Maciej Skorża po powrocie do Lecha Poznań cztery razy grał z Rakowem Częstochowa i na razie tylko raz z nim nie przegrał (jesienne 2:2). Wczorajsza porażka bolała wyjątkowo, bo chodziło o finał Pucharu Polski. Pomocnik “Kolejorza” Nika Kwekweskiri nie ukrywał, że aspekt psychologiczny odegrał w tym meczu wyjątkowo istotną rolę.
– Emocje były duże, bo chyba po siedmiu latach mieliśmy ponownie mecz o tytuł. Miało to być szczególne wydarzenie dla nas i klubu, więc tym bardziej ta przegrana jest nie do zaakceptowania nie tylko dla mnie, ale również dla moich kolegów, bo widziałem ich w szatni po meczu. Raków zniszczył nas mentalnie – przyznał Gruzin, cytowany przez “Przegląd Sportowy”.
– W przerwie każdy z nas motywował się nawzajem i nikt nie miał spuszczonej głowy. Mówiliśmy sobie cały czas, że ten mecz można wygrać. Po naszym golu staraliśmy się zdobyć tego drugiego i wierzyliśmy, że możemy to zrobić nawet w doliczonym czasie gry. Niestety trzecia bramka dla Rakowa “zabiła” nas emocjonalnie – dodał podłamany Kwekweskiri.
Lech może jeszcze uratować sezon zdobywając mistrzostwo Polski, ale nie wszystko zależy tu od niego. Jeśli Raków wywalczy komplet punktów w trzech ostatnich kolejkach, to sięgnie po tytuł bez względu na wyniki zespołu z Bułgarskiej.
WIĘCEJ O FINALE PUCHARU POLSKI:
- Raków przyjechał jak po swoje – Puchar Polski jedzie do Częstochowy!
- Organizacyjne lenistwo i stypa zamiast święta
- Skoro kibice Rakowa weszli, to kibice Lecha też mogli. I nie mówmy tu o honorze
Fot. Newspix