9 lipca 2006 roku to niewątpliwie jedna z najważniejszych dat w dziejach włoskiego futbolu. Właśnie tego dnia prowadzona przez Marcello Lippiego reprezentacja Italii uporała się po serii rzutów karnych z Francją i w niezwykle dramatycznych okolicznościach sięgnęła po mistrzostwo świata. Prowokacja Materazziego, czerwona kartka Zidane’a – nie trzeba chyba nikomu przypominać tych historii, każdy szanujący się kibic piłkarski wie o tym spotkaniu wszystko. Był to dla Włochów w sumie czwarty mundialowy triumf, a dla gwiazdorów pokroju Gianluigiego Buffona, Francesco Tottiego, Alessandro Del Piero czy Andrei Pirlo – ukoronowanie kariery, największy sukces w życiu. Spadek ze szczytu okazał się jednak dla włoskiej kadry wyjątkowo bolesny. Aż trudno w to uwierzyć, ale od 2006 roku Squadra Azzurra rozegrała na mistrzostwach świata tylko sześć meczów. I odniosła w nich ledwie jedno zwycięstwo.
Już wiemy, że w 2022 roku Włosi nie poprawią tego katastrofalnego bilansu. Sensacyjna porażka z Macedonią Północną sprawiła, że aktualni mistrzowie Europy definitywnie stracili szansę na wyjazd do Kataru. Zabraknie ich zatem na mundialu po raz drugi z rzędu. Nieprawdopodobne.
Na Euro wszystko gra
Tym trudniej zrozumieć tę zapaść reprezentacji Włoch, że podczas mistrzostw Europy radzi sobie ona zupełnie przyzwoicie, a niekiedy wręcz fantastycznie. Okej, występ na Euro 2008 został w Italii uznany za pewne rozczarowanie, ponieważ podopieczni Roberto Donadoniego zakończyli swoją turniejową przygodę już w ćwierćfinale, a wcześniej solidnie oberwali od Holendrów w fazie grupowej. Od ówczesnych mistrzów globu oczekiwano czegoś więcej, to normalne. Ale z drugiej strony, o porażce w rzutach karnych z Hiszpanią trudno mówić w kategoriach klęski. Ekipa z Półwyspu Iberyjskiego była wtedy naprawdę potężna, wkraczała w najwspanialszy okres w swojej historii. Włosi natomiast znajdowali się na fali opadającej – wielu spośród bohaterów mistrzostw świata w Niemczech miało już najlepsze lata za sobą, a następcy nie zdołali wznieść się na równie wysoki poziom. Trafiło się po prostu mniej imponujące pokolenie.
Mimo tych kłopotów, cztery lata później Squadra Azzurra zameldowała się w finale mistrzostw Starego Kontynentu. Tam znów lepsi okazali się Hiszpanie, w zasadzie można nawet mówić o deklasacji, bo podopieczni Vicentego del Bosque zdemolowali Włochów aż 4:0. No ale trzeba raz jeszcze podkreślić, że ekipa dowodzona przez Cesare Prandellego to nie był gwiazdozbiór, samograj. Drugą młodość przeżywał wprawdzie Pirlo, w defensywie imponował tercet Chiellini – Bonucci – Barzagli, no ale, dajmy na to, ofensywnym tandemem Mario Balotelli – Antonio Cassano z dzisiejszej perspektywy trudno się zachwycać.
Wtedy hulał on jednak zupełnie nieźle.
Mario Balotelli
Jeszcze bardziej dziadowską kadrą dysponował w 2016 roku Antonio Conte. Emanuele Giaccherini, Eder, Graziano Pelle, Mattia De Sciglio, Stefano Sturaro, Marco Parolo – w oparciu o takich zawodników obecny szkoleniowiec Tottenhamu skonstruował ekipę, która we Francji dotarła do ćwierćfinału i dopiero po rzutach karnych poległa w konfrontacji z Niemcami. W sumie w tym przypadku można chyba mówić o małym sukcesie, doprawdy trudno byłoby bowiem od Włochów oczekiwać czegoś więcej. No i wreszcie mamy ubiegłoroczne mistrzostwa Europy. Włosi w wielkim stylu sięgnęli po tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu, śrubując po drodze rekord meczów bez porażki. Roberto Mancini znakomicie przebudował kadrę, nadał jej nowego blasku.
Jednak w eliminacjach do mistrzostw świata powróciły mundialowe demony Włochów.
