Reklama

Jan Urban zrywa z łatką sympatycznego strażaka?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

12 marca 2022, 11:40 • 5 min czytania 7 komentarzy

Czasem mówi się o piłkarzach, że kolejny sezon będzie dla nich sezonem make or break – albo udowodnią swoją jakość, albo będą musieli szukać szczęścia gdzie indziej (najczęściej piętro niżej). Być może podobnie sprawy miały się z Janem Urbanem, którego trenerska kariera nie rzucała na kolana. Przyznajmy – były obawy, czy poradzi sobie w Górniku, tym bardziej że poprzeczka wisiała wysoko, Marcin Brosz pracował tam długo i dobrze. Ale, cóż, Urban na razie radzi sobie bardzo porządnie.

Jan Urban zrywa z łatką sympatycznego strażaka?

A dlaczego mieliśmy wątpliwości – przypomnijmy ostatnie trenerskie przygody trenera.

JAN URBAN, CZYLI STRAŻAK

Po pierwsze miał trzy lata przerwy odkąd odszedł ze Śląska Wrocław. Trafił tam po 20. kolejce sezonu 16/17, kiedy wrocławianie mieli ledwo cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. Udało się utrzymać i to z większym zapasem – siedem punktów przewagi nad czerwoną kreską. Jednak potem trzeba było budować po swojemu i drużyna nie zrobiła kroku do przodu. Znów kręciła się zbyt blisko strefy spadkowej i po porażce 1:4 z Legią trener został pożegnany.

Wcześniej był Lech Poznań. Pamiętamy okoliczności: Maciej Skorża po mistrzowskim sezonie całkowicie się pogubił, Lech przegrywał wszystko w lidze, wyglądał mniej więcej tak, jak Legia jesienią. Można było się na poważnie zastanawiać, czy ten Kolejorz rzeczywiście spadnie. Skorża, choć niedawno noszony na rękach, musiał odejść. Zastąpił go Urban i już w drugim meczu pokonał Fiorentinę na wyjeździe. W lidze też było lepiej, Lech spokojnie się utrzymał. Urban dostał więc szansę dalszej pracy i… wytrzymał siedem kolejek. W pierwszych czterech meczach nie wygrał ani razu, potem mimo poprawy strony się rozeszły.

Reklama

Jawi się więc tutaj dość prosty obraz – Urban był dobry, kiedy trzeba podłamanych piłkarzy w trakcie sezonu podnieść. Przyjdzie, da im więcej luzu, uśmiechnie się, postawi na granie piłeczką, pozwoli odpocząć od poprzedniego zamordysty. I przez chwilę naprawdę jest fajnie. Ale potem, gdy trzeba samemu zbudować? Schody.

Urban nie przebijał pewnego poziomu. Weźmy pod uwagę na przykład moment, w którym został zwolniony z Legii (za kadencji Leśnodorskiego). Wojskowi prowadzili w lidze, ale fatalnie wyglądali w europejskich pucharach. Pierwszą bramkę i pierwsze punkty zrobili dopiero w ostatnim meczu, wcześniej wszystko w łeb. Uznano: jeśli chcemy zrobić krok do przodu, musimy się Urbana pozbyć, samo wygrywanie w lidze to za mało. Rzeczywiście przyszłość pokazała, że władze miały racje, bo Henning Berg pokazał zupełnie inną i skuteczniejszą grę w Europie. Legia wcale nie musiała dostawać po dupie jak za Urbana.

Właściwie to ogranie Fiorentiny stanowi jedyne sensowniejsze osiągnięcie Urbana w pucharach. Nie potrafił sobie radzić z różnymi przeciętnymi ekipami. A jak wywiózł 1:1 z Bukaresztu, to po kilku minutach rewanżu w Warszawie było po sprawie. Znów: dość nisko zawieszony sufit.

KTO ZYSKA NA PRZEBUDOWIE GÓRNIKA?

JAN URBAN, CZYLI WRESZCIE BUDOWNICZY?

Dlatego dziś – bez złośliwości, że póki mamy okazję – warto trenera pochwalić. Jego Górnik ma 36 punktów po 24 meczach. Dla porównania:

  • Sezon temu – 32 oczka na tym etapie.
  • 19/20 – 30 punktów.
  • 18/19 – 24 oczka.
  • 17/18 – 40.

