Wracamy do widoku, do którego przyzwyczailiśmy się przez lata, śledząc rozgrywki La Liga. Barcelona odhacza zwycięstwo z kolejnym ligowym rywalem, a także jest jednym z dwóch najlepszych zespołów w Hiszpanii. Tym razem Blaugrana pokonała Seville, dzięki czemu wylądowała na drugim miejscu w La Liga. Doszło do sytuacji, której w trakcie pracy Ronalda Koemana nikt sobie nie wyobrażał.
BARCELONA – SEVILLA 1:0. Obrona gości stawiała opór
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego widzieliśmy obrazki z tunelu, gdzie ze starą gwardią Barcelony witał się powracający do stolicy Katalonii Ivan Rakitić. W trakcie boiskowej rywalizacji nie było jednak mowy o sympatii. Chorwat szybko zameldował się bowiem Sergio Busquetsowi, przypominając wszystkim, że walka toczy się przecież o wyjątkowo wysoką stawkę.
Pierwsza część meczu toczyła się zdecydowanie pod dyktando gospodarzy. Jeżeli mielibyśmy chwalić którąś z formacji obu zespołów, to byłaby to ofensywa po stronie Barcelony oraz defensywa przyjezdnych. Do przerwy tak naprawdę nie potrafili oni w żaden sposób zagrozić bramce Ter Stegena. Barca próbowała wyjść na prowadzenie jeszcze przed przerwą, a scenariusz spotkania sugerował, że tak naprawdę czekamy na otwarcie wyniku przez gospodarzy. Zasieki obronne Sevilli nie były jednak tak łatwe do pokonania, mówimy przecież o najlepszej defensywie w La Liga, która w tym sezonie wpuściła tylko dwadzieścia bramek.
Najlepsza sytuacja dla Barcelony przed gwizdkiem oznaczającym zejście do szatni miała miejsce w 44. minucie. Była ona z jednej strony podsumowaniem poczynań poszczególnych piłkarzy gospodarzy, a z drugiej zapowiedzią tego, co czekało nas w ich wykonaniu po powrocie na boisko. Akcję podaniem do przodu rozpoczął Pedri, który znalazł w polu karnym Ousmane’a Dembele. Francuz głową zgrał piłkę wzdłuż bramki do Ferrana Torresa, który nie potrafił strzelić gola z kilku metrów. Jak miało się okazać, był to tylko przedsmak wydarzeń z drugiej połowy.
BARCELONA – SEVILLA 1:0. Błysnęła gwiazda Pedriego
W niej Barcelona zwiększyła obroty i przeszła do konkretów w ofensywie. Problem w tym, że bardzo często powtarzał się wspomniany schemat z pierwszej połowy. Przede wszystkim mowa o kreowaniu sytuacji w wykonaniu Dembele oraz pudłach Torresa.
Francuz swoim występem zasłużył na owacje na stojąco od wypełnionego po brzegi Camp Nou. Swoją drogą naprawdę dobrze było zobaczyć tylu kibiców Barcelony na trybunach, którzy faktycznie żyją meczem i wierzą w pozytywny wynik swoich piłkarzy. Wracając jednak do Dembele, zasłużył na oklaski, mimo że nie udało mu się dzisiaj strzelić ani jednej bramki. Wziął się on jednak za stwarzanie sytuacji kolegom, a w szczególności pudłującemu Torresowi. Francuz zanotował aż siedem kluczowych podań, bombardując pole karne Sevilli kolejnymi dośrodkowaniami. Hiszpan marnował je jednak na potęgę, oddał aż pięć strzałów na bramkę, w tym trzy celne, a mimo to zakończył mecz bez ani jednego trafienia.
Czas przejść jednak do przełomowego momentu tego wieczoru na Camp Nou. Należał on do drugiego, obok Dembele, najbardziej wyróżniającego się piłkarza Barcelony. Pedri przyzwyczaił nas jednak do rozgrywania akcji, decydowania o kierunku jej rozgrywania lub zaliczania kluczowych podań. Tym razem wziął jednak sprawy w swoje ręce. Miał sytuację dużo trudniejszą od tych Ferrana Torresa, a mimo to trafił do siatki. Mało tego, sam od zera stworzył sobie tę okazję. Przyjął piłkę za linią szesnastego metra, zamarkował uderzenie, kładąc na ziemi Rakiticia, powtórzył ten sam zwód, wysyłając na grzyby Diego Carlosa, po czym uderzył po długim słupku, wywołując euforię radości na Camp Nou.
Tak się bawi Pedri! ❤️🤩pic.twitter.com/SfOdZYQpOb
— Mateusz Stańczyk (@mati_stanczyk) April 3, 2022
Goście próbowali jeszcze się odgryzać, ale zabrakło im klarownych sytuacji, a także choć jednego większego błędu defensywy Barcelony. Gdy raz w ostatnich minutach pomylił się Ter Stegen, momentalnie sam naprawił go kapitalną interwencją. Ten mecz od początku do końca układał się jako idealny wieczór dla każdego kibica Blaugrany. Żyjący boiskowymi wydarzeniami wypełniony stadion, świetna gra Dembele, piękny gol młodej gwiazdy, a do tego ostatecznie zrealizować wizja awansu na drugie miejsce w lidze. Kto by jeszcze kilka miesięcy temu o tym pomyślał?
BARCELONA – SEVILLA 1:0
Pedri 72′
Czytaj więcej o Barcelonie:
- Stara gwardia Barcelony nie rdzewieje
- Można go podważać, ale nie skreślać. Zawiły przypadek Ter Stegena
Fot. Newspix