Cztery niepowodzenia z rzędu
Zaczęło się od blamażu na turnieju w Republice Południowej Afryki w 2010 roku. Broniący tytułu Włosi nie byli może wymieniani w gronie kandydatów do kolejnego triumfu, ale mało kto spodziewał się po nich całkowitej katastrofy. Squadra Azzurra wylądowała w stosunkowo słabo obsadzonej grupie, w towarzystwie Paragwaju, Słowacji i Nowej Zelandii. Jasne, można podkreślać w nieskończoność, że to nie była już ta sama Italia co cztery lata wcześniej, ale dwa remisy i porażka w starciach z tak przeciętnymi oponentami trudno traktować inaczej, niż jako kompromitację ekipy Marcello Lippiego. Wymowne było zresztą to, że na południowoafrykańskich boiskach beznadziejnie zaprezentował się Fabio Cannavaro – bohater poprzednich mistrzostw, nagrodzony nawet w 2006 roku Złotą Piłką. Doświadczony defensor popełniał horrendalne błędy, a jego postawa dobitnie dowodziła, iż pewien etap w reprezentacji Włoch dobiegł końca.
Słowacja 3:2 Włochy (3. mecz fazy grupowej MŚ 2010)
Cztery lata później los był znacznie mniej łaskawy dla Włochów, jeśli chodzi o dobór grupowych rywali. Na turnieju w Brazylii przyszło się bowiem zespołowi z Półwyspu Apenińskiego zmierzyć z Anglią, Urugwajem i Kostaryką. Początek był jednak niezwykle obiecujący – po zajadłym spotkaniu podopieczni Cesare Prandellego wygrali 2:1 z Anglikami, a przecież nie jest żadną tajemnicą, że trzy punkty zdobyte w pierwszym meczu fazy grupowej na ogół pozwalają złapać kontrolę nad sytuacją i zapewnić sobie awans do play-offów. W przypadku Włochów było jednak zupełnie inaczej. W drugiej kolejce grupowych zmagań Italia sensacyjnie poległa w konfrontacji ze skazywaną na pożarcie Kostaryką, a potem została dobita przez Urugwaj i osunęła się na trzecie miejsce w stawce.
– Wygrana z Anglikami była iluzją. Nie ma żadnych wymówek dla tej drużyny. Nie potrafiliśmy oddać prawdziwego, groźnego strzału na bramkę przez dwa mecze. Nawet nie sprawialiśmy wrażenia drużyny, która jest w stanie wygrać. Porażka i odpadnięcie z Kostaryką przejdą do historii. Porównywalny nokaut zaliczyliśmy tylko w 1966 roku, przegrywając z Koreą Północną na mundialu w Anglii i w 2010 roku – grzmiała “La Gazzetta dello Sport”. Prandelli był krytykowany za chaotyczne decyzje taktyczne i rozpaczliwe próby przypodobania się kibicom oraz dziennikarzom. – Niepotrzebnie ulegał presji ze strony opinii publicznej. Miał pomysł na tę drużynę, który się sprawdzał, więc powinien się go trzymać, pokazać, że w niego wierzy, a nie próbować wszystkich zadowolić. Skakał od pomysłu do pomysłu, próbował zadowolić wszystkich i jednocześnie dawał argumenty swoim krytykom – oceniał Fulvio Paglialunga.
Włochy 0:1 Kostaryka (2. mecz fazy grupowej MŚ 2014)
Być może po nieudanym mundialu w Brazylii kibice reprezentacji Włoch pocieszali się myślą, że gorzej już być nie może. Jeśli tak było, rzeczywistość bardzo brutalnie odarła ich z naiwnych złudzeń. Na mistrzostwach świata w Rosji włoskiej kadry w ogóle zabrakło. W grupie eliminacyjnej Włosi zajęli drugą pozycję, daleko za plecami Hiszpanii. Natomiast w barażach w żenującym stylu polegli w dwumeczu z reprezentacją Szwecji. Doświadczony selekcjoner Gian Piero Ventura stał się w Italii wrogiem publicznym numer jeden, prasa go po prostu zmasakrowała. Szczególnie charakterystyczne były scenki z rewanżowego starcia ze Szwedami. Ventura przy wyniku 0:0 postanowił wpuścić na boisko z ławki Daniele De Rossiego. Defensywny pomocnik Romy wściekł się wówczas nie na żarty. – Po jaką cholerę ja mam wchodzić? Nie chcemy zremisować, tylko wygrać! – warknął do trenera i zasugerował, by ten puścił do boju Lorenzo Insigne.
– Lato bez meczów włoskiej reprezentacji? Nie żartujmy sobie – jeszcze przed drugim meczem ze Szwecją pisała “La Repubblica”. Kadra zawodziła od dłuższego czasu, na Venturę nieustannie sypały się gromy, ale Włosi i tak nie wyobrażali sobie swojej nieobecności na mundialu. Po prostu nie przyjmowali takiej opcji do wiadomości. Niemożliwe stało się jednak faktem – po raz pierwszy od 1958 roku Squadra Azzurra nie dostała się na mistrzostwa świata.
