Damian Szymański we wrześniu był na ustach całej Polski, gdy swoim strzałem głową zapewnił nam remis z Anglią. Czesław Michniewicz nie znalazł jednak dla niego miejsca na liście powołanych na marcowe zgrupowanie reprezentacji przed barażowymi meczami o udział w katarskich mistrzostwach świata, mimo że 26-letni pomocnik ma pewne miejsce w składzie AEK-u Ateny. Rozmawiamy z nim o pominięciu przez nowego selekcjonera, sytuacji w klubie, rozczarowaniu wynikami, pierwszej czerwonej kartce w karierze, pucharowej kompromitacji z Bośniakami, Paulo Sousie i życiu po bramce z Anglikami. Zapraszamy.
Rozmawiamy tuż po ogłoszeniu zagranicznych powołań przez Czesława Michniewicza. Spoglądałeś na nie z ekscytacją czy wiedziałeś, że nie znajdziesz się w tym gronie?
Dochodziły do mnie sygnały, że nigdzie teraz nie pojadę. Nie było żadnego kontaktu ze strony trenera Michniewicza. Z mojej perspektywy trochę słabo, ale muszę przyjąć to na klatę i dalej robić swoje. Staram się, jak mogę. Gram regularnie w dobrym klubie, który może nie jest znany na taką skalę jak kluby z lig top5 w Europie, jednak swoją markę ma.
Wyczuwam z twoich słów, że czujesz, iż były podstawy do powołania.
Chodzi mi przede wszystkim o brak kontaktu. Gdy przyszedł Paulo Sousa, od początku znajdowałem się na szerokiej liście zawodników branych pod uwagę, byłem w kontakcie m.in. z trenerem kadry od przygotowania fizycznego. Wiedziałem, że cały czas jestem monitorowany i gdyby coś się działo, ktoś wypadł, to być może dostanę powołanie. No i dostałem we wrześniu, gdy pojawiły się absencje. Co nie znaczy, że się na kogoś obrażam. Każdy trener ma prawo do swoich wyborów, do swojej koncepcji i ja to szanuję. Trzymam kciuki za drużynę, będę kibicował, żeby awansowała na mundial.
W karierze klubowej zyskałeś pełną stabilizację na wysokim poziomie.
Myślę, że właśnie tak to wygląda. W tym sezonie prawie zawsze gram w pierwszym składzie. Akurat w ostatnich dwóch meczach minut nazbierałem trochę mniej. Z Panathinaikosem pauzowałem ze względu na pozytywny wynik testu koronawirusowego. W piątek wypadłem, a we wtorek już trenowałem i w środę po jednym treningu wystąpiłem od początku z PAOK-iem. Z tego względu zagrałem niecałą godzinę. Przed Asterasem trenerzy bali się, że zobaczę siódmą żółtą kartkę i będę zagrożony pauzą, więc zacząłem na ławce. Niestety, po wejściu i tak tę kartkę dostałem, dlatego zacznę play-offy od pauzy. Trochę pecha mam.
Zaczniesz od pauzy, bo dostałeś czerwoną kartkę za drugą żółtą już po końcowym gwizdku sędziego. Co mu tam nagadałeś?
Wyskoczyłem z przeciwnikiem do piłki, rękę położyłem mu na ramieniu, nie było żadnego kontaktu z jego głową. Wygrałem ten pojedynek, a sędzia odgwizdał faul i dał mi żółtą. Strasznie się zagrzałem, po meczu podszedłem do niego i pytam, gdzie on to widział i tak dalej. Oburzył się i dał mi drugą żółtą. Pierwszy raz w karierze zobaczyłem czerwoną kartkę. No nic, odpocznę jedno spotkanie i wracam do gry.
Fazę play-off zaczniecie na trzecim miejscu w tabeli. Jak je odbieracie?
Jesteśmy trochę rozczarowani tym sezonem. Potencjał drużyny nie odzwierciedla tego, jak nam idzie w lidze. Myślę, że zasługujemy na więcej, ale w czymś jest problem i tak jest co roku. Zaczynamy dobrze, wszystko super i później coś się sypie. Taka jest różnica między nami a Olympiakosem: oni wygrywają z niżej notowanymi rywalami, nawet jeśli nie grają lepiej. Nam tego brakuje, gdzieś się potkniemy, potem drugi raz i nadchodzą derby, których Olympiakos raczej nie przegrywa. I tak nam odskakuje w tabeli.
Czyli brakuje wam takiej mistrzowskiej mentalności, żeby jakoś przepychać słabsze mecze?
Brakuje stabilizacji. Możemy mieć świetny okres, przez 3-4 kolejki gramy fajnie i wygrywamy, a później wpadamy w dołek i ze słabszym przeciwnikiem nie potrafimy nawet zremisować. Niby kontrolujemy grę i tracimy gola po stałym fragmencie. W ten sposób pogubiliśmy sporo punktów. Pozostaje nam walka o europejskie puchary, bo na mistrzostwo raczej nie ma się co łudzić.
