wyższy budżet płacowy, szersze kontakty i więcej doświadczenia, co powinno zaprocentować.

Zdaniem wielu obserwatorów Miedź spadła w 2019 roku między innymi dlatego, że zbyt długo łudziła się, że może grać i efektownie, i efektywnie. Niejeden beniaminek przejechał się na tym, że w Ekstraklasie chciał przenosić swoje założenia z I ligi. Tym razem będzie u was więcej boiskowego pragmatyzmu, mimo że po spadku też stawialiście na futbol ofensywny?

To przede wszystkim pytanie do sztabu szkoleniowego. My nie ingerujemy w taktykę. Oczekujemy od sztabu, że to on będzie mówił, jak mamy grać i jakie są na to pomysły, a my pod tym kątem staramy się dokonywać transferów. Ostatnio w rozmowie z trenerem Łobodzińskim była mowa o dużej elastyczności i dostosowywaniu taktyki do konkretnego przeciwnika. Dyrektor sportowy szuka piłkarzy w miarę uniwersalnych, potrafiących odnaleźć się w różnych stylach gry.

Finansowo w Ekstraklasie będziecie kopciuszkiem, przynajmniej przez pierwszy rok.

Zgadza się. Tak są dzielone pieniądze z praw telewizyjnych, że beniaminkowie dostają na starcie dużo mniej niż pozostali, nawet jeśli ci zajmą miejsca na dole tabeli. Legnica nie jest miejscem, w którym moglibyśmy wygenerować znaczący wzrost przychodów z naszej i tak prężnej działalności marketingowej. Pamiętajmy, że w regionie liderem biznesowym jest KGHM, który ma swój klub i postrzega inne kluby jako konkurencyjne. Z wielu stron trudno o zbudowanie wysokiego budżetu, ale ja lubię wyzwania. Pewne rzeczy musimy nadrabiać jakością naszej pracy. Ogólnie pieniędzy na rynku piłkarskim jest więcej, w perspektywie kilku lat można budżet znacznie zwiększyć.

Kluczem będzie utrzymanie się jako beniaminek, wasz cel jest oczywisty.

Zdecydowanie, pozostanie w Ekstraklasie automatycznie daje nam wyraźny wzrost budżetu. Do tego będziemy dążyć. Chcielibyśmy w ciągu kilku lat ugruntować naszą pozycję na najwyższym szczeblu, co ułatwi działania na wielu polach, również tych transferowych. Mamy stabilną kadrę zarządzającą, wszystkie kontakty, które wypracowujemy zostają w klubie. Tego brakuje klubom, w których ciągle dochodzi do różnych zmian.

Jest pan podekscytowany tak samo jak cztery lata temu jeśli chodzi o planowanie i tworzenie zespołu czy dziś jest u pana więcej stonowania i chłodnej analizy?

Na pewno jest więcej chłodu i jednocześnie więcej niepokoju, bo jednak poprzednim razem po roku spadliśmy. Mimo to parę fajnych rzeczy udało nam się zrobić, na przykład sprowadzić Sosłana Dżanajewa. W Rubinie Kazań zarabiał 1,5 mln euro rocznie i zgodził się przyjść do Miedzi na normalnych dla nas stawkach. Gdy pierwszy raz się do niego zwróciliśmy, wysłał nam tylko uśmiechnięte buźki. Nie odpuściliśmy i w końcu przekonaliśmy go, że dobrze zrobi decydując się na Miedź. I praktyka to potwierdziła. U nas się odbudował i po jakimś czasie wrócił do reprezentacji Rosji. Mamy się nad czym głowić, dużo jest do zrobienia, ale w przyszłość patrzymy z optymizmem.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

WIĘCEJ O MIEDZI LEGNICA:

Fot. Archiwum DSA/Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Betclic 1 liga

Komentarze

30 komentarzy

Loading...