Cristiano Ronaldo kontra Joao Felix – czyli pojedynek o bycie największym piłkarskim samcem alfa wśród Portugalczyków. Starcie dwóch pokoleń i to wszystko na Old Trafford, gdzie ostatnio nastąpiło przebudzenie zdobywcy pięciu Złotych Piłek. Starcie dawnych gigantów czeka nas za to w Amsterdamie, gdzie zmierzy się Ajax z Benfiką.
Czy Joao Felix znów strzeli gola w pierwszych minutach?
W ostatnich tygodniach Portugalczyk upodobał sobie pierwsze minuty spotkań, w których strzela regularnie. Wówczas jest najgroźniejszy, najaktywniejszy i sieje największe spustoszenie. Zobaczcie sami, jak wypadał w pierwszych kwadransach ostatnich pięciu spotkań Atletico Madryt:
- gol w 3. minucie z Osasuną,
- gol w 7. minucie z Manchesterem United,
- pusty przelot z Celtą
- gol w 2. minucie z Realem Betis,
- gol w 4. minucie z Kadyksem.
Jak sami widzicie, w pierwszym meczu również Czerwone Diabły dały się Joao Felixowi zaskoczyć. Swoją drogą może być zabawnie jeśli znów nie wyciągną wniosków, wyjdą na pewniaka i znów zostaną skarceni. Nie jest to scenariusz, który by nas specjalnie zdziwił.
Nie wszystko zależy jednak od Portugalczyka. Ciężko przewidzieć, co Diego Simeone przygotuje na Manchester United. W weekend jego piłkarze po strzeleniu gola Kadyksowi cofnęli się na własną połowę i czaili się na kontry. Wygrali, ale nie bez problemów i stresu. Może oszczędzali siły na Manchester United? Ciężko powiedzieć. W tym sezonie Atletico bardzo często gra piach, więc nie doszukujmy się na siłę myślenia strategicznego w oddaniu inicjatywy rywalom.
Czy Cristiano Ronaldo potwierdzi zwyżkę formy?
Ostatnimi czasy pojawiały się pesymistyczne, ale nie bezzasadne głosy sugerujące, że Portugalczyk zmierza do bazy. O ile z tym, że jego kariera dobiega końca, możemy się zgodzić, o tyle z przekreślaniem tego kosmity już nie. On nadal miewa mecze wielkie, ale częstotliwość ich występowania zmalała. W ostatnim meczu ligowym z Tottenhamem Cristiano Ronaldo wziął grę na siebie, zaliczył hat-tricka, zamknął kilka buziek i w jakimś stopniu nawiązał do lat swojej świetności.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
Rozbudził nadzieje, ale z tym trzeba być ostrożnym. Można się łudzić, że poczuł zapach wiosny i zafundował spektakl jak za dawnych lat, ale trzeba zachować resztki trzeźwości i pamiętać, że jeszcze kilka dni temu wyciągano mu serie meczów bez gola i słaby w bilans w ostatnich dziesięciu spotkaniach.
Zresztą na logikę. Jeśli w ciągu jednego wieczora awansował w klasyfikacji strzelców spoza pierwszej dziesiątki na drugie miejsce, to jest coś nie tak i nie można do tego drugiego miejsca przywiązywać takie wagi, co niektórzy próbują czynić. Zagrał w 24 meczach Premier League i tylko w ośmiu zdobył minimum jedną bramkę. Szału nie ma. Można go schować do kieszeni. Niemniej z kroka pewnie jeszcze nie raz przywali.
Czy Haller dogoni Lewandowskiego?
To możliwe i to bardzo. Francuz w tej edycji Ligi Mistrzów uzbierał już jedenaście goli i traci tylko jedno trafienie do Roberta Lewandowskiego. Ma duże ciśnienie na gole. W pierwszym meczu pokazał instynkt strzelecki nawet pod własną bramką… Piłka szukała go do tego stopnia, że załadował samobója. Został w niefortunny sposób nabity przez Vertonghena, nie miał zbyt wiele czasu na reakcję. Później trafił już do właściwej bramki.
Od dawna wykręca zawrotne liczby. W lidze może jego dorobek nie robi takiego wrażenia, ale tych jedenaście bramek w Lidze Mistrzów musi budzić respekt. W ostatnich dziesięciu latach, z takim wynikiem mógłby dwukrotnie wygrać klasyfikację strzelców (14/15 i 20/21). Zobaczymy, jak się rozwinie sytuacja w rewanżu. Każdy gol jest na wagę złota. Jest szansa na awans jego zespołu, a jak nie to może chociaż jeszcze odrobinę podciągnąć swoje statystyki.
Trzeba przyznać, że Sebastien Haller nie ściąga nogi z gazu. W ostatnich dwóch spotkaniach Eredivisie również trafiał do sieci. Jasne RKC Waalwijk i SC Cambuur razem wzięte pewnie nie są nawet tyle warte, ile obrona Benfiki, ale słabszym też trzeba umieć strzelać, by podtrzymać pewność siebie i utrzymać koncentrację.
Czy drużynę z Lizbony stać na awans?
Ostatnio w lidze zatrzymała ich potężna Visela, o której pewnie niewiele osób nawet słyszało. Nie po raz pierwszy piłkarze klubu z Estadio da Luz zawiedli, nie podołali i stracili punkty. W tym sezonie nie mają już szans na mistrzostwo Portugalii, Puchar Ligi i Puchar Portugalii, więc mogą się skupić na walce o niewidzialne trofeum za dotarcie ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Byłoby to spore osiągnięcie. W poprzednim sezonie nawet nie grali w Lidze Mistrzów, bo wyłożyli się w eliminacjach. W trzech wcześniejszych edycjach kończyli swój udział na fazie grupowej. W sumie w ostatnich dziesięciu latach tylko dwa razy dochodzili do ćwierćfinału, więc miłą odmianą byłoby, gdyby odświeżyli sobie uczucie bycia w najlepszej ósemce drużyn na Starym Kontynencie.
O to będzie jednak ciężko. W ostatnich dwóch latach Benfica zaliczyła spory zjazd. Mnóstwo konfliktów w szatni, spadający poziom sportowy, frustracja. Wiara w awans zarówno wśród fanów tego zespołu, jak i dziennikarzy z Portugalii jest mocno ograniczona. Jeśli wyeliminują Ajax, znów strzelą logice w kolano.
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
- Od 40 fajek dziennie po Złotą Piłkę. Sceny z życia Andrija Szewczenki
- Najwięksi przegrani fazy grupowej Ligi Mistrzów
- Robert Lewandowski, czyli nowy „Mr. Champions League”
- Manchester City faworytem do zdobycia Ligi Mistrzów. To wreszcie sezon Guardioli?
Fot. Newspix