Z topową dwójką generalnie wam nie idzie: z Olympiakosem dwie porażki, z PAOK-iem porażka i remis.
To jeden z elementów tego, o czym mówimy. Z Panathinaikosem i Arisem u siebie zwyciężaliśmy, ale na wyjazdach przegrywaliśmy. Wierzę, że w końcu złapiemy mega serię i rozegramy super sezon. Takie założenia były już na teraz, niestety wyszło inaczej i mamy podobny sezon do poprzedniego, w którym też skończyliśmy na trzecim miejscu.
Efektem kolejna karuzela trenerska, AEK zwolnił już dwóch trenerów.
Dopiero co po 0:3 z Panathinaikosem posadę stracił Argirios Giannikis. To Grek, który całe życie spędził w Niemczech. Młody trener, u nas dostał szansę.
To była spodziewana zmiana?
Jego zwolnienie mnie zaskoczyło, bo nie wiedziałem, że do niego dojdzie. Przyjechałem na trening i o wszystkim się dowiedziałem. Taka decyzja klubu, nie wnikam w to.
Indywidualnie w jakiej jesteś formie w porównaniu do poprzedniego okresu? Miałeś wtedy mocne przebłyski w ofensywie, teraz chyba jest ich mniej.
Sporo się zmieniło jeśli chodzi o mój styl gry. Częściej jestem “szóstką”, szczególnie właśnie Giannikis preferował bardziej defensywne zachowania na boisku. Trochę tych liczb brakuje, ale gram regularnie. Na tej pozycji wiele zależy od systemu, w którym funkcjonujesz. Możesz być defensywnym pomocnikiem i zbierać ofensywne konkrety, gdy masz takie możliwości. Giannikis jednak wymagał, żebym przede wszystkim trzymał w ryzach drugą linię. Bywało nawet, że zakazywał mi podłączania się do przodu i wbiegania w pole karne. Generalnie chciał stosować pressing i na początku tak było, nawet dobrze to wyglądało. Później dochodziło do wielu niewymuszonych zmian w składzie i nasz styl gry przestał funkcjonować jak należy. Stąd ta decyzja działaczy o poszukaniu kogoś nowego.
Sezon zaczęliście najgorzej jak się dało, bo od pucharowej kompromitacji z bośniackim Velezem Mostar.
Cały nasz skład był w przebudowie, nie odbyliśmy też jeszcze normalnych przygotowań. Niewielu zawodników z tamtej jedenastki do dziś gra od początku w meczach AEK-u. Część po prostu odeszła. Oczywiście to nas nie usprawiedliwia, nie mieliśmy prawa odpaść. Dwumecz przegraliśmy w karnych, coś jak Rubin Kazań z Rakowem.
Lato mieliście totalnie zaburzone. Z Velezem graliście w lipcu, a liga grecka wystartowała w połowie września.
Dlatego tak podkreślałem to, że Paulo Sousa już wcześniej miał mnie na radarze, gdy wysyłał wrześniowe powołania. Ja wtedy od ponad miesiąca nie rozgrywałem meczu o stawkę, więc musiał mieć do mnie ogólne przekonanie, a nie opierać się na bieżącej formie. W moim przypadku nie mógł jej ocenić. Grecka ekstraklasa powinna wystartować nieco wcześniej, ale toczył się jakiś spór dotyczący praw telewizyjnych. Trzy stacje transmitują ligę i każda z nich płaci określonym klubom, z którymi się dogaduje. Zamieszanie takie, jakby u nas Ekstraklasę miał jednocześnie puszczać Canal+, Polsat Sport i Eurosport.
Niedługo AEK powinien przenieść się na nowy stadion. Kiedy dokładnie?
Stadion jest już praktycznie gotowy, trzeba jeszcze tylko ogarnąć murawę. Premierowy mecz zagramy na otwarcie nowego sezonu. Dodatkowo wybudowali nam ośrodek treningowy, w którym będzie grała drużyna U-23 AEK-u, rywalizująca w drugiej lidze. Do tego nowoczesny hotel. Całość wygląda naprawdę super.
Od sierpnia twoim klubowym kolegą jest Darko Jevtić.
Trzymamy się razem, mamy dobry kontakt. Darko mówi po polsku i w tym języku rozmawiamy. Fajnie, że mam takiego kompana w szatni. Piłkarsko nam pomaga, widać, że to klasowy zawodnik.
Zawodnikiem AEK-u jest też Ukrainiec Jewhen Szachow, który zapewne w ostatnich dniach dostaje od was dużo wsparcia.