Ten sezon układa się więc najlepiej od momentu, kiedy Górnik wrócił do Ekstraklasy. Pamiętamy tamte rozrywki: beniaminek szokował, Kurzawa, Kądzior i Angulo dawali show, oglądało się to znakomicie. Ale potem było już gorzej, osłabiony Górnik sprzeciętniał. Teraz, za Urbana właśnie, odbija się i nikt na razie nie odbierze mu marzeń o czwartym miejscu. Nie trzeba mieć kompleksów względem Lechii czy Radomiaka. A właśnie na czwartej lokacie skończył sezon tamten Górnik.

Reklama

Dzisiaj Górnik, sami wiecie, też ma krótką kołderkę. Każda kontuzja czy pauza kartkowa jest dla Urbana problemem. Wydaje się, że Kaczmarek czy Banasik mają pod tym względem lepiej, w ich klubach nie jest aż tak ubogo. Niemniej dotrzymuje im kroku, bo strata czy do Lechii, czy do Radomiaka jest do odrobienia.

Co się Urbanowi udaje? Piłkarze pod jego wodzą się rozwijają. Naczelnym przykładem jest oczywiście Dadok, bo można było się pukać w głowę – po co temu Górnikowi właśnie Dadok? Nie wyróżniał się nawet w Stali, typowy przeciętniak. I w Górniku też zaczął słabo, był wręcz wytykany palcami. A potem się odbił. I tak jak cały sezon w Stali skończył bez gola z dwoma asystami, tak teraz ma już dwie bramki, cztery asysty i kluczowe podanie. Wciąż widać jego ograniczenia, natomiast daleko mu do pośmiewiska i jest ważnym elementem tej układanki.

ŚREDNIAK, KTÓRY NIE MUSI SIĘ WSTYDZIĆ. O ROZKWICIE GÓRNIKA ZABRZE

Janicki? Piłkarz wszechstronnie przeciętny, a pod Urbanem co najmniej solidny. Gra równo, nie obcina się co dwa mecze, a miał takie momenty w swojej karierze, że w wielu meczach sam stwarzał zagrożenie nie przy tej bramce co trzeba. Nawet Krawczyk, który chyba już zawsze będzie irytował nieskutecznością, wygląda nieco lepiej niż rok temu. Rozwój więc z pewnością jest.

Po drugie Urban potrafi sobie w tych trudnych warunkach radzić. Jagiellonia do dzisiaj nie odnalazła się po stracie Imaza. Cały czas tam mówią – ach, gdyby Imaz był zdrowy, to na pewno strzelalibyśmy więcej bramek i wszystko byłoby fajnie. Urban nie mówi: „ach, gdybym miał Jimeneza, wszystko byłoby piękniejsze”. A przecież mógłby – Hiszpan przed wyjazdem wykręcił osiem bramek, cztery asysty i dwa kluczowe podania. Wielki wpływ na grę zespołu.

Odszedł, a Górnik wciąż potrafi swoją grą cieszyć. Rozbić Cracovię, wygrać na trudnym terenie w Mielcu, być centymetry (dosłownie) od pokonania Rakowa.

Bo też fajnie mieć w składzie takich ludzi jak Nowak i Podolski, ale to też umiejętność, by poukładać ich na tyle, by mogli rozwinąć skrzydła. W Górniku nie ma z tym problemu. Nowak gra sezon życia, Podolski coraz częściej wciela się w rolę szefa. A znamy przecież przypadki, że drużyny, mimo posiadania dobrych graczy w zespole, nie potrafiły z nich korzystać. Znając skalę można wspomnieć o Piaseckim z tego sezonu. W Stali – kozak. W Śląsku – wciąż kompletny przeciętniak. Jak nie doceniać tutaj roli trenera?

Na razie więc wiele wskazuje, że Urban na ten czas Górnika Zabrze jest trenerem trafionym. Ciekawi jesteśmy, jak dalej to się rozwinie – czy będzie to tylko chwilowa hossa jak w Lechu albo Śląsku, czy jednak tym razem Urban zbuduje coś trwałego? Wówczas będziemy wiedzieć, że rzeczywiście rozwinął się jako trener przez te kilka lat nieobecności.

CZYTAJ WIĘCEJ O GÓRNIKU ZABRZE:

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...