Włochy 0:0 Szwecja (2. mecz barażowy o awans na MŚ 2010)
No i docieramy wreszcie do eliminacji do mistrzostw świata w Katarze.
Zaczęło się zgodnie z planem – od trzech zwycięstw odniesionych wiosną 2021 roku. Ale po triumfie na Euro coś się w ekipie Roberto Manciniego ewidentnie zacięło. Wdarło się w jej szeregi rozprężenie, pojawiły się niezrozumiałe potknięcia. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym był remis u siebie z Bułgarią. Czerwona lampka zaczęła świecić intensywniej po dwóch remisach z reprezentacją Szwajcarii. Syrena alarmowa zawyła zaś na cały regulator, gdy w ostatniej kolejce eliminacji Włosi bezbramkowo zremisowali z Irlandią Północną i spadli na drugie miejsce w grupie. Do baraży. Atmosfera stała się zresztą jeszcze bardziej napięta po losowaniu par barażowych, kiedy Squadra Azzurra wylądowała w tej samej części drabinki co Portugalia. Do hitowego starcia jednak nie doszło.
Reprezentanci Macedonii Północnej mieli inne plany. – Teraz jest ciężko zrozumieć, co się stało, ale to wielkie rozczarowanie. Dominowaliśmy, naszym obowiązkiem była wygrana. Byliśmy lepsi i nie wiem, jak można było tego meczu nie wygrać. Końcówka była największym koszmarem, mogliśmy zrobić to lepiej, ale piłka nożna taka jest. Ciężko to wytłumaczyć […]. Wszyscy dali z siebie wszystko, ale dzisiejszej nocy to nie wystarczyło – ocenił Marco Verratti. Mancini stwierdził zaś: – Jeśli zwycięstwo w lipcu w mistrzostwach Europy było moją najpiękniejszym momentem w mojej karierze, to ta porażka była moim największym rozczarowaniem […] Mieliśmy pecha, w ostatnich meczach miały miejsce niesamowite rzeczy.
Włochy 0:1 Macedonia Północna (mecz barażowy o awans na MŚ 2022)
Istny koszmar. Przed dekady trudno było sobie wyobrazić mistrzostwa świata bez reprezentacji Włoch odgrywającej mniej lub bardziej znaczącą rolę w fazie pucharowej turnieju. Tymczasem po 2006 roku Squadra Azzurra albo na mundialach się kompromituje, ale w ogóle na nich nie gra.
Porażające liczby
Jak to wygląda liczbowo? Podsumujmy.
Najpierw występy reprezentacji Włoch na mistrzostwach świata po 2006 roku:
- 6 meczów – 1 zwycięstwo, 2 remisy, 3 porażki
- 1:1 z Paragwajem (2010)
- 1:1 z Nową Zelandią (2010)
- 2:3 ze Słowacją (2010)
- 2:1 z Anglią (2014)
- 0:1 z Kostaryką (2014)
- 0:1 z Urugwajem (2014)
Teraz występy Włochów w eliminacjach do mundialu:
- 38 meczów – 24 zwycięstwa, 13 remisów, 1 porażka
- 3 mecze w barażach – 0 zwycięstw, 1 remis, 2 porażki
- 0:1 ze Szwecją (2017)
- 0:0 ze Szwecją (2017)
- 0:1 z Macedonią Północną (2022)
- 3 mecze w barażach – 0 zwycięstw, 1 remis, 2 porażki
Zaledwie jedna porażka w zasadniczej części eliminacji od 2006 roku i aż dwa przegapione turnieje – to musi boleć. Aczkolwiek trzeba też podkreślić, że Włosi wykładają się na znacznie niżej notowanych przeciwnikach. O ile jeszcze Szwedów trudno nazwać przeciętniakami, to co najmniej solidna reprezentacja, tak wpadki ze Słowacją, Kostaryką czy Macedonią Północną należą niewątpliwie do najbardziej zawstydzających w historii włoskiego futbolu.
Oczywiście łatwiej tego rodzaju klęskę przełknąć, jeśli dopiero co zatriumfowało się na mistrzostwach Europy. Ale paru doświadczonych reprezentantów Italii z pewnością zdaje sobie sprawę, że wczoraj przepadła im ostatnia w karierze okazja, by pojechać na mundial.
CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI WŁOCH:
- Włoska tragedia i pierwsze reakcje
- Mundial 2014 – wielka klęska Anglików i Włochów
- Jorginho: – Rzuty karne z eliminacji będą mnie prześladować do końca życia
fot. NewsPix.pl