Na pewno, każdy jest z nim. Dopiero co jego żona rodziła w Kijowie, siedział jak na szpilkach, ale na szczęście wszystko poszło dobrze. Wszyscy staramy się go wspierać. Jako Polak jestem dumny z tego, co Polska robi jako kraj i jak pomaga Ukraińcom.
Aż strach pomyśleć, co by było, gdybyś dziś nadal był w Achmacie Grozny.
Naprawdę cieszę się, że udało mi się uwolnić od tego klubu. Już wcześniej źle się tam czułem, a teraz tym bardziej byłoby ciężko. Kto jednak mógł wiedzieć, że coś takiego się wydarzy? Wierzę, że wszystko dobrze się skończy i będzie spokój na świecie. Wojna nikomu nie jest potrzebna.
Twoje życie przynajmniej na chwilę mocniej się zmieniło po golu z Anglią?
To były wspaniałe chwile, nigdy ich nie zapomnę, ale mogłem je przeżyć dzięki swojej ciężkiej pracy i swojej konsekwencji. Zawsze byłem gotowy i gdy szansa nadeszła, nie zmarnowałem jej. Cieszę się, że dostałem ją właśnie za kadencji Paulo Sousy. Wiem, jak wielu go postrzega po odejściu, ale ja go naprawdę doceniam i szanuję. Postawił na mnie i zaufał. Kiedyś grał w dużym klubie greckim jakim jest Panathinaikos, dlatego zdawał sobie sprawę, że poziom greckiej czołówki jest wysoki i jeśli ktoś regularnie występuje w takiej drużynie, to musi coś sobą reprezentować. Trochę trenerów już w swoim życiu miałem i mówiąc szczerze, w aspekcie taktycznym z lepszym od niego nie pracowałem. Sousa naprawdę zna się na rzeczy. Co do rozstania z kadrą, nie chcę tego komentować, to jego sprawa.
Żałuję tylko, że po meczu z Anglią nie dane było mi pójść za ciosem i w żadnym meczu nie zagrałem od początku. Znam swoje miejsce w szeregu, ale uważam, że na to zasługiwałem. W październiku zostałem wyeliminowany przez kontuzję, a wiem, że wtedy otrzymałbym taką szansę. W listopadzie wszedłem na 10 minut z Andorą. Trudno, będę pracował dalej.
Co do gola z Anglią: była chwila euforii, ale nie spocząłem na laurach. Niedługo potem zdobyłem bramkę w bardzo ważnym meczu z Panathinaikosem. W klubie prezentuję równy, dobry poziom. Uważam, że idę we właściwym kierunku i nie zamierzam go zmieniać.
Przetarcie przed Anglią miałeś z San Marino.
Tak, tam dostałem 90 minut. Można się śmiać, że słaby przeciwnik, że amatorzy, ale również w takich okolicznościach trzeba umieć się dobrze zaprezentować. Takim meczem więcej możesz stracić niż zyskać.
Jakub Kamiński na przykład stracił, nie każdy wtedy wykorzystał szansę.
No sam widzisz. Ja ten mecz dźwignąłem i dlatego po paru dniach zagrałem z Anglikami. Szkoda, że później nie mogłem wystąpić od początku w Warszawie na tle lepszego przeciwnika. Mam nadzieję, że w przyszłości jeszcze będzie mi to dane.
Ciebie dezercja Sousy zapewne nie ucieszyła. Znajdowałbyś się w czołówce listy zawodników, którzy u niego zyskali najwięcej.
Na pewno, tylko pytanie, co się na to złożyło. Czasami zawodnik zyskuje, bo trener po prostu go lubi i jest jego ulubieńcem. Ja zagrałem dwa mecze we wrześniu, w jednym asystowałem, w drugim strzeliłem gola. Miałem za sobą sezon regularnej gry w dobrym klubie. Nie byłem powoływany na siłę.
Czujesz, że w AEK-u powoli dobijasz do swojego sufitu?
W czerwcu minie dwa i pół roku, odkąd tu jestem. Sądzę, że pierwsze półrocze było bardzo dobre. Później przez zawirowania zdrowotne zaczął się gorszy okres, ale gdy one minęły, wróciłem na właściwe tory i obecny sezon jest tego kontynuacją. W międzyczasie zaistniałem w reprezentacji. AEK po otwarciu nowego stadionu może pójść do przodu i znaczyć jeszcze więcej w Grecji. Trudno mi odpowiedzieć na twoje pytanie, zobaczymy. Zostały dwa lata kontraktu, niczego nie wykluczam. Być może zostanę na dłużej, a być może weźmie mnie ktoś, u kogo jeszcze pójdę wyżej.
WIĘCEJ O DAMIANIE SZYMAŃSKIM:
- Damian Szymański: Najpierw pełny sezon w AEK Ateny, potem reprezentacja [WYWIAD]
- Jak do reprezentacji wchodził Damian Szymański [SYLWETKA]
Fot. FotoPyK/Newspix