Reklama

Recepta na wtorkową wygraną – bez wahadeł i bez Zielińskiego

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

25 marca 2022, 16:35 • 3 min czytania 94 komentarzy

Dość. Dość z tymi wahadłami. Nie potrafimy grać tym ustawieniem, więc przestańmy być modni na siłę. W dupie mam, że gra tak cały świat, niech sobie nawet Marsjanie pykają trójką z tyłu – co z tego? My jesteśmy w tym za słabi. Odkąd zaczęliśmy cudować, przestaliśmy ogrywać nawet średniaków. Co najwyżej z nimi remisujemy, a bramki strzela nam Andora i San Marino. Dlatego mówię: dość. Na Szwedów 4-4-2. Polskie jak śmietnik pod zlewem.

Recepta na wtorkową wygraną – bez wahadeł i bez Zielińskiego

Jak w Europie będzie modne granie na trzech lewonożnych obrońców, to będziemy grali trzema lewonożnymi obrońcami, mimo że nie mamy ani jednego? No nie będziemy. Powiemy: my nie mamy, my gramy prawonożnymi. Ale jak w Europie gra się na wahadła, to my gramy też na wahadła. Zamiast powiedzieć: my nie mamy wahadeł, gramy po swojemu.

Przecież odkąd odkryliśmy te wahadła, wszystko się wtedy spieprzyło. Poczuliśmy się, jakbyśmy złapali pana Boga za nogi, a wpadliśmy do szamba. Nawałka zaczął kombinować – w łeb na mundialu. Sousa, teoretyk światła bramki, jak pięknie opowiadał o wahadłach! Pyk, asymetria, cyk, wahadełko i dupa. Ograł tym znakomitym sposobem Albanię. Nie dał rady Słowacji, Węgrom, Szwedom, Islandczykom. Dla Michniewicza z wahadłami za mocna była Szkocja.

Ale grajmy wahadłami, to działa! Gówno. Nie działa. Obudźmy się, bo czuję, jakbym był w jakieś idiotycznej symulacji. Zaraz ludzie na przejściach dla pieszych będą się poruszać wahadłami, a że będzie więcej wypadków? No i co z tego, to działa!

Reklama

Co jeszcze nie działa? Piotr Zieliński. Jego idealna pozycja w meczu ze Szwecją to pozycja siedząca. Na trybunach. Gość jest kompletnie bez formy, co widzi trener Napoli, coraz częściej sadzając go na ławce i wpuszczając na końcówki. 20 minut z Udinese, minuta z Hellasem. Ale u nas musi być pierwszy skład! Przecież widzę tutaj niekonsekwencję – skoro tak durnie papugujemy Europę, to czemu nie zwracamy uwagi na to, co robi Spaletti? W końcu to europejski trener.

No i on sadza Zielińskiego na dupie, więc my też powinniśmy. Wczoraj musiałby nosić kamizelkę odblaskową, żeby być jakkolwiek widocznym. O, przepraszam. Zauważyłem go jeszcze wtedy, gdy złamał linię spalonego. Nie szukał grania z przodu, nie szukał grania z tyłu, bo wystarczyło zrobić dwa kroki w prawo i nie byłoby problemu. Ale nie zrobił, tymczasem przez wielu wciąż jest stawiany jako murowany faworyt do jedenastki na kluczowy mecz reprezentacji.

Dlaczego? Do czterdziestki go będziecie forować i czekać, aż mu się coś przestawi w głowie? Profesjonalnego piłkarza traktuje się jak dziecko specjalnej troski. Mamy Szymańskiego, to niech gra Szymański. Wszedł, od razu powinien mieć asystę, coś się zaczęło dziać.

Czyli: bez wahadłowych, bez Zielińskiego. Jak zagramy z wahadłowymi i Zielińskim, to następny ciekawy mecz czeka tę kadrę za rok.

WOJCIECH KOWALCZYK

CYKL “WJAZD Z BRAMĄ” WSPÓŁTWORZYMY Z FIRMĄ GATIGO – PRODUCENTEM NOWOCZESNYCH OGRODZEŃ, NALEŻĄCYM DO POLARGOS GROUP. NAJOSTRZEJSZE OPINIE TYLKO TUTAJ!

Reklama

WIĘCEJ O WAHADŁOWYCH:

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

94 komentarzy

Loading...